Aż miło popatrzeć, jak wszystkich oburza dziś obecność PRL-owskiego prokuratora Stanisława Piotrowicza w życiu publicznym. Łza się w oku kręci, gdy dotychczasowi przeciwnicy lustracji ekscytują się zawartością akt IPN, porównują dokumenty, podpisy i konfrontują świadków! I nie dają wiary tłumaczeniom typu „nikomu nie szkodziłem”, „chciałem dobrze”, „wyższa konieczność”. Nie, nie ma zmiłuj! Bezkompromisowość godna pochwały. Nic, tylko przyklasnąć.
Teraz powinno już pójść jak z płatka to, co nie udało się przez 27 ostatnich lat. Wszystkie partie zmuszą swoich posłów z niegodną przeszłością do oddania mandatów. Z Sejmu znikną nie tylko poseł Piotrowicz, ale też Iwona Śledzińska-Katarasińska, Marcin Święcicki itd. Telewizje informacyjne przestaną zapraszać Marka Dukaczewskiego w roli komentatora, oceniającego życie publiczne, a uniwersytety przestaną stawiać studentom za wzór Zygmunta Baumana. Kto wie, może nawet Adam Michnik przeprosi za to, że kazał „odpieprzyć się od generała”?
Pomarzyć zawsze można. Prawda jest jednak taka, że takiego festiwalu hipokryzji i stosowania podwójnych standardów jak w ostatnich dniach, dawno już nie było.
Ciąg dalszy: dorzeczy.pl
[Zaiste: serce roście, patrząc na te czasy! literat.ug.edu.pl MT] |