słowa kluczowe: Marek Zarębski, blog, blogosfera, blogowanie, internet.
Inne2011.05.22 23:25 23:54

Gogolizna, czyli tekst sprowokowany

 
 
Dawniej nieciekawe skutki likwidacji analfabetyzmu można było podziwiać w szaletach. I skupach makulatury. Ale dzieła klasyków marksizmu-leninizmu przynajmniej zachowywały jaką-taką formę.
 
Teraz globalna wiocha bryluje na salonach. Roznoszą ją media masowego rażenia. Pleni się na sieciowych łączach.

Traktując wchodzenie z butami do głowy z grubsza i w zaokrągleniu, można by spytać – z kogo się śmiejecie? I przejść nad realiami do porządku dziennego. No, może czasem, napotykając w internecie podobnego sobie wędrowca, na pytanie „co porabiasz?” odpowiedzieć z przymrużeniem oka „szukam inteligentnego życia”.

Tu, u nas, podejście pi razy drzwi nie wystarczy. Bo przy wszelkiej komunikacji pojawia się paradoks wrażliwości. I gogolowskie pytanie należy przeformułować, by trafiało we współczesne, informacyjne sedno. Nie tracąc pierwotnego przekazu. Przed czym uciekacie? Co gasi wasz zdrowy, demaskatorski śmiech?

W sztuce często pojawia się parabola skarbu lub magicznego przedmiotu, artefaktu niosącego moc i zarazem przekleństwo. A nie po prostu daru.

Nie zapala światła, by ukryć je pod korcem.

Owszem: w miarę swobodne posługiwanie się językiem, garść bon-motów, sprawność umysłu, spostrzegawczość, łapanie chodliwych tematów… Może to wystarczy, by zainteresować internetowych „surferów”.
Ale czy bez erudycji i życiowego doświadczenia da się napisać cokolwiek, co naprawdę zrównoważy okruch cudzego życia poświęcony na czytanie? Czy bez iskry Bożej da się nie skłamać i spleść subtelną nić porozumienia? Czy da się, dotykając z pozoru dowolnego tematu, obudzić echa spraw podstawowych? Tak, by czytelnik lub rozmówca, w tej współdzielonej przez nas wszystkich egzystencjalnej opresji, w mglistym osamotnieniu niespodziewanie usłyszał: Hej! Tu jestem! Jest tam kto?

Teraz takie czasy, że pisać każdy może. Nawet nie tylko trochę gorzej, ale całkiem do luftu. Pełno takich nieopierzonych orłów klawiatury, skrzeczących rozpaczliwie o wyraźniejszą myśl lub wręcz o słownik. Ale czy w naturze rozdziawione dzioby młodych nie zmuszają dorosłych ptaków do przynoszenia jedzenia? Czy fałszywe trele nie powinny być rozumiane jako prośba, pytanie?

A że nieloty, że progi niskie… Że więcej waży pałętający się gdzieś tam, w dole, pod gniazdem, byle nadęty gbur?

Panie Marku! Jeśli to nie jest taktowna wymówka ze względu na wyjazd wakacyjny, to mam nadzieję, że jest to jedynie wycofanie się na z góry upatrzone pozycje. Bo nie czasy po temu, by się przejmować, że ktoś nam robi koło pióra.

Pozdrawiam! 
 
Tekst sprowokowany. Odnośne linki: +polacy.eu.org +polacy.eu.org 

3732 odsłony średnio 5 (7 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
w.red, 2011.05.22 o 23:47
Mogę się tylko podpisać.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany   
Były bloger, 2011.05.23 o 08:49
Szanowni! Byłoby nieuprzejmym i głupim zachowywanie „wyniosłego milczenia” w sytuacji pojawienia się tego tekstu. Zatem jeśli Państwo pozwolą słów kilka o przedmiocie. Zacznijmy od pieca. Punkt startowy diagnozy.

Merytoryka polityczna: otóż mnie przynajmniej z dnia na dzień żyje się coraz ciężej, wszechogarniająca głupota części współrodaków, sąsiadów, części bliższych i dalszych ludzi staje się kisielem, do którego ktoś oto stara się przemocą mnie wrzucić i namówić do walki w imię… No właśnie: w imię czego? Poruszałem się w kilku środowiskach blogowych, w żadnym z nich nie mogę jakoś zakotwiczyć się na stałe. Jakbym permanentnie tkwił na marginesie… Nie będę biegał po Krakowskim z gazetą demonstracyjnie czytaną co dwa kroki, nie uważam wypuszczanie kolorowych baloników za rzecz godną cyklicznego powtarzania, to mogli zrobić raz studenci Uniwersytetu w ramach studenckiego happeningu, koniec. Zimą pojechałem składać wieniec na grobie Arkadiusza Protasiuka, nic dalej z tego nie wyniknęło, nawet nie wiem czy szkoda, czy nie. Ludzie, których uważałem za w miarę rozsądnych postanowili złożyć hołd niejakiej Circ, fanatyczce religijnej o mglistym pojęciu skutecznego, pragmatycznego działania w realiach policyjnego państwa – przeczytajcie ostatni tekst T-rexa na Nowym Ekranie. Mnie mróz po krzyżu chodzi po tej lekturze. T-rex: możesz mieć zdanie jakie chcesz, możesz nawet zostać eremitą – dla mnie właśnie umarłeś! Nie chcę mieć z tymi ludźmi nic do czynienia. Podobnie z tymi, którzy na spacer po Krakowskim biorą do ręki Warszawską Gazetę. Rzekomo pro-polskie wydawnictwo majstrowane przez żydowskiego geszefciarza, nie będę mnożył opinii, można je odnaleźć w Googlach naciskając nazwisko wydawcy. Czy ci ludzie nie wiedzą co czynią? Część może nie wie. Naiwnych jak widać nie sieją, majstrują się sami. Reszta wie doskonale, bierze zapewne za to sporą kasę. Powoli, powoli, ale skutecznie powtarza się sytuacja, w której antypolska Wyborcza stanęła na czele „ruchu patriotycznego” po 1989 roku. I ślepcy nie widzą. I ślepcom wydaje się, że można ten ekstremizm zrównoważyć ekstremizmem religijnym (a może lepiej religianckim?) – i będzie gites tenteges, barany pójdą na rzeź już spokojnie, bez wierzgania.


Witryny, portale, blogowiska… Pamiętają Państwo pewną piosenkę śpiewaną przed laty przez starszego Stuhra? Nie ma takiej rury, której nie można odetkać… I dalej o tym, że „ja się nie chwalę, ja po prostu niestety mam talent”. To jest najkrótszy opis sytuacji w Ekranie. W warunkach anonimowości każdy kto chce przyjmuje jakiś atrakcyjny pseudonim i wali z grubej rury takie brednie, że mózg w poprzek staje. No ale we własnym przekonaniu ma talent… A spróbuj mu człeku stanąć w poprzek! A spróbuj zaprotestować! Zostawmy Ekran, moje największe rozczarowanie ostatnich lat. Wejdźmy ponownie do Polaków. Kiedy ostro potraktowałem Mika w reakcji na jego wpis pojawiły się opinie łagodzące, rozumiem intencje, może ktoś ma informacje sięgające głębiej w meritum tego, że oto ktoś niezborny stylistycznie chce jednak zaistnieć na forum publicznym. A jednak Miko-podobnym sugeruję zacząć od dotarcia publikowanych komunikatów. Doszlifowania wypowiedzi. Być może spór w ogóle by nie zaistniał. Ja mogę pomagać moim znajomym. Nie zamierzam pomagać tym, którzy deklarują się jako wrogowie. Uczestniczyłem w setkach słownych bójek i daję słowo, że potrafię przeciwnikom sprawić takie lanie, jakiego jeszcze nikt im nie sprawił. Ciepłe „spierdalaj” Toyaha, ponoć mistrza wdzięku i delikatności to jest nic. Ale UWAGA, UWAGA: nie takie zabawy były moją intencją!!!! Nie po to namówiony przez Spirito Libero tu przychodziłem!!

No więc apel wyżej zakamuflowany do blogerów jest taki: jednak należy popracować nad językiem, jasnością przekazu czyli logiką wywodu, stylem. Nie można latami wypluwać tego tylko co się ma w środku, taka zabawa w „świeżaczka” dobra jest raz, może dwa razy. Potem już nie. Bo potem może się okazać, że naturszczyki ściągną nam wszystko dwa piętra poniżej piwnicy, ludzie nie interesują się tak pojętą „podziemną tfurczością”. I portal zginie, właściciel najpewniej nie ma nieograniczonych możliwości finansowych, ewentualnie woli wrzucać banknoty wprost do ścieku, to przecież możliwe do zaistnienia hobby. Czy zakładam komukolwiek kaganiec na pióro? Nie. Mówię natomiast jasno i wprost: aby wystąpić w „Jeziorze Łabędzim”, nawet w trzecim rzędzie „łabądków”, niestety należy opanować kilka podstawowych kroków tanecznych.

Pomoc… Wczoraj napisał do mnie jeden z tutejszych blogerów, chce konsultacji i ewentualnie pomocy. Odpisałem, że nie po to coś mówiłem, by robić sobie z gęby cholewę, niechaj pakuje tekst na prywatnego maila, bardzo szybko odpowiem co da się zrobić z utworem – o ile w ogóle coś trzeba. Może moje propozycje przyjąć, może też wziąć za uszy i rozbić o kant stołu, w żadnej opcji nie obrażam się. Na razie cisza, może trochę mi nie dowierza, może po prostu poszedł do fabryki i zarabia na bułeczki. Ale propozycja NADAL AKTUALNA!

Muszę teraz wyjść, nie będzie mnie kilka godzin.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Panie Marku   
Mik, 2011.05.23 o 09:52
Nie przecze ze pisze niechlujnie,o czym wczesniej sygnalizowalem.Pisze na potrzebe chwili i bez makijazu.
Szybka reakcja na zaistniala sytuacje.Ciesze sie,ze Pan jest tutaj,a ja w zwiazku z tym chcialbym uslyszec zdanie na temat tego mojego wywodu,ktory ponizej zamieszczam.

Dla uzupelnienia moich wywodow,pozwalam se jeszcze
na refleksje o polityce panstwa.Jezeli gdzies sie myle,to prosze poprawic,lub zaprzeczyc,gdyz to jest tylko moim wyobrazeniem sprawnie dzialajacego panstwa.
Niezaleznie od wyborow,czy to partyjnych,czy JOW,przy czym partie powinny byc samofinansujace sie,
nalezy oglosic konkurs na ministrow z konkretnymi planami dzialania.Taki konkurs powinien byc otwarty dla wszystkich,a prace zlozone w kancelarii prezydenta,powinne byc przedstawione trybunalowi konstytucyjnemu do rozpatrzenia.Nastepnie z najdokladniejszymi,powinien zapoznac sie sejm i zatwierdzic do realizacji,gdzie ministrem stalby sie wlasciciel pracy dla danego resortu.Przy takim zalozeniu,rola ministra ograniczala by sie do nadzorowania wytyczonego programu,a rola posla,bylo
by kontrolowanie na swoim terenie wytyczonych dzialan,a takze interwencja przy naruszeniu praw,
czy innej patalogi.Trybunal konstytucyjny mialby za zadanie weryfikacje dzialan prezydenta jak tez mozliwosc wystapien do sejmu o kare dla glowy panstwa w przypadku naruszen konstytucyjnych.
Premierem panstwa pozostal by przewodniczacy partii,ktora wygrala wybory,a rola jego bylo by nadzor na praca ministrow,a takze reprezentowanie
panstwa na zewnatrz wespol z prezydentem.

Co to daje? Taki system stwarza mozliwosci do
uczestnictwa w egzystencji panstwa dla ludzi wybitnych,bezpartyjnych i nie skorumpowanych przez
takich Rychow,Zbychow i sedziow Sekulow,a tak szlachetni senatorzy jakim jest Borusewicz,znalezli by sie w miejscach godnych dla ich kwalifikacji,bo ten stwor jakim jest senat,jest tylko sztuczna komurka na zdrowym ciele.

PS.Wyobraznia czlowieka w chwili zagrozenia jest zdolna do natychmiastowej reakcji.Po bardzo dlugim
okresie oszustw,zlodziejstwa,i tych roznych prywatyzacji,ktore niszcza dom jakim jest Polska,jego mieszkancy ograniczaja sie tylko do krytyki,ktora na tych uzurpatorow wladzy,nie ma zadnego wplywu.Zaproponujmy cos konstruktywnego
i dazmy do tego.Unie pozostawmy w spokoju,gdyz ten twor poza oszukanczym wprowadzeniem wspolnej waluty,nie przedstawia zadnych perspektywistycznych
planow dla wspolnoty.Jezeli Unia chce narzucic cos dla danego kraju,to powinna zaczac od dyskusji z
rzadem tego kraju w celu ustanowienia logicznych i zgodnych z konstytucja tegoz kraju,rozwiazan.
W tym temacie dyskusja jest otwarta,bez narzekan,ale
z mozliwoscia posmiania sie z takich przedstawicieli
regionow,ktorzy nie tylko,ze sa ograniczeni,to jeszcze wykorzystywani dla pozyskania wyborcow z jego regionu.Pomijajac Biedronia i jego kompanie wspomne jeszcze o najokrutniejszym dla Polski przedstawicielu w sejmie jakim jest kryminalista Niesiolowski.Stefan dal glos swoim kolezkom z wiezienia.Napisalem tak pod wplywem Stefcia wywiadu
ktorego udzielil w tv,nie pamietam programu,o swoim pobycie w wiezieniu.Okresle ten wywiad brutalnie:
Prymitywna wypowiedz kryminalisty,ktory gra w najlepszej druzynie Polski,a Pan rzada od mika poprawnosci pisania? Panski prezydent tego nie potrafi,a gdzie taki mik emigrant.Wieksza uwage zwracam na sens niz na to jak to jest napisane.Wiem,ze lepiej to wyglada,gdy sens ujety w tresc pisana poprawna polszczyzna,niz tak jak ja to robie.Ciesze sie,ze Pan
zmienil zdanie,a mi pozostanie przyjemnosc z nadzieja,zapoznawania sie z ciekawymi rozwiazaniami dla
Wspolnoty zwiazanej z Polska.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Panie Marku 
Piotr Świtecki, 2011.05.23 o 10:23
Panie Mik, chciałem Pana poinformować, że jeśli nie zacznie Pan pisać na Polacy.eu.org "chlujnie", grzecznie i do rzeczy (jasno), może Pan stracić możliwość pisania w ogóle.
Na początek proszę (po raz kolejny, tym razem ostatni) wstawiać spacje po kropkach i przecinkach. To nie przekracza niczyich możliwości.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Przepraszam za problemy   
Mik, 2011.05.23 o 10:31
Informuje Pana, ze to jest moj ostatni wpis. Trudno
jest o zrozumienie problemu, gdy na przeszkodzie staja
"spacje"
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przepraszam za problemy 
Piotr Świtecki, 2011.05.23 o 10:44
Dziękuję.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
Piotr Świtecki, 2011.05.23 o 12:01
Rzekomo pro-polskie wydawnictwo majstrowane przez żydowskiego geszefciarza, nie będę mnożył opinii, można je odnaleźć w Googlach naciskając nazwisko wydawcy. Czy ci ludzie nie wiedzą co czynią?

Potęga głupoty (lub naiwności) jest naprawdę trudna do przeszacowania. Wiem po sobie.

Może to mało ambitne zajęcie, ale informacje o jakich Pan wspomina też warto propagować. Szczególnie jeśli będą podane w przyswajalny sposób, obiektywne i poparte źródłami/linkami.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
Paweł Tonderski, 2011.05.23 o 12:12
A co wtedy, gdy proponowane odnośniki okażą się również manipulacją albo wiedzą nie do końca prawdziwą i sprawdzoną?

Przykład dyskusji na temat nieredukowalnej złożoności a Teorii Darwina i jego ewolucjonizmu, z którym zgadza się Watykan i większość chrześcijan na całym świecie? Chociaż ludzie nauki już dawno podważyli Teorię Darwina i jej słuszność?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
Piotr Świtecki, 2011.05.23 o 12:25
A co wtedy, gdy proponowane odnośniki okażą się również manipulacją albo wiedzą nie do końca prawdziwą i sprawdzoną?

No ale co wtedy? :) Nic. Tak już ten świat jest poskręcany. Można jeszcze posiłkować się doświadczeniem, intuicją. No i opiniami mądrzejszych :)
Jaką mamy alternatywę? Wsadzić głowę w piasek?

Przykład dyskusji na temat nieredukowalnej złożoności a Teorii Darwina i jego ewolucjonizmu, z którym zgadza się Watykan i większość chrześcijan na całym świecie? Chociaż ludzie nauki już dawno podważyli Teorię Darwina i jej słuszność

Jak wyżej.
Przy czym: zachować zdrowy rozsądek, nie wikłać się w marnujące energię spory.

Mechanizmy doboru ewolucyjnego są, funkcjonują i wiele wyjaśniają. A sprowadzanie sporu do "kreacjoniścy vs. ewolucjoniści" i nagłaśnianie go w tej formie to przecież kolejna antykościelna manipulacja.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
Paweł Tonderski, 2011.05.23 o 11:24
Też tak uważam. To pan Mik powinien zniknąć z naszego azylu jak najszybciej, natomiast pan Marek powinien nadal świecić u nas najjaśniejszą gwiazdą. Pan Marek zostaje, pan Mik znika albo zmienia swój stosunek do ludzi piszących na naszym narodowym polskim portalu, miejscu dla ludzi kochających Polskę, ale i przy tym innych ludzi, przede wszystkim innych Polaków.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany   
Mik, 2011.05.23 o 12:11
Pan prowokuje, czy o droge pyta?

Przy okazji, prosze o przeanalizowanie tekstu pt."Pospiech" i skonfrontowac z moja wypowiedzia, nizej,
ktora zamiescilem w dniu 2011.05.o godz 20min 18.


"Nie mozna powtorzyc tego samego bledu,gdzie podstawiony nowy Bolek,sprowadzi kraj do nowej,ich rewolucji.Dzisiaj potrzena jest madrosc,a nie emocje."

PS.Takich przywlaszczonych moich komentarzy, moge przytoczyc multum. Meritum sprawy nie w tym tkwi,bo to mnie cieszy i potwierdza, ze nie pisze w proznie. Proznia tkwi w tych, ktorzy zauwazaja "chlujne"blad jak blad,ale zeby i spacje mialy wplyw na zrozumienie tekstu, ktory konfrontowalem z ludzmi, ktorzy cos potrafia i maja w glowie, i rozumieja moje przeslanie.
Brak mi slow na komentowanie wszystkiego a jeszcze dodatkowo jakis poligliota nie moze zrozumiec tego ze nie chce uczestniczyc w takich jalowych dysputach i
prowokuje mnie do jeszcze jednego, zapewne krzywdzacego go, mojego komentarza.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
Paweł Tonderski, 2011.05.23 o 12:24
Ja pana nie znam osobiście, pan mnie również nie zna. Mam nie dyskutować i iść na żywioł z człowiekiem lub innymi ludźmi, których w ogóle nie znam? Mam zaryzykować życiem swoim oraz moich bliskich, bo panu się nie podobają jałowe dyskusje? Dyskusje są między nami Polakami potrzebne, nawet te jałowe, jeżeli pan uważa, że to są jałowe dyskusje, które nic nam nie dają i nic nowego nie wnoszą w nasze codzienne życie, to po co pan w nich uczestniczy, a przy okazji często w swoich komentarzach obraża pan innych ludzi, których pan nie zna osobiście? Nie potrafi pan z innymi ludźmi dyskutować w sposób kulturalny bez wycieczek na temat naszych osobistych przywar, które każdy z nas posiada?

Nikt proszę pana z nas tutaj nie jest alfą i omegą, nikt z nas również na tym portalu nie jest nieomylny. Właśnie po to prowadzimy te jałowe dyskusje. Kiedyś spotykano się na ławeczce albo przed wejściem do domu, dzisiaj takie miejsca zastąpił internet oraz takie miejsce jakim jest, na przykład nasz portal - "polacy". Jeżeli panu nie odpowiadają nasze dyskusje i dla pana są one jałowe, to moim zdaniem nie powinien pan między nami tracić swojego drogocennego czasu.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany   
Mik, 2011.05.23 o 12:42
Szanowny Panie!
To nie ja obrazam, a obraza sie mnie, a to ze tego Pan nie dostrzega, nie upowaznia to Pana do panormalnego stosunku do mnie.Gwoli scislosci, to w moich tekstach
znajduja sie proponowane rozwiazania o pokojowym profilu. Wystarczy tylko zapoznanie sie bez uprzedzen i emocji.To, ze dla wielu uczestnikow narazilem sie, wcale to mnie nie przeraza, gdyz prawdziwego Polaka wszelkie uwagi doprowadzaja do wscieklosci, a to nazywam jalowa dyskusja do ktorej prosze nie prowokowac mnie wiecej.Nie zadam zbyt wiele,zapomnijmy o sobie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Panie Mik 
Piotr Świtecki, 2011.05.23 o 13:28
Panie Mik!

1. Z tymi spacjami to nie żartuję. Niech się Pan wykaże minimum uprzejmości w stosunku do miejsca i osób. W przeciwnym wypadku Pana komentarze będą przeze mnie cenzurowane.

2. Czy Pan sobie naprawdę nie zdaje sprawy z tego, jak mętnie pisze? I że raz po raz zaprzecza sam sobie? I obraża innych?
Bo jeśli rzeczywiście Pan sobie nie zdaje z tego sprawy, to lepiej wyłączyć komputer i pójść na spacer.

3. Pan nie proponuje "pokojowych rozwiązań", tylko sadzi seriami jakieś pobożne życzenia, kompletnie oderwane od polskiej rzeczywistości. A momentami zdarzają się Panu wręcz piramidalne brednie (UPR?! Borusewicz?!) Na dodatek nie dociera do Pana zwracanie uwagi. Głupich Pan szuka? A może się Panu portale poportaliły!

4. Co to jest "panormalny stosunek"?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Panie Mik 
Paweł Tonderski, 2011.05.23 o 14:00
Nie wiem, być może się mylę, ale pan Mik kojarzy mnie się z panem Jurandem. Tak jakoś dzisiaj sobie o nim przypomniałem. ;)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
[...]   
Mik, 2011.05.23 o 16:16
Komentarz ocenzurowany ze względu na formę. Po poprawieniu przez autora zostanie przywrócony. (Mufti Turbanator)
(Piotr Świtecki 2011.05.23 16:16)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć   ocenzurowany
   
Mik, 2011.05.23 o 16:56
Jest takie polskie powiedzenie: Madry itd. drugie: uparty jak osiol, a mi pozostalo to najlepsze wyjscie,
ustapic temu prawdziwemu Polakowi.Powiem tylko dowidzenia, bo inaczej nie wypada,a tego,to i on zrozumiec nie jest w stanie,moze tak bardziej po polsku?
ale to juz mniej wazne.Ustap, co niniejszym czynie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany   
Były bloger, 2011.05.23 o 14:01
Detale: jeżeli mówię coś o Gazecie Warszawskiej i jej wydawcy, to powiedzmy że czynię to na podstawie materiałów zamieszczonych w sieci. Oto link do jednego z nich:

+forum.gazeta.pl

Chcę podkreślić, że nie jestem tam autorem żadnej opinii, w ogóle na tamtym forum nie wypowiedziałem nigdy ani słowa – i nie wypowiem. Dalej: znany jest mi również przypadek, w którym wydawca Gazety „wziął” sobie tekst popularnego blogera, opublikował, po czym zapłacił dopiero po wszczęciu przez autora sporej awantury. Czy tak się robi? Nie – bo to zwykłe piractwo, w tym wypadku ukarane. Miałem również okazję współpracować w latach minionych z ludźmi, którzy od tego wydawcy po prostu dali nogę. Nie powielę tu ich opinii, są niedrukowalne, a też i ja nie jestem takim idiotą, by narażać się na proces sądowy. Spotkałem się już z opinią, że wyżej podany link zawiera treści, jakie pojawiły się na forum firmowanym przez GazWyb – i że to powinno dać mi do myślenia. No i dało. Dla mnie wzmocniło wymowę oskarżeń. Jak każda kłótnia w tym samym plemieniu… Nie będę więcej wracał do tej sprawy, została przywołana niejako na marginesie i była wyłącznie przyczynkiem do rozmowy o gapiostwie skądinąd porządnych ludzi wchodzących z własnymi twarzami do przedsięwzięć mających zupełnie co innego na celu, niż promowanie wymienionego wydawnictwa. No chyba że czynili to jako się już rzekło celowo… Dla mnie nie świadczy to dobrze o takich kręgach towarzyskich – ale nie bywam zbyt często i w zbyt wielu miejscach, więc nie ma to większego znaczenia dla blogerskiej zbiorowości.

Teraz o wartościach, które chciałem włożyć w porządną stronę internetową. Na pewno nie jest to wyłącznie polityka i publicystyczne o niej rozważania. Nie mam zdania? Ależ mam! Tyle że minione lata w zawodzie przywiodły mnie do przekonania, iż pożyteczniejszym jest wpuszczenie do sieci porządnego felietonu obyczajowego czy klasycznego reportażu dotyczącego miejsc, o których nikt inny nie napisze, niż jałowych rozważań dlaczego to Obama podczas nadchodzącej wizyty w Polsce niczego konkretnego nam nie obieca i do niczego się nie zobowiąże. Stąd zarzuty, że zawracam komuś głowę artystycznym tyłkiem przyjmuję jako mocno chybione. Zaś protesty, że winienem pisać o odbudowie Polski w rytm serca kogoś innego – jako bezsensowne. Jeżeli każde z nas wykona porządnie kawałek swojej, propolskiej roboty – już będzie dobrze. Jeżeli zamiast tego zajmie się przywoływaniem innych do porządku – wszystko szlag trafi. No i mnie trafi, niestety jestem emocjonalne zwierzę…

A co to takiego „propolska robota”? Porządne postawienie domu, napisanie porządnego testu nie zubożającego Ojczyzny, zmajstrowanie porządnego programu komputerowego, porządne naprawienie cudzego auta, dobre wychowanie dzieci, dobre rozmowy o dobrej polskiej przyszłości, porządne wyleczenie pacjenta. I tak dalej – myślę, że już teraz wiadomo o co chodzi. Tak, nie jesteśmy ideałami, nie wszystko nam wyszło, nie wszystko się udało, pewne rzeczy zrobilibyśmy dzisiaj inaczej. Cóż, takie życie…

Teraz o moim ideale sieciowego działania. Niemal go złowiłem – ale umknął. To jest nawiązanie pewnej wspólnoty myśli i wrażeń w sieci, ale też zadzierzgnięcie więzi osobistych. Noszę w sobie głębokie przekonanie, że tak właśnie działa się skutecznie i na dłuższą metę. Są ludzie, którzy podzielają tę opinię. Ale też powiem szczerze, że spotkałem się z wykładnią, która sprowadza się do krótkiego zarzutu „erotoman albo agent”. Odpowiadam wtedy: tak, erotoman, ale szczęśliwie nasycony, więc nieszkodliwy. A agentury proszę się tak bardzo nie bać, jeszcze się nie zdarzyło, by z powodu działań Carramby z Krainy Deszczowców ktokolwiek płakał. Więc bez obaw… W rzeczywistości chodzi o to, że na człowieka składają się jego poglądy, historia, przemyślenia i decyzje, można oczywiście wymieniać tak długo. Ale też mimika, gesty podczas żywiołowego argumentowania, sposób picia wódki czy kawy, w ogóle sposób bycia. Żartuję? Nie, jak tak poważnie! Dlatego pewnego dnia do nicka Castillon począłem przydawać swoje prawdziwe imię i nazwisko. Anonimowość dobra jest do pewnego stopnia – choć szanuję zdanie tych, którzy chcą pozostać w cieniu przybranych imion. Na swoim blogu pokazuje też własną twarz – i nie jest to zdjęcie sprzed lat, ale pokazujące stan rzeczywistego upadku. A co – mam fałszować życiorys? Ten wyryty w każdej zmarszczce?

Rozmowy: nie ze wszystkimi i nie o wszystkim. Przykro mi, tak to już jest, że stukrotnie wolę o samochodach gadać z kimś, kto odróżnia silnik wycieraczek od silnika napędowego, tłumaczenie podstaw jest nużące, mnie się już nie chce. Nie mam już woli nauczania. Moje dzieci dorosły, okazało się, że odziedziczyły takie cechy charakteru, które niestety wykluczają przekazywanie im moich doświadczeń i impresji, namęczyłem się co niemiara i nie osiągnąłem tego celu, który chciałem osiągnąć – więc dość, wystarczy. Może byłem złym nauczycielem, przecież jest i takie wytłumaczenie całości… A może one mają jeszcze czas, by do tego samego dojść własną drogą?

Trochę chaotycznie, wiem, ale być może właśnie w takiej nie do końca kontrolowanej rozsądkiem mowie kryje się więcej prawdy, niż w wycyzelowanych politycznie przemówieniach.
Z ukłonami!
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
Krzysztof J. Wojtas, 2011.05.23 o 19:42
No to kilka uwag.
Dzieci. Też mam przechlapane. Walka i przeciwności.
Największy problem z najstarszym (to już lekarz).
Kiedyś przytoczyłem opowiastkę o pszenicy i winie, jako charakteryzujacą kulturę basenu Morza Śródziemnego i porównawczo naszą kulturę opartą o żyto i miody pitne.
I kiedyś żona była świadkiem, jak tenże młody, który wszystko, co ojciec mówił i robił - kontestował, powtarzał słowo w słowo opowiastkę w kręgu swych kolegów.

Zatem - nie należy patrzeć reakcji, a robić to, co słuszne.

I taka ciekawostka. Przy różnych okazjach namawiam swoich do wizyt w muzeach - oglądania obrazów mistrzów itd. Nie jestem znawcą. Tylko mówię, że jak się napatrzysz, to robiąc zdjęcia nawet cyfrówką - zrobisz ujęcie przejete z perspektywy artysty. Inni bedą zazdrościć umiejętności.

Tak jest w Pana przypadku; nie ważne, o czym Pan pisze. Ważne, jsk składa słowa. Jak ujmuje treść. Nie musi Pan pouczać i wykłady urządzać. Samo czytanie - jest szkołą.
I choćby dlatego - Pana obecność jest cenna. Potrzebna.

Idee.
CP nie jest nastawiona pod publiczkę. Jest próbą zaangażowania i pobudzenia miłości do polskości.
Bo polskość to miłość ludzi. Takich jakimi są. Często ostra, często złośliwa nawet, ale miłość.
Miłość, której nie zauważałem w czasie swoich podróży u innych nacji, nawet w innych cywilizacjach.
To często bardziej określona poprawność relacji. Uprzejmość.
Niekiedy też nieśmiałe zaproszenie do tej miłości, ale takie bez przekonania.
Kiedyś może o tym napiszę. Tyle, że tyle tematów przewija się - a ja staram się teraz pilnować tylko jednego. I tak już się gubię.

Kończąc. CP - jest próbą bazującą w tworzeniu relacji społecznych - na miłości drugiego człowieka. To jest naszą odrębnością. I tego nie ma także (albo mało widoczne) w strukturach KRK. Tam coraz bardziej dominuje poprawność.
Dlatego dystansuję się od KRK - nie mam zaufania do instytucji, która odchodzi od miłości. Ma ją na ustach, ale nie w sercu.
I dlatego polskość trzeba zachować. Tę miłość, która niekiedy bierze na kolano i tłumaczy - nakładając rozum przez d..

Czy chce Pan w tym uczestniczyć, czy ucieknie do ważniejszych spraw?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Gogolizna, czyli tekst sprowokowany 
Christophoros Scholastikos, 2011.05.24 o 12:08
Nie do końca w temacie, a może jednak trochę.
Wczoraj już któryś raz z kolei słyszałem o tym, że wszystkie regionalne dzienniki w Polsce zachodniej są w rękach niemieckiego kapitału. Złość bierze człowieka, któryś już raz z kolei jak wspomniałem. Tylko dlatego, że oprócz być może rzetelnej pracy, w takim dzienniku nigdy nic złego o Niemcach się nie pojawi. Wczoraj słysząc znowu o tym fakcie pomyślałem sobie o Panu Marku. O jego profesjonalizmie, wiedzy, doświadczeniu. Pomyślałem o "kulturze współpracy" ze Słowem Wrocławian jakiej dane mi było doświadczyć. Pomyślałem, znowu o podaży tekstów TU się rodzących. O potencjale. O potrzebie tkwiącej w narodzie. A co dalej sobie pomyślałem to Wam nie powiem. Pewnie nie muszę.
Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑