słowa kluczowe: dziennikarze, gps65, manipulacje, propaganda, wojna, żołnierze..
Idee2022.05.07 04:39

Propaganda wojenna.

 

O tym, dlaczego na wojnie wolno kłamać...

 
Są ludzie, w tym politycy i blogerzy, którzy powtarzają propagandę Putina. Robią to w imię prawdy, bo oni nawet najgorszą prawdę cenią wyżej niż korzystne kłamstwa. Kolaborują Rosją w imię swoich zasad.
 

       Wiele osób ogłasza, że nie lubi Ukraińców – i przytacza jak najbardziej prawdziwe wady, przywary czy dawne zbrodnie Ukraińców. A tymczasem w obecnym stanie, gdy na Ukrainie toczy się wojna z Rosją, żywotnym polskim interesem jest lubić Ukraińców, a jak nie, to przynajmniej nie mieć niechęci do nich, a jak nie, to przynajmniej nie mówić, że się ich nienawidzi, a jak nie, to przynajmniej nie pisać tego publicznie. Ukraińcy w tej chwili walczą za naszą wolność i jeśli ktoś ich nie lubi, to powinien o tym zamilczeć. Teraz to kwestia życia albo śmierci.

       Wojna informacyjna to bardzo ważny element całości działań wojennych. W czasie wojny interesy Polski są doskonale zgodne z interesami Ukrainy – bo najważniejsze dla nas jest bić ruskich. Bez pobicia ruskich nie da się zrealizować żadnych innych naszych interesów.

       Media kłamią, oszukują, manipulują – to oczywista oczywistość. Ale akurat w kwestii wojny na Ukrainie totalna globalistyczna propaganda zachodu, w tym ta w naszych mediach, a szczególnie ta płynąca z Ukrainy, to manipulacje i oszustwa słuszne, pożyteczne, właściwe – one służą naszemu przeżyciu.

       Gdy grozi śmierć, gdy zagraża nam bandyta, to wolno go w odwecie zabić. Tym bardziej wolno i należy kłamać, oszukiwać i manipulować, by się przed bandytą obronić, by wzmocnić morale obrońców. W czasie wojny nie można być szczerym – ogłaszanie jakichś negatywnych kwestii odnośnie tych, którzy biją wroga, którzy powstrzymują bandytę przed dotarciem do nas, to zbrodnia, to służba temu bandycie. To niedopuszczalne!

       Wszystko co propaganda Putina może podchwycić i wykorzystać do swoich celów jest służeniem jej. Pisanie publiczne czegokolwiek krytycznego wobec Ukraińców, wytykanie im błędów, kłamstw, wad czy zbrodni ich przodków, to element wojny informacyjnej służący Putinowi. Kto tak pisze, ten ogłasza, że jest skłonny do kolaboracji z Putinem. Ogłaszanie publicznie kłamstw Ukraińców, to propagandowe strzelanie w plecy naszym sojusznikom, którzy dziś są dla nas najważniejsi, których zwycięstwo w wojnie z Rosją na pewno ochroni Polskę na długi czas przed ruskim zagrożeniem.

       Są tacy, którzy są skłonni wyłapywać kłamstwa, oszustwa i manipulacje w propagandzie wojennej nie tylko u wroga, ale też u nas i u naszych sojuszników. Tłumaczą to tym, że prawda i tak wyjdzie na jaw – i wtedy ten, który używał manipulacji w propagandzie, zostanie skompromitowany. Przykładem takiej postawy jest Janusz Korwin-Mikke, który dodatkowo jest weredykiem, czyli jest chory na mówienie prawdy, nie potrafi zapanować nad sobą, by prawdy nie powiedzieć. Oczywiście sam prawdy nie zna na pewno, może ją tylko lepiej lub gorzej wydedukować, ale zawsze jest szczery, czyli powie publicznie wszystko, co uważa za prawdę.

       W pokojowych czasach weredyk jest pożyteczny i potrzebny. Szczególnie jako ustawodawca. Ale w czasie wojny powinien zamilknąć, bo propaganda wojenna to kwestia życia i śmierci.

       Korwin, dociekając prawdy, popełnia błąd polityczny, staje się pacyfistą. Putin to zbrodniarz wojenny. Sam fakt napaści na Ukrainę o tym świadczy i nic więcej nie potrzeba. Żadne szczegóły związane z mordowaniem ludności cywilnej tego nie rozstrzygają. Wojna napastnicza jest zbrodnią i tyle. Żywotną racją stanu Polski jest w tej wojnie popierać Ukrainę. Im bardziej pobiją ruskich, tym dla Polski lepiej. Więc z punktu widzenia politycznego należy popierać wojnę informacyjną Zełeńskiego, nawet jeśli to propaganda, manipulacja i ustawki.

       Korwin jest tu niekonsekwentny, bo w swoim wademekum ojca tłumaczy, że rodzice powinni ukrywać swoje kłótnie przed dziećmi. Rodzice nie powinni być szczerzy wobec dzieci w kwestii własnych sporów i wzajemnych oskarżeń. Gdy rodzic zrobi coś złego, to powinien to przed dzieckiem ukryć i powinien kłamać, że tego nie zrobił. Oczywiście należy kłamać z umiarem, tak by się to nie wydało. Na tym polega dobre wychowanie. Ja się z tym nie zgadzam, ale Korwin takie ma poglądy pedagogiczne.

       Korwin tłumaczy swoje wytykanie kłamstw propagandystów tym, że na wojnie szczególnie ważne jest posiadanie prawdziwych informacji – i dlatego wytyka manipulacje w oficjalnej propagandzie Ukraińców i Polaków. Ma rację, że na wojnie prawdziwe informacje są kluczowe, ale nie ma racji, że w związku z tym propaganda musi być prawdziwa. W czasie wojny prawdę ma znać wywiad i kontrwywiad, mają znać ją dowódcy wojsk, a zwykłemu żołnierzowi czy obywatelowi nie jest ona potrzebna – dużo bardziej potrzebna jest otucha budująca morale. Natomiast źle jest uwierzyć we własną propagandę. Więc dobrze jest, gdy propagandę robią cynicy, którzy kłamią w pełni świadomie, wiedzą, jak jest naprawdę. 

       Korwin powtarzając narrację Putina w niektórych kwestiach, popełnia bardzo duży błąd polityczny. Na wojnie prawda przestaje się liczyć – liczy się wygrana, a przynajmniej nieprzegrana, a przynajmniej takie osłabienie wroga, by nie był w stanie na nas napaść. W obronie wolno zabijać – to tym bardziej wolno, a nawet należy, kłamać. Trzymanie się sztywno zasady, że tylko prawda się liczy, to tak jakby sztywno trzymać się zasady "nie zabijaj" i nie zabijać wroga, który nam grozi. Korwin, trzymając się ściśle zasad, popadł w niedopuszczalny pacyfizm. Na wojnie wolno zabijać i kłamać. Można nawet stwierdzić, że tę wojnę Ukraina wygrywa, skutecznie bije ruskich, bo Ukraińcy mają silne morale, które ukształtowała im propaganda wojenna. To propaganda wygrywa tę wojnę ku naszej korzyści.

       W normalnym czasie człowiek zdolny z zimną krwią zabić bliźniego jest niebezpieczny. Taki człowiek powinien być jakoś pilnowany. Ale gdy wybucha wojna, to staje się cholernie cenny, wartościowy, pożądany. Staje się dobrym żołnierzem. Tacy ludzie są potrzebni i słusznie w czasie pokoju są trzymani w instytucjonalnych ryzach wojska, które pilnuje ich morderczych skłonności.

       Dokładnie tak samo powinno być z dziennikarzami. Ktoś, kto jest zdolny z zimną krwią kłamać, oszukiwać i manipulować jest niebezpieczny. Taki człowiek powinien być jakoś pilnowany. Ale gdy wybucha wojna, to staje się kimś cholernie cennym, wartościowym, pożądanym. Staje się dobrym dziennikarzem. Jego kunszt manipulacji wreszcie może być wykorzystany w dobrym celu. Problem w tym, że taki manipulant w czasie pokoju nie jest odpowiednio pilnowany.

       Dziennikarze i żołnierze kłamią i zabijają. Na tym polega ich fach. Dziennikarz, który opanuje do perfekcji sztukę manipulacji może i powinien stać się dyplomatą. Tak jak wynajmujemy żołnierzy do zabijania, by chronili nas przed atakami państw, tak też wynajmujemy manipulantów zwanych dziennikarzami i dyplomatami, by nas chronili w wojnie informacyjnej z państwami. W czasie pokoju można ich krytykować. W czasie wojny trzeba ich wspierać, a krytykować polityków, dyplomatów, dziennikarzy i żołnierzy wroga. W czasie pokoju prawda się liczy, w czasie wojny schodzi na dalszy plan.

       Ktoś powie, że przedstawiłem powyżej mentalność Kalego. Dobrze jest jak Kali ukraść krowę, źle, gdy ktoś Kalemu krowę ukraść. Nie o to mi chodzi. To co napisałem powyżej to zasada raczej taka: jak Kalemu ktoś ukraść krowę, to w odwecie Kalemu wolno tę krowę odebrać, nawet zabijając, kłamiąc i manipulując. A tym bardziej to wolno, gdy ten ktoś wymordował rodzinę Kalego i dalej morduje, by nakraść jeszcze więcej krów. W zasadzie idealnie by było, gdyby udało się odzyskać wszystkie krowy bez zabijania, a tylko przy pomocy propagandy.

       Ktoś powie, że jednak cel nie uświęca środków, że nie można dążyć do dobrego celu niegodziwymi sposobami. Zgadzam się z tym w pełni. Tylko że zabijanie i kłamanie to nie są niegodziwe środki. Dekalog nie zabrania zabijać, ale zakazuje mordować – w obronie własnej, na wojnie i w wyniku wykonania sprawiedliwego wyroku śmierci, zabić wolno, to nie jest grzech. Dekalog kłamstwa nie zakazuje – zabrania tylko czynienia fałszywego świadectwa na szkodę bliźniego. W dobrych celach, gdy bliźniemu tym pomagamy, kłamać wolno. Tym jest cała beletrystyka. Opowiadanie bajek czy prawienie kobietom komplementów, nie jest grzechem. Tak samo jest z propagandą – to, czy jest zła, zależy od kontekstu. Kontekst wojenny czyni propagandę dobrą, kontekst pokoju czyni ją złą.

Grzegorz GPS Świderski

 

677 odsłon  (brak ocen)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑