słowa kluczowe: antypolonizm, antysemityzm, filosemityzm, manipulacje, matrix, rzeczywistość, Żydzi. | |||
Inne | 2010.07.30 16:40 11.17 16:17 |
Ja, antysemita | Piotr Świtecki | ||
Tak się ostatnio porobiło, że średnio inteligentny człowiek nawet nie pomyśli o Żydach, by zaraz nie zacząć się podejrzewać o antysemityzm. | |||
Czy antysemityzm jest? Co za pytanie! W zasadzie już samo postawienie tego pytania jest antysemickie! Więc antysemityzm jest. I ma sie świetnie. Sądząc po niedawnych wydarzeniach na niepoprawni.pl antysemitów mamy znacznie więcej niż Żydów i żydów[1] razem wziętych. Ale nawet antysemitów jest nędzna garstka w porównaniu z liczbą zadeklarowanych tropicieli tej brzydkiej przypadłości. A gdyby mierzyć nie ilość, a jakość, czyli nadludzką wręcz „wydolność polemiczną”, to dysproporcja byłaby jeszcze większa. Powiem wprost. Z obserwacji wynika jednoznacznie, że na portalu występują wyłącznie antysemici (w ilościach śladowych) i anty-antysemici (w ilościach hurtowych). Żydów nie stwierdzono. Wiek niewinności Żył sobie Mufti w błogiej nieświadomości wszechogarniającego antysemityzmu. Ba, w błogiej nieświadomości samych Żydów! Bo gdzież byli ci mityczni semici? W Starym Testamencie, w „Skrzypku na dachu”? W literaturze (i to raczej jako drugoplanowe postacie) i na paru obrazach? W humorze żydowskim z cyklu „Przy szabasowych świecach”? W nie bardzo wiadomo czemu mającym śmieszyć skeczu „Sęk”? Oczywiście nad pejzażem świata wisiał potworny garb holokaustu. W szkole były lagrowe lektury i był obraz rozmytego, jakby kopiowym ołówkiem wypisanego na przedramieniu numeru. Wyryty w pamięci w dzieciństwie, gdy ten jeden jedyny raz dziadek podciągnął rękaw marynarki. Ale „prawdziwi” Żydzi, jak i „zoologiczni” antysemici, szmalcownicy i Polacy ratujący Żydów w czasie okupacji – to była tylko anachroniczna, zamknięta w tomach historii przeszłość. Jeśli ktoś znajomy był Żydem, to nie bardzo było wiadomo co to znaczy. Taka ciekawostka wpadała jednym uchem i wypadała drugim. Ani nie było do czego jej odnieść, ani nie miała stygmatyzującego znaczenia. Bo jakże mogła mieć, choćby w przypadku dwu z młodzieńczych „miłości życia” Muftiego – tej pierwszej, Marzenki, a potem Galit? Ach, Galit… Mufti „nie odróżniał Żyda od normalnego człowieka”. Nawet był dumny z tego lekko piętnującego antysemityzm powiedzonka. Dumny z siebie, że jest taki nieskalany i bez uprzedzeń. W miarę upływu czasu na poczytnych łamach i w poważnych audycjach zaczęły się pojawiać pogłoski o odradzającym się, o współczesnym antysemityzmie. I nie chodziło bynajmniej o lokalny folklor w postaci pana Zbycha, który po wódce zależnie od fazy Księżyca klął Żydów albo teściową. To było coś znacznie gorszego. Stwory z piekła rodem, o czarnych podniebieniach i przegniłych sercach, ze zniekształconymi nienawiścią duszami. Jeśli wierzyć mediom – a czemu nie wierzyć? – potwory te niepomne niedawnej hekatomby nie tylko odżyły, ale wyrwały się na swobodę. Były coraz bliżej. Znowu tropiły tych nieszczęsnych, już przecież niemal wytępionych Żydów. Zawiązki turbana Tymczasem oprócz doniesień o antysemityzmie „w ogóle” zaczęło się słyszeć o antysemityzmie polskim. O AKowcach zabijających Żydów. O szmalcownikach i donosicielach. O śmiertelnej obojętności i bezwzględnym, mierzonym złotem zainteresowaniu. O pobiciach i pogromach. Jako o regule, a nie wyjątkach. I w kółko o Żydach, znowu o żydach i jeszcze raz o Żydach i znów. I o powszechnej polskiej nienawiści: przykulonej, zwierzęcej, wysysanej z mlekiem matek. Polska to już nie była ciepła i jasna Rzeczpospolita, tylko zrakowaciała narośl na człowieczeństwie. Polska już nie była „Solidarnością”, tylko Jedwabnem i Kielcami. W końcu stało się to, co się miało stać. „Prezydent wszystkich Polaków” w jarmułce na głowie, publicznie i z pompą przyznał się, pokajał, przeprosił. W moim imieniu. Za mój antysemityzm. Za Jedwabne. W luźnej rozmowie w pracy powiedziałem, że to mi się nie podoba. Że się nie poczuwam. Podzieliłem się paroma linkami do zabierających w tej sprawie głos alternatywnych mediów. Siedząca biurko w biurko graficzka, inteligentna i utalentowana dziewczyna po Akademii Sztuk Pięknych, zaczęła traktować mnie z rezerwą. „Artystka. Kobieta. Miewa humory” – myślałem. Parę dni później robiąc porządki w komputerze (byly to jeszcze czasy, gdy bezpieczniej było używać krótkich nazw plików, w postaci 8 znaków, kropka, trzy znaki) zauważyłem na głos, że rezygnacja z zapisu samogłosek daje prosty i czytelny system nazewnictwa. I że – dodałem z uznaniem – w pisanym hebrajskim wpadli na to już dawno temu.[2] W koleżance coś się zagotowało i poprosiła, żebym się do niej w ogóle nie odzywał. Potem dowiedziałem się, że wśród pracowników mam opinię „ciemnogrodzianina”. Absurd? Absurd. Rzeczywistość? Jeszcze jak! Mniej-więcej wtedy zaczął mi rosnąć turban. Wydało mi się dziwne, że gdy pobity lub zwyzywany zostanie człowiek bezdomny, student albo łysy, to zostanie pobity lub zwyzywany. Ale gdy Żyd – o, to co innego. Wtedy jest to straszny antysemityzm! Podobnie z głupawymi napisami na murach, z niszczeniem przez wandali nagrobków, nawet z zadawaniem niektórych pytań. Uważniej zacząłem słuchać Radia Maryja. Bardziej serio traktować napotykane w sieci, egzotyczne na pierwszy rzut oka postawy i idee. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W pracy zamiast w przerwie na kawę rechotać unisono z antykoncepcyjnych pomysłów Jana Pawła II pozwoliłem sobie na uwagę, że Kościół uczy, że człowiek nie jest zwierzęciem zdeterminowanym popędami. Że prezerwatywy dla Afryki nie są jedynym ani najlepszym sposobem na walkę z AIDS. Kiedy indziej usiłowałem wytłumaczyć, że chociaż doceniam inwencję, to ze względu na moją mamę i wiele osób o podobnej wrażliwości po prostu nie wypada dawać w Polsce na okładkę fotomontażu z Matką Boską w masce przeciwgazowej. Śmiech gasł, pojawiały się dziwne spojrzenia. Co ciekawe, wciąż miałem z tymi ludźmi dobry kontakt na innych polach – zawodowym, nawet osobistym. Zaczynałem dostrzegać szczegóły, które wcześniej mi umykały. A to kompletne niezrozumienie i pogardę dla „ludowego katolicyzmu”. A to jakiś taki bez szacunku, prześmiewczy stosunek do „tego kraju” i jego obywateli. Wykpiwanie i dystans. Podział na lepszych „nas” i byle jakich, ciemnych, brzydkich, źle ubranych i zacofanych „ich”. Prześmiewcze, ironiczne przytyki do historii i tradycji. Cynizm. Wraz z turbanem rosła ciekawość. |
4883 odsłony | średnio 5 (3 głosy) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
Re: Ja, antysemita | |||
Adam39, 2010.12.10 o 19:16 | |||
Znakomity artykuł. I pouczający. Otwierający oczy na problem hasbary na różnych blogach i nie tylko. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Ja, antysemita | |||
Piotr Świtecki, 2010.12.10 o 20:40 | |||
Dziękuję! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |