słowa kluczowe: Aleksander Kwaśniewski, Błażej Wyszkowski, Kurtyka, SB, SKS, Solidarność, Służba Bezpieczeństwa, Wałęsa, opozycja.
Linki, cytaty, nowiny2010.12.11 18:45 12.12 01:22

Błażej

(poleca )
 
Leszek Biernacki o Błażeju Wyszkowskim - jednym z bohaterów opozycji, o których w mediach nie słychać. Źródło: strona WZZW.
 
(c.d. z poprzedniej strony)
 

16 listopada odbyło się zorganizowane w Warszawie przez tamtejszy SKS otwarte spotkanie dyskusyjne nt. „Współczesny ruch młodzieżowy”. Z Gdańskiego SKS na dyskusję wybrał się Błażej. Uważał on, że działania SKS powinny przekroczyć mury uczelni, aby stworzyć większy front walki o demokrację w Polsce. Spotkanie zakłócali przybyli aktywiści SZSP. Przerywano mówcom i przekrzykiwano. Wówczas kolejny raz wpadł w oko SB, która zaczęła uważać go za jednego z najgroźniejszych „elementów antysocjalistycznych”

Po powrocie do Gdańska Błażej przeniósł ideę dyskusyjnych, konfrontacyjnych spotkań do Trójmiasta. Doszło do nich już po miesiącu. Kończył w tym czasie pisanie pracy magisterskiej i przygotowywał się do jej obrony. Termin napisania pracy zawalił z własnej winy, bo zaangażował się w działalność opozycyjną oraz zakochał się i ożenił. W przygotowaniu dyplomu pomagał mu bardzo jego promotor, który uprzedzał go, że z uwagi na zaangażowanie polityczne praca musi być wzorowa, aby nikt nie miał żadnej podstawy do żądania jej unieważnienia. Pamięta, że z miesiąca na miesiąc promotor wciąż mu rozszerzał zakres pracy i w końcu powstał bardzo dobry dyplom. Opowiadając o tym uśmiecha się i widać dumę, że zdołał wszystkim trudnościom sprostać.

Rozwój SKS w Trójmieście nie przebiegał pomyślnie. Środowisko akademickie zachowało większą od spodziewanej wstrzemięźliwość. Na podstawie informacji od swoich współpracowników w SB odnotowano, że z trudem przebiegała akcja kolportażowa „Deklaracji SKS”, a jeszcze gorzej kolportaż „Bratniaka”: „nawet wśród niektórych studentów znanych z krytycznych wypowiedzi pod adresem obecnej rzeczywistości. Nie chcą oni nie tylko przyjmować »Bratniaka«, ale nawet nie przejawiają zainteresowania jego treścią. Stanowiska swoje uzasadniają najczęściej stwierdzeniem, że działalność SKS-u nie ma sensu lub – po prostu – że boją się angażować w działalność, która może im tylko przysporzyć kłopotu” – odnotowano w esbeckich papierach.

Andrzej Zarębski, którego o to zapytałem dopowiadał, że od „Bratniaka” i niektórych ludzi z SKS odstręczał nie strach przed kłopotami, ale „endeckość” i zbytnie afiszowanie się Kościołem. Wielu działało i pomagało drukować, kolportować i organizować manifestacje, podpisywało petycje i protesty, ale firmować SKS w takim kształcie nie chcieli. Woleli, jak na przykład Paweł Huelle, zbuntować swój rok na polonistyce i 11 listopada 1977 r., pójść do baru „Jagienka” na gdańskim osiedlu Przymorze i tam wznosić toasty za niepodległość i na pohybel komunie.

Do „konfrontacji” z SZSP w Uniwersytecie Gdańskim miało po raz pierwszy dojść 2 grudnia na Wydziale Humanistycznym. Aktywiści SZSP nie przyszli. Około 100 osób zebrało się na korytarzu wydziału. Andrzej Zarębski wspomina, że na humanistyce zachęcali do udziału w wiecu w prosty sposób. Siadali w małej grupie na głównych schodach, blokowali je i przeciskającym się studentom rozdawali ulotki.

W odpowiedzi na akcję SKS gdański KW PZPR zorganizował 4 grudnia spotkanie z rektorami i pierwszymi sekretarzem komitetów uczelnianych PZPR, podczas którego ustalano polityczne i administracyjne działania mające przeciwdziałać „prowokacyjnym poczynaniom”. SB obawiała się akcji SKS bo negatywnie oceniano możliwości intelektualne członków aktywu SZSP, którzy przecież powinni byli zbić argumenty głoszone przez „elementy antysocjalistyczne” w bezpośredniej dyskusji. Dlatego uważali, że „»Konfrontacje« takie nie powinny mieć miejsca”. SB zaleciła stosować się do swojej opinii wojewódzkiej instancji partyjnej, Zarządowi Wojewódzkiemu SZSP oraz władzom uczelni.

Szef gdańskiej SB zaplanował cele i plany działań na kolejne miesiące: „kontynuujemy realizację wielopłaszczyznowych i wielowariantowych działań ukierunkowanych na pogłębienie dezintegracji i dezorientacji środowisk oraz neutralizację poszczególnych osób. W dotyczącej tej problematyki informacji skierowanej do wojewódzkiej instancji partyjnej sugerowaliśmy, aby do paraliżowania zaplanowanej przez elementy antysocjalistyczne akcji zbierania podpisów pod »Wnioskiem Obywatelskim ROPCiO« zaangażować dobrane grupy aktywu partyjnego i społecznego”.

Partia i SZSP ramię w ramię z SB miały zwalczać opozycję. W wykonaniu aktywistów SZSP sprowadzało się to do informowania funkcjonariuszy o działaniach ich kolegów na uczelni oraz do niszczenia plakatów, wywieszonych ulotek, a także do wyrywania ulotek czy petycji, pod którymi zbierano podpisy. Działacze SZSP doskonale wiedzieli, że swymi donosami skazują swoich kolegów i ich rodziny na represje.

Pierwszy wieniec na rocznicę Grudnia ’70

16 grudnia 1977 roku z inicjatywy Bogdana Borusewicza po raz pierwszy odbyło się złożenie wieńca przy bramie Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Przyszło według rożnych relacji od 40 do 80 osób. Błażej, który brał udział w akcji kolportażowej przed rocznicą, wspomina z jakim strachem i nieraz osłupieniem ludzie patrzyli na nich w tramwajach i w kolejce elektrycznej: „Często, gdy tylko zobaczyli kilku młodych ludzi z ulotkami, to byli po prostu przerażeni. Bali się wziąć ulotki. Cały wagonik nabity ludźmi i nikt nie chce sięgnąć, odwracają głowy. Jeśli jednak jeden człowiek zdobył się na odwagę i wziął ulotkę, to i inni chcieli je dostać. Brali jak ciepłe bułki. Na przystanku Gdańsk Stocznia wysiadali z wagonu wszyscy, także ci, którzy w Stoczni nie pracowali. Szybko chcieli być jak najdalej od nas. Jeśli ktoś dziś mówi, że wówczas można było coś więcej, że można było wzywać do czynnej walki z władzą to łże w żywe oczy, rozpowiada wrogą propagandę”. Akcję kolportażu prowadzili przed planowanymi uroczystościami przez kilka dni.

Wieniec przed rocznicą został ukryty w piwnicy domu u rodziców żony Błażeja, gdzie mieszkali, przy ul. Danusi w Gdańsku-Wrzeszczu. Od rana dom był obserwowany przez funkcjonariuszy SB. Domyślając się tego Błażej wymyślił dzień wcześniej, że ostentacyjnie wyjdzie z domu i pojedzie pod stocznię, a tym samym za nim pojadą obserwujący go tajniacy. Tak się stało i wieniec mógł być wyniesiony z piwnicy. Na uroczystość złożenia wieńca przyszli głównie studenci z UG i PG. Wieniec przywiózł taksówką Cezary, kolega Błażeja z PG.

Wspomina Błażej: „Wziąłem od niego wieniec i niosłem go pod bramę. Po moich bokach szły dziewczyny, chyba Magda Modzelewska i Ania Młynik. Naprzeciw nam wyszła grupa ludzi ze stoczni. Z akt esbeckich dowiedziałem się, że był to aktyw partyjny stoczni. Jeden z nich, najprawdopodobniej przywódca, takim strasznym, drżącym głosem zaczął do nas wołać: – Luuudzie daaajcie naaam spokojnie praaacować! Zatarasowali nam przejście. Wiedziałem, że jak się zatrzymam to nie dojdę pod bramę. Nie stanąłem, szedłem wprost na niego, i w momencie, gdy już prawie jego piersi dotykał wieniec, odstąpił na bok. Za nim rozeszli się pozostali. Jednak przy samej bramie inni stali nadal. Mogło dojść do rękoczynów. Zacząłem iść w bok, w kierunku wysokiego, metalowego płotu. W tym momencie widzę, jak wolno jadące, jeden za drugim, autobusy specjalnie zasłaniają nasz skromny pochód. Chciałem wyjść na jakąś wolną przestrzeń, aby ludzie nas widzieli. Szedłem dość długo wzdłuż płotu, ale w końcu się zatrzymałem i złożyłem wieniec”.

Borusewicz miał wówczas radziecką kamerę filmową na film 8 mm od Mariusza Muskata, z którym na zmianę filmowali pochód z wieńcem i zapalenie zniczy. Po skręceniu kilku scen w tłumie kamerę przejął Andrzej Zarębski, który wyjął film z kamery i przekazał go znajomej dziewczynie, która, jak twierdzi Andrzej, ukryła małą szpulkę z filmem w majtkach. Kamerę przekazał z powrotem Muskatowi, który udawał, że filmuje nadal zgromadzonych. Gdy wracali z manifestacji zaatakowała ich grupa esbeków.

Borusewicz pamięta wyraźnie: „zaatakowali nas dopiero przy hotelu »Monopol«. Zacząłem uciekać. Kamerę podałem Piotrowi Dykowi. Wskoczył do autobusu, a esbecy za nim. W związku z tym kamerę złapał Błażej Wyszkowski i zaczął uciekać. Ale po kilkudziesięciu metrach dogonili go i przewrócili. Na nich skoczyli moi koledzy studenci. Zaczęło się kotłować. Esbek wyrwał jednemu kamerę, Błażejowi w garści została tylko rączka. Udałem się w pogoń za tym esbekiem ulicą Rajską, krzycząc: »Łap złodzieja!«. Ale to był szybkobiegacz. Goniłem go wytrwale, za mną biegła grupa esbeków, a za esbekami – koledzy. Taki przekładaniec. Biegłem, biegłem, aż straciłem tego z kamerą z oczu. W związku z tym po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy, że idziemy na komisariat na Piwną powiadomić o napadzie i kradzieży. [...] Powiedziałem, że zgłaszam napad z rabunkiem. Ci milicjanci najpierw przyjęli zawiadomienie o przestępstwie, ale kiedy się zorientowali, kogo oskarżamy, przestali pisać protokół. Gdy postanowiliśmy wyjść, nie chcieli nas puścić. [...] Trzymali nas z pięć godzin, aż w końcu wyszliśmy z niczym, ale wcześniej nas, którzy zgłosiliśmy kradzież, poddano rewizji”. Film został bezpiecznie wyniesiony spod stoczni. Został wywołany i przekazany zachodnim dziennikarzom. Sceny ze złożenia wieńca pokazano na Zachodzie.

Następnego roku i za dwa lata już przed obchodami SB zamykała Błażeja na 48 godzin do aresztu. Gdy pytał z jakiego powodu jest zatrzymywany, odpowiadali „Pan wie dlaczego”. Nigdy nie przedstawili mu niczego na piśmie.

 

5452 odsłony średnio 5 (1 głos)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Błażej   
Zenon Jaszczuk, 2010.12.11 o 20:55
Piękna historia, pięknego człowieka. Dlaczego jest zapomniany, przemilczany. Bo nie pasował do TWu, i nie pasuje do rządzących od ponad 20 stu lat TWu.
Pamiętam te czasy.Chcę panu powiedzieć, że w tym lesie jest pan więcej warty niż gdy by był pan wsród wszarzy.Pan sam w sobie jest instytucją walczącą o "nie otake polskie". Z panem jest Bóg, Honor, Ojczyzna. Jest wielu takich Polaków. Poradzimy sobie wbrew oczekiwaniom zdrajców, sprzedawczyków, wszarzy.Pozdrawiam pana i żonę serdecznie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Błażej   
Piotr Świtecki, 2010.12.11 o 22:28
A tu jeszcze fragment opowieści p. Walentynowicz: +swkatowice.mojeforum.net
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Błażej   
J.Ruszkiewicz - SpiritoLibero, 2010.12.11 o 23:03
No... Ale za to "mężami stanu" Kaczory zostały...
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑