słowa kluczowe: III RP, dziennikarze, elita, elity, elyta, list, media, uczelnia.
Linki, cytaty, nowiny2011.02.19 14:03 14:10

Nabrani przez redaktora

(poleca )
 
List nauczyciela akademickiego, w którym przedwojenne elity przebierają nogami a PiS jest jedynym ratunkiem ludzkości; poza tym jednak warto przeczytać.
 
(c.d. z poprzedniej strony)
 

Uważam, że naczelnym obecnie zadaniem uczciwych dziennikarzy, zarówno tych z prawej, jak i z lewej strony jest demaskowanie, wszystkimi możliwymi sposobami, rzeczywistej jakości post-komunistycznych elit III RP.
Trzeba bezlitośnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję. Bezlitośnie i konsekwentnie demaskować, ale, co bardzo ważne, bez agresji, starając się unikać nadmiernego patosu i nut martyrologicznych, co bardzo drażni i zniechęca młodych.

Wiem, że to trudna i „niebezpieczna” gra, czego najlepszym przykładem może być Waldemar Łysiak, który kilkanaście lat temu odważył się zdemaskować kulisy różowego salonu. W efekcie nazwisko jednego z najbardziej poczytnych współczesnych polskich pisarzy zostało dosłownie wymazane z mediów.

Przekonałem się również o tym na własnej skórze. W roku 1995, na drugi dzień po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na Prezydenta, kiedy rankiem ogłoszono oficjalne wyniki, w odruchu desperacji napisałem coś w rodzaju listu otwartego, który wręczyłem wybranym znajomym z krakowskich kręgów biznesowych, artystycznych i naukowych.
Oto jego tekst:

„W dniu zwycięstwa „Olka” pragnę pogratulować bezspornego sukcesu wszystkim zwolennikom grubej kreski, którzy pozostawili postkomunistów u władzy de facto na kilka pokoleń.
Gratuluję również elitom naszej partii inteligenckiej, która przez kilka lat wmawiała Polakom, że to już nie ci sami komuniści. Największe gratulacje należą się jednak panu Adamowi Michnikowi i jego gazecie za to, że nawołując razem z panem Cimoszewiczem do pojednania przekonali ludzi do głosowania na postkomunistów.
To nie naród należy winić za to, co się stało z polską 19-go listopada 1995

Krzysztof Pasierbiewicz Kraków, 20 listopada 1995”

Reakcją na ten list był graniczący z furią ostracyzm krakowskiego salonu
wpływu, a także dystans ze strony przyjaciół bojących się salonowi narazić.
W efekcie, o ile przez całe lata dostawałem rokrocznie kilkadziesiąt zaproszeń do różnych krakowskich salonów, po moim liście zaproszenia prawie się urwały, z wyjątkiem kilku najbliższych przyjaciół, którzy mnie wciąż zapraszają okupując to jednak stresem i widocznym w ich oczach strachem bym przypadkiem nie wystrzelił z czymś politycznie niepoprawnym.
Nie było to miłe doświadczenie, ale pozwoliło mi się przekonać naocznie, że tak zwany „salon” to rodzaj „loży” ze świetnie zorganizowanymi nieformalnymi strukturami, której orężem jest zmowa milczenia i tak zwane przyprawianie gęby.
Bo kiedy dziesięć lat później mój list opatrzony tytułem „Nabrani przez redaktora” przedrukował „Newsweek” (Nr 20/2005) okrzyczano mnie natychmiast lokalnym „PISowcem”, choć nawet nie wiedziałem, gdzie ta partia ma swoją siedzibę w Krakowie.
Już wtedy jakakolwiek krytyka pod adresem obozu wywodzącego się z pnia Unii Demokratycznej kończyła się okrzyknięciem krytykującego PISiorem, oszołomem, ciemniakiem, a ostatnio obciachowym szaleńcem.
W efekcie doszło do sytuacji iście kuriozalnych.
Podam dość zabawny przykład.
Otóż od czasu, kiedy swoje poglądy ogłosiłem publicznie, jedna z moich przyjaciółek zaczęła wydawać imieniny w dwu turach. Przyczyną był szantaż krakowskich salonowców polegający na tym, że jeśli ktoś się odważył zaprosić osobę „politycznie niepoprawną” zostawał z automatu usunięty z towarzystwa. Ponieważ mojej wieloletniej przyjaciółce w żaden sposób nie wypadało mnie nie zaprosić, zaczęła urządzać imieniny dwuetapowo. Salonowców zapraszała w pierwszej, a mnie w drugiej turze, na którą dopraszała ludzi spoza „towarzystwa”.
Najsmutniejsze jest jednak to, że robiła to ze strachu przed zemstą salonu, narażając na szwank wieloletnią przyjaźń.

A wmawia się ludziom, że to Kaczyńscy podzielili Polaków.
Nic bardziej pokrętnie kłamliwego. Dlatego rzetelni dziennikarze powinni uparcie przypominać, że Polaków podzielił już w roku 1995 wspomniany redaktor wpływowej Gazety wraz z pewnym miłośnikiem białowieskich żubrów. To wtedy Polska pękła na pół, rozpadając się na „lewacko” post-komunistyczną i „prawicowo” patriotyczno-solidarnościową, a resztki prawdziwej inteligencji udały się na emigrację wewnętrzną, na której pozostają do dzisiaj.

I tu mam kolejny apel do dziennikarzy myślących z autentyczną troską o Polsce.
Trzeba koniecznie uaktywnić stojącą świadomie z boku sceny politycznej awangardę inteligencji wywodzącej się z tradycji przedwojennych. To wielki potencjał intelektualny. Muszą to jednak zrobić dziennikarze, bo politycy dowiedli, że tego nie potrafią.
Ale jak? – zapytacie. Podpowiadam. Uczmy się od wspomnianego redaktora wszechwiedzącej niegdyś gazety.
I tu zwracam się do rzetelnych dziennikarzy, niekoniecznie prawicowych. Trzeba pisać PRAWDĘ! Pisać! Pisać! I jeszcze raz, pisać! Do znudzenia. Świetny wzór przytoczył w Klubie Dziennikarza Pod Gruszką pan profesor Nowak, który przypomniał setki artykułów w sprawie Jedwabnego zamieszczonych na łamach Gazety Wyborczej w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
A więc piszcie śmiało, dziesiątki, setki artykułów nawet, gdy tak zwane „oświecone” gremia będą was regularnie opluwać, niszczyć i wyszydzać. Piszcie prawdę! Odważnie! Nie bacząc, że inteligencja z awansu zrobi wszystko by zabić naruszających podstawy jej egzystencji posłańców złej nowiny. Więcej, uczcie młodych kolegów cywilnej odwagi oraz odporności na niesprawiedliwą krytykę i wredną intrygę.

Wielu komentatorów zastanawia się nad genezą szerzącej się w Polsce plagi nienawiści, przybierającej często formy wręcz wynaturzone. „Oświecone” media konsekwentnie oskarżają o ten stan rzeczy Jarosława Kaczyńskiego wmawiając Polakom, że to on jest powodem wszelkiego zła. A prawda jest taka, że to nie Jarosław Kaczyński sieje nienawiść, lecz ci, którzy się panicznie boją, że zostaną przez niego zdemaskowani. Bowiem zdają sobie sprawę, że ten człowiek jest na tyle zdolny i odważny, iż może tego dokonać. Stąd ich patologicznie nienawistna agresja. Moim zdaniem ten sam rodzaj strachu zrodził ideę grubej kreski, wywołał zaciekły opór przeciwko lustracji, a obecnie stymuluje coraz to bardziej pokrętne próby usunięcia Jarosława Kaczyńskiego ze sceny politycznej.

Co zatem robić?
Trzeba niezbyt chlubnym wzorem „Szkła kontaktowego” zacząć wykpiwać mentorstwo panów Wajdów, obleśność panów Kutz’ów, nienawistne zaplucie panów Bartoszewskich, antypisowskie fobie panów Niesiołowskich, chamstwo, pretensjonalne stroje i fryzury panów Palikotów, żałosne anegdoty panów Żelichowskich i tak dalej. Bo to oni sieją ową wynaturzoną nienawiść, którą kolaboranckie media przypisują obozowi Jarosława Kaczyńskiego i samemu Prezesowi.

Pójdźmy dalej.
Trzeba koniecznie odkłamać wylansowany ostatnimi laty stereotyp myślowy, że „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”. Uważam to za jedno z najważniejszych obecnie wyzwań dla uczciwych dziennikarzy. I należy zapomnieć o dumnej zasadzie nie zniżania się do poziomu przeciwnika, bo w ten sposób zostawiamy drugiej stronie monopol na bezkarność i jedynie słuszną rację. Samą dumą nigdy się nie wygra.

Trzeba uaktywnić błyskotliwych dziennikarzy i dowcipnych satyryków, a także pisarzy. Odpowiednio wycelowana drwina daje częstokroć więcej niż długie, poważne wywody, szczególnie teraz, gdy młodzież prawie nic nie czyta.

Trzeba odkłamać zakodowane podstępnie w mózgach wielu Polaków (oszołomionych upadkiem komuny i wchodzeniem do Europy) toksyczne slogany, że: patriota to oszołom; historia to zbytek; duma narodowa to antysemityzm; tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; sprawiedliwość to naiwniactwo; moralność to frajerstwo; wiara to ciemniactwo; normy etyczne to atak na wolności demokratyczne; skromność to nieudaczność; kombinowanie to sposób na życie; uczciwość to frajerstwo; rodzina to anachronizm; „PIS to obciach; Jarosław Kaczyński to chodząca nienawiść i tak dalej.

Trzeba mówić i pisać ze zdecydowaną pewnością siebie i poczuciem racji, ale nie wyższości. Jak ognia unikać tonu mentorskiego, stronić od tonów smutnych i śmiertelnie poważnych. Używać częściej języka młodzieżowego, również tego, który nas drażni. Trudno. Taki jest wymóg chwili. Szkody naprawimy później. Należy unikać smutku i pesymizmu, bo to sprawia wrażenie cierpiętnicze, co młodzi biorą za słabość. Wiem to z obserwacji swoich studentów.
 

4079 odsłon średnio 5 (1 głos)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Nabrani przez redaktora   
Zenon Jaszczuk, 2011.02.19 o 15:31
Mufti.
Dobry, mądry tekst. Nic tylko działać dalej. Działać w języku zrozumiałym dla wszystkich [o czym pisałem] resztę poprawi się potem. Oczywiście znalazbym punkty zaczepienia z którymi się nie zgadzam, ale jako całość dobra. Podoba mi sie, że gość uczony potwierdza moje przekonanie. Tzw ciemnogród to nie wina ludzi. Czy tak samo jak ostatnio pisałem, ludzie chcą się najeżdzić samochodami. I ja wcale się temu nie dziwię, bo to rozumię. Całą komunę oficjalną jeżdziliśmy klekotami samochodopodobnymi [ i to niewielu jezdziło]. Dzisiaj kto tylko chce ma samochód nawet ten dziesięcioletni i wsiada do niego jak do samolotu. Tak jest człowiek chyba zbudowany itd Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Nabrani przez redaktora   
Zenon Jaszczuk, 2011.02.19 o 15:35
Mufti.
Ja bym to wsadził na str. gł. Nie patrz, że to link. Moim zdaniem artykuł jest na tyle ciekawy i istotny, że tam powinien się znależć. Chyba jak najbardziej wpisuje się w nasze zalożenia. Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Nabrani przez redaktora   
Piotr Świtecki, 2011.02.19 o 15:40
Tekst jest PiSochwalczy, to propaganda. Ale w każdej bajce jest ziarnko prawdy i ze względu na to ziarnko go podałem.

Na głównej powinny być nasze dzieła. Od cytowania i linkowania są "linki, cytaty".
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Nabrani przez redaktora   
Zenon Jaszczuk, 2011.02.19 o 15:53
Mufti.
Rób jak ci pasuje. No właśnie dlatego napisałem, że jest tam kilka p. zaczepienia. Odrzucic partie to wizja jest dosyć dobra. Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Nabrani przez redaktora   
janekk, 2011.02.19 o 20:01
"Ale jak już się znudzą tym wszystkim, co można mieć tylko za pieniądze, przypomną sobie o prawdziwych wartościach i rzeczywistym dziedzictwie Rzeczypospolitej.

A czy autor zna przysłowie że "nadzieja to matka głupich"

NIE PRZYPOMNĄ SOBIE. Jak można sobie coś przypomnieć jeżeli się tego nie znało. Tradycja jest przekazywana z pokolenia na pokolenie a w tym przypadku ta ciagłość została przerwana. Cięgłość jest w przypadku żydostwa które konsekwentnie realizuje swoje cele i ono dobrało sobie do pomocy służalczych goi tworząc hybrydę którą kiedyś nazywało sie żydokomuną a teraz może to być postżydokomuna albo eurokomuna.
Ta opisywana przez autora elita to lokaje którzy przebywają na salonach z racji swojej lokajskiej funkcji i staraj się służyć jak najlepiej bo w każdej chwili mogą dostać wypowiedzenie z pracy.
Jak ktoś uważa że z lokaja i niewolnika zrobi wolnego człowieka i w dodatku patriotę to oczywiście ma do tego prawo ale ja jestem odmiennego zdania.
Ich mocodawców trzeba po prostu odsunać od władzy a ich zmusić do służenia tym razem Polsce co byłoby lepszą, jak myślę, reedukacją niż przekonywanie tym bardziej że prawdopodobnie nigdy nie przeczytają artykułu szanownego autora korzystając na codzień ze "sprawdzonego" źródła informacji.
Krótko mówiac autor dobrze widzi problem tyle że pomysły na rozwiązanie to tylko pobożne życzenia.
Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Nabrani przez redaktora   
Piotr Świtecki, 2011.02.19 o 21:56
Jak można sobie coś przypomnieć jeżeli się tego nie znało.

Słuszna uwaga.

Tylko, że zza całości tekstu pana profesora przebija iście czosnkowa pogarda dla "niższych" stanów.

Poza tym zgadzam się z komentarzem, podobnie jak z innym dzisiejszym komentarzem Zenona, tylko że zadam to samo pytanie co jemu... "trzeba" zrobić to i tamto - ALE JAK?

Pozdrawiam.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Nabrani przez redaktora   
janekk, 2011.02.19 o 22:26
Mufti,
Czosnkowi na razie licytują się jak przekupić tubylców i dobrze chociaż że to widzimy, tyle że na razie jest nas za mało aby wejść do gry więc pozostaje tylko robić swoje i nie traktować kabaretu poważnie. Chyba ze ktoś chce się ubiegać o posadę lokaja, tyle że bez referencji i dobrego rodowodu raczej nie przyjmą
Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Nabrani przez redaktora   
Jacek, 2011.02.20 o 00:03
W związku ze zbiżającymi się "wyborami" rzucam hasło:Każda Polka ,każdy Polak-politykiem!W tym przypadku nie będzie głupiego gadania,że ten czy tamten zajmuje się polityką albo że nie ma prawa albo nie powinien.W tym sensie politykiem,ze każdy powinien być bardzo dobrze rozeznany i poinformowany co się w Ojczyżnie dzieje,kto pracuje dla naszego wspólnego dobra a kto jest sprzedawczykiem czy polakożercą.To nie "oni" zawsze muszą decydować "demokratycznie".Należy obsadzić wszyskie lokale wyborcze naszymi mężami zaufania i patrzeć na przekazywane cyferki z wyników wyborów bo tam mogą być największe przekręty,nie wspomnę o wrednej ordynacji.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑