Dlatego krytyce podlegają np. stosunki kapitalistyczne czy rodzina, religia, pojęcie narodu i wspólnoty (rzeczy spajające) - ale już nie patologiczny altruizm, socjalizm, ateizm czy to co w Polsce przyjęło się nazywać „ideologią gender”. W ten sposób demontaż obecnej kultury popycha społeczeństwo powoli w objęcia antywartości, które zamiast spajać rozbijają. Wtedy albo ludźmi zacznie rządzić wymarzony interes klasowy, a jeśli nawet nie, to ludzie będą tak skłóceni, że rolę rozjemcy zamiast instytucji kultury będzie musiało podjąć państwo, rozbudowując się nieustannie i tworząc idealne warunki na to, by „pstryknąć przełącznikiem” i wprowadzić odgórnie komunizm. Tak więc metoda ta odpycha ludzi od krytykowanej rzeczywistości, nie proponuje nic w zamian, ale nakierowuje na różnej maści aktywistów, edukatorów i polityków lewicowych, wykonujących marsz przez instytucje, którzy tak uzyskane „momentum” wykorzystują w celu zwiększenia władzy państwa nad życiem ludzi.
Całość: www.salon24.pl |