słowa kluczowe: Krytyka Polityczna, OKO.press, Obywatele RP, Polska, Teatr Powszechny, antyfaszyzm, antyfaszyści, faszyzm, faszyści, krypol, lewactwo, lewica, lewica liberalna, wojna informacyjna.
Idee2019.02.25 18:56 02.26 20:35

Z wizytą u antyfaszystów

 
 
Teatr Powszechny, znany ze swego zaangażowania po lewej stronie, gościł w sobotę antyfaszystowskich aktywistów.
 
Już przed wejściem dostaję ulotkę o organizowanej 16 marca demonstracji antyrasistowskiej i antyfaszystowskiej. Wewnątrz uczestników z grubsza setka. Średnia wieku koło trzydziestki, w tym kilkoro 50+. Z obwodu sali lustruje publiczność uważnymi spojrzeniami paru krępych panów w garniturach, ale dominuje styl hipstersko-inteligencki.[1] Nastrój jednakowoż minorowy. Rozpoczynają się wystąpienia i dyskusja. Atmosfera bezradności i smutku wynika nie tylko z przekonania, że faszyzm to sprawa poważna, ale i z poczucia zepchnięcia do defensywy.

Mnie mocniej od klimatu przygnębienia doskwiera

języków pomieszanie


i brak terminologicznej konsekwencji, które jednak zdają się nie przeszkadzać zebranym.[2] Słowa faszyzm, nazizm, prawicowość niosą arbitralne znaczenia i używane są wymiennie - ot, różniące się brzmieniem synonimy. PiS bywa nazywany skrajną prawicą i stawiany w jednym rzędzie z Blood & Honour, Stowarzyszeniem „Niklot” czy Narodowym Odrodzeniem Polski. Na tym tle Ruch Narodowy dostaje swego rodzaju milczącą laurkę[3], i to mimo że Marsz Niepodległości uznany jest za znaczące faszystowskie wydarzenie.

Brak precyzji języka to jednak tylko przyjęty na potrzeby dyskusji modus operandi, bo niektóre wypowiedzi dowodzą zarówno znajomości tematu, jak i językowych kompetencji. Wtedy jednak tym wyraźniej dostrzegam charakterystyczny dla liberalno-lewicowej formacji

deficyt autorefleksji,


przekonanie o immanentnej moralnej wyższości i brak dążenia do uniwersalizmu. Najbliższym uniwersalizmowi pojęciem, parę razy użytym, wydaje się być „symetryzm”. Ale nawet symetryzmu się faszystom odmawia…

Zwięźle ilustruje to dotyczące blokowania faszystowskich manifestacji stwierdzenie: blokada to czyn faszystowski, ale odbieramy tym osobom prawo głosu, bo one chcą skrzywdzić.

Jeszcze dobitniejsza, by nie powiedzieć groteskowa jest wypowiedź pana, który przedstawia się jako kulturoznawca i zarzuca faszystom (faszystom!) grę na zmianę semantyki pojęć oraz głęboką, oburzającą nieświadomość, że są zanurzeni we własnym systemie wartości.

Trzeba jednak przyznać, że prócz zarzutów pojawiają się także

wyrazy uznania


wobec skutecznej taktyki strony przeciwnej. Oprócz marszy, pikiet i ulicznej propagandy (wlepek, murali, zapewne i koszulek - wszystko to przemoc symboliczna, sygnał, że to miejsce jest ich) docenione zostają także: decyzja o przebraniu się w garnitury, poczucie humoru i sprawność językowa (oni naprawdę się w tym wyćwiczyli, w publicznym dyskursie nacjonalizm nie jest postrzegany jako to, czym jest), obecność w mediach społecznościowych oraz wykorzystywanie okazji do działań charytatywnych i prospołecznych.
To ostatnie zostaje od razu zdezawuowane zarzutem zinstrumentalizowania i hipokryzji, popartym zdjęciem, na którym obok torby ze zbieranymi plastykowymi nakrętkami leży maczeta.

Przegląd organizacji faszystowskich, choć moim zdaniem nienadążający za dynamiką ostatnich 2-3 lat, wygląda całkiem nieźle. Jak można się było spodziewać, pojawia się po nim leninowskie pytanie

co robić?


Marsze dają rozgłos i poczucie siły, podobnie nagłaśniane potem w mediach blokady. To zatem należy kontynuować. Niestety wychodzi nas coraz mniej i każdy we własnej sprawie (feministki, anarchiści, antykapitaliści, LGBT) - temu trzeba jakoś przeciwdziałać.

Ważna jest też synergia działań rozpoznawczych i informacyjnych.

Czekam na pojawienie się w dyskusji postulatów działań proaktywnych, choćby pomysłów na wykorzystanie udanego przecież i w Polsce „marszu przez instytucje”… Cisza.

Ostatnie wydarzenie, w którym biorę udział, to panel dyskusyjny zatytułowany

„Media a faszyzm”.


Grunt do debaty z miejsca ustanawia deklaracja, że wolność słowa to liberalny mit. Ale z tą deklaracją nie idzie w parze wyrażony zaraz po niej, i to explicite, sprzeciw wobec cenzury prewencyjnej. A przecież mowa nienawiści jest motorem rozprzestrzeniania się faszyzmu!
Mam wrażenie, że zarówno zaproszeni dziennikarze, jak sala nabierają wody w usta, manewrując wokół zagadnienia swobody wypowiedzi dla faszystów. Najdalej ośmiela się posunąć redaktor Witkowski (Krytyka Polityczna) oświadczając, że polityka redakcyjna, która nie pozwala zapraszać np. znanego od lat z charakteru swych wypowiedzi Janusza Korwina-Mikkego, jest uprawniona.

„Nie bójmy się ich, zanim będzie za późno i bać się będzie trzeba.”
A jak samemu pisać o faszyzmie? Stwierdzenie faszyzm jest widowiskowy, widać kto kim jest napotyka natychmiastową kontrę z sali: Nie widać!
Nawet pani na wózku inwalidzkim, która wraz z mężem-fotografikiem brała udział w Marszach Niepodległości przyznaje, że spotkała się na nich tylko z troską, uśmiechem i uprzejmością, ale i tak… w powietrzu wisiała nienawiść.
Zatem w przypadku relacji z wydarzeń nie wystarczy po prostu ich dokumentowanie. Trzeba jeszcze podawać interpretację, ocenę. Pisać należy tak, by oddać głos uczestnikom, a najlepiej, gdy dziennikarz sam uczestniczy i jest prześladowany.

Redaktor Pacewicz (OKO.press) przywołuje wyniki niedawnego sondażu, w którym koalicja Korwin-Braun-narodowcy uzyskała 6,1% poparcia, a w przedziale wiekowym 18-29 lat nawet 21% (o jeden procent więcej, niż PiS i Wiosna). Jeszcze ciekawsza jest rażąca dysproporcja poparcia w podziale na płcie: koalicję popiera 20 razy więcej mężczyzn, niż kobiet. To inspiruje red. Pacewicza do przywołania znanego, choć w nieco innym brzmieniu, hasła. Teraz powinno brzmieć: zabierz chłopakowi dowód!

Dyskusja, mimo że ożywiona (było nie było dyskutują aktywiści) pozwala odczuć, że liberalna lewica traci rząd dusz - i ma tego świadomość.

Wnioski


Te części „Dnia rozmów”, w których mogłem wziać udział, zostawiły niedosyt. Zabrakło mi przyjrzenia się czemuś więcej, niż tylko „kryteriom ulicznym” i sparringom medialnym. Może gdyby wśród uczestników przeważały szukające wrażeń nastolatki, perspektywa konkurujących ze sobą gangów byłaby adekwatna. Ale tak nie było - a jednak ogromny, izolowany projekcjami i stereotypami „potencjał informacyjny” między „faszyzmem” i „antyfaszyzmem” zupełnie się nie zaktualizował.

Wygląda zatem na to, że - o ile sytuacja nie uległa diametralnej zmianie przez resztę „Dnia” - antyfaszyści nie tylko nie są zdolni do debaty ze swoimi (częściowo imaginowanymi - el sueño de la razón produce monstruos) przeciwnikami, ale mają problem nawet z wewnętrzną refleksją.

Albo - tak też może być - wydarzenie adresowane było do „egzekutywy”, a ja swoje oczekiwania przyniosłem w niewłaściwe miejsce…
Cytaty - na ile udało mi się je poprawnie zanotować - wyróżnione zostały w tekście kursywą.

Przypisy:
[1] Tak przynajmniej było w czasie wystąpień otwierających i dwu paneli dyskusyjnych, których - po „zaobrączkowaniu” samoprzylepną wejściówką, widoczną na zdjęciu - wysłuchałem.
[2] Na FB po zakończeniu imprezy pojawił się wpis sugerujący, że kwestie terminologiczne były istotnym wątkiem późniejszej dyskusji, której z racji innych zobowiązań już nie słuchałem.
[3] Jedynym zarzutem były zrobione lata temu zdjęcia Roberta Winnickiego w towarzystwie liderów „Niklota” i wzorowanie się Ruchu Narodowego na węgierskim Jobbiku.

„Dzień rozmów o prorównościowym aktywizmie społecznym”: powszechny.com facebook.com
 

3133 odsłony średnio 4,5 (2 głosy)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Z wizytą u antyfaszystów 
Marek Stefan Szmidt, 2019.02.25 o 22:30
Lubię styl hipstersko-inteligencki...
Pozdrawiam serdecznie
MStS
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Z wizytą u antyfaszystów 
Piotr Świtecki, 2019.02.26 o 07:29
Ależ on dla wielu jest pociągający! Szczególnie w kontraście do wymuszonej przaśności, w jakiej mieliśmy wątpliwą przyjemność tkwić za PRL.

Tyle, że to często złuda i "groby pobielane" - ot, błyska ktoś iPhonem, filozoficzną brodą, może nawet doktoratem z gender studies, dziewczęta umieją się ze smakiem ubrać i z tej umiejętności korzystają - ale tym bardziej skrzeczy zza tego outfitu nierealność, oderwanie, obcość.

Tak, że nawet ktoś "z tamtej strony" zauważył był na FejsBóku, że przecież "hipsterzy nie zrobią rewolucji"...

Kłaniam się!
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Z wizytą u antyfaszystów 
Marek Stefan Szmidt, 2019.02.26 o 07:31
Zjawisko, które Pan opisuje jest typowym dla miałkości intelektualnej.
Pytam więc, czy idioci robią rewolucję?
:-)
PS. W tym przypadku, ta ich "rewolucja" skończy się wymarciem wskutek aborcji i *edalstwa...
Pozdrawiam serdecznie
MStS
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Z wizytą u antyfaszystów 
Piotr Świtecki, 2019.02.26 o 19:20
Chciałoby się powiedzieć "daj Boże!"... ale nie wypada ;)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑