słowa kluczowe: Chałos, Cyberiada, Lem, Maurycy Chałos, Stanisław Lem, Trurl, dobrotki, komunizm. | |||
Linki, cytaty, nowiny | 2018.01.24 20:49 05.05 10:04 |
Lem o komunizmie | (poleca Piotr Świtecki) | ||
Jeszcze dobrze nie wystygły stosy trupów, a już tu i tam pojawiają się zwolennicy osiągnięcia powszechnej szczęśliwości drogą totalnego przychylenia nieba. Zadziwiające! Na tę okoliczność przypominam fragment "Cyberiady" Stanisława Lema. | |||
„Zdarzyło się, że Wielki Konstruktor Trurl wezwany został przez króla Męczydława Trzeciego, Władcę Żelazji, który pragnął dowiedzieć się od niego, jak można stać się doskonałym i jakie po temu niezbędne są przeróbki ducha i ciała. Trurl zaś tak mu wówczas odpowiedział: - Zdarzyło mi się przybyć na planetę Legarię i, jak to czynię zwykle, zatrzymawszy się w gospodzie, postanowiłem póty nie opuszczać pokoju, póki się nie zapoznam dokumentnie z historią i obyczajami Legarczyków. Pora była zimowa, na dworze wył wicher i poza mną nikogo nie było w posępnym budynku, aż rozległo się na dworze pukanie do bramy. Wyjrzawszy, zobaczyłem czterech okapturzonych mężów, którzy uginali się pod ciężarem czarnych sakwojaży. Wyładowawszy je z bryki pancernej, weszli do gospody. Nazajutrz koło południa doszły mię z sąsiedniego pokoju przedziwne odgłosy gwizdania, kucia, rzężenia oraz pękających naczyń szklanych, nad wszystkimi zaś tymi dźwiękami górował potężny bas, wołający bez przerwy i wytchnienia: - Prędzej, synowie zemsty! Prędzej! Ciągnąć elementa przez sitko, a równo! W lejek go teraz! I walcować! Dawać mi tu sam tego skurczymufę, dręczyblachę, rdzypołcia, tego dusiroba w śmierci schowanego! I grób go przed sprawiedliwym gniewem naszym nie uchroni! Tutaj mi z jego mózgowiem obmierzłym, z giczołami chyżymi, a teraz wyciągajcie nos! Dalej, dalej, równo ciągnąć, aby go było za co złapać podczas egzekucji! Dąć mi w prawy miech, dzielni moi! W imadło go, a teraz czoło nitować miedziane! I jeszcze raz! Dobrze, o, właśnie tak! Nie leń się z tym młotem! Hej! A naciągnąć mi tam struny nerwowe, by nie sczezł tak prędko jak ów wczorajszy! Niech zasmakuje mąk i pomsty naszej! Nuże! Hejże! Ha! I pokrzykiwał tak, i ryczał, i wrzeszczał, a odpowiadał mu tylko łomot i huczenie miechów, i dźwiękliwe kucie, po czym rozległo się naraz kichnięcie i wielki ryk triumfu, buchający z czterech gardzieli; zaszamotało się coś za ścianą i usłyszałem, jak drzwi się tam otwierają, a zerknąwszy przez szparę, zobaczyłem, jak chyłkiem wychodzą na korytarz nieznani przybysze i, oczom nie wierząc, doliczyłem się ich pięciu. Zeszli pospołu schodami, zamknęli się w piwnicy i długo tam przebywali, a pod wieczór wrócili do siebie, już znowu we czterech, i cicho było u nich, jakby śmierć ich nawiedziła. Zasiadłem na powrót do moich ksiąg, lecz zalazła mi ta historia za skórę i postanowiłem nie spocząć, póki jej nie zbadam. Nazajutrz o tej samej porze, w południe, znów ozwały się młoty, zahuczały miechy i rozległ się ów przeraźliwy bas krzykiem naderwanym: - Nuże, synowie pomsty! Dzielni moi elektryści, prędzej! Zwijać mi się, a żywo! Dosypać zaraz protonów i jodku! Prędzej mi tutaj z tym otrzyjpyskiem, z tym niby - mędrcem, plugawistą, roztraceńcem, z tym złoczyńcą perpetualnym, abym chwycić mógł za jego nochal olbrzymi i ciągnąć, tratując, w nagłą śmierć powolną! A dmijcie tam w miechy! Potem znowu rozległo się kichnięcie i wrzaśniecie, stłumione przemocą, i znów wyszli na palcach z pokoju, a licząc ponownie, dorachowałem się ich pięciu, kiedy zstępowali do piwnicy, i czterech, gdy z niej wracali. Tak tedy, widząc, iż jeno w niej poznać będę mógł tajemnicę, uzbroiłem się w pistolet lazerny, zszedłem o świtaniu do loszku i nie znalazłszy w nim nic, okrom powęglonych i pomiażdżonych blaszysk, siadłem w najciemniejszym kącie, przykrywszy się wiechciem słomy; trwałem tak na czatach, aż około południa w górze rozległy się znane już łomoty i krzyki, a niebawem drzwi otwarły się i czterech legarczyków wprowadziło piątego, całego w sznurach. Piąty ów miał na sobie kubrak staroświeckiego kroju, malinowy, z wypustką gardzielną, czapę z piórem, sam zaś był pyzaty i miał ogromny nochal, a jego gęba, wykrzywiona w strachu, mamrotała coś bezustannie. Zaryglowawszy drzwi, legarczycy na znak największego zerwali z więźnia pęta i jęli go łoić straszliwie, gdzie popadło, wołając jeden przez drugiego: - A masz za proroctwo szczęśliwości! A naści za doskonałość bytu! A to za rezedę istnienia! I za różany kwiat! A jeszcze za trybulec powszechnościowy! I za pospólność altruistyczną! A tu za ducha romantyzm! I walili go, i tłukli, że niechybnie by zaraz ducha wyzionął, gdybym nie wysunął spod słomy lufy lazernej i tym samym obecności mojej im nie objawił. Gdy odstąpili ofiary, spytałem ich, czemu dręczą tak osobę, która ani rozbójnikiem nie jest, ani hołodrygą nieprawym, gdyż z wypustki podgardzielnej i kubrakowej malinowości widać, że wszak z uczeńcem jakowymś rzecz. Owi zacukali się zrazu i tęsknie ku broni pod drzwiami porzuconej pozierali, ale gdym cynglicę mocniej nacisnął, grożąc, od zamiarów swych odstąpili i potrącawszy się łokciami, uprosili tego wielkiego, z basem najgrubszym, aby za wszystkich przemówił. - Wiedz - zwrócił się on do mnie - obcy przybyszu, że nie z jakowymiś sadycjuszami, maltretystami masz tu sprawę czy innymi degeneratorami rodu robociego, i mimo miejsca mało zacnego, jakie loch ten przedstawia, przecie to, co się w nim dzieje, jest sprawą ze wszech miar chwalebną i piękną! - Piękną i chwalebną! - nie wytrzymałem. - Co mi waszmość opowiadasz, legarczyku bezecny? Przecie na oczy widziałem, jakoście się na onego malińca samopiąt rzuciwszy, do imentu zatłuc go chcieli! Że aż wam oliwa ze stawów popryskiwała od razów siarczystych! To macie śmiałość nazywać pięknem? |
2335 odsłon | (brak ocen) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |