słowa kluczowe: Polska, gospodarka, polityka gospodarcza, praca.
Gospodarka, ekonomia2011.04.13 19:26

Moje co nieco skrzywione spojrzenie

 
 
Kolejny do PUP-y. A potem - wielki świat "stoi otworem" (jak na razie).
 
W zasadzie trudno się dziwić takiemu stanowi rzeczy jaki jest bo to tylko konsekwencja żałosnej polityki (w tym gospodarczej, a raczej jej braku) wszystkich bez mała "ekip" od ponad dwudziestu lat. I wbrew twierdzeniom niektórych nie idzie tu o "interwencjonizm" państwa w sferze gospodarczej. Ale o przemyślaną i konsekwentnie realizowaną koncepcję na już nawet nie rozwój, ale na utrzymanie własnego przemysłu i handlu. Generalnie jednak kontentowano się wyprzedażą składników majątku skarbu państwa niejednokrotnie "po promocyjnych cenach". Wychodząc z założenia, że jak już będzie "prywatne" to będzie to kłopot "właściciela". A "państwo" skoncentruje się tylko na spijaniu nektaru z tytułu podatków. Stąd też "opylano" co tylko było można. Zgodnie z prawem, "na krawędzi" i nawet dużo niżej. Legalnie, półlegalnie i "pod stołem". Opylano złote jabłka i popierdółki. Jeżeli opylano dużą firmę "zagranicznemu inwestorowi" (bo nie dało się jej podzielić na łatwe do strawienia dla rodzimych "kapitalistów" kąski). To ten nie kupował jej z czystego sentymentu dla naszego kraju. Wiadomo.Jaki mógłby mieć w tym interes skoro ponoć każda z nich była przestarzała i wymagała "dokapitalizowania". A cena produktu była znacznie obciążona "kosztami", które często w firmach je kupujących były niższe ?
Oczywiście że w pewnej części z nich "zawieszenie" poboru podatku mogło mieć wpływ na decyzję. Ale w kosztach ogólnych takiej firmy nie był to "miażdżący" argument. Skoro nie to, to co ? Otóż każda z tych firm miała wypracowany latami "rynek zbytu". Tak w kraju jak i poza jego granicami. Dla firm konkurencyjnych niewątpliwie nie było to bez znaczenia bo to już gra warta świeczki. Tym bardziej że była okazja najpierw zmarginalizowania "delikwenta", a potem do wyślizgania go z interesu. Bezboleśnie, bez komplikacji i prawie "po kosztach".
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(Krótka refleksja pro socjalna)
 Po pewnym czasie zatem pracownicy takiej firmy zasilali szeregi bezrobotnych. Przez pół roku dostawali zasiłek z kasy państwa. A po tym okresie, cóż ...wysiadka i radź sobie sam. Sprawa załatwiona ? Załatwiona. Jeśli sobie taki "delikwent" nie poradził ze znalezieniem innej pracy - jego problem. Znaczy "niedorajda", "nierób" i "element". Pół biedy jeśli zdołał się przytulić gdzieś w "szarej strefie". Wówczas z wielkim bólem ale dało się choć przetrwać. W ostateczności zawsze można się było poratować pożyczką z "instytucji finansowej" (bo o bankach nawet nie było co myśleć).Pytaniem jest tylko jak długo tak można ? Kiedyś przy w miarę stabilnych cenach przez pewien czas było można. Dziś, kiedy ceny rozpoczęły galop nawet taka perspektywa dla wielu przestała istnieć. Stąd i wręcz masowe wyjazdy "za chlebem". Zatem wyjeżdżają. Sami, potem ściągają rodziny (jeśli się uda). Czasem zatęsknią za swoją mową. Czasem nawet nie zechcą jej słyszeć by zapomnieć jak w swoim kraju zostali doprowadzeni do nędzy o krok od znalezienia się na bruku. Dziwicie się im ?
Ja nie. Tym bardziej, że "nasi" jajogłowi zamiast zreflektować się i dokonać korekty swojego postępowania nie tylko nie zaprzestają procederu co go intensyfikują.
Jednocześnie zastanawiając się nad sprowadzeniem emigrantów z innych krajów by zapełnić lukę po tych którzy kraj musieli opuścić. SF ? Nie. Realna twarda rzeczywistość. Cynik by powiedział - jak kogoś nie stać mieszkać i żyć w Polsce to niech się przeprowadzi. Prawda że "miodzio" ?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sprzedaliśmy więc wszystko co było w domu wspólnego i nareszcie niektórzy zostali w ten czy inny sposób "na swoim". Tyle że nie wszystko złoto co się świeci. Firmy "rodzinne" o ile już nie padły (wzorem krajów zachodnich rozwiniętych demokracji) to są już na najlepszej drodze do tego. Większe jeszcze cienko przędą. Przetrwają największe. Ale też tylko do czasu kiedy jeszcze większe nie zechcą ich przejąć. Wszystkie one są bez szans.poza krezusami oczywiście "podwieszonymi" pod odpowiedni "układ" . Nie dość że zżerają je "koszty" (ZUS-y, US-y itp) to jeszcze dokładają im "importem" z krajów gdzie i koszty mniejsze i dzieci za miskę ryżu "orają" od świtu do zmierzchu. Kapitał własny się kurczy, banki są zainteresowane zupełnie czymś innym.
Zatem o zakupie maszyn i technologii trzeba zapomnieć (tym bardziej że przemysł rozwinięty przestał praktycznie istnieć. A zakup w/w poza granicami zwróciłby się może po 200 latach bo z cen z uwagi na "konkurencję" trzeba ostro zjechać). Ludziom też nie za bardzo jest co zaoferować w wynagrodzeniach. I pojawia się dylemat moralny - czy jestem w stanie zapłacić by mogli przeżyć za uczciwie wykonana pracę ? Jeśli nie, to kolejni w kolejce do PUP-y, chyba że będę "zdzierać skórę". Jeden na to pójdzie, drugiemu nie pozwoli sumienie. A w dłuższej perspektywie tak czy inaczej będzie musiał dać sobie spokój. Czyli ? Kolejny do PUP-y. A potem - wielki świat "stoi otworem" (jak na razie).
Spytacie - kto zostanie ? Ano nieliczni i to po podpisaniu "lojalki". Bynajmniej nie w charakterze "Panów". Nazywać też się będziemy inaczej (w zależności od regionu). Z resztą co ja piszę "my" - skoro to będą MWzWM, ale im to na razie powiewa. Na razie. Bo później gdy ich po prostu wyrzucą ze skredytowanych mieszkań wówczas zaboli. Choć nie jestem pewien czy jakiekolwiek uczucia jeszcze w nich pozostaną.
Oczywiście jak najbardziej pozostanie garstka "jajogłowych" którym bez różnicy jest kogo będą "strzyc". No i może część "szlachty herbowej" w jakowychś skansenach żeby było co wycieczkom z chederów pokazywać. No bo w końcu ileż lat można. Furt obozy i obozy a zawszeć to będzie miła odmiana.

Miało być "merytorycznie", a wyszło jak wyszło :(
Przepraszam wszystkie pominięte grupy zawodowe, profesje, struktury gospodarki i handlu oraz usług. Ale zadanie mnie przerosło z uwagi na obszerność i wielowątkowość zagadnień. 
 
grafika: +uwazamrze.pl 

2548 odsłon średnio 5 (7 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Moje co nieco skrzywione spojrzenie   
Hektor, 2011.04.13 o 22:06
To,ze opylaja za frajer to jeszcze nic.Niszcza przede wszystkim.Zastanawiajace jest tylko jak niewielki w swoim dzialaniu napotykaja opor.
Najwieksza w Europie huta niklu.Z tradycjami (czyt.przestarzala) zostala zlikwidowana w sposob budzacy groze.Maszyny sprzedano na cztery strony swiata,pracownikow rozpedzono a solidne XlX-wieczne budynki zrownano z ziemia.Tak porostu.I co ?
Nic.A to przecierz tylko ulamek ich szalenstw.
Do niektorych zdaje sie nie docierac,ze ktos postepujacy jak wrog jest wrogiem.I co najzabawniejsze, probuja sie w tych poczynaniach dopatrywac planow ratujacych gospodarke.Wolne zarty.Plan bowiem jest,jakze inaczej tylko rola jaka nam w nim przeznaczona jest zgola odmienna od tej jaka bysmy sobie zyczyli.
Czy wobec powyzszego moze dziwic,ze mlodzi daja noge do,jak sie im zdaje,lepszego swiata ?
Jesli w domu rodzinka chleje wode w towazystwie podejzanych typkow poniewierajac dzieckiem,szykanujac na rozne sposoby,glodzi i nie szczedzi bata,kazdy maluch predzej czy pozniej sprobuje sie zerwac
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Moje co nieco skrzywione spojrzenie 
w.red, 2011.04.14 o 08:32
Ten brak oporu jest wypadkową wielu "wektorów składowych". Mamy tutaj skuteczne zatarcie poczucia współwłasności i współodpowiedzialności. Powstałe na skutek braku zrozumienia jakie korzyści dla ogółu (i pojedynczej jednostki) ta współwłasność przynosi (nie muszę dodawać że jest to rezultat wieloletnich starań by ludzie nabrali właśnie takiego a nie innego przeświadczenia). Brak widocznych możliwości wpływu na współkształtowanie tego co z rzeczoną własnością się dzieje (że wymienię tylko najistotniejsze). I w rezultacie zyskujemy postawę z gatunku "a co mnie to obchodzi, skoro to nie moje". W zasadzie trudno mieć o to pretensje do kogokolwiek. Skoro faktycznie wszystkie decyzje i uprawnienia scedowano na kogoś innego. A korzyści z tego wynikające konsumują ci którzy tym majątkiem zarządzają. Wmawiając współwłaścicielom że nie tylko nic z tego nie mają. Co nawet "dokładają do interesu".
A mogą to czynić bezkarnie wiedząc o tym że ten współwłaściciel nie ma żadnych narzędzi ani możliwości by osobiście się o tym przekonać. Ktoś powie że przecież takim majątkiem zarządzają fachowcy, których nie bez kozery obdarzono zaufaniem.
No właśnie. I w tym jest sęk, że nasz współwłaściciel nie ma do nich zaufania za przysłowiowy grosz (i trzeba przyznać że najczęściej nie bez racji). Czemu trudno się dziwić zważywszy na bardziej niż nędzne efekty ich pracy.
W tym miejscu pojawia się nam "wunderwaffe" w postaci magii prywatyzacji i wszelkiej maści "macherów" usiłujących przekonać naszego współwłaściciela że żadną miarą z tej współwłasności korzyści mieć nie może. Bo ...(i tu można sobie wpisać dowolną ilość "przyczyn", na czele z tą że tylko "prywatne przedsiębiorstwa" mogą przynosić zyski. Tylko dlatego że ..są "prywatne"( bo ludzie w nich pracujący i nimi zarządzający pozostają ci sami). Jedyną konsekwencją takiej "prywatyzacji" jest to że nasz współwłaściciel zostaje "puszczony w skarpetkach".Z zyskiem w postaci świadomości, że dzięki temu innym będzie żyło się lepiej. A kasa ze sprzedaży jego prawa współwłasności zasili z powrotem wspólny "wór". Dzięki czemu i on na tym skorzysta w postaci takich czy innych "świadczeń", bonusów i..zysków z firm których jeszcze nie sprywatyzowano. Sytuacja ta powtarza się wielokrotnie bo sprzedaż prowadzona jest "do wyczerpania zapasów". W efekcie nasz współwłaściciel pozostaje goły niczym święty turecki, bez pracy (bo nawet "prywatność" zakładu nie uchroniła go przed likwidacją). Ktoś się na tym wzbogacił ? Zapewne tak. Ale nie on i nie całe rzesze jemu podobnych. Przede wszystkim ("fachowcy od prywatyzacji) i ich bliżsi i dalsi znajomi pracujący już dla innego właściciela naciągając innych naiwnych.
Zatem można by powiedzieć że sprawdza się "w praniu" przysłowie. Powiedziały jaskółki, że niedobre są spółki. Ale to byłby błędny przekaz. Bo prawdziwą przyczyną jest zmuszenie naszego współwłaściciela do zaufania tym którym nikt rozsądny by nie zaufał. Co prawda i on miał przed tym opory. Ale z argumentem w postaci lufy przy skroni raczej trudno polemizować ;)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Moje co nieco skrzywione spojrzenie   
Hektor, 2011.04.14 o 10:17
Tak to mniej wiecej wygladalo.Widzialem wielokrotnie z bliska.Zreszta mechanizmow przygotowujacych taki zaklad do sprzedarzy bylo wiele.Teraz wyglada to troche inaczej.Na poczatku tego szalenstwa najzwyczajniej przekazywali zaklad zagranicznemu przedsiebiorstwu odpowiedniej branzy i tyle.
Wspomnial pan o rynkach zbytu po czym wnioskuje,ze nie jest pan w tym temacie laikiem.Ja raczej jestem ale dorzuce tu jeszcze technologie.Nigdy nie zapomne lez jednego z dyrektorow elblaskiego Zamechu.Technologie produkcj srub okretowych pracownicy tego zakladu utrzymali w tajemnicy przed takimi asami wywiadu przemyslowego jak Rosjanie i to za komuny a wowczas patrzeli bezradnie jak ta i wiele innnych wraz z calym zakladem i z nimi przechodzi w obce lapy.
Mozna sie pocieszac,ze za nasza poludniowa granica wygladalo to podobnie z ta roznica,ze tam zglaszajac sie do przetargu oznajmialo sie tym samym chec plywania w najblizszej wodzie z dziura w glowie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Moje co nieco skrzywione spojrzenie 
w.red, 2011.04.14 o 11:49
Fakt. O technologiach nie wspomniałem (dzięki za przypomnienie), a to też istotny czynnik. W samej rzeczy jednak naprawdę wartościowe firmy były "zbywane" tak jak Pan wspomniał. Z tym że gratyfikacje w brzęczącej monecie nie były jedynymi "wyrazami wdzięczności". I niejednokrotnie były przyznawane "w naturze" pod postacią odpowiednich stanowisk w ich strukturach. Bądź w strukturach innych firm które nie były z nimi związane ale zapewniały odpowiednią kasę. Nie da się ukryć że większość z nich poszła się bujać za cichym przywoleniem politycznych prominentów i akceptacją WSI (które też kręciło niezłe na tym lody).
Ale tak to jest gdy społeczeństwo straci jakąkolwiek kontrolę nad władzą, a ona sama ulega destrukcji nie potrafiąc swych ludzi utrzymać w ryzach.
Dwukrotnie w naszej historii najnowszej mieliśmy okazję by temu przeciwdziałać. no, może nie tyle "my" co "przywódcy" (gdyby nimi faktycznie byli).
Pierwszy za "panowania" Bolka, który sam jeden był w stanie spowodować oczyszczenie kraju ze wszystkich mętów. I drugi, gdy zwyciężył PiS.
Tyle że pierwszy okazał się.... A drudzy nie wykorzystali szansy przez własną próżność i manię wielkości (z resztą to zdaje się być immanentną cechą tych "elit").
Dziś ich jedyną troską jest zapewnienie sobie miejsca w PE i reszta jest dla nich bez znaczenia. Scenariusz z grubsza pokrywa się z "założeniami programowymi" ujawnionymi w "wyznaniach szpiega". I jak tu nie brać na poważnie "spiskowej teorii dziejów" ? ;)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Moje co nieco skrzywione spojrzenie   
Hektor, 2011.04.14 o 17:12
Och, panie red,orzneli nas jak dzieciakow przy tym okraglym stole.Jak zreszta moglo byc inaczej skoro w naszym imieniu gral ich fagas.Co do PiS, to musze przyznac,ze jest to jedyny rzad,ktory dal mi pewna satysfakcje i zrobil cos dla mnie.Dla mnie osobiscie.Teraz uwazam,ze byl to kolejny kant tylko subtelniejszy.No,dalem sie nabrac.
Za Lecha bylem jeszcze smarkacz.Z tamtego okresu rozlamu w Solidarnosci pamietam wysokiego,czarnobrodego mezczyzne wychodzacego z kosciola,za nim tlum,niezbyt liczny jak na owe czasy.Stalismy na uboczu dbajac o dyskrecje ale on nas zauwazyl.Zawiesil na mnie spojzenie w ktorym doprawdy bylo cos szczegolnego.Chodzcie z nami chlopcy.Ten to kto? wycedzilem nie odwracajac wzroku.Gwiazda.Ktos szepnal.Idziemy.Niestety.Kumpe wyciagnal reke,puknal w zegarek.Niestety.Wtedy wydawalo nam sie,ze nie mamy czasy,teraz mamy go znacznie mniej,niestety.Pan Zenek twierdzi ,ze juz piec po dwunastej.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Hektor 
w.red, 2011.04.14 o 20:36
Gwiazda. Legenda, która zawsze jak Walentynowicz pozostawała w cieniu innych.Może dlatego że wstyd było świecić gdy zdali sobie sprawę z tego jak ich wykorzystano. A i "parcia na szkło" w żadnym z nich nie dało się dostrzec.
Chyba tylko z chwilą powstania "Solidarności '80" nieco wychynęli próbując stworzyć alternatywę dla Bolka i jego ekipy.Dziś P. Anny juź nie ma, Gwiazda posunął się w latach. Ale kto wie, kto wie. W końcu nie na darmo mówią "w starym piecu diabeł pali" (oczywiście w jak najbardziej pozytywnym sensie).
Jeśli zaś idzie o "nabieranie się". Miły Hektorze. Oni nabrali większość z nas. Dlatego może najwyższy czas pozbyć się "moralniaka" i tak z czystego serca, gwoli sprawiedliwości dać im solidnego kopa.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Hektor   
Hektor, 2011.04.14 o 21:12
Tak.Moralniaka nigdy nie mialem.Zwrocilem ostatnio uwage na zamkniecie witryny Poliszynela .Znika coraz wiecej podobnych stron.Jednoczesnie mam informacje o zorganizowanych akcjach przeciwko ludziom,ktorych uwazam za patryiotow.Dzieje sie tak nie tylko u nas ale przede wszystkim u naszych sasiadow.Janie uwazam tego za przypadek,chociaz z Poliszynelem moglo tak byc.
Panie red,mam dziwne przeczucie,ze internetowa wolnosc wkrotce sie skonczy.Co wowczas?
Pozostaniemy jak samotne twierdze z grupa najblizszych przyjaciol i telewizorem,ktory codiennie powie nam,ze wszystko gra ,udzielajac paru dobrych rad.
Podobno juz po dwunaszych sasiadow.Janie uwazam tego za pozno dwunastej ale panie red,dla ludzi honoru nigdy nie jest za pozno.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Hektor 
w.red, 2011.04.14 o 22:18
Mogę tylko pozazdrościć. Mnie "moralniak" gnębi co najmniej od dwóch dekad. Bo nie tylko głosowałem na nich ale i wprzęgłem w to dużą część rodziny, znajomych i przyjaciół :(
Witryny o których mówisz będą znikać mniej czy bardziej zauważenie. Po części wynika to z "wypalenia materiał pędnego" czyli ludzkiej energii zmieszanej z cierpliwością i determinacją. Ale po części też będzie to wynikiem działania wdrażanego "systemu", który z każdą chwilą będzie dążył do ograniczenia naszej wolności (dosłownie i w przenośni). A narzędzia do tego potrzebne już są w ich rękach.
Podzielam Twoje obawy Hektorze. I właśnie między innymi po to jest ta strona by spróbować skupić nas wokół wspólnych nadrzędnych dla nas wartości.
Koncepcja Krzysztofa w dużej mierze już skrystalizowana i wymagająca skonkretyzowania do wypunktowanych jasnych i zrozumiałych w odbiorze dla każdego treści (co też już prawie uczynił w swej ostatniej notce).
Niedługo więc chyba doczekamy się mapki z zaznaczonymi miejscami gdzie można nas znaleźć. A i sami możemy już zachęcać ludzi do odwiedzin u nas. Może znajdą tu miejsce inicjatywy zbieżne z naszymi poglądami (jak choćby ta ostatnia Zibiego na NP)

pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Hektor   
Hektor, 2011.04.15 o 14:09
Proszę się zatem pocieszyć, że dal się pan zlapać na prawdziwe arcydzielo kamuflażu.
Jedną z cech naszego narodu i wielu innych słowiańskich, jest pewna prostoduszność.W głowie nam się nie mieści czyjeś wyrafinowanie, odrzucające w drodze do celu wszystkie wartości,bedące dla nas wyznacznikiem credo.
Dopiero z wiekiem,nabierajac doswiadzenia,dociera do nas z jak zepsutymi osobnikami musimy się zmagać.
Wóczas dostępujemy swego rodzaju nobilitacji, stając się dla nich śmiertelnie groźnym przeciwnikiem.
Tak więc, dyskomfort moralny,uzasadniony,lecz moim zdaniem zupełnie nie na miejscu.
Pozdrawiam.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑