słowa kluczowe: Aleksander Kwaśniewski, Błażej Wyszkowski, Kurtyka, SB, SKS, Solidarność, Służba Bezpieczeństwa, Wałęsa, opozycja.
Linki, cytaty, nowiny2010.12.11 18:45 12.12 01:22

Błażej

(poleca )
 
Leszek Biernacki o Błażeju Wyszkowskim - jednym z bohaterów opozycji, o których w mediach nie słychać. Źródło: strona WZZW.
 
(c.d. z poprzedniej strony)
 

Cichym, przygnębiającym głosem opowiada: „Dla mnie to był szok. Mała, duszna cela. Blendy w oknach, które nie tylko zasłaniały widok, ale także uniemożliwiały cyrkulację powietrza. To był koniec maja, były upały. Czterech mężczyzn w małej celi. Ta toaleta, która była niczym nie zakryta. Kiedy trzeba było się załatwić… to mnie strasznie krępowało, przy obcych ludziach na klozecie. Ach, to było dla mnie okropne, straszna cena, ale najgorsze miało dopiero nastąpić. Kryminaliści namawiali mnie, abym podjadał bo przecież nikt nie widzi. Widziałem jak ich od czasu do czasu gdzieś wywoływano. Przypuszczam, że ich wówczas instruowano co mają mi mówić i jak się zachowywać. Piłem jedynie kawę zbożową”.

Błażeja po tygodniu, gdy ani naciski współwięźniów by zaczął jeść, ani ich ostentacyjne objadanie się, nie dało żadnego rezultatu, wyprowadzono z celi i zaprowadzono do najniższych piwnic gdańskiego więzienia. Zamknięto go w celi, która na środku była przegrodzona kratą z małymi uchylnymi drzwiczkami, przez którą można było podawać napoje i jedzenie.

Błażej wstrząsa się na jej wspomnienie: „Jak w ZOO, gdzie przez kraty wrzuca się padlinę. Chcieli złamać mnie psychicznie. Była to obskurna, strasznie brudna, zimna cela. Po pewnym czasie, raptem z kibelka w celi zaczęły się wylewać fekalia. Zacząłem strasznie głośno krzyczeć. Krzyczałem i krzyczałem. Nikt nie reagował. W końcu na całej podłodze w celi było pełno fekaliów. Gdy już zaczynały pływać pojawił się klawisz, który z zadowoloną miną dał wiadro i rzucił we mnie szufelką. – Jak ci się coś nie podoba to sobie posprzątaj – warknął i wyszedł. Była to dramatyczna chwila. Zobaczyłem siebie jak staczam się na samo dno, z którego nikt mnie nie wyciągnie, gdzie na zawsze ugrzęznę w swojej bezsilności. Bałem się co oni jeszcze wymyślą, aby mnie upodlić. Już po wyjściu z aresztu wpadła mi ręce książka wydana w Paryżu, w której akowiec opowiadał o tym, jak go to samo co mnie spotkało w czasach stalinowskich. Otóż w więzieniu było specjalne urządzenie, którym zamykano odpływ nieczystości i kierowano je z całego bloku do wybranej celi w piwnicy. Była to specjalna metoda łamania psychiki dla najbardziej niepokornych. W 1978 roku wrócono do, zdawałoby się, zapomnianych już metod. Smród zatykał mi oddech, czułem zawroty głowy. Zacząłem zgarniać, to co mogłem do wiadra. Musieli odkręcić z powrotem jakiś zawór bo z kibelka już nic nie leciało. Chwiałem się na nogach…

Następnego dnia zaprowadzono mnie do tzw. wychowawcy, który namawiał mnie do zaprzestania głodówki. Był to młody człowiek, mój rówieśnik, zapewne tuż po studiach. Powiedziałem, że absolutnie nie. Upomniałem się o dostęp do książek i gazet. Z materiałów zgromadzonych w IPN dowiedziałem się, że po rozmowie ze mną złożył wniosek o jeszcze surowsze traktowanie i postulował jeszcze wyższy stopień represji: żadnych gazet, żadnych książek, żadnych listów i odwiedzin. Przeniesiono mnie do innej celi, na innym wydziale, w której byłem już zupełnie sam i absolutnie odcięty od świata. W ciągu dnia zabroniono mi leżeć. Mogłem tylko chodzić i stać. Rozpoczęło się przymusowe odżywianie…”

Błażej przez chwilę milczy. Widzę po twarzy jak walczą w nim, gdzieś w duszy, okropne wspomnienia. On to musi widzieć wciąż w swoich oczach, słyszy dźwięki i czuje tamten zapach – myślę. Po chwili ciągnie dalej cichym stłumionym szeptem, jakby się bał, że swoją opowieścią zasmuci żonę i matkę.

„Weszła do celi ordynarna, wulgarna i arogancka salowa czy pielęgniarka w obstawie jakiegoś młodego, ale rosłego więźnia – kontynuuje. Zażądali ode mnie abym dobrowolnie się im poddał bo inaczej siłą, przy pomocy strażników, będą mi wciskać do gardła rurkę i będzie to o wiele bardziej dotkliwe niż jeśli to oni sami zrobią. Poddałem im się. Gdy wciskali do gardła rurkę czułem okropne odruchy wymiotne. Nie miałem czym wymiotować bo już od wielu dni nic nie jadłem. Ten młody więzień trzymał mi głowę. Przychodzili przez trzy tygodnie dzień w dzień. Co dzień odruchy wymiotne, ohydna salowa wciskająca rurkę i więzień trzymający głowę. Kilka kpiących słów, śmiechy, wulgarne żarty. Rozbijali dwa surowe jajka, które wlewali przez lejek i rurkę wprost do żołądka, a następnie w ten sam sposób kubek jakiejś mlecznej papki. Nikt inny do mnie nie zaglądał. To był jedyny kontakt z ludźmi. Strażnicy podglądali mnie przez judasza czy w dzień nie leżę. Gdybym się położył sprowadziliby mnie z powrotem do piwnicy. Znowu puściliby fekalia. Było mi bardzo ciężko. Czułem, że coraz bardziej słabnę fizycznie i jeszcze ta mordercza monotonia w kompletnie pustej celi.

Po kilku tygodniach przyszedł do mnie adwokat Siła-Nowicki, który powiedział, że będzie mnie bronił na rozprawie rewizyjnej. Zapytał, czy skoro może mnie bronić i jest już wyznaczony termin ponownej rozprawy, to czy jednak nie przerwę głodówki. Odpowiedziałem, że nie. Byłem zaskoczony jego pytaniem. Gdy termin rozprawy się zbliżał, a ja czułem się fizycznie coraz gorzej, bardzo schudłem, byłem słaby, to jednak postanowiłem, że na rozprawie przerwę głodówkę. Psychicznie nie czułem się złamany. Nie wiedziałem do jakiego stanu się doprowadziłem. Przed rozprawą pozwolono mi pójść do łazienki z lustrem. Wystraszyłem się. Pamiętam jak przed tym lustrem naciągnąłem skórę na szyi… Nie chciała wrócić na swoje miejsce. Sterczała dalej bezwładnie jakbym ją nadal trzymał w palcach. Twarz była cała żółta, poczułem strach, bałem się samego siebie.

Na rozprawie uzasadniałem przerwanie głodówki tym, że nie chcę, aby odebrano ją jako nacisk na sąd. Dziś się cieszę, że wówczas, po prawie 30 dniach podjąłem taką decyzję. Gdybym dalej prowadził głodówkę to dzisiaj byłbym kaleką. Zaszłyby nieodwracalne zmiany w organizmie. Wtedy byłem jeszcze młody i organizm dość szybko się zregenerował.

Inną torturą było nieustanne napięcie psychiczne, panowanie nad sobą i samodyscyplina. Męczarnią było pozostawanie przez 24 godziny w izolatce, bez świstka papieru, bez żadnego sprzętu. Na to zgadzał się sędzia wydający wyrok i władze Gdańska, któremu podlegało kolegium. Zgoda, że wyrokami i sposobem uwięzienia zarządzała partia i SB, ale godzili się na to także inni, ci, którzy tkwili w tym systemie i z niego korzystali, i wykonywali każde polecenie. Nie musieli być bezwolnymi i zadowolonymi z siebie ludźmi. Jak można godzić się na to, aby innym działa się krzywda?”.

Błażej głaszcze głowę swojej młodej suki. Piękną ma sierść półbernardynka i bardzo mądre oczy. Widzę, że gładkość i pulchność jej włosów daje mu w tej chwili ulgę. Ona zaś łypie okiem na stolik i talerzyk z faworkami. Wyobrażam go sobie jak mógłby żeglować i ścigać się z innymi płynąc pod wiatr. Wtedy płynął. Były to jego najtrudniejsze regaty. Nie widać było mety, nie wiadomo było czy zdoła do niej dopłynąć. Raczej był to rejs na stracenie, w otchłań, ale tego żeglarza z raz wybranej drogi przez życie zawrócić nie było sposobu. Pamiętał też o pożegnalnym pozdrowieniu przez szybę milicyjnego samochodu.

Przez cały czas, gdy Błażej siedział samotny w celi, pozostali na wolności opozycjoniści próbowali różnych sposobów, aby poinformować społeczeństwo o niesprawiedliwym wyroku i głodówce. Powielano, rozdawano i rozrzucano ulotki – ponad dwadzieścia tysięcy z oświadczeniem SKS „Trójmiasto” i Komitetu Założycielskiego WZZ w Gdańsku. Odbyło się kilkadziesiąt akcji rozdawania ulotek w miejscach publicznych, przy których niejednokrotnie interweniowała milicja.

Jedną z takich akcji wspomina Piotr Szubarczyk. Po spotkaniu w ramach „konfrontacji” z SZSP na Politechnice Gdańskiej, wybrali się rozdawać ulotki, które dał im Borusewicz: „Bogdan wybiera sześciu z nas i wręcza nam ulotki, z którymi jedziemy tramwajem na Żabiankę i dzwonimy do drzwi mieszkańców bloku przy ul. Pomorskiej, gdzie mieszka Krzysztof Wyszkowski. To właśnie tu, w mieszkaniu brata, aresztowano Błażeja. Rozdajemy sąsiadom ulotki wyjaśniające, jaka była prawdziwa przyczyna akcji SB. [...] Sprawa Błażeja odbiła się szerokim echem także poza środowiskiem opozycyjnym. Było to możliwe dzięki akcji ulotkowej. Jedną z ulotek przeczytał Lech Wałęsa i 2 czerwca 1978 r. zgłosił się do Wolnych Związków Zawodowych w Gdańsku z propozycją współpracy”.

Za sprawą głodówki Błażeja Polska ma noblistę…

Po kilku dniach przyjaciele postanowili urządzić w mieszkaniu jego brata, Krzysztofa Wyszkowskiego, solidarnościową głodówkę. Przez tydzień prowadzili ją: Bogdan Borusewicz, Piotr Dyk, Józef Śreniowski i Krzysztof Wyszkowski. Pomagała im Ania Młynik. Od 3 czerwca do momentu uwolnienia Błażeja 28 lipca, codziennie o godz. 17.15 odbywała się w Bazylice Mariackiej w Kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej w Gdańsku publiczna modlitwa w jego intencji z udziałem od kilkunastu do kilkudziesięciu osób, którą prowadziły Bożena Rybicka, Anna Kołakowska i Magda Modzelewska. W Gdyni ks. Hilary Jastak z własnej inicjatywy odprawił mszę św. w intencji uwolnienia Błażeja. Na mszę przyszły tłumy ludzi.

Wspaniały świat wspaniałych przyjaciół

Pomimo starań mec. Siły-Nowickiego 29 czerwca wyrok został zatwierdzony przez Sąd Rejonowy w Gdańsku. Tym razem na rozprawę rewizyjną mogli przyjść przyjaciele Błażeja. Przyjechali także z Warszawy ludzie z KOR i reprezentanci krakowskiego SKS. KOR wydał w obronie Wyszkowskiego specjalne oświadczenie.

Piotr Szubarczyk opisał co działo się w sądzie: „Wprowadzono Błażeja. Był krótko ostrzyżony, bardzo blady i miał ciemne plamy pod oczyma – skutek protestacyjnej głodówki w więzieniu [...]. Sędzia czytał wyrok (dwa miesiące więzienia) przy drzwiach otwartych, ale nie doczytał, ponieważ matka Błażeja rozpłakała się i wtedy wszyscy jak na komendę wstali i odśpiewali Jeszcze Polska nie zginęła. Potem, gdy wyprowadzano Błażeja z sali, skandowaliśmy na korytarzu jego imię”.

Dzień później pozostający na wolności przyjaciele napisali do niego List Otwarty: „Drogi Przyjacielu! [...] oświadczamy, że walkę, którą podjęliśmy wspólnie w imię wolności obywatelskiej oraz odzyskania przez naszą Ojczyznę Niepodległości będziemy kontynuowali nadal nie bacząc na grożące nam niebezpieczeństwa. Twoja wspaniała postawa podczas odbywania kary miesiąca aresztu i godne zachowanie w czasie procesu [...] jest dla nas przykładem godnym do naśladowania. Wiemy, że przeżywasz obecnie ciężkie chwile, odłączony siłą od rodziny i najbliższych, ale chcemy, abyś wiedział o tym, że nie jesteś sam. Nasze myśli i serca są przy Tobie. Wiedz również o tym, że ofiara jaką poniosłeś i ponosisz nadal nakłada na nas moralny obowiązek, by czynić wszystko, aby nie była ona daremną”.

 

5215 odsłon średnio 5 (1 głos)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Błażej 
Zenon Jaszczuk, 2010.12.11 o 20:55
Piękna historia, pięknego człowieka. Dlaczego jest zapomniany, przemilczany. Bo nie pasował do TWu, i nie pasuje do rządzących od ponad 20 stu lat TWu.
Pamiętam te czasy.Chcę panu powiedzieć, że w tym lesie jest pan więcej warty niż gdy by był pan wsród wszarzy.Pan sam w sobie jest instytucją walczącą o "nie otake polskie". Z panem jest Bóg, Honor, Ojczyzna. Jest wielu takich Polaków. Poradzimy sobie wbrew oczekiwaniom zdrajców, sprzedawczyków, wszarzy.Pozdrawiam pana i żonę serdecznie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Błażej 
Piotr Świtecki, 2010.12.11 o 22:28
A tu jeszcze fragment opowieści p. Walentynowicz: +swkatowice.mojeforum.net
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Błażej 
J.Ruszkiewicz - SpiritoLibero, 2010.12.11 o 23:03
No... Ale za to "mężami stanu" Kaczory zostały...
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑