słowa kluczowe: Kobylański, antysemityzm, sąd. | |||
Linki, cytaty, nowiny | 2012-03-29 17:01 |
Równi i równiejsi | (poleca Piotr Świtecki) | ||
(za www.bibula.com) | |||
27 marca sąd uznał, że Radosław Sikorski miał prawo określić prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej „antysemitą” i „typem spod ciemnej gwiazdy”, a do tego zarzucić mu „szmalcownictwo”. | |||
(c.d. z poprzedniej strony) Sąd niezawisły jak w PRL Sprawę Kobylański-Sikorski zabezpieczył dobrze dobrany duet sędziowski. Obok wspomnianej już Bożeny Chłopeckiej za stołem sędziowskim zasiadła Małgorzata Perdion-Kalicka. W 2007 roku sędzia Chłopecka, delegowana do sądu okręgowego z sądu rejonowego, orzekła, że poległy 10 kwietnia 2010 roku Zbigniew Wassermann, były koordynator służb specjalnych w rządzie PiS, ma przeprosić Agorę, wydawcę „Gazety Wyborczej”, za stwierdzenia ze stycznia 2006 roku, w których zarzucał „GW”, że toczy „zawziętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy, biznesu, mafii i służb specjalnych” oraz że „działania i praktyki „GW” wskazują na instrumentalną manipulację polityczną”. Sędzia Chłopecka uznała, że Wassermann naruszył dobra osobiste i wiarygodność „Gazety Wyborczej”. Wyrok nakazywał opublikowanie przeprosin, wpłacenie 15 tys. zł na cel społeczny oraz zwrot Agorze 2 tys. zł kosztów sądowych. Wassermann odwołał się od wyroku do Trybunału w Strasburgu. Z kolei Małgorzata Perdion-Kalicka zasłynęła w 2010 roku jako przewodnicząca składu sędziowskiego w procesie w trybie wyborczym, dotyczącym tzw. prywatyzacji szpitali. Jak pamiętamy Jarosław Kaczyński zarzucił podczas kampanii wyborczej Bronisławowi Komorowskiemu, iż ten chce, by służba zdrowia była sprywatyzowana. Kaczyński sprawę przegrał, gdyż – według orzeczenia – Komorowski opowiadał się za komercjalizacją, a nie prywatyzacją. Tyle tylko, że komercjalizacja to przekazanie państwowych szpitali w gestię samorządów wraz z długami, którymi będą obciążone obdarowane samorządy, a z braku pieniędzy zostaną one zmuszone do ich prywatyzacji, która ustawowo zlikwiduje bieżące zadłużenia. Ale ta prawidłowość, że komercjalizacja otwiera drogę do prywatyzacji, sądu nie interesowała. Wszak Komorowski sprawy w normalnym układzie nie do wygrania nie mógł przegrać. Uzasadnienie do wyroku Perdion-Kalicka odczytywała przez kilkadziesiąt minut. Przygotowując je musiała chyba pobić rekord Guinnessa, gdyż było gotowe w ciągu dwóch godzin po przesłuchaniu Komorowskiego. Zresztą jeszcze zanim nastąpiło wydanie wyroku, minister zdrowia, a obecnie marszałek Sejmu, Ewa Kopacz (PO) stwierdziła, że „Jarosław Kaczyński musi przeprosić pacjentów”. Nie chce się już nawet zadbać o pozory. Czy można się w ogóle dziwić, że taki doborowy skład sędziowski dopatrzył się w oszczerstwach rzucanych przez poprawnego politycznie szefa resortu spraw zagranicznych na „niepoprawnego” politycznie Kobylańskiego „łagodnych określeń”? Bartoszewski jak chorągiewka Radosław Sikorski w swoim wywiadzie „ Strefa zdekomunizowana” chwali Władysława Bartoszewskiego za to, że ten w 2000 roku pozbawił Kobylańskiego tytułu Honorowego Konsula RP w Urugwaju. Rzecz jasna za „antysemityzm” i „szkodzenie Polsce”. Bartoszewski, jak to poetycko ujął Sikorski, „miał dość jaj, by to zrobić”. To szkodzenie, jak wynika z kuriozalnego listu Bartoszewskiego do prezesa USOPAŁ, miało polegać na tym, że Kobylański jako konsul honorowy RP nie popierał linii politycznej ministra spraw zagranicznych, a ponadto posiadał odmienne zapatrywania polityczne. Rzecz ciekawa, skoro nigdzie na świecie konsule honorowi nie reprezentują programowo ani żadnej linii politycznej, ani tym bardziej partii politycznej. Kto by pomyślał, że jeszcze w 1995 roku Bartoszewski wystawiał Kobylańskiemu piękną laurkę: „Chciałbym stwierdzić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych w pełni docenia Pańskie zasługi dla odrodzenia polskości wśród naszych rodaków i ich potomków zamieszkujących w Ameryce Południowej. Mamy pełną świadomość tego, że to właśnie zaangażowanie Pana konsula doprowadziło do ożywienia działalności polonijnej, która zaowocowała utworzeniem Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ). Tych niezwykle ważnych działań na rzecz spraw polskich nie sposób przecenić.” Wolta jednak musiała nastąpić. Nie do zaakceptowania dla elit poprawnych politycznie było to, że Kobylański wespół z nieżyjącymi już Edwardem Moskalem, prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej i dr. Janem Pyszką z Ligi Polskiej Organizacji Narodu Polskiego stworzyli wspólny front obrony Polski przed antypolonizmem. Protestowali przeciwko oszczerstwom Jana Tomasza Grossa o mordowaniu Żydów przez Polaków w Jedwabnem, czy przepraszaniu Ukraińców za „polskie zbrodnie”, i teraz nie ma przebacz, tego jak widać się nie zapomina. Tacy mali krętacze… Tajemnicą poliszynela jest to, że za decyzją Bartoszewskiego o pozbawieniu Kobylańskiego funkcji Konsula Honorowego RP stali ambasadorzy RP w Urugwaju i Kostaryce, których zeznania sąd tak skwapliwie uznał za bezstronne. Jarosław Gugała, dziś dyrektor Pionu Informacji i Publicystyki telewizji „Polsat”, bezpodstawnie – gdyż kwerenda odpowiednich zasobów w MSZ tych zarzutów nie potwierdziła – oskarżał zasłużonego dla umacniania polskości działacza o związki ze służbami sowieckimi. W atakach na lidera USOPAŁ wspomagał go Ryszard Schnepf, obecny ambasador RP w Hiszpanii, który podczas wytoczonego przez Kobylańskiego m.in. jemu głośnego procesu o zniesławienie, nazwał prezesa USOPAŁ „dobrze znanym bandytą międzynarodowym”. Przeciwko decyzji Bartoszewskiego protestował m.in. prezes Wspólnoty Polskiej prof. Andrzej Stelmachowski. „Prezes Kobylański jest jedną z najbardziej liczących się postaci światowego życia polonijnego, człowiekiem, którego zasługi w odrodzeniu polskości w krajach Ameryki Południowej są niepodważalne, a nawet – nie waham się użyć tego określenia – nieporównywalne. Dzięki jego wysiłkom powstała Unia Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej, która ożywiła życie polonijne w krajach Ameryki Południowej. Również hojności Jana Kobylańskiego zawdzięczają m.in. swe funkcjonowanie domy polskie w Montevideo i Buenos Aires. Spektakularnym efektem jego działań jest wprowadzenie do kalendarza świąt państwowych Argentyny Dnia Osadnika Polskiego” – argumentował Stelmachowski. Było to jednak głos wołającego na puszczy. „Drugi Ignacy Domeyko” Obecny szef dyplomacji w zwalczaniu Kobylańskiego zaliczył już dosłownie dno. By zdeprecjonować osobę polonijnego lidera nie wahał się nawet wykorzystać osoby Sługi Bożego Jana Pawła II. USOPAŁ, uważany tendencyjnie przez Sikorskiego za nic nie znaczącą organizację, choć skupia ona ponad 100 tys. członków, to także kultywowanie pamięci o Papieżu-Polaku, to liczne jego pomniki ufundowane przez Jana Kobylańskiego, jak również emisje „papieskich” znaczków pocztowych. Do obiegu weszło ich zapewne znacznie więcej niż w Polsce. Tymczasem Sikorski insynuował na forum publicznym, ze tego rodzaju działalność nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi celami Kobylańskiego. 19 lutego 2008 roku w liście do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza stwierdzał oto, że „fundowanie przez USOPAŁ pomników Jana Pawła II ma stworzyć wrażenie, jakoby Ojciec Święty aprobował działalność i ideologię Jana Kobylańskiego. Tymczasem powszechnie wiadomo, że Jego Świątobliwość Papież Jan Paweł II całym swoim życiem wykazał jak odległy był od nienawiści religijnej i rasowej. Według mojej wiedzy, Jan Paweł II nigdy nie zgodził się przyjąć Jana Kobylańskiego” Było to już trafienie kulą w płot, zważywszy że Papież-Polak spotykał się z prezesem USOPAŁ kilkakrotnie i wyrażał się o nim z uznaniem. Dość powiedzieć, że Ojciec Święty nazwał Jana Kobylańskiego „drugim Ignacym Domeyką Ameryki Łacińskiej i arcyambasadorem Polski w świecie”. Julia M. Jaskólska Piotr Jakucki Artykuł ukaże się w najnowszym numerze tygodnika „Goniec” (Kanada) Za: Strona Autorska: Julia M. Jaskólska, Piotr Jakucki - jakuccy.pl (28/03/2012) | |||
Źródło: www.bibula.com |
3356 odsłon | (brak ocen) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |