Wprowadzenie podatku katastralnego od pewnego czasu przestało być tylko "pomysłem", a kwestią czasu było raczej kiedy zechcą go wprowadzić. Nie bez powodu zainwestowano ogromne środki w elektroniczną ewidencję gruntów i nieruchomości. Podatek jako taki w sumie nie jest niczym nowym, bo od dawna ludzie go płacą tyle że pod nazwą "podatku od nieruchomości". Wysokość tych danin w zakreślonych ustawowo granicach określają co rocznie poszczególne gminy.
Wątpliwości i słuszne obiekcje dotyczą raczej nowe sposoby jego naliczania. Tym razem według skali "Widzi mi się" poszczególnych samorządów. Oraz takie jego zróżnicowanie by w efekcie zebrać jak najwięcej kasy od "jeleni".
Myli się ten kto uznaje że to jego nie dotyczy bo mieszka "w blokach". Tu pole do "skubania" jest prawie tak samo spore jak i w przypadku budownictwa jednorodzinnego. Początkowo mogą oni zaniechać tego opodatkowania w tym samym zakresie budownictwa wielorodzinnego. Ale błędem byłoby łudzić się że to będzie raz na zawsze ustalona norma. Przeciwnie. Wolno i bez rozgłosu zostaną wprowadzone nowe rozwiązania i stawki jeśli tylko będzie społeczne przyzwolenie. A będzie, bo ludzie są już zantagonizowani i podzieleni że wprowadzenie następnych podziałów będzie przez wielu przyjęte z radością. A to z kolei z prostego powodu - nic nie sprawia niektórym większej radości niż to że drugi człowiek zostanie zgnębiony.
W takim klimacie wystarczy wmówić jednym że łożą na drugich by poparli oni każde działanie mogące (choć w założeniach) ograniczyć ich wydatki.
To że biurokratycznemu państwu brakuje kasy wiadomo już od dawna. Znacznie gorzej że samorządom też jej brakuje, a brakować musi od kiedy zostały im zlecone działania pozostające do tej pory w rękach struktur centralnych. Lecz nawet to nie przyniosło ulgi "budżetowi" państwa bo zbyt wielu cwaniaków i złodziei z niego nieźle żyje. Na domiar wszystkiego dopuszczając do możliwości zadłużania się w bankach samorządów zostały one '''dociążone" gigantycznymi długami, których nie są w stanie spłacić w żaden sposób. Logicznym wydaje się zwiększenie przez nie środków. Tylko że same samorządy pozbawiły się wszystkich lepszych źródeł dochodu sprzedając je "znajomym królika" za symboliczną złotówkę. Pozostali więc do "skubania" tylko ludzie. Słuszne są więc przypuszczenia o "importowaniu" obywateli z innych krajów.
Ci którzy nie sprostają rabunkowi będą musieli albo wyjechać albo umrzeć. I w ten sposób nastąpi bezkonfliktowa wymiana tubylców na słusznych "przypadkowych obywateli". Nimi też trzeba będzie "zarządzać". Zatem administracja (przynajmniej z górnych półek wydaje się być nienaruszona. A przynajmniej do czasu kiedy i ich zastąpią 'bardziej słuszni". Nie pytam nawet czy wiecie skąd będzie kierunek importu, bo wszyscy z tego zdajemy sobie sprawę. Ale nawet taka sytuacja różnej maści POchlastów niczego nie nauczy. |