Spotkania!!! - są najmilsze

Przynajmniej dla mnie spotkanie to radość.

Najczęściej jest to niemożliwe. Oczywiście i tym razem tak było. Nie wszyscy dotarli. Ja też z wielu przyczyn się nie wybierałem. Sam się sobie dziwię. Całe życie miałem czas na wszystko. Obecnie, na starość jest jakiś za krótki dzień. Jak to mówią, dzień za krótki, aby z przyjaciółmi napić się wódki:-)))

Jednak po telefonie od Małejwandy i esperance, nie miałem czasu na zastanawianie się jechać czy nie. Podobno młodzi ludzie to wariaci. Widocznie starzy też.

Bo w czwaretek o godzinie trzynastej jeszcze siadziałem na ryneczku z moim miodem. Wpadłem do domu jak grom z jasnego nieba, prysznic, wyładunek towaru z samochodu - dwie skrzynki miodu zostawiłem, bo wszyscy wspominali abym przywiózł kilka słoików ze sobą - myjnia samochodowa i o czternastej obieram kierunek Kielce. Oczywiście gaz do dechy:-)))

Nie, nie, nie do dechy. Wróciliśmy do wozów żelaznych. Za komuny jeżdziłem Fiatem 125 Międzyrzec- Wrocław, pięćset kilometrów w czasie pięciu godzin. Obecnie przy nowoczesnej technice i rozwiniętej zielonej wyspie odcinek Międzyrzec-Kielce, około 250 kilometrów zajmuje mi cztery godziny zamiast dwóch:-))). Taki mamy rozwój we wszystkich dziedzinach.

Jestem w Kielcach. Nie ma dzipisa ani mapy. Dzwonię do Małejwandy jak ją znależć. Nic trudnego, powiada. Na świałach w lewo, potem w prawo, potem w lewo,prawo, dworzec.................... i jesteś. Poniatno, śmieję się bo wiem i tak, że nie trafię. No, ale jadę lewo,prawo,prawo,lewo i jestem w jakimś lesie, bo oto ul. Dębowa, Jesionowa,Sosnowa...... :-)))

Zatrzymuję się i pytam ludzi. Panie, przez te wykopaliska w centrum i prosto, trzecia jest ta o którą pytam. Włączam bieg górski i po wykopach. Chyba wybrnąłem z tych wykopów i jestem na tej wprost. Pytam przechodnia, na wszelki wypadek. Panie, tutaj takiej ulicy nie ma. A, że młody człowiek to wyjmuje aparaturę i szuka. Patrz pan, jest. Tak jak pan mówi, trzecia w prawo.

Tylko widzi pan, kamieniem dorzucisz a nie dojedziesz. Pewnie pan widział zakaz wjazdu. A no widziałem i jechałem za pięćset. Dlatego się zatrzymałem i pytam co dalej. Tam panie stoi straż miejska i soli mandaty - wjazd tylko dla mieszkańców. Dziękuję, zadzwonię do znajomej.

Jestem blisko, a dojechać nie mogę. No tak, to wszystko przez te wykopy. A do mnie w lewo, w prawo,pod mostem, do góry...........:-))) . Poczekaj chwilę zaraz przyjdę.

I tak oto dotarłem. Bardzo się cieszę, Maławanda też. jestem pierwszy. Zenon,kawy, herbaty, zjesz coś.......? Miła gospodyni, daj setę niech te wszystkie zakręty w lewo, prawo mi się wyprostują i przestanę jechać. Bo ja mam coś takiego, że jak jadę gdzieś dalej, to po dotarciu na miejsce, siedząc w fotelu mam uczucie, że nadal jadę:-)))

Wieczorem dobijają esperance, Mufti i Paweł. Rozmowy, rozmowy, rozmowy chyba do czwarej rano. Miło było, bardzo. Tylko ja muszę wracać w piętek wieczorem - szkoda. Niestety takie życie. Nie spotkam się z Christo, który dopiero startuje z Wrocławia. Innych brak. Miodek smakował wszyskim. Maławanda się zdziwiła, że mam aż dwie skrzynki. Poleciała po sąsiadach i rozprowadziła wszystko. Dowiedziałem się od jednej z sąsiadek jaki to kiepski miód kupiła w Zakopanem - niby to od górali, ale to przebierańcy....

Dziękuję piękna pani gospodyni za wszystko, dziękuję miłym gościom. A szczególnie dziękuję Małejwandzie i esperance, że wyprowadziły mnie z tego lasu na prostą Kielce-Międzyrzec. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Napisałem tych kilka słów - bo chciałem, a i jakaś cisza na ten temat.... :-)))

A, że stary, stary wariat.............. a co tam:-)))