"Inną cechą języka używanego na spotkaniu było poplątanie pojęć. Nazizm, nacjonalizm, faszyzm funkcjonowały na zasadzie tożsamości. W wypowiedziach uczestników dało się jednak wyczuć świadomość, że tego typu utożsamianie jest dla nich opłacalną manipulacją. Umożliwia ona połączenie wielu organizacji pod wspólnym sztandarem, jest udanym „mydleniem oczu” bardziej „systemowych” instytucji, które, by partycypować w tego typu akcjach jak „blokada 11 listopada”, muszą swoje działania usprawiedliwić „walką z faszyzmem”. Można było usłyszeć stwierdzenie, że przemoc jest nieodzowna, istniejemy bowiem w „stanie wojny”. Nienawiść do faszyzmu (przy absolutnej wieloznaczności i niedomknięciu tego pojęcia) oraz chęć jego zniszczenia, także poprzez fizyczną agresję, to, jak można się było dowiedzieć, „kwestia psychologiczna”, odporna na argumenty. Jest to warunek sine qua non „antyfaszystowskiej” działalności, takiej jak Porozumienie 11 Listopada. Idealnie klimat dyskusji oddaje znana już wypowiedź Sutowskiego, w której casus Czerwonych Brygad i RAF postrzega on nie przez pryzmat zbrodni, których te dwie organizacje dokonały (akty terroru wymierzone w cywilów, polityczne zabójstwa), ale ich „przeciwskuteczności”."
Całość:http://www.rp.pl/artykul/9157,573064-Wildstein--Biesy-na-Nowym-Swiecie.html |