słowa kluczowe: Egipt, Morze Martwe, Synaj, Ziemia Święta, pielgrzymka do Jerozolimy.
Religia2013.07.20 21:08 08.08 20:30

Podróż do Egiptu i Ziemi Świętej

 

Czyli jak wyjazd nad Morze Czerwone obrócił się w pielgrzymkę

 

Pielgrzymka do Ziemi Świętej Tu wizerunek foto Klucznika Bazyliki Grobu Świętego z Małą




 

Owszem, że w czerwcu Egipt był stosunkowo tanio, cóż – nam pasował dopiero lipiec niestety :). Trafiła się więc Taba – takie last minute, bez uprzednich ustaleń, gdzie to właściwie jest, tyle było wiadomo, że w egipskim kraju.

I poleciałyśmy – nasz, polski samolot, znaczony lotniczym symbolem SP( Sierra Papa w lotniczym fonetycznym alfabecie), zaś należącym do firmy Bingo Airways, ze śladami użytku przez poprzedniego niechlubnego właściciela OLT Express.

Dobry lot, małe lotnisko w Tabie, a zaraz potem zadziwienia: nie chcą od nas kasy za wizę egipską ( 20 USD), a na dworze wieje chłodny wiatr. Pogoda jak na Okęciu przed wylotem – szok. Wsiadamy do autokaru, który na hamulcach nas wiezie ciągle w dół. Ciemno wokół, ale widać zarysy gór. Wreszcie nasz hotel, witają nas na Synaju. Ożesz, czy aby na pewno jesteśmy w Egipcie? Noo, tak! Jesteśmy w Tabie, która ze względu na swoje położenie nazywana jest często „Bramą na Synaj”.

Taba co rusz zmieniała swego zarządcę. że Synaj – to pewne, natomiast w egipskich rękach jest od 1988r, zaś wcześniej, przed międzynarodową awanturą, żydowska była. W 1988 r. specjalna komisja stanęła po stronie Egiptu, w wyniku czego Izrael zwrócił Tabę Egiptowi w tym samym roku. Mamy balkon z widokiem na morze, które jest w trzech kolorach. Ten najdalszy widok morza ma kolor szafirowy ( 300 m głębi, rekiny i inne morskie stwory, tudzież okręty bardzo wielkie, widok do prawdziwego pływania, najbardziej dla nas, ma kolor, proszę Państwa, turkusowy ( 3-9 m w głąb morza), niestety niedostępna dla nas maluczkich strefa, bowiem by do niej dotrzeć, musi się przebyć szmaragdową płyciznę, po ostrych kamieniach ( mówią na nie rafa koralowa). Raz próbowałam, lecz fale ( tu znowu szok – Czerwone Morze i mocne fale?) popychają cię w szmaragd, na rafę przewracając. Raz Mała postrzegła: mamo patrz! Wszyscy pływają na trzech metrach turkusu. Taa, wszyscy, policzyłam śmiałków – siedem osób!

Spotkanie z rezydentem biura podróży, tak, tak, nie ma pomostu dla pływaków, za to proponujemy wycieczkę do Jerozolimy, Betlejem i Morza Martwego. Nie da się za to dojechać do Petry, Góry Mojżesza, Kairu i w ogóle nigdzie indziej, bo zamieszki są. Stąd darmowa wiza egipska. Ach naprawdę możemy pojechać do Jerozolimy? Bez problemu, gdyż w Tabie jest granica z Izraelem, a tam zamieszek nie ma, tyle, co tan wojny z czterema państwami. Cóż, skoro tak, musimy jechać do Ziemi Świętej!

Zbiórka o drugiej w nocy, w autokarze sąsiadka z tyłu mnie trąca – niech pani nie zasypia, za pół godziny granica z Izraelem. Dobra, ale o co chodzi? Otóż przed granicą musimy wysiąść z autokaru, zabrać rzeczy, bo pojazdy autokarowe nie mogą przejechać przez granicę Egipt – Izrael. Po przekroczeniu granicy przesiądziemy się w żydowski autokar. Granica to jakby jakiś koszmar senny. Sześć bramek, młody wysoki blondyn ( żyd?!)celuje karabinem w nasze nogi. Prześwietlają nas i rzeczy nasze, potem pytają, czy pierwszy raz Mariolu jedziesz do Izraela? Masz tak na imię? Smarkaczu, bruderszaftu z tobą nie zaliczyłam, skąd ta poufałość? Jestem starą kobietą, chyba obowiązują jakieś konwenanse? Ależ tak, to tylko nasze procedury, witamy w Izraelu...

Dobra, rzeczy do żydowskiego autokaru przeniesione, jedziemy, świta długo, prawie jak u nas w Polsce. Krajobraz pustynny, tu szacun dla władających ziemią – co rusz plantacja daktyli, każda palma ma swój kranik z wodą. Pono eksport daktyli zapewnia Izraelowi znamienny dochód, gdyż Arabia w tym czasie ma Ramadan, nie mogą pracować, jeść i pić, a jedynie że modlą się, kupują więc daktyle od Izraelitów, którzy tylko w soboty leniuchują :)

Jedziemy na północ, po drodze widać obozowiska Beduinów, masakra, takie slamsy, nie maja wody, za to las anten satelitarnych, znaczy się oglądają telewizję. Cały czas beżowe pagórki i zbocza gór. Nie chciałabym tu mieszkać, Nie ma to jak nasza cudna ojczyzna, prawda?

Turyści, znaczy my – po nieprzespanej nocy, osłabieni troszeczkę, ale co tam. Zawieźli nas na Górę Oliwną, gdzie Jezus spotykał się z bliskimi, a to w szczególności ze swoim najbardziejszym przyjacielem Łazarzem ( info bez weryfikacji). Z tej Góry panorama Jerozolimy, widok nie do ogarnięcia, wszystkie budowle beżowe. Dobra. Co widzę? No masz – cmentarze żydowskie naokoło Góry, bo stąd do nieba będzie najbliżej w czasie Sądu Ostatecznego. Kwatera na cmentarzu ceni się na pół miliona dolarów. Tak.

Przewodniczka nas zgarnia, liczy osoby ( 44 nas turystów jest) i ostrzega, że w razie zgubienia się transport do granicy taksówką kosztuje 500 USD. Postraszeni, prawie że trzymamy się za ręce. Tak będzie do końca pielgrzymki.

Wreszcie jesteśmy u Świętego Grobu. W Bazylice. Musimy zwiedzać od końca Męki Pańskiej, ażeby nie omdleć z gorąca, temperatura tylko 38 stopni Celsjusza, nie ma strachu:). Bazylika Grobu Świętego to niesamowita budowla, w jej środku jest, tu za wiki cytuję, ale tak naprawdę JEST:

dwuczęściowa kaplica (8 × 5,9 m; wysokość 5,9 m). Przez niewielkie drzwi wchodzi się najpierw do tzw. kaplicy Anioła z centralnie usytuowanym kwadratowym ołtarzykiem. Jego mensa zrobiona jest z fragmentu większego bloku skalnego. Jest to jedyna pozostałość po kamieniu wspominanym w Ewangeliach. Miał on być zatoczony u wejścia do grobu Jezusa (por. Mt 27,60). Rozbito go w czasie najazdu perskiego. Z kaplicy Anioła wchodzi się do kolejnego, jeszcze mniejszego pomieszczenia, które miało być właściwą komorą grzebalną. W jej wnętrzu, po prawej stronie znajduje się wykuta w skale wnęka z kamienną płytą, na której miało zostać złożone ciało Jezusa zaraz po zdjęciu z Krzyża.

Stoimy w kolejce, dobrze, że Rusy są za nami, bo ten poziom Bazyliki obsługują prawosławni mnisi, nota bene bardzo przystojni, z długimi brodami i warkoczami, cóż z tego, skoro nas nie lubią. Naszych mężczyzn, skoro mieli sandały na bosych stopach, ale też rękawki i nogawki poniżej kolan – nie wpuścili! A Rusów i owszem. Takie perturbacje. My z córką w rękawkach, spódnice do kostek, więc bez problemu. Stało się długo, nasze niektóre niewiasty pomdlały z duchoty. Nasi mężczyźni trzymali się świetnie ( prócz zawiedzionych sandałowców), natomiast biednych kobitek nie wsparli, krytykując ich mierną kondycję: to nie jest wyprawa dla mięczaków, trza było w Tabie zostać! Tak? Niee, pogodziliśmy się w końcu, wspinając na Golgotę.

Lecz ważne jest co innego. Co przeżyłyśmy u Grobu Jezusa. Wpuszczali nas do Świętego Grobu po cztery osoby. Przeżycie bardzo znaczące, ważne, z pokorą wielką odczute. Uklękliśmy u Pana Jezusa Grobu! Jego Ciało złożone było na tej półce skalnej, przykrytej potem przez Świętą Helenę białym marmurem, zaś zrujnowanej przez Saracenów po wielokroć budowli owej. Tam czułam WSZYSTKO. Wiem, że to wiedza, wiara jest dla wiedzących mniej. Wiem, że byłam u Jezusa Grobu, skąd On zmartwychwstał. Nawet nasza Najświętsza Panienka Maryja nie wiedziała, że jej Syn zmartwychwstanie. Tę wiedzę od dwóch Aniołów ( imion ich nie znam niestety) powzięła. Wtedy, u Grobu się dowiedziała o Jezusowym Zmartwychwstaniu.

Hmm, prosta kobitka z Gór Świętokrzyskich zdążyła się pomodlić i odczuć światłość. Natomiast nasi współbratymcy skarżyli się, że nie! Ten przystojny z warkoczem i bródką śliczną, zgrabny, prawosławny mnich pogonił naszych, że ho, ho. : sybko, wychodi, sybko, sybko !N atomiast Rusy mogli się modlić do woli, i bez rękawków na łokcie oraz spodenek za kolanka ..

Potem żeśmy pojechali do Palestyny, czyli do Betlejem, opis pielgrzymki nastąpi po odprawieniu sobotnich gości:-) Ale, oby nie umknęło – Mała z Wandą poznały Klucznika Bazyliki Świętego Grobu, Arabski Klucznik Bazyliki ( pono znajomy naszego OJCA ŚWIĘTEGO

(z nazwiska Karola Wojtyły) miał z Małą świetny kontakt, są też foty Klucznika z Małą, czyli Anastazją, za zgodą edytorów portalu oraz Małej pozwolę je sobie TU zamieścić, dobrze?

 

2565 odsłon średnio 5 (7 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Podróż do Egiptu i Ziemi Święt3ej 
w.red, 2013.07.20 o 22:30
Dla mnie bomba (choć nie mam pojęcia jak zamieścisz tu zdjęcia). Wiem, że nie będzie mi dane dostąpić podobnych doznań. Dlatego spijam słowa z Waszych ust i widzę Waszymi oczami. Niecierpliwie czekam na c.d, (jeżeli go przewidziałyście).

pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Podróż do Egiptu i Ziemi Święt3ej 
Malawanda, 2013.07.22 o 12:31
Wredzie, mamy dla Ciebie różaniec poświęcony w Betlejemskiej Bazylice! c.d.musi być, o Bazylice Grobu Pańskiego Pańskiego, oplatające, wrośniętej w skały Golgoty, o Stacjach Piątej i siódmej Drogi Krzyżowej, o Betlejem i Palestynie ogrodzonej przez Żydów 500 kilometrowym betonem, wysokim na 8 metrów. I jeszcze o Morzu Martwym.
Serdeczności
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Podróż do Egiptu i Ziemi Święt3ej 
Christophoros Scholastikos, 2013.07.22 o 12:08
Dziękuję za piękną opowieść co wydarzyła się naprawdę. Tęskno było mi doświadczyć Malawandowego stylu, tym chętniej najwyższą ocenę stawiam pozdrawiając!
Z Rusami to zawsze problemy.. Kompleksem muszą żyć oni, zapoczątkowanym jedynym w historii zdobyciem Kremla, która to sztuka jedynie Polakom się powiodła.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Podróż do Egiptu i Ziemi Święt3ej 
Malawanda, 2013.07.22 o 12:34
Podobno nie zawsze prawosławni dyżurują u Grobu Pańskiego, jak są Franciszkanie, to poganiają Rusów :)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑