słowa kluczowe: Górecki, Henryk Mikołaj Górecki, Maria Machowska, Strefa Ciszy, koncert, koncerty, muzka klasyczna, muzyka, muzyka kameralna, Łazienki. | |||
Kultura i sztuka | 2013.06.23 13:53 06.29 20:33 |
Strefa Ciszy | Piotr Świtecki | ||
Muzyczne bachanalia w ogrodach Łazienek | |||
Niezapomniany dzień! Muzyka do syta i towarzystwo pięknych, niezwykłych Pań z naszego portalu, zmieniły letnie popołudnie w nieustający tort z wisienką. | |||
Gratka nie lada w warszawskich Łazienkach: kameralny, plenerowy festiwal muzyczny. Świetnie zorganizowany. Wykonawcy najwyższej klasy, interesujący repertuar. Do tego za darmo! Koncerty odbywają się na kilku rozrzuconych po parku scenach. Rozpoczęcie każdego anonsuje zespół heroldów dobrze niosącą się między drzewami fanfarą. Muzycy grają bez nagłośnienia. Można smakować naturalne brzmienie instumentów. Skrzypce, rogi, fagoty okazują się doskonale radzić sobie na świeżym powietrzu. Co więcej, nie wzmocniony dźwięk działa kojąco na rozregulowane dzieci. Nie przeszkadzają! Trochę gorzej pod tym względem z dorosłymi. Paniusia z Koleżanką obsiadły dwa skraje sąsiedniej ławki i, nie zważając na koloraturowe pasaże kwintetu Jeana Françaix, w najlepsze komplementują urodę flecistki. Chwilę później - zapewne aby lepiej słyszeć - przesiadają się bliżej sceny. Paniusia przechodząc przede mną niemal dyga. I przeprasza. Że... zasłania. Wrażenie trafienia do królestwa głuchych ponawiają promenady spacerowiczów po okalającej tę akurat scenę żwirowej ścieżce. Nie dość, że chrzęszczą w tę i nazad jakby nie można było iść po trawie, to jeszcze raz po raz gromko nawołują do zwarcia rozciągniętych szyków. Nie żebym narzekał, o nie! Czuję się jak król. W królestwie głuchych nawet jednouchy królem... Koncerty zachodzą na siebie, ale są powtarzane tak, że można dokonać wyboru i sycić się do woli. Zatem po aperitifie z Françaix czas na symfonię „Pastoralną” Beethovena. Opracowana na sekstet smyczkowy i wykonana przez Nerros Ensemble (na zdjęciu), pasuje do miejsca i aury perfekcyjnie. Jednak potem, kiedy Royal String Quartet w dusznej sali balowej Pałacu na Wodzie otwiera przed publicznością „Już się zmierzcha” Góreckiego, wiedeński klasyk staje się tylko klasykiem. Ostatni koncert, „Cztery pory roku”, nie budzi większych oczekiwań. Co jak co, ale ten cykl każdy ma osłuchany na pamięć. A tu - niespodzianka! Choć konwencja epoki jest dość ciasna, kilka aranżacyjnych smaczków Sinfonii Varsovii odświeża zainteresowanie. No, i ta solistka, Maria Machowska. Drobna, krótko ostrzyżona blondynka w czerwonej sukni. Elektryzująca, eksperesyjna. Natychmiast zawłaszcza uwagę. Ruchami ciała, żywą mimiką wtóruje muzycznej narracji. Gra perfekcyjnie. Do tego nie boi się sięgać po śmiałe barwy: od intymnego, surowego tonu bez wibrata, po pełen alikwotów dźwięk wydobywany tuż przy podstawku. Publiczność docenia wykonanie. Brawom nie ma końca. Niestety, muzycy schodzą ze sceny bez bisowania, a obsługa technicza natychmiast zaczyna składać krzesła. To bodaj jedyny, drobny zgrzyt we wczorajszej feerii rozkoszy. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne festiwalowe dni utrzymają równie wysoki poziom. Wrażenia niezapomniane. Ale i skleroza nielicha. Dlatego pozwalam sobie utrwalić wspomnienie w powyższej notce. Przy okazji dziękuję moim Towarzyszkom, bez których wczorajszy dzień nie byłby sobą. | |||
Strona festiwalu: www.lazienki-krolewskie.pl |
2783 odsłony | średnio 5 (7 głosów) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |