słowa kluczowe: Cywilizacja Polska, Nowy Ekran, Polska, circ, cywilizacja, religia, wiara.
Linki, cytaty, nowiny2011.08.01 18:52 18:56

Deklaracja i Program ugrupowania "Fides"

(poleca )

Circ na Nowym Ekranie

 
Dlaczego Fides/Wiara? Bo zapraszamy wszystkie narody, do walki o odzyskanie cywilizacji pod tym hasłem. Walkę musimy stoczyc przede wszystkim z wrogiem ktory tkwi w każdym z nas.

Zapraszamy wszystkich ludzi dobrej woli i liderow wszystkich grup do tworzenia Drużyny Pierścienia, przeciwko Mordorowi.
 
(c.d. z poprzedniej strony)
 

PROGRAM ugrupowania „Fides”


      Przed ponad dwudziestoma laty Polacy znów odzyskali możność decydowania o treści swego prawa i kierunku swej polityki. Jak ongiś, po dramatycznym okresie rozbiorów, ponownie, tym razem po trwającym pół wieku zniewoleniu najpierw przez totalitaryzm nazistowski, a następnie totalitaryzm sowiecki, sami mogą decydować o swoim życiu. Już dawno, dostrzegając nową nadzieję, zdecydowanie zerwali ze stanem kształtowanym przez obce im ideologie, nie zdołali jednak ukształtować nowego stanu wedle własnych sposobów myślenia. Ich wybory zostały zdominowane przez szczególne wizje polityczne przenoszone na polski grunt z tak zwanych społeczeństw zachodnich, nastawionych konsumpcyjnie, a przy tym eksponujących szczególny sposób myślenia o wolności. Dla Polaków, którym nie było dane żyć w dostatku ani wolności przez wiele lat, Zachód był wzorcem: wielu z nich wciąż pragnie jak najszybciej się wzbogacić i jak najszybciej stać się w pełni wolnymi. Lecz bogacenie się jest uwarunkowane zarówno przez własne możliwości i możliwości kraju, jak i przez uwarunkowania zewnętrzne. Także wolność jest uwarunkowana: gdy jest myślana jako dana każdej jednostce do swobodnej dyspozycji, staje się kategorią uzasadniającą każdy czyn, także obracający się przeciwko samej jednostce lub przeciwko innym, uderzający w trwałość rodzin i narodu, w więzi, które spajają „wolną” jednostkę z innymi, jak ona „wolnymi”.

Oba wzorce przeniesione z Zachodu, znane Polakom już w czasach liberum veto, które w znacznym stopniu miało być przyczyną upadku Rzeczpospolitej przed ponad dwustu laty, także teraz warunkują postrzeganie polityki jedynie jako gry partykularnych interesów. Jak w gospodarce swobodnie konkurować mają ze sobą poszczególni gracze, tak w polityce mają uprawiać grę zwolennicy partykularnych wizji, reprezentanci poszczególnych, interesownych grup, jakby polityka była jedynie inną stroną życia gospodarczego lub jego dopełnieniem. A przecież już Grecy, a po nich chrześcijanie, do ustaleń których wciąż się odwołujemy, nawet o nich nie pamiętając lub ich nie znając, bo współczesna szkoła niewiele nam o nich mówi dając wiedzę często zbyteczną, już oni zatem przekonywali, że polityka to wspólne poszukiwanie dobrego życia, a nie życia po prostu ani życia jedynie dostatniego. To dzięki niej ma być ustalana treść dobra przez, które odpowiada Polakom i nie jest różne od rzeczywistego dobra członków innych narodów. Ci zatem, którzy „żyją z polityki”, a nawet są „zawodowymi politykami”, powinni znać treść dobra zanim podejmą aktywność. Treść dobra, która nie jest tym samym, czym jest interes danej, partykularnej grupy reprezentowanej przez „polityka”. Nie jest on przedstawicielem żadnej grupy, lecz przedstawicielem całej społeczności, która poprzez niego ma wyrażać swe potrzeby i dzięki jego roztropności znajdować sposoby ich zaspokajania.

      „Polityka”, która jest dziś „uprawiana” nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach, nie szuka dobra; szuka jedynie kompromisów lub konsensów między różnymi, skonfliktowanymi interesami poszczególnych grup. Dawniej były nimi „klasy społeczne” mające własny interes, teraz są nimi korporacje, a nawet rozmaite „mniejszości”, które żądają od większości nie tyle równych praw, ile przywilejów. Ci, którzy „uprawiają politykę” identyfikują się z takimi lub im podobnymi grupami, nie tyle szukając treści dobra ogólnego, ile reprezentując interesy poszczególnych partykularnych środowisk czy grup nacisku mających znaczące zasoby finansowe lub wsparcie mediów. Tacy „politycy” dążą do usunięcia z życia publicznego tych wszystkich, którzy wyczulają na dobro ogólne, wymagają wykraczania poza to, co grupowe i dostrzegania tego, co wymaga poświęcenia partykularnego interesu na rzecz realizacji zadań koniecznych nie tylko dla trwania, ale także dla koniecznego rozwoju i „modernizacji” całej społeczności. Rozwoju, który ma nie tylko wymiar materialny, ale i wymiar duchowy. Modernizacji, która nie może się ograniczać do realizacji przedsięwzięć unowocześniających infrastrukturę, podejmowanych nawet w okresie PRL-u, ale winna prowadzić do ulepszenia życia publicznego warunkowanego poprawą stanu ducha obywateli Rzeczypospolitej. Duch bowiem, bardziej niż ciało, cierpiał w okresie zniewolenia, tracąc wzgląd na to, co ogólne, co dotyczy całej społeczności, zepchnięty do prywatności jako oazy swobodnego kształtowania świata na własną, „prywatną” miarę.

Skutki „prywatyzacji ducha” Polaków po odzyskaniu możliwości wpływania przez nich na życie publiczne nie zostały dostatecznie dostrzeżone, a nawet zostały spotęgowane przez tendencje określane mianem liberalizacji życia prywatnego i społecznego. O ile w okresie PRL-u wykorzeniano umysły Polaków z ich dziedzictwa wiążąc je bardziej z interesem klasowym niż narodowym, o tyle od początku lat 90. XX w. zamykano je tylko na to, co indywidualne, odwodząc od życia publicznego i udziału w polityce, a co za tym idzie od zainteresowania wspólnym poszukiwaniem tego, co dobre. Nie dostrzegano przy tym, że każda jednostka rozumie świat i innych zgodnie z kulturą społeczności, do której należy, w której przychodzi na świat, kształtuje tożsamość własną i relacje z innymi. Jej wykorzenienie z takiej kultury owocuje zwykle zagubieniem w świecie i zakłóceniami w relacjach z innymi, sięganiem po wzorce jej obce, nie dopasowane do kultury jej zakorzenienia, wreszcie bezkrytycznym naśladownictwem albo nawet utratą wszelkiej orientacji w zakresie własnej wartości, a nawet osobowej godności. Pozostawiona sama sobie, jednostka ukazywana jest jako jedyny twórca wartości, wartości własnych, bo inne jednostki również tworzą przecież wartości i określają samodzielnie ich hierarchię. Tym samym jednak wszelkie poczucie więzi z innymi jednostkami jest stopniowo zatracane. Napięcie między grupami toczącymi walkę na podobieństwo klas zostaje dopełnione zmaganiami między wykorzenionymi jednostkami, które żądają od wszystkich innych realizacji wskazanych przez siebie wartości albo przyjęcia ich hierarchii; żądają tego zwłaszcza od polityków zasiadających w organach stanowiących prawo. Polska ostatnich dwudziestu lat nie zaproponowała w tym względzie własnych idei, mimo iż pochodzący z niej Papież Jan Paweł II wiele razy dzielił się nadzieją, że jego rodacy po zrzuceniu komunistycznego jarzma wskażą inny kierunek rozwoju niż ten, który uzasadnia jedynie rozwój materialny, a zwłaszcza nieustanne zmagania między jednostkami i grupami jako cechę charakterystyczną współczesnej demokracji. Był On przekonany, że zarówno na polu gospodarki, jak i na polu polityki musi być uwzględniany kontekst moralny nie tworzony przez człowieka i nie będący rezultatem rozstrzygnięć ustawodawcy ani następstwem przypadkowego rozwoju historycznego, lecz warunkujący wszelkie wybory podejmowane i przez obywateli, i przez ich przywódców. Demokracja, która jest oparta na wspólnym wszystkim jej uczestnikom zestawie powinności moralnych, nie jest przecież ustrojem, w którym każdej jednostce zapewnia się jedynie pewien zestaw praw i wolności oraz konstruuje porządek prawny wedle aktualnego rozkładu preferencji między jednostkami i grupami. Jest raczej ustrojem, w którym wszyscy szukamy tego, co nam wspólne, co wyraża treść naszego dobra społecznego i jest zgodne z nieusuwalnym kontekstem moralnym chroniącym życie każdego człowieka jako szczególnego bytu, nie materialnego jedynie, lecz także duchowego, usytuowanego człowieka w relacji do Boga i w relacji do innych ludzi. Tak ujmowana, jest demokracja polem wspólnych poszukiwań, a nie polem nieustannego konfliktu; jest polem, na którym dochodzi do spotkania jednostek i grup wspólnie dążących do wypracowania takiego systemu prawnego, który będzie odpowiadał tożsamości ich wspólnoty zakorzenienia i będzie niesprzeczny z wymaganiami moralnymi; wymaganiami nie zawsze świadomie ujmowanymi, ale przecież zasadniczo respektowanymi przez znakomitą większość tych, którzy wzrastali i wzrastają na ziemi polskiej, a należy mieć nadzieję, że również przez tych, którzy będą na niej wzrastać w przyszłości.

Podzielając troski Papieża-Polaka Jana Pawła II, zbyt często zapominane przez wielu z nas mimo powierzchownej pamięci o Jego dokonaniach, jesteśmy przeświadczeni o potrzebie wołania o szacunek dla Prawdy niesionej przez prawdziwe dziedzictwo chrześcijańskie, która stanowi warunek fundamentu moralnego polityki i prawodawstwa każdej społeczności. Bez tego fundamentu prędzej czy później rozpada się wspólnotowość, pozostaje zaś jedynie zbiorowość poszczególnych jednostek kierujących się własnym interesem i grup połączonych jedynie potrzebą realizacji własnego, partykularnego celu. Fundament ten wpisany jest w szczególny sposób w polskie dziedzictwo. Wprawdzie bywał on wielekroć naruszany, bywał nawet kwestionowany przez rządzących, lecz czy byli oni wówczas jego wyrazicielami, czy raczej tymi, którzy uwalniali swe poczynania od niego, dając przykład rządzonym? Trzeba przywrócić chrześcijański charakter polskiej polityce, oprzeć na tym fundamencie polskie prawo, dać świadectwo polskiemu dziedzictwu, a nawet bronić go w rzeczywistości, która temu nie sprzyja, gdyż jest zdominowana przez spojrzenie ściśle materialistyczne z jednej i szczególną koncepcję wolności chronioną przez prawa człowieka z drugiej strony. Ale prawa człowieka nie muszą być przecież kojarzone z wolnością jako możnością podejmowania dowolnych czynu ani jako przestrzenią swobodnego ustanawiania wartości lub ich hierarchii. Mogą one być pojmowane jako możności podejmowania czynów moralnie poprawnych, odpowiadających gatunkowej naturze człowieka także jako bytu duchowego, nakierowanego na osiąganie celów wykraczających poza plan doczesny, nie ograniczającego się do gromadzenia bogactw ani rozszerzania pola swej niezależności od innych. Prawa te mogą też służyć ujawnianiu tego, co wspólne każdemu z nas, mogą być realizowane przez jednostki, które powodują się miłością, a nie niechęcią lub co najmniej brakiem zaufania do innych. Mogą one być respektowane nie jako okazje do coraz dalej idących roszczeń zgłaszanych przez jednostki lub grupy dążące do poszerzenia swej odrębności i spełnienia swego interesu, lecz jako możności służące pogłębianiu więzi między nami i budowaniu wspólnego dobra nas wszystkich. Tak ujmowane prawa człowieka przysługują każdemu człowiekowi od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci; ten, który został poczęty w naturalny sposób, żyje nie tylko dla siebie, trwa również dla nas, jako nowy członek społeczności; nie jest on rzeczą, którą można swobodnie dysponować, lecz osobą ludzką; nie jest materialnym przedmiotem, częścią czyjegoś ciała, ale bytem odrębnym, duchowym, o szczególnej wartości właściwej tylko ludzkim osobom, wyższej od wartości zwierząt obdarowywanych już własnymi „prawami”. Nie jest też rzeczą ten, który cierpi, który nie jest już w stanie podejmować decyzji świadomie i otoczony jest opieką paliatywną; zachowuje on przecież swe człowieczeństwo i żaden inny człowiek nie może być dysponentem jego istnienia, bo i on sam nie jest jego dysponentem.

Jeśli dostrzeżemy odmienność sposobów ujmowania praw człowieka: dominującego w dzisiejszej rzeczywistości medialno-politycznej i właściwego chrześcijańskiej tradycji bliskiej także większości Polaków, po raz kolejny zobaczymy, że demokracja może być nie tyle sferą nieusuwalnych napięć, ile sferą wspólnych poszukiwań podejmowanych przez tych, którzy szanując odmienności i względną odrębność innych, tolerując ją w duchu miłości wzajemnej, pragną dążyć wraz z możliwie wieloma innymi do wspólnego dobra. Prawdziwe dziedzictwo chrześcijańskie nie zna bowiem niechęci, lecz opiera się na miłości, nawet niezasłużonej, do innych. Negowanie tego dziedzictwa doprowadziło do zastąpienia więzi miłości nieufnością i nieustannymi sporami niechętnych sobie uczestników „politycznej walki”. Przywrócenie cywilizacji miłości jest jednak zadaniem tych, którzy wierzą w możliwość zbudowania innej rzeczywistości, niż ta, którą wciąż przedstawia się w środkach przekazu, którzy pamiętają dziedzictwo polskie i niedawne przecież nauczanie Jana Pawła II skierowane do ludzi XX wieku, także do społeczeństw zachodnich. To ta cywilizacja może znów dać szansę tracącemu tożsamość Zachodowi, któremu coraz wyraźniej zagrażają inne cywilizacje, zachowujące tożsamości wspólnotowe, mające własnych bogów i własne wizje człowieka, nie zawsze uznające miłość do człowieka i tolerancję dla odmienności za cechy charakterystyczne swych sposobów widzenia świata i myślenia. Cywilizacja miłości jawi się więc jako osłabiająca napięcia wewnątrz świata ściśle liberalnego, opartego na stałych zmaganiach zgodnie z formalnymi warunkami demokracji, i jako cywilizacja mogąca zapewnić szacunek wzajemny jednostek i grup; pozwala ona jednak także dostrzec odmienność osób o niechrześcijańskich tożsamościach oraz daje sposobność włączenia ich we wspólne poszukiwanie dobra. Dobra, którego treść nie może być ograniczana do zestawu procedur pozwalających uzgadniać dowolne brzmienie norm prawnych, lecz musi obejmować normatywne rozwiązania uwzględniające wymagania moralne, wspólne wszystkim ludziom jako przedstawicielom tego samego gatunku, nie tylko bez względu na ich partykularną użyteczność dla danej jednostki lub grupy, ale i bez względu na kulturowe odmienności jednostek lub grup.
 

3957 odsłon  (brak ocen)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Deklaracja i Program ugrupowania "Fides"   
Jacek, 2011.08.13 o 22:03
Za dużo sieczki a za mało zboża. Na czyim sznureczku jest to działanie? Przypomina mi to Libertas. To już nam nie trzeba budować Królestwa Bożego tylko jakąś cywilizację (ziemską)? Z Nieba schodzimy na ziemię. Czy nie prościej byłoby zejść od razu do hadesu? Nie róbcie tego Fidesu teraz, ani później, ani wcale. Zostaliście bardzo szybko rozszyfrowani. Dziękujemy, nie skorzystamy. Nie będzie kolejnej międzynarodówki ("wszystkie narody") Szkoda więcej słów.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑