słowa kluczowe: Bednarczyk, Szucha, Zagiew, Zydzi w Gestapo, getto, tortury, wyroki na zdrajcach, zdrajcy.
Linki, cytaty, nowiny2013.09.06 00:59 01:03

W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich

(poleca )

i ani jednego polskiego!

 
Egzekucje na zydowskich agentach Gestapo sa przez
Zydow uznawane za objaw zwierzecego antysemityzmu AK. A wszak byli to niebezpieczni ZDRAJCY Polski.
 
Za okres likwidacji czwartego rzutu „Żagwi" należy przyjąć czas od września 1942 r. do kwietnia 1943r. Niedobitki „Żagwi" trudniące się szmalcownictwem były likwidowane przez OW-KB nawet w czasie Powstania Warszawskiego. jak np. Bursztyn-Wiśniewski. dyrektor szopu Hoffmana. Wypada dodać, że w tym okresie około 300 Żagwistów i agentów gestapo mieszkało stale na terenie budynku Gestapo w al. Szucha , skąd wychodzili „do pracy" w Warszawie, bądź na wyjazdy terenowe, gdzie pod szyldem prześladowanych Żydów wślizgiwali się do oddziałów partyzanckich dla ich rozpoznawania i wydawania; specjalizowali się oni w tropieniu Żydów w aryjskiej części Warszawy. Dostęp do nich i ich likwidacja były bardzo trudne. Spośród dzielnych wykonawców wyroków na żagwistach, wymienić należy: Zelwańskiego. który wraz z „Garbatym" brali udział w wykonaniu wyroku na Lejkinie, Ignacego Szmajerowica ps. „Plomba", Stanisława Różewicza, Tadeusza Makowera, "Rudego" — Blum-Binsztoka, „Garbatego", "Jadźkę", Rotblita i Akermana. Wszyscy ci ludzie pracowali w wywiadzie ŻZW.

Wykonywanie wyroków odbywało się na podstawie materiału dowodowego. zebranego przez sekcję śledczą i dostarczanego sądów i ŻZW. Sąd ŻZW składał się z wybitnych prawników. był całkowicie niezawisły i samodzielny w ramach narodowej odrębności. W ten sposób Żydzi samodzielnie, we własnym zakresie walczyli o morale getta i usuwali zło. Jeśli zapadał wyrok śmierci, podlegał on jednak zatwierdzeniu przez komendanta ŻZW i dopiero wówczas mógł być wykonany. Autor uczestniczył w charakterze współorganizatora i obserwatora przy wykonywaniu kilku wyroków. Oto zapamiętane nazwiska zastrzelonych zdrajców:

Blumsztok — za zdradę Kosieradzkiego — czerwiec 1942r.

Brausztejn — na Elektoralnej — maj 1942r.

Chaia Blumberg — w czerwcu 1942r.

na bazarze na Nowolipiu, ppor. policji żydowskiej z ul. Leszno 13. o nieustalonym nazwisku — czerwiec 1942r. — zabity na ul. Orlej, (niski, krępy),

Dwóch żagwistów — w czerwcu 1942r.

jedenastu żagwistów, w tym trzy kobiety, schwytane latem 1942r. przy ul. Elektoralnej 6/8, przy rzekomym szmuglu żywności,

Blum, Cementowicz i Malewski — w sierpniu 1942r. — którzy przez Erlicha wydali Niemcom tunel przez ul. Okopową.

Voiksdeutsch o imieniu Stefan — w lutym 1943r. - przy ul. Leszno

Akcje ekspropriacyjne przeprowadzane w ostatnim półroczu istnienia getta, wymierzane były głównie przeciwko zdrajcom i kolaborantom, którym rekwirowano pieniądze na rzecz ŻZW i ŻOB. W getcie również nie każdego kolaboranta karano śmiercią, dlatego z tych ocenianych jako mniej szkodliwych. wyciskano tylko pieniądze. Kolaboranci i zdrajcy, którzy zajmowali kierownicze stanowiska w „szopach", starali się niejednokrotnie robić sobie dobrą markę przez tworzenie pozorów pomocy niesionej wielu ludziom. Od nich Niemcy żądali przede wszystkim wyciskania resztek sil z Żydów, wydajności, węszenia i wydawania ludzi z ruchu oporu. To ostatnie starali się oni robić bardzo ostrożnie i bez rozgłosu, zaś akty rzekomego miłosierdzia, czy pomocy, miały zawsze odpowiednią reklamę robioną przez zgraję zauszników, walczących w ten sposób w upodleniu o własną głowę i byt. Akcje ekspropriacyjne poza doraźną korzyścią materialną, miały między innymi na celu zwrócenie uwagi społeczeństwa na poszczególnych zdrajców i na piętnowanie ich. Kładły one tamę kolaboracji, budziły sumienia i budziły do czynu. Często stosowana była też kara dotkliwej chłosty.

Chociaż akcje ŻZW i ŻOB mobilizowały ludzi zdrowych moralnie, to jednak nie przełamały otępienia i zastraszenia ogółu społeczności getta. Bazująca na takiej postawie Żydów „Żagiew", nie została — niestety — rozbita doszczętnie. Wszelkiego rodzaju uderzenia ŻZW w tę organizację, miały szczególne nasilenie po akcji styczniowej 1943 r. i trwały aż do samego powstania w getcie. W czasie powstania udało się żołnierzom ŻZW i ŻOB dopaść i zlikwidować jeszcze kilku zdrajców, lecz dużo ich zostało, czego dowodem m.in. były wydane Niemcom bunkry bojowców, w tym i Anielewicza. co potwierdzili mi sami Żydzi. „Praca" ocalałych żagwistów nie zakończyła się z upadkiem powstania. Byli oni Niemcom nadal potrzebni. Tym razem do pomocy w wyłapywaniu Żydów ukrywających się nie tylko w Warszawie, ale i w całej Generalnej Guberni. Żagwiści byli też wykorzystywani przez gestapo. Jako prowokatorzy, wdzierający się podstępnie w szeregi polskich organizacji podziemnych. To właśnie m.in. żagwiści i inni żydowscy szmalcownicy i zdrajcy, byli winni większości śmierci ukrywających się Żydów, a tym samym winni byli śmierci ukrywających ich Polaków.

Dnia 21 lutego 1943 r.. wykonano na kilku żydowskich gestapowcach wyroki śmierci, na Leonie Skosowskim („Lolek" — został wtedy tylko ranny), Pawle Wlodowskim, Areku Weintraubie, Chaimie Mangelu i Lidii Radziejowskiej. Dnia 28 kwietnia 1943 r. na ul. Warmińskiej zlikwidowano Luftiga — Żyda, agenta gestapo, który pracował jako tłumacz w warsztatach kolejowych na Pradze.

Powszechnie znana afera Hotelu Polskiego (lipiec 1943 r.), też jest dziełem żydowskich zdrajców (główny agent — naganiacz Leon Skosowski i Adam Żurawin — żyje w USA). Wpajali oni w swych współwyznawców przekonanie o specjalnym propagandowym, wypuszczaniu ich do krajów neutralnych. Działali na polecenie gestapo — Hahna i Brandta — ściągnęli około 2000 bogatych Żydów mających za ogromne pieniądze kupić paszporty zagraniczne. Niemcy ich ograbili i pomordowali (część wysłali do obozów), nielicznych wypuścili, w tym kilkudziesięciu swoich agentów dla działań propagandowych na rzecz Niemiec —patrz C. Arch. sygn. 202/XV-2. tom 2. k. 158, przechodzili ci Żydzi przez luksusowy obóz w Bergcn Belsen i Vittel we Francji, oczekując na wymianę za towary z USA, byli internowani, ocaleli (a Rząd polski na emigracji posyłał im pomoc !!).

Ilość Żydów — agentów gestapo była tak duża, że działalność ich zaczęła obejmować nie tyłko dzielnicę aryjską Warszawy, ale i całą Generalną Gubernię. Stali się oni szczególnie niebezpieczni przez perfidne przybieranie maski ludzi prześladowanych i szukających pomocy u Polaków. Zdrajcy ci, szybko zaczęli zapełniać listy zdemaskowanych agentów gestapo, zestawiane przez Armię Krajową i inne organizacje polskie. Wyroki na nich zaczęły się sypać na terenie całej Generalnej Guberni. Wiadomo nam było o działaniu zdrajców we wszystkich skupiskach żydowskich. Np. w Krakowie działali dwaj znani agenci gestapo — Żydzi — Zeligncr i Forster. Forster zdołał nawet zmontować szeroko rozgałęzioną siatkę konfidentów. Po likwidacji getta krakowskiego (13 marca 1943 r.) pojawiły się jesienią 1943 r. w Krakowie, dwie zorganizowane grupy gestapo, rekrutujące się z Żydów. Specjalizowały się one w wykrywaniu ukrywającach się Żydów w tzw. aryjskiej części miasta. Pierwszą taką zbrodniczą grupę stanowili: Diamand, Julek Appel, Natan Weissman i Stefania Brandstatter-Poklewska, a drugą: Forster, Marta Purec-Porzecka, Rosen, Goldberg. Loffler. Kleinbcrger, Kerner, Pacanower, Rosen, Rotkopf, Taubman, Weininger i wielu innych. Większość z nich —jako w końcu bezużytecznych — zlikwidowało gestapo.

W Sosnowcu działał słynny agent gestapo. Żyd o nazwisku Meryn. Podobnie. jak w Warszawie. Żydzi — agenci gestapo działali również w getcie łódzkim. Słynni byli agenci lubelscy Hoflego, którzy jeździli z nim na akcje likwidacyjne w ramach akcji „Reinhard". Wiele też słyszało się o żydowskim zdrajcy, SD-manie Jerzym Ryperze, który działał pod koniec 1943 r. na terenie Lidy. oraz wielu innych. Pamiętnikarze skupisk żydowskich, wzmiankują stale o ich haniebnej działalności, o roli Judenratów i policji żydowskiej (którym Niemcy zawdzięczają ułatwioną formę wywózki Żydów do obozów zagłady).

Wniosek nasuwa się przykry. Żydów — agentów gestapo, zdrajców, szmalcowników i kolaborantów, było dużo. Swoją ilością biją oni proporcje występujące w innych nacjach, okupowanej przez Niemców Europy. Było to następstwem najwyższego bestialstwa i niespotykanej w dziejach świata ekstermnacji, jaką wobec nich zastosowano. Pchał ich do lego instynkt samozachowawczy. Ale to ich nic usprawiedliwia. Czasem nieopatrznie zrobiony krok, czy złośliwy donos, odcinał ich od społeczeństwa i pchał na drogę zdrady, z której nie było powrotu. I jeśli mieli z tego powodu jakieś wyrzuty sumienia, to głuszyła je świadomość omalże absolutnej władzy nad ziomkami, władzy, która w dodatku miała dla nich arcyprzyjemne formy i ramy zewnętrzne. Cóż za buta i napuszenie biły z postawy eleganta Sternfelda czy Lejkina... To samo, tylko z dodatkiem wyjątkowej banalności obserwowało się u Szmerlinga i Brzezińskiego — zbirów z Umschlagplatzu. Rozsmakowali się w zdradzie oprawnej w luksusy i zbytek. Wiedzieli, że po ich łotrowskiej robocie, czekają na nich wymyślne rozrywki w Palais de Dance , Sztuce, Hotelu Brytania i restauracji ..Casanova" w towarzystwie prawdziwych, niemieckich gestapowców— Ubermenschów. Dawało im to poczucie zadowolenia, czasowego szczęścia i satysfakcji. Wiedzieli, że będą żyć raczej krótko, bo znali nienawiść do nich ich braci, ale w jakim luksusie.

Podaję nazwiska najbardziej znanych policjantów żydowskich i agentów gestapo: Komendantem był ppłk policji polskiej Szeryński, jego z-cami Michał Czapliński i adw. Jakub Lejkin — który w lipcu 1942r. został k-ntem z dodanym mu z-cą Józefem Erlichem. Marian Hendel był inspektorem policji, oficerowie Flirstenberg i First (zastrzeleni z wyroku podziemia w 1943 r.), dr Sierota syn znanego kantora zaufany Gancwcicha. kier. tzw. żydowskiego pogotowia ratunkowego przy ..13", Sachsenhaus ojciec i syn, bracia Zachariasz. as agentów dr Alfred Nossig, Adier, Nuss, Orlean, Lesselbaum, Halber, Langier, Zelman, Bachrier, Anders, szef Umschlagplatzu krwawy Szmerling, Regina Just, Szpunt, Szajer, Hurwicz, Hcring, Beharier, Gurman, Milek Tine, Świeca, Estorowicz, Konerstein, Warszawiak, Blumsztajn, adw. Gleichweksler, adw. Bramerson, adw. Zajdłer, adw. Nowogródzki, adw. Palatyński, adw. Ćwiejko-Załęski i inni adwokaci, którzy mieli stopnie oficerskie w policji, kpt. Fleischman, Luftig, Chaim Mangel, Gumplowicz, Markowicz, Supp, Ulla Regina, Herc, Lutcnberg vel Laturski, Toffel Zofia, Turkas Doba, Żurawin, Skosowski, Wlodawski, Weinraub, Radziejowska i wielu innych. W końcu sami Niemcy mieli ich dosyć i 24 V 1942 r. urządzili nocną rzeź kierownictwu „13". Szefowie Gancweich i Sternfeid uratowali się ucieczką, ale zabici zostali ich najbliżsi współpracownicy Lewin, Mendel, Gurwicz, kuzyn Gancweicha Szymonowicz. Po tym sprawa przycichła i policja żydowska nadal pełniła zdrajczą służbę. Dotarcie do takich z wyrokiem było b.trudne, dlatego przeważnie dożyli do 1943 r. Mniej ważni zdrajcy szybciej doczekiwali się kary. Np. b. bokserski mistrz Polski Rotholc — popularny „Szapsio" tak dokuczył ludziom swoją pałką policjanta, że na prośbę samych Żydów dostał karę ciężkiej chłosty, którą egzekwował na nim członek mojego oddziału Teodor Niewiadomski. W zestawieniu z nim, biedacy idący podczas akcji Hoflego dobrowolnie na śmierć, też dla mirażu chwilowego szczęścia, tylko w postaci bochenka chleba i kilograma marmolady, stanowili razem obraz z najkoszmarniejszych snów.

Zdrada i wydawanie Żydów przez samych Żydów miała nieraz akcent rozpaczy i złości za nieprzyjęcie ich do ukrywającej się grupy. Jako tego przykład podaję fakt wydania w samym lipcu 1944 r. około 20 Żydów ukrywających się na ul. Nowowiniarskiej 14 u Marczaka. Mieli oni luksusowe schowanie z łazienką, z telefonem, w piwnicy, pod mieszkaniem Marczaka. wejście do piwnicy było przez szafę. Jakaś Żydówka z 7-letnią dziewczynką przez zemstę za odmowę przyjęcia jej do wspólnoty wydala całą grupę. Niemcy wywieźli ich i pomordowali. Marczak dostał się w ich ręce następnego dnia i zginął. Powyższe dane potwierdziła mi po wojnie mieszkanka tego domu Danuta Wróblewska.

Pora na wstępne zbilansowanie ilości zdrajców z getta warszawskiego.

Było ich ca 10 000 osób. Z tego w policji było (rotacyjnie) ca 2 500. Specjalnych agentów Gestapo i „Żagwi" było ponad 1 000 osób. W kolaboracyjnej Gminie Żydowskiej było ponad 6 000 osób; z tego za szczególnie zdrajczych. biorących udział w specjalnym wyzysku i ekonomicznym wyniszczaniu narodu, w wyniszczaniu przesiedleńców i skazywaniu ich na śmierć głodową uważano co najmniej 2 500 osób. Te 10 000 stanowiło w 1941/42 r. ca 2% ogółu społeczności getta; zaś w skali krajowej dochodziło do tego dziesiątki tysięcy ludzi, gdyż byli oni w każdym getcie. Wywodzili się oni ze sfer zamożnych, plutokracji, inteligencji, dużo pracowników policji. Im mniejsze getto tym procent zdrajców był większy. Nie ma możności ustalenia ich liczby, skoro sami Żydzi i ŻIH ich ukrywają, skoro Kneset w 1950 r. uchwalił nie pociąganie ich do odpowiedzialności karnej. To jest niemoralne !

Im więcej lat upływa po wojnie, tym bardziej łagodnieją oceny przestępstw okupacyjnych i coraz mniej się o nich mówi. Ludzie odstępują stopniowo od ścigania nawet winnych przelewu bratniej krwi a nawet i krwi rodzinnej, znam takie wypadki. Wielu żydowskich zdrajców wojnę przeżyło. Wielu z nich zdołało szybko wyjechać z Polski wraz z nagrabionymi majątkami, jak np. dr Michał Weichert prezes Żydowskiej Samopomocy Społecznej z wyrokiem śmierci ŻOB, dziś żyjący w Izraelu; jak węgierski Żyd — dr Izrael Kastner. Nikt dziś już nie dochodzi ich przestępstw, bo zbyt mało pozostało świadków. Wielu sprawców w ogóle nie zostało do dziś zdemaskowanych, z uwagi na tajny charakter ich przestępczej służby. Jak trudno ich znaleźć, świadczą mozolne, długotrwale poszukiwania głównych inicjatorów przestępstw wojennych. Klasycznym tego przykładem była sprawa Eichmana. Niektórych zbrodniarzy i siewców nienawiści między ludźmi, ściga się jednak dalej dla celów wychowawczych, tak dla całych narodów, jak i dla niektórych polityków, którzy lubią wojenkę. Ale jak trudno to idzie, jak nikły ich procent staje przed tendencyjnie liberalnymi sądami w RFN czy Austrii, ilu wbrew obciążającym dowodom zwolniono od win i kary, bądź ograniczono im karę do fikcji. Tym niemniej trzeba o tym mówić i pisać, żeby złu zamykać drogę na przyszłość. Tu dużą rolę gra biuro Szymona Wiesenthala- choć żydowskich kolaboracjonistów chroni, nie ściga, będąc sam o to posądzony i oskarżony !

Odnośnie zasięgu kolaboracji wśród Żydów i akcji wykonywania wyroków na terenach południowych GG, przytoczę z wykazu zastrzelonych w okresie lipiec —październik 1943 r. wg danych „Drapacza", następujące nazwiska o żydowskim brzmieniu:

Hirsch i Szapule — Częstochowa— 8 sierpnia: Nauman — rejon Piotrkowa — 23 sierpnia; Bother — Białobrzegi — 7 września; Józefa Kalan. Józef, Zygmunt i Władysław Geno, Józef Próchnik — Zemborzyce — 11 września; Sebze — Monesten — 10 sierpnia Krupę — Ciche k/Nowego Targu — 28 sierpnia; Sewinger — Błogie k/Sulejowa — 23 września; Fulner z rodziną —Chanowice koło Rozwadowa — 13 października; Piotr Hilger — Łęck — 18 września; Goldfield — Łososina Dolna— 17 września; Roman Hintz — Piotrków — 5 października.

Poza podaną już za Archiwum WIH — teczka Nr ill-43/6. listą osób likwidowanych za kolaborację w okresie VII-XII 1943 r. podaję drugą listę — dot. okręgu krakowskiego. Lista ta była w archiwum pik. Ludwika Muzyczki — Sulkowskiego. Szefa Oddziału VIII Sztabu Gl. K-ndy gł. AK. a obecnie będącej u jego córki dr Danuty Hoffman. Jest to sprawozdanie ..Stożka'' z dnia 30.1.1944r.. podające drugą listę konfidentów (lub podejrzanych) Okręgu krakowskiego. Zaczyna się od uzupełnienia I listy konfidentów z dnia 28 XII 1943 r. dół. Okręgu krakowskiego, o 3 osoby:

Marta Panecka vel Puretz Marta, Ż.Kr.Taubman, Ignacy, Żyd Kr, Wiesner N.Ż.-N. Sącz. Na tych listach są podani Żydzi i to w znaczny cli ilościach, co wskazuje na wagę problemu i na ich ..zawodowy" charakter kolaboracji i szpiegostwa na rzecz Niemców, biorąc pod uwagę rok uchwycenia ich działalności 1943-44.

Oto druga lista: „Mieczysław Bielawski, Żyd, Kraków, Artek Bloch Żyd, Kr, Blodek. N., Żyd, Kr, Bochner L., Kr, Fertel N. Ż, Kr, były policjant gettowy, Filister. N.Ż.Kr, Forlig N.. Ż.. Kr, Aleksy Forster, Ż. Kr, Wilhelm Giemski, Ż.Kr., Grodman N. Ż. Kr, Anna Himlet, Ż.Kr, Immergluk N.Ż, Kr, Julian Korczyński vel Julek Appel, Ż, Kr, Herman Neigier. Ż, Kr, Obruch N.. Ż., Kr, działał na terenie fabryki obuwia „Sfinks", Józef Pacanower, Ż, Kr, Peer, Ż, Kr, Pelcówna N, Lańcut, Romer vel Dobrowolski N, Ż, Kr, Schleifer N. Ż, Kr — Wola Duchacka, Seelingcr N., Ż, Kr, Szymon Spitz, Ż, Kr, Ludwik Stabryła, Ż, Kr, Ungeheuer N, Ż, Kr, Weininger N., Ż, Kr, Nie pisano Żyd tam, gdzie nie było 100% pewności, choć likwidowano Żyda.

Na zakończenic tej smutnej listy zdrajców i kolaborantów, szerzej poruszę dane życiorysowe wzmiankowanego już dr. Alfreda Nossiga. najstarszego wiekiem i stażem zdrady. Dane te czerpałem z „Judisches Lexicon" tom IV/1, szpalta 524. wydanie Berlińskie 1930 r., oraz z przedmowy Dawida Erdtrachta do książki Nossiga pt. „Polen und Juden", Wydawnictwo „Renaissance" 1921 r.. Wiedeń-Berlin- -Warszawa-Londyn-N.York.

Alfred Nossig urodził się w 1864r. we Lwowie, mieszkał głównie w Berlinie. Napisał wiele dramatów, m.in. o Giordano Bruno (1885r.), o „Królu Syjonu" (1887. o Bar-Kochbie (l 901 r.). Był też malarzem i rzeźbiarzem figuralny m. cykl pt. Wieczny Żyd (Ewige Jude). król Salomon. Mechabeusze. Był również pisarzem naukowo-politycznym, zajmował się socjalizmem. Filozofował o „Rewizjonizmie socjalizmu" (1900r.) Zajmował się pisaniem o sprawach agrarnych, o światowym pokoju. Działalność publicystyczną na temat problemu żydowskiego rozpoczął w 1887r.. rozważając sprawy syjonizmu, realizmu polityki żydowskiej, sprawę Palestyny i jej kolonizacji, wiązały się z tym rozważania statystyczne. Założył w Berlinie w r. 1908/09 Żydowską Organizację Kolonizacvjną. Brał udział w ruchu syjonistycznym, i to dłuższy czas, choć stal w opozycji do Teodora Herzla. Po I wojnie św. poświęcił się propagowaniu światowego pokoju i w 1928r. założył Oddział „związku przyjaźni różnych religii". Tyle „J.Lexicon".

Dawid Erdtracht rozpływa się nad jego znawstwem problemu żydowskiego. nad znawstwem duszy polskiej i miłością ziemi polskiej. Uważa Nossiga za powołanego do przeprowadzenia porozumienia polsko-żydowskiego. Przy okazji podkreśla prześladowania Żydów w Polsce, podkreśla światowe protesty przeciw „pogromom Żydów" i organizowane z zewnątrz akty pomocy. Przy czym działalność taką Polaków uważa za pozbawioną sensu, gdyż Polska nie ma stanu kupieckiego poza żydowskim, istniejącym od wieków, i nie ma go kim zastąpić. A nowo powstałe państwo potrzebuje zdrowej gospodarki miejskiej i doświadczonego stanu kupieckiego. Dalej dywaguje Erdtracht. że „Polska powinna sobie brać za wzór Litwę, która pierwsza z państw nowo powstałych dała Żydom najrzetelnicj pełne prawa polityczne, za co żydówscy politycy w godzinie niebezpieczeństwa żadnej polityki nie prowadzili, jak tylko litewską, ba nawet stanęli na czele litewskiej polityki państwowej, a zagranicą szukali i znaleźli sympatię nie dla jakiejś specyficznie żydowskiej sprawy. a dla litewskiego państwa..." (Skoro było tak dobrze, to dlaczego w czasie II wojny św. Litwini wystąpili przeciw Żydom, ich wyzyskowi — uwaga T.B.). No i oczywiście stąd wniosek, że gdyby Polacy po I wojnie św. zaczęli budować zgodę polsko-żydowską, to „mieliby sympatie całego kulturalnego świata, całego światowego żydostwa, a w pierwszej linii entuzjazm i zdolność ofiar dla polskich spraw wśród polskiego żydostwa..." (A tak — to musiało i było odwrotnie — T.B.). No. gdyby misja porozumiewawcza Nossiga udała się, wtedy obok naszych. napłynęłoby miliony Żydów do Polski, gdyż miałyby tu wg Erdtrachta „zabezpieczone, pewne i spokojne bytowanie na Wschodzie, Polacy pełną nadzieję, wspaniałą przyszłość, świat przedmurze porządku i kultury"! (No i powinszować!!). Ale tak ładnie i teatralnie akcje Nossigowi nie przebiegły. Jako płatny agent rządu niemieckiego, chciał spędzać Żydów z Niemiec (zatem oczyszczać z nich) na „Wschód" — do Polski. Szczęśliwie Polacy mieli na ten temat coś do powiedzenia i nie dali się uszczęśliwić tą masówką (choć dali obywatelstwo 600 000 Żydów rosyjskich). W tym duchu Nossig jeździł kilka razy do Turcji, pisał wywiady z wezyrami, z jednej strony jako agent germańskiego imperializmu, a z drugiej — jako agent syjonizmu i Herzla, by zdobyć Palestynę dla Żydów. Nikt nic nie wzmiankował o tego rodzaju jego roli, tajnego politycznego agenta, a także współpracownika policji, „przespali" to historycy żydowscy w PRL. W roli agenta policji niemieckiej błysnął w pełnym blasku gwiazdy pierwszej wielkości w czasie II wojny św. w Polsce i w Warszawie, budując pomnik swej niesławy.
+www.polskapartianarodowa.org
+www.polskapartianarodowa.org 
 
Nie lada autorytetem w srodowiskach narodowych do dzis cieszy sie TadeuszBednarczyk, ktory uchodzil za jednego z glownych znawcow problematyki zydowskiej. Autorytet Bednarczyka mial w duzej mierze wynikac z jego
doswiadczen wojennych, gdyz - jak sam opowiadal - byl z ramienia wladz podziemnych odpowiedzialny za pomoc warszawskiemu gettu. 

3570 odsłon średnio 5 (6 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Piotr Świtecki, 2013.09.06 o 09:35
Koniecznie przy tej okazji należy wspomnieć o książce (oczywiście nie wydanej, obecnej tylko w internecie) p. Romana Kafla "Spotwarzona przeszłość" +egawlas.homeunix.net Krótka i treściwa. Powinna być lekturą szkolną...
Pozdrawiam!
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
MatiRani, 2013.09.06 o 17:56
Ksiazka Romana ma niewatpliwa wartosc historyczna, ale, niestety, ma i jedna spora wade - konkluzja wydaje sie byc fatalistyczne stwierdzenie, ze ich nie mozne winic za rozpruwane brzuchy i strzaly w potylice, bo "oni juz tacy sa" - z czym uczciwy czlowiek nie moze sie zgodzic.

Mozna i trzeba ich ( zydów ) winic za popelniane na ludzkosci zbrodnie.
pozdr
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Zenon Jaszczuk, 2013.09.06 o 19:59
MatiRani.
Trochę pisałem na ten temat. Chciałem podać link ltóry jest w zeszytach tematycznych. Podałem tam książkę Bednarczyka, ale nie mogę się dostać. A na piechotę nie chce mi się szukać. Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
MatiRani, 2013.09.06 o 20:11
Jak znajdziesz to podaj, poczytalbym archiwa..
a tu cos zgodnego z rzeczywistosci obserwacja:
+wolna-polska.pl

Dla większości ludzi jest czymś nie do pojęcia, że wszystkie katastrofy historyczne mają wspólny mianownik – międzynarodowe żydostwo.

Dla większości ludzi, którzy są wewnątrz matriksu, dla tych, którzy wybrali sposób na życie przez zaprzeczanie rzeczywistości istnienia tego programu i udawaniu przed samym sobą, że bestii tutaj nie ma; pozwolili na to, żeby dać się zaprogramować, ponieważ jest to wygodniejsze dla ich naiwnego zaufania do ludzi, którzy mają ich kompletnie gdzieś, zamiast iść pod prąd obecnego status quo. Dlatego wszystko, co znajduje się poza strefą ich własnego komfortu, staje się po prostu nie do pojęcia.
źródło: +diggerfortruth.wordpress.com
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
MatiRani, 2013.09.11 o 17:02
Nowe swiatlo na autora wspomnien:
ALBIN SIWAK

BEZ STRACHU.

TOM II
= = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = =

ROZDZIAŁ III

„BEDNARZ”
Zawód, jaki wypełniał w czasie II wojny światowej, pozwalał mu wchodzić swobodnie do getta warszawskiego. A wiele funkcji, jakie wypełniał z nominacji, bądź wyboru, dawało mu ogromną wiedzę.
Miał zwykłą, jak wtedy większość Polaków, sprawę, której nie potrafił załatwić. Była to sprawa mieszkaniowa. Gdy wszedł do mojego biura i wyciągnął rękę na powitanie, powiedział:
- Tadeusz Bednarczyk, podpułkownik Wojska Polskiego”
- Proszę siadać – wskazałem mu krzesło .
Ale on stał dalej i patrząc na mnie powiedział:
- Nie wiem czy trzeba, bo gdy powiem kim jestem, to na pewno nie zechce pan ze mną rozmawiać.
Już samo powiedzenie do mnie „pan” w tym gmachu znaczyło, że podkreśla swoją inną pozycję społeczno-polityczną.
- Proszę jednak, mimo tych różnic między nami, usiąść.
Ja wtedy miałem, akurat pięćdziesiąt lat, on, jak się później okazało o dwadzieścia więcej. Widząc jego wahanie wstałem zza biurka i mówię:
- Proszę usiąść, bo gdy pan stoi, to ochrona może pomyśleć, że pan chce mi zrobić coś złego.
To go przekonało i usiadł.
- Dlaczego pan myśli, że nie zechcę z panem mówić i słuchać pana – spytałem.
- Bo jestem oficerem AK i należałem do różnych organizacji niepodległościowych, a to już jest przestępstwo, patrząc z waszej pozycji.
- Na tych pozycjach, jak pan mówi, są żywi ludzie. Skąd pan wie, że ja mogę ocenić pana przeszłość nagannie i uznać pana za swego przeciwnika?
- Panie Siwak. Ładnych parę lat siedziałem w więzieniu i dużo się nauczyłem od tych, którzy mnie przesłuchiwali.
- Ale ja, szanowny panie – powiedziałem do niego – wstąpiłem do partii w 1968 roku i dwóch braci mojej matki było oficerami w AK. Obaj przeszli Syberię i ja tak nie oceniam ludzi jak pan myśli.
- Więc jakim cudem został pan aż członkiem biura politycznego, przecież musieli znać pana rodzinę ci z MSW?
- Cudów w tej dziedzinie nie ma, panie Tadeuszu. Czas jest taki, że grunt pod nogami partii się obsuwa i sytuacja zmusza kierownictwo do otwarcie się i przyjęcia ludzi, którzy nie boją się mówić prawdy, a jednocześnie stoją mocno na klasowych pozycjach. Ale proponuję nie o wielkiej i wrednej polityce tu mówić, ale o pana problemie, bo na pewno pan go ma, skoro dotarł do mnie.
- Tak, mam problem. Rzecz jednak w tym, że ci którzy decydują w mojej sprawie, jak tylko dojdą do mojego życiorysu, to odsuwają sprawę dalej i nie mam szans na jej załatwienie.
Okazało się, że ma bardzo złe warunki mieszkaniowe. Członkiem spółdzielni mieszkaniowej jest już szesnaście lat.
- A jak robią wywiad środowiskowy i dowiadują się kim byłem, to uważają, że są inni ludzie zasłużeni dla Polski Ludowej i im przydzielają.
Ja w tym czasie miałem niesłychanie dobrą pozycje, bardzo mocną, i mogłem załatwiać pozytywnie podobne sprawy. Ta moje pozycja wypływała z dwóch przyczyn. Pierwsza to fakt, że wielu generałów ubiegało się o lepsze mieszkania i wspólnie z głównym kwatermistrzem, generałem Obiedzińskim, obaj załatwialiśmy te sprawy. Niepisane prawo mówiło, że jeśli problem dotyczy generałów, bądź ludzi władzy, to informowałem ustnie generała Jaruzelskiego i on decyzje akceptował.
Były w tym czasie takie sytuacje, że nie każdy generał był ulubieńcem Jaruzelskiego, a ten pamiętał o takim generale i mówił: „Ten niech poczeka i zmądrzeje”.
Ale kiedy generał Jaruzelski, słuchając mnie, powiedział: „Szkoda mojego czasu. Sprawy załatwiacie dobrze i uczciwie, uwag nie mam, więc nie zawracajcie mi głowy, załatwiajcie”, to już mogłem sam decydować i naciskać na Kukurykę, który był prezesem krajowej spółdzielni i decydował o przydziałach. Ponadto zdarzyło się tak, że Kukuryka miał syna, który otrzymał od władz pozwolenie na wywóz tzw. wiatrołomów, ale zamiast nich wycinał dobre drzewa i ludność napisała o tej sprawie do Jaruzelskiego. Jaruzelski mnie zlecił załatwienie tej sprawy. Staszek bał się mnie i załatwiał mi wszystko co chciałem. W ten sposób dużo ludzkich spraw udało mi się pozytywnie załatwić.
Jak się później okazało, to podpułkownik Wojska Polskiego, Tadeusz Bednarczyk, oddał mi olbrzymią przysługę swoją wiedzą. Nie nastąpiło to tak szybko, był z początku bardzo nieufny i podejrzliwy. Trzeba było wielu rozmów, aby uwierzył w moją dobrą intencję. Myślę, że najlepiej będzie, jak przykażę czytelnikom jego krótki życiorys. A to dlatego, że wiele osób może mieć wątpliwości, gdyż ciężar spraw i jego głęboka wiedza jest, moim zdaniem, jedyna w Polsce.
Urodził się w Warszawie, w katolickiej rodzinie rzemieślniczej w 1913 roku. Ukończył studia ekonomiczne w SGH i rozpoczął pracę jako urzędnik skarbowy w dzielnicy żydowskiej. W 1940 roku Komenda Główna Organizacji Wojskowych, a konkretnie rozkazem generała Sikorskiego, powołany został na kierownika wydziału d. s. mniejszości narodowych i pomocy Żydom.
Współpracuje z prezesem gminy żydowskiej inż. Adamem Czerniakowem. Na jego wniosek polskie organizacje państwa podziemnego, podczas okupacji niemieckiej Polski, koordynują swoją pomoc niesioną gettu, a potem ukrywającym się Żydom. Był zatwierdzonym przez generała Grota-Roweckiego (dowódcę AK) na pełnomocnika obydwu organizacji Komendy Głównej AK.
Z racji swojej funkcji konspiracyjnej miał dokładną orientację w akcji pomocy gettu. Powołał zbrojne ogniska oporu w getcie. Powołał do życia Żydowski Związek Wojskowy. Związek ten ma ogromne zasługi w likwidowaniu wśród Żydów agentów niemieckich, siatki szpiegowskiej i wszystkich kolaborantów. Pracę w getcie ułatwiała mu stała przepustka pracownika Urzędów Skarbowych.
Był jedynym Polakiem, który przebywał codziennie w getcie aż do 18 kwietnia 1943 roku. Ostatni raz w nocy 30 kwietnia dostarczył amunicję wałczącym powstańcom. A więc nie było ani przed nim, ani w jego czasie, ani po nim, osoby z tak wielką wiedzą o Żydach.
Zawsze, gdy przyjmowałem interesantów siedziały ze mną dwie, lub trzy osoby rejestrujące sprawę. A przy nich nie mogłem mówić, że pomogę mu, lub że chcę z nim odbyć rozmowę, której tu nie mogłem przeprowadzić. Więc powiedziałem – notujcie te sprawę – a sam napisałem mu karteczkę i ukradkiem wsadziłem ją mu w rękę. Zapisałem mu, że urzęduje u Budowlanych na Mokotowskiej, bo byłem wiceszefem Zarządu Głównego. A tam, mimo podsłuchu, była szansa przejść do innego pokoju i porozmawiać. Tak też było.
Następnego dnia przyszedł do mnie na Mokotowską i tu zaczęliśmy szczerą rozmowę. Nie stawiałem mu warunku, że najpierw on przekaże mi swoją wiedzę, w tym dużo notatek i ksero, a potem ja jemu załatwię mieszkanie. Załatwiłem je w ciągu dwóch tygodni w nowym bloku i gdy przyszedł ucieszony podziękować, to powiedziałem mu: „Chcę obejrzeć to pańskie mieszkanie”.
I dopiero u niego w domu zaczęliśmy bezpiecznie mówić. Kilka razy byłem u niego w domu. Na moją prośbę skserował sporo notatek z okresu powstania w getcie. Wiele, z wdzięczności, napisał sam. Są to notatki bogato i dobrze udokumentowane relacją. Są to dokumenty napisane na podstawie osobistych przeżyć. Robił je po zakończeniu wojny. Uzupełniał notatkami i opisami bezpośrednich świadków, których o to poprosił. Zrobił maszynopis, ale książki nikt mu w okresie PRL-u nie chciał wydać. Jest to zrozumiale, gdyż zażydzenie we wszystkich władzach było duże i mieli Żydzi ogromny wpływ na różne decyzję. Czuwali na tym, by żaden Polak nie wydał na ich temat książki.
Po zmianie ustroju podjął próbę wydania jej i znalazł wydawcę. Wydawało się pewnego, bo wydawnictwo „Ojczyzna”. Wydawnictwo do tego zatrudniło niejakiego Liczbańskiego, który okazał się złodziejem i oszustem oraz agentem żydowskim. Ukradł ponad dwadzieścia unikalnych fotografii oraz najważniejsze notatki, dokumenty i rękopis. Policja i prokuratura go nie odnalazła. Autor z trudem odtwarzał te unikalne dokumenty.
Za pół roku, w Wiedniu, pochwalił się jego zdjęciami i tymi dokumentami Wiesenthal, człowiek rzekomo ściągający zbrodnie popełnione na Żydach, a tak na prawdę bazował na kłamstwie i oszustwie.
Wielką pomocą dla T. Bednarczyka była jego znajomość języka jidysz, czyli żydowskiego, gdyż wychował się w Warszawie wśród rówieśników Żydów. Ilość i jakość jego notatek oszołomiła mnie, gdyż tak udokumentowanej wiedzy po nim nikt nie posiadał.

KONIEC ROZDZIAŁU III
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Adam39, 2013.09.11 o 19:34
Również na portalu W SERCU POLSKA, jest zamieszczony ciekawy wyjątek z tomu II książki Albina Siwaka "Bez Strachu"
+www.w-sercu-polska.org
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Zenon Jaszczuk, 2013.09.11 o 20:52
MatiRani.
Pisałem o Bednarczyku w 2011 roku +polacy.eu.org Dzisiaj dostałem się do zeszytów dlatego Ci podaję. Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Piotr Świtecki, 2013.09.11 o 21:00
Działający link: +polacy.eu.org
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Zenon Jaszczuk, 2013.09.11 o 21:05
Mufti.
Dzięki. Pomyślałem, że tylko u mnie nie działa a inni wejdą. Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Adam39, 2013.09.12 o 11:00
Zenek, dobrze że wróciłeś do książki Tadeusza Bednarczyka "Obowiązek silniejszy od śmierci", dzięki temu dopiero teraz udało mi się przed chwilą kupić ją w antykwariacie.
Pozdrawiam
P.S.
Ostatnio trochę książek zakupiłem, interesujące pozycje. Problemem jest obecnie brak możliwości ich przeczytania, brak czasu i spokojnego skupienia się nad tekstem. W domu mam totalny bałagan związany z remontem i odnawianiem wszystkich pomieszczeń. Obiecuję sobie, że jak już uporamy się z z tym wszystkim, to jedną z pierwszych rzeczy będzie zapoznanie się z treścią tych książek.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Piotr Świtecki, 2013.09.12 o 11:59
Te problemy dotykają niemal wszystkich. Zachęcam do dzielenia się wrażeniami z lektur. Zresztą, dobry przykład daje Zenon w "bilblioteczce Polaka" +polacy.eu.org
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Adam39, 2013.09.12 o 18:11
Oczywiście w miarę czytania postaram podzielić się refleksjami. Myślę że będzie to nie wcześniej jak z początkiem zimy.
Pozdr.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: W Warszawie bylo ponad 5tys gestapowcow zydowskich   
Paweł Tonderski, 2013.09.11 o 21:29
A właśnie bo potem zapomnę. Czy przypadkiem ten Czerniaków, to nie był rabin na Warszawę, który odmówił wspólnej walki z niemieckim okupantem w ramach AK, argumentując swoją decyzję tym, że Niemcy żydom nic złego nie uczynią?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑