słowa kluczowe: Kobylański, antysemityzm, sąd. | |||
Linki, cytaty, nowiny | 2012-03-29 17:01 |
Równi i równiejsi | (poleca Piotr Świtecki) | ||
(za www.bibula.com) | |||
27 marca sąd uznał, że Radosław Sikorski miał prawo określić prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej „antysemitą” i „typem spod ciemnej gwiazdy”, a do tego zarzucić mu „szmalcownictwo”. | |||
Jak tendencyjne bywają polskie sądy wie każdy, kto choć raz musiał zmierzyć się z kimś skoligaconym towarzysko, bądź politycznie z rozdającym karty układem. Można mieć sto procent racji, być ofiarą, a nie winowajcą, a i tak się przegra. Taki jest właśnie casus Jana Kobylańskiego pomówionego przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o wydawanie w czasie wojny Żydów. 27 marca niezawisły sąd w Warszawie uznał, że Radosław Sikorski miał prawo w książce „Strefa zdekomunizowana” określić prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej „antysemitą” i „typem spod ciemnej gwiazdy”, a do tego zarzucić mu „szmalcownictwo”. Ba, było to wręcz jego obowiązkiem jako urzędnika państwowego! A że zarzutom wobec Kobylańskiego przeczą fakty? Tym gorzej dla nich. Wyrok, co prawda, nie jest prawomocny i apelacja pewnie zostanie wniesiona, jednak na razie Sikorski nie musi przepraszać Kobylańskiego w mediach, ani wpłacać 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia na cele społeczne. To pomówiony szef USOPAŁ, który jest ofiarą tej ponurej historii, ma zwrócić Sikorskiemu 2,4 tys. złotych kosztów postępowania sądowego. Jeszcze nie każe „dorżnąć watahy” „Proces bezspornie wykazał antysemickie poglądy Jana Kobylańskiego, wobec czego określenie go przez Radosława Sikorskiego „antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy” może być określane jako łagodne”- powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Bożena Chłopecka. Jeśli tego typu inwektywy sąd uznaje za „łagodne”, to strach pomyśleć jakie to mogłyby być mniej łagodne? Może flagowe hasło dżentelmena z MSZ o konieczności „dorżnięcia watahy” tym razem w osobie pomówionego Kobylańskiego? Czy wtedy sędzia też by znalazła coś na usprawiedliwienie Sikorskiego powołując się, dajmy na to, na „ważny interes społeczny”? Przypomina się jak nic stary dowcip o Stalinie, który nie dał dziecku wprawdzie cukierka i je odpędził, ale jest dobry i kochany, bo mógł przecież zabić. Wszystko zaczęło się od zarzutów postawionych przez Sikorskiego w 2007 roku w wywiadzie-rzece pt.: „Strefa zdekomunizowana” przeprowadzonym przez Łukasza Warzechę. Sikorski – oprócz zarzucenia Kobylańskiemu antysemityzmu i nazwania go „typem spod ciemnej gwiazdy” – podkreślał też, że pion śledczy IPN rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej. Kobylański pozwał Sikorskiego o naruszenie dóbr osobistych. W pozwie pełnomocnik lidera USOPAŁ, mec. Zbigniew Cichoń wnosił o: „nakazanie pozwanemu opublikowanie przeproszenia powoda w terminie 7 dni od uprawomocnienia się wyroku na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej”, „Naszego Dziennika”, „Gazety Wyborczej”, czcionką o podwójnej wielkości w porównaniu z sąsiednim tekstem treści: „Przepraszam Pana Jana Kobylańskiego Prezesa Polonii Latynoamerykańskiej za oszczerczą i znieważającą wypowiedź o nim na s.128 książki „Strefa zdekomunizowana. Wywiad rzeka z Radkiem Sikorskim” autorstwa Łukasza Warzechy brzmiącą „I pewnie dlatego nie uwzględnił mojego wniosku o odwołanie z funkcji konsula honorowego niejakiego Jana Kobylańskiego, samozwańczego przywódcy Polonii Latynoamerykańskiej, antysemity i typa spod ciemnej gwiazdy. Dopiero Bartoszewski miał dość jaj, aby mój ponowny wniosek zaakceptować. Tymczasem IPN rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie wojny, co nie przeszkadza mu wywierać wpływu na obsady ambasadorskie i konsularne, i to nie tylko w Ameryce Łacińskiej” i upoważnienie powoda do opublikowania tych przeprosin na koszt pozwanego w razie nie dokonania tego przez pozwanego.” Gdyby Jan Kobylański wspierał „Gazetę Wyborczą” i Adama Michnika, to sprawę z ministrem Radosławem Sikorskim wygrałby bez problemów, nawet gdyby był „antysemitą” i „szmalcownikiem”. Ponieważ jednak lider pomaga Radiu Maryja i broni katolicyzmu, to nie będąc antysemitą i nie wydając Żydów Niemcom podczas okupacji, sprawę przegrał. I nic nie pomogły ustalenia Instytutu Pamięci Narodowej. Więzień obozów, a nie szmalcownik! W uzasadnieniu sąd stwierdził m.in., że Sikorski miał prawo mówić o podejrzeniach IPN co do domniemanego szmalcownictwa Kobylańskiego, bo szef MSZ nie oceniał ich zasadności. Nie jest to prawda, gdyż w momencie ukazania się książki znana już była decyzja Instytutu Pamięci Narodowej odrzucająca wszystkie oskarżenia wobec lidera USOPAŁ. Sikorski musiał ją znać, więc świadomie publicznie skłamał. Prof. Jerzy Robert Nowak w, wydanej w 2009 roku, książce pt.: „Potępiany za patriotyzm. Sylwetka Jana Kobylańskiego” wykazał to jednoznacznie. „W ciągu 2007 roku doszło do ostatecznego obalenia wszystkich oskarżeń medialnych przeciwko prezesowi Janowi Kobylańskiemu – w oparciu o badanie dokumentów sprawy przez odpowiednie instytucje. (…) W styczniu 2007 roku pion śledczy IPN-u ostatecznie umorzył śledztwo przeciwko Kobylańskiemu. 8 marca 2007 roku prezes IPN-u Janusz Kurtyka poinformował wicemarszałka Senatu Ryszarda Legutkę o tym, że prowadzone od kwietnia 2005 roku śledztwo IPN-u oraz rozległe poszukiwania i kwerendy archiwalne „nie doprowadziły do potwierdzenia informacji, jakoby sprawcą wydania w ręce funkcjonariuszy Gestapo rodziny Szenkerów był Jan Kobylański – były Konsul Honorowy RP w Urugwaju. W tej sytuacji prokurator Oddziałowej Komisji IPN w Warszawie (…) odmówił wszczęcia śledztwa w przedmiotowej sprawie.” – wyjaśnia prof. Nowak. Osią wieloletnich ataków na lidera USOPAŁ było kwestionowanie jego pobytu w niemieckich obozach koncentracyjnych. IPN wykazał jednak, że i ten zarzut jest kłamliwy. Prof. Jerzy Robert Nowak przypomina, iż „22 października 2007 roku kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Wiktor Spirydonowicz wydał decyzję przyznającą Janowi Kobylańskiemu uprawnienia kombatanckie „w wymiarze jednego roku i ośmiu miesięcy z tytułu przebywania od sierpnia 1943 roku do końca kwietnia 1945 roku w hitlerowskich więzieniach i obozach zagłady: w więzieniu Pawiak w Warszawie oraz w obozach koncentracyjnych Oświęcim-Brzezinka, Mauthausen, Gross Rosen, Flossenburg, Natzwailer i Dachau.” Kolej na Radio Maryja? „Są jeszcze sądy w Warszawie. Oficjalnie: Jan Kobylański to antysemita i typ spod ciemnej gwiazdy.” Tak minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zareagował na twitterze na ogłoszony 27 marca korzystny dla niego wyrok w sprawie wytoczonej mu przez Jana Kobylańskiego. I w kolejnym wpisie dodał: „Po wyroku w sprawie antysemity Kobylańskiego spodziewałbym się, że Radio Maryja odeśle środki, które otrzymało z tak grzesznego źródła.” A może by minister Sikorski tak nie zajmował się toruńską rozgłośnią, która będzie nadawać długo po tym jak on zniknie z firmamentu polityki polskiej. No, ale nie może darować szefowi USOPAŁ tego, że ten twierdzi, iż współpraca z Radiem Maryja „jest honorem” i że jest z niej dumny. Sikorski z taką zaciekłością tropiący rzekomy antysemityzm Kobylańskiego, nie widzi jakoś antypolonizmów, które jako szef MSZ powinien zwalczać, gdyż uderzają one w dobre imię naszego kraju. A tu nic, chyba że przybierają one groteskową formę braku w berlińskim hotelu polskich stacji telewizyjnych. |
3345 odsłon | (brak ocen) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |