słowa kluczowe: Aleksander Kwaśniewski, Błażej Wyszkowski, Kurtyka, SB, SKS, Solidarność, Służba Bezpieczeństwa, Wałęsa, opozycja.
Linki, cytaty, nowiny2010.12.11 18:45 12.12 01:22

Błażej

(poleca )
 
Leszek Biernacki o Błażeju Wyszkowskim - jednym z bohaterów opozycji, o których w mediach nie słychać. Źródło: strona WZZW.
 
(c.d. z poprzedniej strony)
 

Gdański SKS wspólnie z WZZ wydał 30 czerwca ulotkę protestacyjną, w której podkreślono, że sąd wydał wyrok pod wyraźne dyktando SB. W solidarnościowej akcji obrony uwięzionego założyciela SKS stanęły osoby związane ze wszystkimi nurtami opozycji. Można było się spierać a jednocześnie być solidarnym.

Po wyjściu z więzienia Błażej był wyczerpany fizycznie i psychicznie. Musiał ograniczyć swoją działalność. W opozycji skupiło się bardzo wielu młodych i utalentowanych ludzi, ale było ponad ich siły, aby podołać wszystkim działaniom. Starano się jak najbardziej pomagać sobie nawzajem. Połączyły ich, zdawało się wówczas, że nierozerwalne więzi przyjaźni.

Zdaniem Błażeja każdy z nich za każdego „był gotów oddać nawet życie”. Natomiast w społeczeństwie przeważał powszechny strach, obawa o życie, karierę i zarobki. Ludzie byli przeświadczeni, że milicja wszystko wie, że każdego łatwo może zniszczyć, że partyjni tylko czekają, aby komuś zaszkodzić. To był dopiero rok 1978, jeszcze przed wyborem Polaka na Stolicę Apostolską i jego pielgrzymką do Polski. Przed powstaniem „Solidarności” i wielką podziemną opozycją w stanie wojennym. To, co stało się później, wówczas dopiero się rodziło. Bez takich ludzi jak Błażej nie bylibyśmy w tym miejscu w jakim dziś jesteśmy.

Pytam Błażeja, jak po latach ocenia swoją działalność, czy można było inaczej, lepiej, skuteczniej, czy nie żałuje zdrowia i szansy robienia kariery, czy warto było to wszystko robić, czy nie czuje rozgoryczenia? Prostuje się i pewnym głosem odpowiada: „Tak, warto. Jestem też z tego dumny, że byłem, że się nie poddałem, mimo iż uważałem, że nasza walka jest nie do wygrania, że jesteśmy od początku przegrani, że zderzamy się z potworną siłą, która w sposób bandycki z nami postępuje”.

To skąd to przekonanie, że trzeba się przeciwstawić – pytam. Przecież w ówczesnych warunkach było pewne, że przegracie. „To wynikało z mego wnętrza, przekonań, to kwestia wartości, w które wierzyłem – odpowiada. Choć to jeszcze mało. Wartości uznaje większość ludzi, ale nie przeciwstawia się złu. Jeszcze potrzebny jest temperament i odwaga. Każdy inteligentny przecież człowiek bierze pod uwagę, że to jest taka skala represji, że człowieka można bez problemu zniszczyć, a więc, że to się nie opłaca… Bez walki jednak nic się nie zmieni. To, że cokolwiek się zmieniało, to kwestia tylko i wyłącznie walki ludzi, którzy mieli w sobie poczucie sprawiedliwości, roztropności i patriotyzmu. Dopóki byli tacy ludzie, to walka mimo wszystko miała sens. Dlatego, że czuliśmy się jak rodzina, jak bracia i siostry, mogliśmy działać i się nie poddawaliśmy. Po latach myślę, że wówczas przeniosłem się w inny, idealistyczny świat. Byliśmy w stosunku do siebie tacy oddani, pełni poświęcenia. Wtedy każdy z tych ludzi byłby gotów poświęcić za innego swoje życie. To piękne uczucie, romantyczne i heroiczne. To były piękne czasy – to piękne grono przyjaciół. Do tego jeszcze tak wiele wspaniałych dyskusji i lektur, a jeszcze to wspólne i bezinteresowne działanie. To już niestety bezpowrotnie odeszło w przeszłość. Szkoda bo konsekwencje złych nawyków z czasów PRL wciąż są w ludziach widoczne. Widać to też po sposobie prowadzenia polityki w naszym kraju. Szkoda jeszcze jednego… Dziś wiemy, że środowisko nie było czyste, że część ciosów, które wielu z nas odebrało, to zasługa agentów, którzy udawali przyjaciół. To nas osłabiało. To jest ogromny zawód”.

Przed sierpniem 1980 r. Błażej znalazł marną pracę w przedsiębiorstwie, które dało mu posadę daleko od Gdańska, gdzie dostał mieszkanie służbowe i się wyprowadził od rodziców. W trakcie karnawału „Solidarności” mógł do MKZ przyjeżdżać tylko na chwilę, rozmawiał, brał ulotki i zawoził do siebie. Na cztery dni przed wprowadzeniem stanu wojennego znalazł się w Niemczech. Nie znał języka niemieckiego, a angielski słabo. Zabrał się jednak wraz z innymi Polakami na terenie Hamburga za organizowanie pomocy dla „Solidarności”. Współorganizował kilka demonstracji. Pomagał przy wysyłaniu pomocy za pośrednictwem kościołów. Wspomina, że wówczas widział u Niemców wielkie zaangażowanie w niesienie pomocy. Nie tylko związków zawodowych, ale i zwykłych ludzi.

Błażej Wyszkowski nigdy nie wyemigrował i nie chciał być na emigracji, a mimo to spędził w Niemczech 25 lat. Nie miał jak w stanie wojennym do Polski wrócić. Z powodów politycznych jesienią 1977 r. odebrano jego żonie Magdzie przydział na wykupione już mieszkanie własnościowe w spółdzielni mieszkaniowej, które dostała jeszcze przed zawarciem małżeństwa. Niedługo po ślubie nakazano im oddać klucze od mieszkania, do którego nie zdążyli się jeszcze wprowadzić. Była to represja, która miała godzić w Błażeja i przyczynić się do rozbicia małżeństwa. W stanie wojennym do Niemiec przyjechała do niego żona z paszportem w jedną stronę. Gdy w 1989 roku przyjechała do Gdańska już po śmierci swoich rodziców i chciała z powrotem zameldować się w ich mieszkaniu, aby móc z rodziną wrócić do Gdańska, władze Gdańska odmówiły jej meldunku. Mieszkanie zostało przydzielone osobie, która mieszkała z jej matką.

Wrócił do kraju w 2007 r. Zamieszkał w domku kempingowym swoich rodziców na Kaszubach, w którym spędził wiele letnich wakacji gdy był dzieckiem. Jak jeszcze mieszkał w Niemczech za zaoszczędzone pieniądze kupił niedaleko gospodarstwo rolne. Teraz powoli, we własnym zakresie remontuje zabudowania. Wierzy, że sobie poradzi bo, jak twierdzi, wciąż jest młody i pełny sił. Dowodem na to ma być to, że szusuje na nartach z wierzchołka Wieżycy.

Gdy kończymy rozmawiać za oknem zapadł już zmrok. Żona Błażeja podaje nam obiad. Błażej zachwala własnej roboty marynowane grzybki i tarte buraczki. Ona wciąż coś próbuje do talerza dołożyć, nie wierzy, że zawsze mało jadam. To bardzo dzielna kobieta. Bez niej sternikowi na tej trudnej drodze przez życie byłoby o wiele trudniej. Nie przepłynąłby przez tyle lat przez tak wiele burz.

Leszek Biernacki

PS Tekst napisałem wiosną ubiegłego roku (teraz wprowadziłem tylko małe zmiany). Staraliśmy się pomóc Błażejowi Wyszkowskiemu. W tym celu zebraliśmy pod apelem do Prezydenta Gdańska o przydział dla Błażeja mieszkania kilkaset podpisów. Prezydent obiecał rozpatrzeć prośbę. Jednak Błażej na rozmowę do wskazanej przez wiceprezydenta urzędniczki nie pojechał. Powiedział, że gdy zadzwonił, aby się umówić na spotkanie, które jak przewidywaliśmy miało służyć ustaleniu obecnego statusu mieszkania i ewentualnej propozycji otrzymania mieszkania w innym miejscu, urzędniczka beznamiętnym głosem powiedziała mu, że przede wszystkim musi ona zbadać, czy nie chce on od miasta mieszkania wyłudzić… Tego było za wiele. Odłożył słuchawkę.

Po Błażeju byli aresztowani w Gdańsku inni opozycjoniści, żadnemu nie zabrano mieszkania. Jednemu z nich, już nieżyjącemu, miasto wystawiło tablicę pamiątkową i nazwało skwerek jego imieniem. Można zadać retoryczne pytanie. Czy tylko ci, co umarli zasługują na pamięć? Być może, bo z żyjącymi są tylko problemy.

Tekstem nie zainteresował się żaden z tygodników i dzienników. Wisiał tylko na portalu NZS. Chciałbym go przypomnieć w czasie „Święta Solidarności” celebrowanego przez ECS, gdyż ludzi w gorszej sytuacji niż Błażej, i jeszcze bardziej zapomnianych, jest wielu. Oni nie świętują, ale i nie żałują tego, że stać ich było kiedyś na odwagę, gdy inni milczeli.

Historię studenckiej opozycji w Trójmieście, jej drugą część, miał wydać ECS. Już po napisaniu całości, po naniesieniu poprawek i uzupełnień, przeprowadzeniu korekty maszynopisu, ECS poinformował, że książki nie wydrukuje. Podobno to splot różnych wydarzeń… Prace nad zbieraniem do książki informacji, m.in. takich historii jak Błażeja, jej pisanie trwało prawie dwa lata. Czy wydanie tomu drugiego monografii, a także zaoferowanie pomocy przy dokończeniu pierwszej części, zakłóciło by celebrowanie „Festiwalu Solidarności” tym, o których ECS uważa, że pamiętać trzeba?

IPN historią opozycji studenckiej w Trójmieście też nie jest zainteresowany. Prezes Kurtyka wyjaśnił w grudniu ubiegłego roku na spotkaniu na UG w Gdańsku, że NZS była organizacją elitarną, że ci, którzy się z NZS się wybili (tak jak np. on) zasługują na pamięć i uznanie. Tłumaczył, że w IPN jest grant do badań nad NZS, ale tylko nad jego strukturą krajową oraz Warszawą i Krakowem. Ciekawa jest sprawa Krakowa. Krakus Kurtyka tłumaczył, że dlatego na badanie o jego NZS są pieniądze, bo mieli TW, który robił im zdjęcia i podarował je teraz ze wszystkimi prawami autorskimi, dlatego książka będzie tańsza. Do książki o trójmiejskiej opozycji, tylko w tomie drugim obejmującym lata 1985-1989, udało się zebrać ponad 700 ilustracji. Wszyscy zgodzili się na ich publikację za darmo. Niepotrzebny był żaden litościwy TW. Kurtyka na koniec spotkania powiedział, że jak sobie chcemy, to możemy do IPN się poskarżyć…

Błażej Wyszkowski (ur. 3 lutego 1949 w Olsztynie) – inżynier, polski żeglarz olimpijczyk.
Później znany działacz opozycyjny, współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych.
Sportowo największe sukcesy odniósł jako junior startując w klasie Cadet. Był w niej mistrzem świata (juniorów) wraz z Andrzejem Nowickim w 1966.
Jako senior startował w klasie Finn. Wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich w 1972 (konkurencje żeglarskie rozgrywano w Kilonii), gdzie zajął 24. miejsce. W Mistrzostwach Europy w 1971 był dziewiętnasty, a w 1972 jedenasty. Był wicemistrzem Polski w 1971 i brązowym medalistą w 1972.
Reprezentował barwy AZS Olsztyn.
W roku 1978, wraz z bratem Krzysztofem i innymi osobami współtworzył Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych. Aresztowany i skazany na 3 miesiące prowadził w więzieniu głodówkę protestacyjną. Współzałożyciel i działacz „Solidarności”. Stan wojenny zastał go w RFN, współorganizował stamtąd pomoc dla opozycji w Polsce. Po pewnym czasie wrócił do Polski .

 
 
Źródło: wzzw.wordpress.com/2010/12/11/blazej/ 

« poprzednia strona   str. 5 z 5 (ostatnia)
5254 odsłony średnio 5 (1 głos)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Błażej 
Zenon Jaszczuk, 2010.12.11 o 20:55
Piękna historia, pięknego człowieka. Dlaczego jest zapomniany, przemilczany. Bo nie pasował do TWu, i nie pasuje do rządzących od ponad 20 stu lat TWu.
Pamiętam te czasy.Chcę panu powiedzieć, że w tym lesie jest pan więcej warty niż gdy by był pan wsród wszarzy.Pan sam w sobie jest instytucją walczącą o "nie otake polskie". Z panem jest Bóg, Honor, Ojczyzna. Jest wielu takich Polaków. Poradzimy sobie wbrew oczekiwaniom zdrajców, sprzedawczyków, wszarzy.Pozdrawiam pana i żonę serdecznie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Błażej 
Piotr Świtecki, 2010.12.11 o 22:28
A tu jeszcze fragment opowieści p. Walentynowicz: +swkatowice.mojeforum.net
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Błażej 
J.Ruszkiewicz - SpiritoLibero, 2010.12.11 o 23:03
No... Ale za to "mężami stanu" Kaczory zostały...
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑