słowa kluczowe: aborcja, antykoncepcja, etyka, etyka transcendentna, eutanazja, homoseksualizm, in vitro, poligamia, prawa zwierząt, przeludnienie, samobójstwo, ustrój, wegetarianizm, wojna. | |||
Idee | 2012.01.22 12:23 12:55 |
Etyka transcendentna 2/2 | Leszek | ||
dokończenie | |||
Kolejne zamieszczone tu części traktują o wymiarze społecznym historycznym, metafizycznym, po czym omawiam takie tematy jak aborcja, eutanazja, samobójstwo, przeludnienie," homoseksualizm, antykoncepcja, in vitro, wegetarianizm, wojsko, ustrój. Ciąg dalszy może nastąpić wg. życzeń | |||
XI. Etyka w wymiarze międzyludzkim Duża większość zachowań podlegających ocenie etycznej odnosi się do relacji międzyludzkich. 1. Zachowania takie określać można jako pożądane, a zatem dobre, o ile wpisują się w urzeczywistnianie jakiegoś akceptowanego celu życia zbiorowego i rozwijanie potencjału jaki dana zbiorowość posiada. Ponieważ wobec siebie samych jako ludzi stawiamy cele zachowania życia, rozwinięcia jehgo potencjału, utrzymania go w dobrym zdrowiu, przekazania dalej i wyposażenia w potrzebne do jego jak najlepszego wykorzystania umiejętności i uważamy, że człowiek jest istotą szczególnego rodzaju jako byt wykraczający ponad istnienie biologiczne i reprezentujący wartości wyższego rzędu, wymagania jakie stawiamy wobec postępowania względem innych ludzi muszą być wysokie. Ponieważ sami też jesteśmy ludźmi, naturalnym jest zastosowanie powszechnie przyjętej, choć w praktyce kontestowanej, zasady: a. 'nie czyń drugiemu co tobie niemiłe.' Lub: czyń drugiemu co tobie miłe. I tu od razu musimy wyjaśnić pewną sprzeczność, która będzie się pojawiała wcale nie tak rzadko. Wcześniej, w świetle tego co konieczne by utrzymać swe życie jako wartość, pojawiła się akceptacja pozbawienia kogoś życia jeśli miałoby to uchronić nas przed utratą własnego. Czy nie jest to sprzeczne z przywołaną powyżej zasadą? W końcu nie powinienem zabijać kogoś skoro sam nie chcę zostać zabity. Z drugiej jednak strony, na tej samej zasadzie: nie będę drugiemu czynił okazji do zabicia mnie skoro sam z takiej okazji nie korzystam i się nie zabijam. Więc się bronię. Jeśli on nie chce zginąć, to dlaczego chce mi robić to co jest mu niemiłe: on tu gwałci podstawową zasadę współżycia międzyludzkiego, a czyniąc to wyjmuje się spod tych zasad. Więc obowiązuje także i inna zasada życia zbiorowego: b. 'kto sieje wiatr, zbiera burzę.' Innymi słowy: zasadą życia zbiorowego powinna być odpowiedzialność za swoje czyny i świadomość konsekwencji podejmowanych działań. 2. Powyższe to ogólnie przyjęte zasady naczelne. Wróćmy jednak do obiektywnych, oczywistych celów jakie przyświecają życiu człowieka w zbiorowości. I od razu powiedzmy sobie, że zbiorowość jako taka nie ma jakiegoś oczywistego już na pierwszy rzut oka celu swego istnienia. Może taki cel istnieje i życie jest tym ciekawsze, że może uda się nam go odkryć. Ale sytuacja zastana jest taka, że zbiorowości po prostu są, rodzimy się w nich i istniejemy czy chcemy czy nie. Co więcej, ich istnienie obiektywnie nadaje naszemu życiu sens wykraczający ponad dożycie do końca swoich dni. Dzięki nim mamy szansę wziąć udział w czymś więcej niż tylko wegetacji połączonej z kontemplacją zjawisk przyrody: razem z innymi ludźmi tworzymy jakości niemożliwe do osiągnięcia w wymiarze jednostkowym, wchodząc w relacje współpracy, przyjaźni, miłości, wspólnoty, współwłasności, współzależności i współodpowiedzialności, w czym wykraczamy ponad swój jednostkowy wymiar biologiczny i egzystencjalny. Część tych relacji dzielimy ze światem zwierzęcym, część zaś jest unikalna dla nas jako istot ludzkich i podobnie jak świadomość czy pewne rodzaje wrażliwości czyni nas ludźmi. Tak więc kolejnym wymiarem w jakim faktycznie istniejemy a zapewne także i kolejną kategorią celów dla osiągnięcia których orientujemy swe zachowania to urzeczywistnianie relacji. 3. Z funkcjonowaniem w relacjach wiążą się rozmaite rodzaje obiektywnego dobra, dla nas i dla innych: a. bez relacji nie sposób zaistnieć i przetrwać pierwszych lat życia i starości, b. wspólnie łatwiej osiągać cele, także jednostkowe i odnoszące się do psychofizycznego wymiaru każdego z nas, np. razem raźniej i często w towarzystwie lepiej się czujemy czy czujemy się mocniejsi, możliwy jest też np. podział i specjalizacja pracy. c. we współpracy z innymi możemy tworzyć jakości których sami nie stworzymy: życie zbiorowe nie tylko jest praktyczniejsze ale i jest inne. Umożliwia wspólne wzruszenia i tworzenie duchowej wspólnoty, w której czujemy się częścią czegoś większego, przekraczającego nasze 'ja' w czym istniejemy nawet po naszej jednostkowej śmierci (patrz też XII), np. rodzina, kościół przy ul. Dobrej, światowa rodzina esperantystów, grono przyjaciół, ogół ludzi dobrej woli, Naród, Lud, Ludzkość, zbiorowa pamięć, zbiorowa świadomość, itp. d. w relacjach i rolach społecznych odnajdujemy sens życia, realizujemy i spełniamy się . Wielu nie wyobraża sobie życia bez rodziny, bliskich, identyfikacji z grupą, bez miłości, przyjaźni; dla wielu życie byłoby bez sensu bez satysfakcji płynącej z tego, że są ważni dla innych i potrzebni. 4. Jednak ten sam wymiar relacji z innymi potrafi być powodem cierpienia więc może być obiektywnie zły, niekorzystny tak dla jednostki jak i zbiorowości czy innych jednostek: e. vs a. inni ludzie mogą nas zniewolić, wyniszczyć a nawet zabić, f. vs b. inni ludzie potrafią utrudnić nam życie i pracę, osłabić nas, zepsuć nam samopoczucie, utrudnić wykonywanie pracy g. vs c. w grupie może powstawać dynamika negatywna, destrukcyjna, presja grupy i anonimowość jaką daje popychają nas do szkodliwych działań jakich sami moglibyśmy nie podjąć; historia zna liczne przykłady zbiorowej histerii i szaleństwa, nienawiści i zbiorowo popełnianych zbrodni; grupa potrafi zniszczyć naszą indywidualność i zmarnować nasz potencjał. Zamiast się budować, możemy się zmarnować, np. w paczce żuli na ulicy, gangu kibiców, partii totalitarnej, sekcie, a nasze zbiorowe przeżycia mogą się ograniczać do wrzasków na koncertach czy łączności w nienawiści w czasie demonstracji i być równie ulotne co bezsensowne jak np. grupa tych co wkładają prawy palec do lewej dziurki w nosie na portalu społecznościowym. h. vs d. trwanie w relacji może nas ograniczać, unieszczęśliwiać lub obniżać samoocenę, może utrudnić realizowanie swego potencjału, może nakręcać spiralę nienawiści, utwierdzać we wrogości, wytwarzać szkodliwą rutynę i uczyć złych zachowań. 5. Wydaje się, że to jaką treścią wypełnimy relację i jakie jakości wspólnie stworzymy zależy także od naszych wyborów ideologii i przekonań dotyczących życia i jego priorytetów oraz konkretnych zachowań, tych własnych i demonstrowanych przez innych ludzi. Warto zatem wyszczególnić te cechy filozofii dotykających życia zbiorowego i tych rodzajów zachowań, które mogą pomóc przekuć życie zbiorowe w dobrą jakość w przeciwieństwie do tego, co może je zepsuć. a. egoizm/altruizm. Ideologie podkreślające indywidualizm i współzawodnictwo, gdzie inny człowiek jest konkurentem powodują, że zbiorowość przeradza się w narzędzie walki lub kontroli a przeżycia grupowe formą anonimowego odreagowania stresów konkurencyjnej codzienności. Ten czynnik obiektywnie sprzyja wytwarzaniu się negatywnych zachowań międzyludzkich. Wspierać zatem należy wartości partnerstwa, współpracy, współczucia i wspólnoty i te idee życia zbiorowego, które je promują. b. wolność/kontrola. Kontrola społeczna bywa skutecznym narzędziem utrzymywania spokoju ale odbywa się to kosztem zaufania członków zbiorowości wobec siebie, a więc niszczy potencjał, który może realizować wspólnota. Etycznym zatem będzie minimum kontroli. c. inkluzywizm/ekskluzywizm. Uniwersalny model etyki zakłada, że jego podmiotami mogą być wszyscy, nie tylko jakaś grupa ludzi. Ludzkość organizowała, organizuje i będzie się organizowała w zbiorowości, także i takie o charakterze zamkniętym gdzie inny jest gorszy i /lub niepożądany. I te grupy zapewne będą kierować się swoją własną moralnością. Uniwersalna etyka transcendentna zakłada, że wszyscy chcący i/lub mogący afirmować potencjał swego człowieczeństwa w wymiarze doczesnym i przekraczającym doczesność tworzą jedną i tą samą wspólnotę, tak więc żaden Człowiek nie jest dla mnie obcym i powinienem postępować wobec niego/niej tak samo jak chciałbym aby wobec mnie postępowano. Zatem tworzenie czy promowanie sztucznych barier etnicznych, kulturowych i religijnych jest z tego punktu widzenie nieetyczne. Z drugiej strony nie da się zaprzeczyć, że rodzaj ludzki jako klasa biologiczna nie nakłada się ściśle na Ludzkość rozumianą jako ogół jednostek kierujących się świadomością by realizować cele wykraczające poza biologię i zaspokojenie potrzeb psychofizycznych. Można rzecz, że istnieją świadomi swego człowieczeństwa i jego konsekwencji Ludzie oraz byty biologiczne obdarzone świadomością, których człowieczeństwo – rozumiane jako realizowanie celów wykraczających poza fizjologię i przetrwanie biologiczne – jest póki co potencjalne, i ten potencjał być może jest do zrealizowania już w tym życiu (tym różnią się od małp). Jednakże podział na Ludzi i bestie człekokształtne, jakieś wyemancypowane Małpoludy – a nie jest to czystą teorią a raczej praktyką pewnych kultur – nawet jeśli nieodległy od prawdy, nie ma sensu w perspektywie etycznej bo jeśli 'Małpolud' ma potencjał, naszym zadaniem jest pomóc mu go rozwinąć. Oczywiście, 'Małpolud' może stać się zagrożeniem Człowieka czy cywilizacji ludzkiej tak samo jak 'upadły anioł,' czyli Człowiek świadomy także i tych celów, które przekraczają jak najdłuższe przeżycie w ciele, ale z jakiś powodów gwałcący należną osobie ludzkiej godność. Zresztą, przeżycie w ciele jest jednym z uprawnionych celów egzystencji także i dla człowieka mającego wyższe cele. d. jedno/wielobiegunowość etyczna. Zdecydowanie negatywną jest sytuacja w której jedna i ta sama osoba miałaby w różnych sytuacjach i wobec różnych ludzi kierować się różnymi zasadami postępowania, choć nierzadko właśnie tak się dzieje: inaczej postępuje się często wobec 'swoich' i 'obcych', wobec bliskich i znajomych stosuje się inną miarę niż wobec klienta czy konkurenta: jednych postrzega się jako maszynkę do zarabiania bądź przeszkodę do pokonania a innych jako istoty, którym coś się należy. Istnieją nawet całe kultury czy cywilizacje mające takie podejście. Ci, którzy chcą się kierować uniwersalną etyką transcendentną, widzą się wobec takich kultur, takiej cywilizacji, w fundamentalnej opozycji. 6. Różnie można interpretować Biblię. Można np. postrzegać ją jako zapis świadomości czasów, przez którą przebija wszakże przebłysk intuicji wykraczającej poza ograniczenia materialne. Można pośród tekstów kapłańskich kładących podwaliny kultu boga plemiennego, mającego obietnice dla wybranego przez siebie ludu swoje plany i obietnice, dopatrzyć się przebłysku ponadczasowej Prawdy i nieprzemijającej Mądrości. Uniwersalna etyka transcendentna w sposób właściwy swemu czasowi znalazła swe odzwierciedlenie w Dekalogu. a. Pierwsze trzy (wg innych źródeł 4) przykazania odnoszą się do relacji do Boga. Nie ma jednak przeszkód by niewierzący odczytali te przykazania jako odnoszące się do metafizycznej rzeczywistości wykraczającej poza życie doczesne. I tak i. pierwsze przykazanie to przypomnienie, że życie człowieka ma obiektywny cel i nie jest nim dogodzenie swoim indywidualnym potrzebom. Jeśli zrozumiemy imię JHWH jako 'Ten Który Jest,' to samo przykazanie można na przykład rozumieć tak: nie zapominaj o swym powołaniu w perspektywie wykraczającej poza swoje jednostkowe życie, a która obiektywnie istnieje' (międzyludzkiej, dziejowej i metafizycznej). ii. Nie brać imienia Boga nadaremno to raczej przejaw postrzegania Boga jako karzącego Pana, który nie jest rad gdy wycieramy sobie nim usta. Ale równie dobrze zgodzilibyśmy się, że jest to imperatyw poważnego traktowania i nielekceważenia tego co powinniśmy poznawać, co określa naszą egzystencję, co ją przekracza ale i obejmuje. iii. Nieczynienie obrazów rzeczy niebiańskich to wezwanie by nie upraszczać spraw skomplikowanych i nie trywializować spraw istotnych. To także stwierdzenie, że rzeczywistość metafizyczna jest innego rodzaju niż to co dane nam jest obserwować, więc należy ją badać w inny sposób. iv. Święcenie dnia świętego to przypomnienie, że jednym z istotnych celów naszego życia jest poznawanie tego co nieznane, że jest to jakieś nasze zadanie jako ludzkości – tu wymiar podobny do znaczenia p. 2. v. wezwanie do szacunku dla rodziców należy rozumieć tak, że starszym należy się szacunek, mądrzejszym – posłuch a więź z bliskimi to mikrokosmos społeczeństwa. Mówi ono też o pozytywnych skutkach korzystania z mądrości pokoleń. Mówi więc o pożytkach z wpisywania się w odwiecznie trwające zasady. vi. Zakaz mordowania to nic innego jak przypomnienie o wartości i godności Człowieka. Takiego zakazu nie ma przecież wobec innych istot. I jeśli inne miejsca w tejże Biblii mówią o tym, że władca, krewniak czy sędzia ma prawo do wymierzania sprawiedliwości z zabójstwem włącznie to przecież nic innego jak stwierdzenie, że to właśnie pewne ZASADY są kwintesencją człowieczeństwa, i ten kto je łamie stawia się poza nawiasem tegoż człowieczeństwa. vii. Zakaz cudzołóstwa to nie tylko pragmatyczna mądrość mająca uchronić przed rozwiązłością seksualną i biorącymi się z niej epidemiami – swoją drogą słuszna – ale także przypomnienie, że mamy brać swoje zobowiązania na poważnie, że pewnymi decyzjami zmieniamy życie innych ludzi i mamy w tych sprawach być odpowiedzialni. To właśnie wezwanie do odpowiedzialności, by nie rujnować życia innych ludzi, w tym ich dzieci i by dać możliwość zaistnieniu poczuciu wzajemnego zaufaniu gdziekolwiek żyją społeczności złożone z wielu rodzin viii. Zakaz kradzieży to nic innego jak stwierdzenie, że godność człowieka wymaga by mógł swobodnie dysponować owocami swojej pracy. Że żaden człowiek nie jest ponad innym i nie ma prawa dysponować owocem życia innego człowieka: ma prawo wykorzystywać wołu, konia, kurę ale nie człowieka. Ludzkość nie jest zwierzyną tuczną ix. zakaz dawania fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu, nie tylko podkreśla walor prawdomówności. Mowa tu o świadectwie przeciw, czyli w domyśle o konsekwencjach negatywnych kłamstwa: krzywdzie wymiernej (konsekwencje karne, odrzucenie społeczne) ale i o ranieniu czegoś tak abstrakcyjnego jak dobre imię, co też jest wartością wymierną, czyli mającą przełożenie na wiarygodność czy to transakcyjną czy to jako umysłu/autorytetu. Dobre imię jest więc wymiernym dorobkiem, dobrem i wartością a złe imię jest wymierną krzywdą i stratą. x. 10. Zakaz pożądliwości to powtórne odniesienie do dwóch wcześniej przywołanych zakazów: zakaz pozbawiania bliźniego jego pracy czy oparcia jakie daje małżonek (a może także oparcia jakie daje poczucie odpowiedzialności) tak jakby wzmocnienie przykazania 7 i 8, gdyby ktoś myślał, że stoją wiele niżej zakazu mordowania. Przecież rozpad rodziny też prowadzi do nieszczęścia, do zmarnowania życia, do traumy dzieci – też na swój sposób zabija. Pozbawianie zaś człowieka efektów jego pracy przyrównane do jego zabicia to tak jakby podkreślenie, że wartość ludzkiego życia przejawia się w tym co człowiek za życia stworzy. b. Pomijając na razie p. 1-4, odnoszące się do wymiaru metafizycznego, zauważmy, że pp. 5-10 dają trzy naczelne zasady życia zbiorowego: i. sankcjonują szczególną wartość ludzkiego życia ii. nakazują odpowiedzialność, na przykładzie mikrokosmosu życia małżeńskiego. iii. Zabraniają przywłaszczania sobie efektów ludzkiej pracy/życia: tych materialnych i niematerialnych 7. Można więc powiedzieć, że: a. człowiek ma prawo do życia (o ile nie stawia się poza nawiasem tego prawa gwałcąc godność innych), b. życie wymaga odpowiedzialności, np. wypełniania zobowiązań, które wpływają na życie innych, ale i podstawowej stabilności a relacje międzyludzkie – zaufania. c. to co stworzysz, wypracujesz, jest częścią twego życia, częścią ciebie. Pryncypia te wydają się być równie uniwersalne jak i kluczowe jako zasady organizujące relacje międzyludzkie. Czy ludzkość w sprawach fundamentalnych wymyśliła coś więcej? Mówi się teraz dużo np. o demokracji, wolności i tolerancji. Czyż demokracja to nie upomnienie się o głos we własnych sprawach np. po to by nikt nie rządził tobą lekceważąc twoje prawa, by nie rościł sobie praw do tego co twoje? Czy to także nie zasada odpowiedzialności za dobro wspólne? Czy wolność, jako odrzucenie przymusu, to nie imperatyw dysponowania sobą samym? Czy nie zakłada wartości życia tego, kto swym życiem ma swobodnie dysponować? Czy nie zakłada, że z zasady nie podlegam nikomu bo jestem, jako człowiek, najwyżej postawionym bytem na ziemi? Czy te same założenia nie stoją u źródeł poszanowania odmienności – tolerancji – że mimo różnic mamy jako ludzie jakąś przyrodzoną sobie godność? Zależności między tymi wartościami najważniejszymi – godnością człowieka, odpowiedzialnością i wartością tego co tworzę – tworzą zasady naczelne uniwersalnej etyki transcendentnej, i odnoszą się do biologicznego, społecznego i metafizycznego celu ludzkiej egzystencji. Można więc rzec, że Dekalog odzwierciedla w pewnym praktycznym uproszczeniu uniwersalne zasady etyczne tych którzy podzielają w/w cele życia człowieka. XII. Etyka w wymiarze historycznym 1. Nasze postępowanie ma nie tylko wpływ na nas samych i na innych współczesnych. Ma również znaczenie dla przyszłych pokoleń. Odniesienia międzypokoleniowe mają wybory dokonywane w działaniach współcześnie podejmowanych wobec samego siebie i wobec innych. a. wobec innych: i. przecież zadłużanie kraju, np. po to by dzięki zyskanemu przez to pokojowi społecznemu utrzymać się u koryta, to podkładanie miny dzieciom i wnukom, którzy te kredyty będą musiały spłacać albo walczyć z siłami interwencyjnymi upominającymi się o pieniądze (np. pod pretekstem zamieszek etnicznych itp.). ii. Tak samo z zaciąganiem dużych kredytów przez każdego z nas. To rozwiązuje jakiś problem teraz ale będzie miało swoje przykre konsekwencje przez lata. Mają też konsekwencje dla gospodarki: gwałtowny wzrost siły nabywczej powoduje ogromne podwyżki cen mieszkań i materiałów budowlanych, więc nie dość, że mamy kredyt do spłaty wraz z rosnącymi odsetkami, to jeszcze rosną nam ceny innych dóbr, mimo że na pozór PKB 'rośnie'. Efektem jest stały spadek jakości życia w dłuższej perspektywie, także międzypokoleniowej. iii. Wybory dokonywane z cynicznie materialnych pobudek, które osłabiają wzajemne zaufanie między ludźmi, będą miały swe konsekwencje w strukturze społecznej za lat naście czy dziesiąt. iv. Styl życia jaki nam przyświeca także nie jest bez wpływu na kolejne pokolenia. Nie tylko chodzi o zdrowie prokreacyjne ale i zaniedbania wychowawcze, promowane wartości mające np. wpływ na obniżanie poczucia odpowiedzialności u dzieci, wnuków: to będzie miało wpływ na ich wybory drogi zawodowej, trwałość ich związków małżeńskich czy partnerskich, a więc także na ich odporność na przeciwności i wstrząsy społeczne i gospodarcze. O tym myśli się niechętnie, a problem istnieje. b. że nasze wybory maja wpływ na nas samych za x lat to już zawiera się w wymiarze wyborów etycznych wobec samego siebie: wiadomo, że dbałość o zdrowie czy nabywanie umiejętności skutkuje w naszym życiu po jakimś czasie. Ponieważ jednak wielu ludzi traktuje swoje potomstwo jako jakby przedłużenie egzystencji siebie samego, należałoby podsumować wpływ postępowania wobec siebie samego na nasze dzieci. Poza tym co wspomniałem wcześniej w odniesieniu społecznym, co przecież tyczy się także losu naszych dzieci, a nie tylko reszty społeczeństwa, przypomnę ilka oczywistości: i. nasz stan zdrowia wpływa na zdrowie dzieci ii. nasze problemy, np. uzależnienia, bezpośrednio wpływają na rozwój emocjonalny dzieci iii. Nasze kredyty dotykają szans życiowych naszych dzieci (ze spłatą wierzytelności włącznie) iv. bywają ciągi przyczynowo skutkowe bardziej skomplikowane: nasze zaniedbania rodzicielskie powodują słabszy związek emocjonalny z nami, w efekcie czego być może zostawią nas po osiemnastce a my nie ufając ZUSowi (słusznie) oddamy dom bankowi w zamian za rentę. Dzieciom to nie pomoże (a i nam pewnie też nie). v. brak naszej zapobiegliwości w jako takim zabezpieczeniu się na stare lata (kiedyś można było liczyć na emeryturę, teraz – również przez nasze wybory – już raczej nie) może sprawić kłopot naszym dzieciom, zmuszając ich do opieki nad nami. 2. Jest wszak także i relacja odwrotna: powinność potomności względem przodków. Tak, tak. Brzmi to archaicznie, ale przy założeniu, że nasze życie ma wymiar wykraczający poza naszą jednostkową egzystencję, tym, których postępowaniu coś zawdzięczamy, po prostu należy się nasze wspomnienie i szacunek. A właściwie należy się nam i potomności, bo z tego postępowania wyciągamy lekcję i dajemy wzór do naśladowania. Oczywiście czyny wcześniejszych pokoleń mogą być dla nas nauczką – uczyć się powinniśmy na błędach. Stąd lekcje historii mają przede wszystkim walor etyczny, a niekoniecznie informacyjny. I tu objawia się jeden z metafizycznych wymiarów naszego życia. Nasze życie nie jest oderwane od tego co było I będzie, bo uczstniczymi w podróży ludzkości w czasie i przestrzeni. Urzeczywistniamy i kształtujemy sens dziejów a nie tylko swojej własnej egzystencji. XIII Etyka w wymiarze metafizycznym Jak widzimy z XII/2. Wymiar historyczny może mieć horyzont metafizyczny. Sens metafizyczny naszej egzystencji objawia się m.in. w wartościach abstrakcyjnych utożsamianych wyższym poziomem i szerszym wymiarem człowieczeństwa: i. poszukiwaniu Prawdy, poszerzaniu wiedzy o rzeczywistości a przez to przekraczaniu swej skończoności; dla agnostyka będzie to oznaczało imperatyw poszukiwań naukowych i intelektualnych, zaś dla człowieka wierzącego może także oznaczać dążenie do zjednoczenia z Bogiem, poznania Jego woli czy doznanie wybawiającej gnozy, ii. postrzeganiu siebie nie jako cel sam w sobie ale jako element szerszej rzeczywistości, nie tylko historycznej. Wielu z nach chciałoby się móc umiejscowić na dynamicznej mapie postępów ludzkości na drodze do doskonałości czy urzeczywistyniania ideałów np. Dobra, Piękna i Prawdy (dla agnostyka) czy zjednoczenia z Bogiem (dla wierzących). iii. pokonywaniu organiczeń swojej cielesnej skończoności i lęku przed fizyczną śmiercią, iv. poszukiwaniu w życiu swego powołania w wymiarze szerszym niż przeżycie i dobrobyt. Uwolnieni od lęku przed śmiercią możemy czuć się powołani do służby mesjańskiej: wyzwalania innych od lęku przed śmiercią i tym co ten lęk wyzwala: pogonią za przyjemnością, władzą, pieniądzem i krzywdzeniem innych by samemu przetrwać w lepszej kondycji. Zachowania będą zatem postrzegane jako etyczne wtedy, gdy i. będą przyczyniały się, bądź nie będą w sprzeczności, z dochodzeniem do prawdy, począwszy od kierowania się nią w praktycznych wyzwaniach codzienności aż po wspieranie działań mających na celu postęp nauki i innych dziedzin poznania oraz swobodę w umożliwiamiu ludziom poszukiwań religijnych. Etyczna będzie zatem tolerancja religijna o ile swoboda jednych nie wkracza w swobodę i prawa innych. ii. nie przedkładają dobra partykularnego ponad dobro zbiorowości; dobra współnoty żyjących współcześnie ponad dobro kolejnych pokoleń, wreszcie dobra materialnego i kultu tego co przemijające ponadto wszystko co wykracza poza tu i teraz i jest nieprzemijające. iii. urzeczywistniają altruizm, życzliwość, i poświęcania się na rzecz bliźnich, ludzkości i nieprzemijających wartości, iv. nie są nastawione przede wszyztkim na własną wygodę czy 'świętego spokoju' a raczej uwzględnianją obiektywną potrzebę bezinteresownej pracy na rzecz ogółu, kiedy przyzwoitość i uczciwość stają przed zyskiem i przyjemnością, współczucie przed władzą, a honorowanie zasad każe czasem ponieść stratę. Zachowanie moralne będzie zatem przejawiało się w prakycznym czynieniu tego co słuszne a niekoniecznie korzystne czy przyjemne (z zastrzeżeniem, że przyjemność czy korzyść materialna, o ile nie ma negatywnych następstw postrzeganych w w/w opisanych kategoriach, może służyć naszemu zdrowiu i samopoczuciu, więc dawać nam więcej sił do dobrego życia). Słuszne w tym rozumieniu, że ma obiektywny sens, i pozytywną wartość mierzoną pojęciami człowieczeństwa, poznania/prawdy, dobra, tworzenia jakości wyższego rzędu, ograniczania cierpienia, poszerzania zakresu wolności i ludzkiej godności. XIV. Dylematy etyczne w gorących tematach współczesności i przykładowe rozwiązania proponowane przez uniwersalną etykę transcendentną 1. aborcja a. Zasadniczo, życie jest święte, nawet jeśli tylko potencjalnie święte. Skoro nie mamy czynić innym to co nam niemiłe, to i nie powinniśmy zabijać. Nawet jeśli życie pozbawione jest świadomości, to jest to sytuacja w miarę analogiczna do zabójstwa we śnie, kiedy śpiący też nie ma świadomości. A przecież kiedy się obudzi, będzie ją miał, tak samo jak dziecko: wiemy, że ma potencjał rozwoju, co oznacza, że kiedyś będzie zapewne świadomym człowiekiem, albo przynajmniej może nim być. Nie ma zasadniczej różnicy m. 1 dniem po urodzeniu a 1 dniem przed urodzeniem, 7 dniami przed a 8 dniami przed, 5 mc przed a 5 m-c + 1 dzień przed, itd. Aborcja to zwykłe zabójstwo. b. Życie jest święte o ile nie zachodzi sytuacja, że życie mniej świadome (a więc i niższego rzędu) stanowi bezpośrednie i realne zagrożenie dla życia na wyższym poziomie etycznym. Z tego płynąć może wniosek, że jeśli życie poczętego dziecka jest realnym i bezpośrednim zagrożeniem dla życia matki, można je teoretycznie zabić: nawet jak matka jest złą kobietą, to przecież jako matka innych dzieci jest odpowiedzialna za ich przeżycie i bezpieczeństwo, więc jej życie obiektywnie stoi wyżej na wypadek wyboru albo... albo... W sytuacji gdy kobieta taka nie ma dzieci, a dziecko poczęło się np. przy wykonywaniu pracy w charakterze prostytutki i stanowi realne medyczne zagrożenie życia, można się zastanawiać, czy życie matki jest w tej sytuacji wyższą wartością: kobieta je poczęła wybierając krańcowo ryzykowny zawód, którego nie musi wykonywać. Praktycznie każda kurwa może wykonywać inny zawód, więc wykonując taki a nie inny sama na siebie sprowadziła to nieszczęście. Nie oznacza to, że zawód taki jest koniecznie zły, a jedynie o to, że sama odpowiada za zaistniałą sytuację. Można sądzić, że kierowała się w wyborze zawodu nadzieją na łatwy chleb a sam wybór dowodzi wyjątkowej nieodpowiedzialności: każda prostytutka to bomba biologiczna. Nie jest jednak wcale powiedziane, że dziecko odziedziczy lub utrzyma jakąś śmiertelną chorobę. W tej sytuacji można powiedzieć, życie tej kobiety ma wartość mniejszą niż potencjał jaki tkwi w tym dziecku. Jeśli chce 'spędzić płód' to znaczy, że dziecka nie chce, więc jest szansa, że zrzeknie się praw, więc życie dziecka byłoby tu wartością nie mniejszą niż matki. Sytuacja ta jest jedną z wielu, które mogą różnie ukazywać prawo jednego życia do wyeliminowania drugiego. Oczywiście, interpretacja może być zła lub celowo nagięta na korzyść jednej ze stron, ale wtedy odpowiedzialność (prawną lub tylko moralną) ponosi osoba decyzyjna. Zakaz aborcji z wyjątkiem sytuacji oczywistego zagrożenia życia matki mającej na utrzymaniu dzieci, wydaje się rozwiązaniem fair w stosunku do jednostki nie mogącej się bronić. c. W/w rozważania są nieco teoretyczne w sytuacji gdy mówi się o zapłodnieniu in vitro i mając na uwadze postępy technologii medycznych, mogę sobie wyobrazić zabiegi transplantacji płodu do łona innej matki. 2. Eutanazja, samobójstwo i „przeludnienie” a. skoro wychodzimy z założenia o świętości życia mając na uwadze prawo człowieka do przeżycia życia by coś zrozumieć, coś osiągnąć, np. wyższy stopień człowieczeństwa, a zatem uważamy, że nie mamy prawa bez narzucającego się powodu tego życia komuś skracać, to zachodzi podejrzenie, że życie, które weszło w stan beznadziejnej wegetacji, wypełniło już swe ziemskie powołanie, a zatem na życzenie jego samego lub najbliższej rodziny, jako prawnych opiekunów, można takiej osobie i tym, którzy się nią opiekują 'skrócić cierpienie.' Jednak nie jest to czasem takie oczywiste, o czym w którymś z kolejnych podpunktów. b. czasem za eutanazję uważane bywa zaprzestanie sztucznego podtrzymywania życia. Skoro używamy medycyny do leczenia chorób, a przez to podtrzymujemy życie, które mogłoby się przez tą chorobę zakończyć, to dopuszczalne jest i stosowanie jej do przedłużenia życia. Problem polega na tym, że w pewnym wieku człowiek już nie jest w stanie doskonalić się, tworzyć lub być choćby użytecznym dla innych. Nie jest też wcale powiedziane, że chce dalej żyć. Być może nie jest w stanie się wyrazić czy chce dalej istnieć. Poza prawem do życia, w sytuacji nieuchronności śmierci, każdy powinien mieć do niej prawo w godnych warunkach. Czasem podtrzymanie życia nie powstrzyma tego co nieuchronne, absorbuje uwagę lekarzy, i/lub zajmuje szpitalne miejsce, ktróre mogłoby pomóc komuś, kto miałby jeszcze szansę życiem swoim coś zmienić, dokonać czy stworzyć. Można więc sądzić, że podtrzymanie życia nie ma sensu (jest bezcelowe) jako sztuczne odwlekanie tego co nieuchronne bez szansy na przywrócenia człowieka do minimalnej sprawności, za to rodzi cierpienie otoczenia. c. zastrzeżenie pierwsze polega na tym, że lekarz, który musiałby taką decyzję podjąć, składa przysięgę, i jest powołany do tego by 'po pierwsze nie szkodzić.' Odebranie życia – za wyjątkiem sytuacji gdy ono zagraża innemu i jest agresorem – jest powszechnie uważane jednak za szkodzenie człowiekowi, szkodzi jego życiu. Nie jest zadaniem lekarza dokonywanie analiz filozoficznych, d. zastrzeżenie drugie polega na ogromnym polu do nadużyć w interpretacji woli danej osoby do przeprowadzenia na niej eutanazji i (nie)istnieniu przesłanek by takiego 'zabiegu' dokonać. Można sobie łatwo wyobrazić nacisk firm ubezpieczeniowych (finansujących przecież służbę zdrowia) i/lub rządów na zwiększanie liczby eutanazji by ratować systemy ubezpieczeniowe. Nie jest to bezzasadna wizja, skoro rządy nie mają skrupółów wysyłając młodych ludzi na wojny by zabijali niewinnych ludzi i ginęli w imię wielkich interesów. e. Wniosek jaki nasuwa się w tej materii jest więc następujący: lekarz nie może w tych sprawach decydować. Nie powinien też tego robić członek rodziny: przemęczenie, rezygnacja, nadzieja na spadek i inne okoliczności nie czynią takiej osoby moralnie upoważnioną, nawet jeśli w obliczu niepoczytalności podopiecznego ma prawo do opieki i podejmowania tego typu decyzji. Taką decyzję mógłby podjąć jedynie sam zainteresowany, jednak nie cedując jej na lekarza a najzwyczajniej dokonując np. samootrucia. Należy rozumieć reakcję bliskich, chcących od takiej decyzji daną osobę odwieść, jeśli jednak cierpienie będzie nie do zniesienia i generalnie bez nadziei na zmianę na lepsze, dana osoba wiedząc czy i co jeszcze może w życiu dokonać i ważąc przy tym cierpienie jakie będzie musiała znieść i skutki uboczne swej agonii dla innych, to samobójstwo jest prawem człowieka. Przynajmniej nie stawiamy innych przez wyborem czegoś co mogą rozumieć jako zbrodnię i nie zmuszamy np. lekarzy do czegoś bliskiemu łamania przysięgi czy nawet zbrodni. Dokonujący samobójstwa poniesie jedynie odpowiedzialność etyczną przed bliskimi, samym sobą i Bogiem, jeśli kieruje się wiarą zakazującą samobójstwa. Myślę, że w pewnym wieku, sporządzając testament, należy też wyrazić wolę co do tego czy osoba bliska może przerwać sztuczne podtrzymanie życia, i w jakich okolicznościach dana osoba akceptuje eutanazję dokonaną przez osobę bliską, być może za radą lekarza. f. Pytanie jak na kwestie samobójstwa patrzyliby wierzący kierujący się wiarą mistyczną w postrzeganiu Boga ale i logiczną w podejściu do życia, np. bliską poglądów braci polskich? Pisząc ten kodeks etyczny nawiązywałem do tej spuścizny braci polskiej, która odnosi się do zasad mogących być punktem wyjścia do logicznie spójnego uniwersalnego kodeksu etyki czyniącego założenia metafizyczne. Nie mam ambicji tworzyć teologii ariańskiej i udawać, że wiem co Bóg myśli o samobójstwie, bo mogę się jedynie domyślać. Ten kodeks oparty jest na przekonaniu, że trzeba się kierować logiką, wiedzą i perspektywą kontynuacji i postrzegania egzystencji człowieka także i w innym wymiarze – perspektywą metafizyczną. Uważam, że przyjmując taki punkt widzenia, samobójstwo jest moralnie dopuszczalne. Człowiek nie ma wpływu na własne narodziny, więc jeśli ma być istotą obdarzoną wolną wolą, może przynajmniej mieć prawo uznać, że jego biologiczne życie zagraża jego życiu emocjonalnemu czy duchowemu, prowadząc do niekończącej się męki i degradacji swej osobowości bez realnej szansy na polepszenie sytuacji. Jeśli ktoś widzi swe człowieczeństwo na poziomie duchowym, w opozycji do materii, to ma prawo uznać, że wymiar fizyczny jest w jakimś momencie agresorem wobec jego człowieczeństwa duchowego i ma prawo swej duszy bronić przed uśmiercaniem przez ból czy nieznośność fizycznego bytu. Rzecz jasna konsekwencji prawnych nie poniesie. Może jednak i powinien przed podjęciem takiej decyzji zważyć inne względy etyczne: i. czy sytuacja jest na pewno nieodwracalna i beznadziejna (może lepiej ocenią to bliscy i chyba powinni utrudniać samobójstwo do czasu aż nie stanie się oczywiste, że sytuacja jest naprawdę bez wyjścia) ii. czy cierpienie na pewno jest nieznośne i czy nie należy poczekać aż minie lub się stanie znośniejsze iii. czy jednak życie takiej osoby nie ma obiektywnego sensu: czy nie jest potrzebny innym, czy nie ma talentów, które powinien rozwinąć, czy zabiciem siebie nie spowoduje trudnych do zrekompensowania strat dla bliskich, jakiejś sprawy czy 'ludzkości' Zwłaszcza teraz w czasach trudnych i otoczeniu coraz bardziej szkodliwym, wielu ludzi we wrażliwym wieku czy dramatycznych okolicznościach życiowych, pod wpływem ogromnego stresu i wyczerpania, może mieć skłonności samobójcze, a jednak obiektywnie 'życie jeszcze przed nimi.' Sądzę zatem, że rolą otoczenia jest szczególna ostrożność i wzajemna pomoc by samobójstwa nie stały się dramatyczną plagą współczesności. g. pokrewnym eutanazji tematem jest tzw. 'przeludnienie' i widoczne gołym okiem wysiłki międzynarodowych gremiów, np. fundacji i towarzystw, zmierzające do tzw. 'redukcji populacji.' Mówi się, że ludzi powinno być nie więcej niż 1-2 miliardy, bo świat większej liczby nie wyżywi. Powołuje się na najbardziej fantastyczne pseudo-odkrycia naukowe mówiące o śmiertelnie groźnym rzekomo wzroście CO2 w powietrzu przez przeludnienie. Myślę, że jest już dowiedzione lub oczywiste, że to nic innego jak propaganda polityczna i dezinformacja mająca na celu uzasadnienie działań takich jak sterylizacja biedoty w Trzecim Świecie, narzucanie podatków od emisji CO2 państwom-konkurentom ekonomicznym, czy wreszcie przykrywka do eksperymentów bądź zaplanowanych działań, które pod pretekstem tworzenia warstwy 'odbijającej promienie słoneczne' tworzą nasyconą nanocząsteczkami atmosferę, oraz zatruwają glebę i wodę. Niestety jedna z wiarygodnych teorii wyjaśniających opryski z samolotów (rządy nie podają oficjalnych uzasadnień widocznych w powietrzu jawnych oprysków całych państw) jest doprowadzenie do redukcji populacji. Należy nazwać sprawy po imieniu i stwierdzić, że wszelkie teorie wskazujące na konieczność redukcji populacji są po prostu uzasadnianiem zbrodni. Doprowadzanie do przedwczesnej śmierci to zabójstwo. Wołanie o redukcję populacji jest o tyle dziwne, że z tych samych środowisk słyszymy potępienie kary śmierci. Oczywiście takie dzialania wypływają ze zbrodniczych ideologii, które widzą ludzkość jako mniej więcej wielkie gospodarstwo bydła i trzody, które gdy trzeba to się namnaża, a gdy nie ma już potrzeby aż tak dużej pracy fizycznej, stosuje się ubój. Co więcej, takie działania jako bezpośrednio zagrażające życiu mają prawo być odbierane jako wystarczający powód do obrony koniecznej, gdy inne działania (petycje do rządów, skargi do prokuratury) nic nie dają. Populacja reguluje się sama. Nie jest znany górny limit populacji jaką utrzyma ziemia. Nowe technologie pozwalają optymalizować i maksymalizować produkcję żywności. Mnóstwo żywności wciąż się marnuje, a setki milionów ludzi jedzą kilka razy za dużo. Jeśli opłakujący wzrost populacji są w swył łzach szczerzy, powinni zacząć redukcję populacji od samych siebie i wtedy dadzą dobry przykład innym potencjalnym naśladowcom. Znane są też liczne przypadki fałszowania badań bądź naginania ich do przyjętych tez. 3. in vitro a. jednym z dwóch etycznych zarzutów wobec in vitro jest uśmiercanie pozostałych zarodków. Niektórzy politycy chrześcijańscy są za tym, by dopuszczać tylko 2 zarodki do inkubacji. Z czego jeden miałby być bezterminowo zamrażany. W naturze następuje o wiele więcej naturalnych poronień zarodków przed ich zagnieżdżeniem się w macicy niż jest ciąż. To samo następuje w zapłodnieniu in vitro: jeden zarodek zostanie wszczepiony a inne obumrą. Problem leży gdzie indziej. b. Po pierwsze jednak, nie ma gwarancji, że te 'zbędne' zarodki nie pójdą w kanał bądź na eksperymenty. Po drugie, poważniejszy problem polega na tym, że w wyniku tego zapłodnienia rodzą się dzieci słabsze i obarczone ryzykiem poważniejszych defektów genetycznych i chorób. Jak się okazuje, wyręczanie przez człowieka naturalnego i samoistnego doboru jaja i plemnika jest ułomne i potencjalnie szkodliwe. Ludzie decydujący się na taką formę uzyskania potomstwa biorą odpowiedzialność za przedwczesną śmierć dziecka i jego cierpienia. Jeśli zatem prawo miałoby usankcjonować taką formę pozyskiwania potomstwa, osoby chcące się kierować uniwersalną etyką transcendentną powinny wiedzieć, że z tego punktu widzenia, in vitro jest gorszym pomysłem niż adopcja, gorszym niż ewentualna transplantacja zarodka (jeśli medycyna to bezpiecznie umożliwi) a popularność tego pomysłu bierze się z motywacji ludzkich zupełnie sprzecznych z poglądami człowieka uznającego transcendencję i widzącego się w perspektywie wszechrzeczy. Osoby promujące to rozwiązanie chcą być panami życia, chcą dobrać atrybuty dziecka (a przecież to odrębna istota a nie ich maskotka), lub obstają przy tym, że pomimo ogromnego ryzyka chcą mieć swoje dziecko ze swoich genów, przez co przemawia egoizm. Są skuteczniejsze metody: dbałość o zdrowie prokreacyjne i wybór stylu życia, który nie utrudni późniejszego zachodzenia w ciążę; unikanie aborcji; leczenie bezpłodności; adopcja. Jednak jeśli te inne metody nie skutkują bądź są obarczone jakimiś poważnymi problemami, nie jest to rozwiązanie zbrodnicze (3a) a „jedynie” nieetyczne. 4. homoseksualizm, poligamia i antykoncepcja a. homoseksualne zachowania miały miejsce już wieki temu i są jakąś niestandardową formą uprawiania seksu i więzi między ludźmi. Ostatnio są to zachowania coraz powszechniejsze: są doniesienia, wyciszane przez przemysł farmaceutyczny, mówiące o zwiększonym prawdopodobieństwie skłonności homoseksualnych wśród dzieci matek stosujących antykoncepcję hormonalną. Być może więc nie mamy tu do czynienia jedynie z modą czy zachowaniami homoseksualnymi, które moglibyśmy tłumaczyć przez jakieś formy wpływu psychologicznego, ale w dużym odsetku będzie to orientacja i popęd na który ci ludzie nie mają wpływu. Nie można więc ich penalizować ani potępiać, skoro popęd ten nie jest wyborem tych ludzi ale prawdopodobnie czymś wrodzonym, przynajmniej w wielu przypadkach. Nawet jednak jeśli jest niestandardowym wyborem, to różne ludzie mają upodobania w różnych sprawach i o ile nie krzywdzą innych, nic innym do tego. b. z etycznego punktu widzenia, homoseksualizm wiąże się jednak z kilkoma problemami. Pierwszy z nich dotyczy akceptowania czy promowania, a może nawet tylko prowadzenia stylu życia będącego zagrożeniem epidemiologicznym. Nie są to dane nowe: Amerykanie ustalili że ogromna większość homoseksualistów jest nosicielami wirusa HIV, który poza USA i najbogatszymi krajami Zachodu jest chorobą śmiertelną. Zamiast więc promować ten styl życia należałoby podejmować inicjatywy mogące kształtować bezpieczniejsze zachowania homoseksualne. c. małżeństwa homoseksualne i adopcja. Środowiska homoseksualne domagają się prawa do ślubu bądź adopcji. Zapominają wszakże, że małżeństwo nie jest prawem, tylko przywilejem. Prawem jest dobieranie sobie partnera i robienie rzeczy nie naruszających praw czy zdrowia i życia innych, ale małżeństwo jest wyrachowanym przywilejem jaki państwo daje parom by wspomóc dwoje ludzi w zapewnieniu potomstwa i utrzymaniu go. Wyrachowanym, bo dzietność ma wiele zalet dla społeczeństwa: ułatwia utrzymanie osób starszych, do niedawna stanowiła o sile kraju, zwiększa wpływy z podatków itp. Jeśli państwo uważa, że promując homoseksualizm na czymś zyskuje, to oczywiście ma prawo to zrobić. Chodzi jednak o to, by decydujac o przeznaczeniu odbieranych podatnikowi pieniędzy wydawać je na coś pożytecznego. Czy pożyteczny dla społeczeństwa jest spadek dzietności (homoseksualista nie zajdzie w ciążę a dając adoptowanemu dziecku serię imprintów psychicznych może wychować dziecko na kogoś bezpotomnego)? Być może pożyteczne jest promowanie w tym środowisku monogamii. Czy jest to realistyczne? Czy nie jest to dawanie hojnych prezentów finansowych z których nikt poza homoseksualistami nic nie ma? Czy wreszcie rolą państwa jest dawanie prezentów za robienie tego co się lubi w sprawach seksu? Jeśli tak, to powinno się takoż nagradzać onanizm czy zoofilię. Jeśli państwo chce zachęcać do zmniejszania rozrodczości powinno dofinansowywać antykoncepcję. d. jeśli natomiast państwo obiektywnie powinno wspierać dzietność, to nie dość, że promocja i nagradzanie finansowe homoseksualistów jest lekkomyślną rozrzutnością, to jeszcze właściwie powinno do tych zachowań zniechęcać tych dla których jest to sprawa wyboru. Mówiąc o wspieraniu dzietności, dobry przykład daje Arabia Saudyjska, gdzie legalna jest poligamia i przyrost naturalny pomimo dostępności antykoncepcji i zamożności społeczeństwa. Właściwie, państwa europejskie stające na krawędzi bankructwa systemów ubezpieczeniowych powinny rozważyć wspieranie poligamii a nie homoseksualizmu. Jednak po raz kolejny okazuje się, że rządy krajów kapitalistycznych gdzie myśleniem rządzi pieniądz wolą ulegać żądaniom zorganizowanych lobby a nie prowadzić politykę zgodną z interesami większości. Poligamia ma liczne wady, ale tą jedną zaletę, że dzieci ma ten kogo stać na ich wychowanie i mniej kobiet żyje bezpotomnie poza związkiem małżeńskim. Kobieta chcąca mieć dzieci, zamiast wiązać się z leniwym żulem i czekać na zasiłek wybierze bardziej zaradnego życiowo mężczyznę, choć ten może już mieć inne żony. Geny i kultura promujące odpowiedzialność i zapobiegliwość będą się propagowały kosztem lenistwa i nieodpowiedzialności. Efekty uboczne w postaci większego ryzyka związków osób spokrewnionych owszem zaistnieją, ale w kraju, w którym uprzednio nie było poligamii, problem taki nie wypłynie zbyt wcześnie. Jeśli natomiast miałby wypłynąć, zawsze państwo ma możliwość zdelegalizowania takich małżeństw pod jakimś pretekstem. e. przewijający się tu problem antykoncepcji został póki co naświetlony odnośnie jego możliwego wpływu na homoseksualizm wśród potomstwa oraz ograniczania populacji. A przecież antykoncepcja (o ile nie jest zabijaniem zagnieżdżonego zarodka) jest w założeniu pomysłem na większą odpowiedzialność rozrodczą jeśli nie stać mnie na dziecko co rok a chcę dobrego pożycia małżeńskiego. Generalnie więc, seks bez konsekwencji nie jest grzechem i może dawać liczne korzyści psychosomatyczne. f. antykoncepcja może jednak spowodować eksplozję zachowań seksualnych wobec ograniczenia konsekwencji zajścia w ciążę. Do niedawna popęd seksualny był siłą rzeczy sublimowany m.in. w pracę czy sztukę. Teraz jest sposobem na rozładowanie stresów współczesności, wielu nawet jeszcze młodym ludziom do tego stopnia spowszedniał, że szukają coraz nowszych i dzikszych doznań by dawały podobną satysfakcję. Skuteczna antykoncepcja jest też jednym z czynników rozluźnienia więzi małżeńskich. Łatwa dostępność seksu bez konsekwencji może prowadzić do częstszych rozwodów i krzywdy dzieci. Tak więc z punktu widzenia powołania człowieka do celów wyższych niż fizjologia, stosowanie antykoncepcji to ryzyko poświęcania zbyt dużej uwagi na seks i wydatkowania na tę sferę życia zbyt wielu sił witalnych, a więc ryzyko nie trafienia w cel życia. Tak jak z internetem, alkoholem itp., tak z ułatwionym przez antykoncepcję seksem istnieje problem odpowiedzialnego użycia. Jeśli jednak wychowanie ukształtuje odpowiedzialnego człowieka nie będzie z tym problemu. Ukształtowany człowiek wartości będzie wiedział jaki użytek zrobić z antykoncepcji. 5. prawa zwierząt i wegetarianizm Wielką karierę robi ostatnio koncepcja etyczna Petera Singera, w myśl której zwierzęta to istoty czujące więc równorzędne ludziom, zwłaszcza że Profesor nie wierzy w Boga, zatem i nie uważa ludzkości za szczególnie uprzywilejowaną w Bożym planie. Poglądy pana Singera zasługują na odpowiedź, i niniejszy wysiłek twórczy jest jednocześnie jakąś skromną formą polemiki z teoriami Singerowskimi. Otóż: a. oczywiście zwierzęta nie zasługują na złe traktowanie, a my jeśli chcemy się uważać za istoty stojące wyżej od zwierząt to powinniśmy je lepiej traktować niż zwierzęta traktują same siebie. Tak naprawdę tylko przy prawdziwym człowieku zwierzę może czuć się bezpieczne. W większości przypadków zwierzęta potrafią zjeść nawet swoje własne małe a ich życie to notoryczny lęk i walka. Bądźmy więc lepsi od zwierząt. b. oczywiste też jest i to, że człowiek stoi wyżej od zwierząt bo istota świadoma i obdarzona potencjałem twórczym, którego ludzkości nie da żadne zwierzę, wymaga także innego traktowania i ma inne prawa. W poglądach obrońców praw zwierząt są też liczne niekonsekwencje, np. dlaczego odmawiamy prawa do spożycia zwierzęcia człowiekowi, podczas gdy jedzenie zwierzęcia przez zwierzęcia jest czymś naturalnym? Mówią, że zwierzę musi, bo ma instynkt a człowiek jest inny i może wybrać. Przecież oni mówią, że zwierzę jest niewolnikiem instynktu a człowiek istotą wolną … i … to nie przeszkadza im twierdzić, że zwierzęta stoją na równi z człowiekiem! c. stosunku ludzi do zwierząt dotyczy też problem jedzenia mięsa. Skoro powinniśmy być dla zwierząt lepsi niż zwierzęta są dla siebie nawzajem, to czemu mamy je zabijać i czy nie niszczymy siebie samych, naszej wrażliwości jedząc je? Zacznijmy od tego, że zwierzęta mogą mieć w sobie coś, co po śmierci zwierzęcia zostałoby zutylizowane przez inne zwierzęta, ptaki i rośliny. Pytanie czemu nie przez nas, skoro pośrednio, jedząc rośliny – wyrosłe także z soku i prochu zwierząt – i tak je przecież spożywamy? Podnosi się argumenty, że robiąc to ranimy wrażliwość naszych własnych dzieci i że zabić i zjeść to nie to samo co zjeść martwe zwierzę. Ale i zwierzęta jedzą inne zwierzęta polując na nie, więc chcąc udowodnić swą wyższość nie powinniśmy ich jeść. Może i racja, ale zapytajmy czy skoro w inny sposób możemy udowodnić, że zabijając zwierzę wcale się z nim nie zrównujemy, tak samo jak zwierzę nie zrównuje się z rośliną jedząc roślinę (nikt nie mówi, że to okrucieństwo, a rośliny też reagują: puszczają soki, kurczą się … ale milczą...), to zabicie zwierzęcia robi tu jakąś różnicę? Przecież tak czy inaczej, świnie w chlewie i tak żyją bo ten gatunek udomowił i chował człowiek, bez człowieka zwierzęta te nie pożyłyby sobie, albo całe życie musiałyby uciekać. A tak dzięki nam mają ten rok komfortu i nie gonią za wiktem. Po czym następuje nieuniknione i umierają, może trochę wcześniej, ale w sumie co taka świnia by w swym życiu wypełniła żyjąc te dwa lata dłużej? Więcej roślin przerobiłaby na nawóz. Ok, przeżyłaby może więcej orgazmów z prosiakiem, ale też nadmiar świnek spowodowałby rozrost populacji niedźwiadków, które zagroziłyby naszym siedliskom i … musielibyśmy walczyć z misiami, i w najlepszym razie te pożarłyby więcej innych stworzeń. Humanitaryzm w relacjach do świnek przejawiać się może w sposobie ich chowu i uboju, więc lepiej jeśli – jak w Anglii – brykają sobie po polu i lepiej jeśli są ubijane bez nieznośnego stresu w podróży. Wszystko to przy założeniu, że ich mięso i produkty, pozyskane ze zwierząt ubitych a nie martwych, ma dla nas jakąś unikalną wartość, której nie pozyskamy ze skały lub milczących roślin. I tu rodzi się pierwsza wątpliwość: współczesna produkcja żywności powoduje, że zwierzęta są faszerowane hormonami i chowane w okropnych warunkach. I zwierzęta cierpią i my chorujemy. To nie ma sensu. Lepiej jeść kotleciki z fasoli niż takie mięso. Wszakże ponoć mięso ma składniki potrzebne dzieciom. Niedawno natknąłem się na opracoewanie z którego wynika, że produky sojowe zawierają mnóstwo estrogenu. Oznacza to, że karmione nimi dzieci czy dzieci w łonach matek, jedzących je w dużych ilościach podczas ciąży, mają większe szanse stać się homoseksualistami. Więc zachodzi pytanie czy promocja diet wegetariańskich nie jest jednocześnie promocją stylów życia zmierzających do m.in. zmniejszenia populacji? I czy o to powinno nam, jako społeczeństwom, chodzić. Zalecenie tu byłoby więc takie, że nie ma moralnych przeszkód by jeść mięso. Należy jednak wysłuchać opinii niezależnych (np. od przemysłu przetwórczego) lekarzy i dowiedzieć się czy jedzenie mięsa jest dla nas niezbędne lub choćby tylko korzystne, i samodzielnie podjąć decyzję czy to zdrowa dieta. Obawiam się, że nie. Innym rodzajem moralnego zachowania jest dążenie do prawdy. Pewną odmianą tego dążenia będzie dogłębne zainyteresowanie tym co jemy i jaki ma to wpływ na nas i nasze dzieci. Nikt za nas tego wysiłku nie podejmie. Na przeciwnym etycznie biegunie będzie więc bezmyślne uleganie modom żywieniowym czy nieinteresowanie się zdrowotnymi konsekwencjami diety i stylu życia. 6. kara śmierci i służba wojskowa O ile zgodzimy się, że zabicie napastnika w koniecznej obronie własnej jest uzasadnione, o tyle zabicie jako kara postrzegane jest jako nieuzasadniony, bo ekstremalny, akt zemsty. Mówi się, że przecież a. i. zabitego nic już nie wskrzesi, ii. morderca w więzieniu może się nawrócić, a nawet w akcie ekspiacji wynagrodzić krzywdy rodzinie zabitego, może stać się lepszym człowiekiem, iii. mogą się zdarzyć pomyłki sądowe iv. zabijając dajemy zły przykład: skoro państwo morduje, to i zabójca może być przekonany o jakimś swym subiektywnym prawie do morderstwa v. skoro każdy ma prawo do życia, to zabójca też vi. w kraju chrześcijańskim trzeba respektować odnośne przykazanie, a jako członek ONZ powinniśmy respektować Powszechną Deklarację vii. przeciwnicy KŚ zwracają uwagę na niekonsekwencję w wielu krajach: dopuszcza się KŚ a mówiąc o świętości każdego życia zakazuje aborcji. Tyle, że... b. odnosząc się do w/w punktów jest też i druga strona medalu: i. tak, ale morderca może znów zabić i kolejnej ofiary nie wskrzeszą ci, którzy oszczędzą mordercę, a przecież prędzej czy później 'wyskoczy' albo przegrypsuje wyrok z więzienia, np. zleci zabójstwo świadka. ii. Taka szansa owszem istnieje, ale to rzadkie przypadki, bo wielokrotni mordercy to najczęściej degeneraci. Jeśli sąd nie uznał, że były dobre podstawy do zabójstwa, mord jest zbrodnią zdradzającą poważną charakteropatię... iii. niestety, tak. I to jest może nawet i wystarczającym powodem by KŚ nie stosowano. Ale wtedy trzeba karać tych, którzy umożliwią popełnienie przestępstwa na przepustce lub zlecenie wendetty z więzienia, i takie procedery w inny sposób skutecznie uniemożliwiać. iv. Mordercy mordują nawet jeśli państwo nie stosuje KŚ. Właściwie nie jest oczywiste, że tam gdzie stosuje się KŚ jest przez to więcej morderstw. Być może zależność jest odwrotna: tam gdzie jest więcej poważnych zbrodni tam stosuje się KŚ jako środek ostateczny. Więc to nie polityka karna państwa jest zwykle powodem dokonywania najcięższych zbrodni. v. Każdy człowiek ma prawo do życia, ale morderca zabijając kogoś bez bezpośredniego zagrożenia własnego życia wyjmuje się spod prawa i kwestionuje swoje własne człowieczeństwo; świadom konsekwencji sam się skazuje na śmierć, jako potencjalne zagrożenie kolejnego życia vi. chrześcijanie wierzą w Dekalog. Tam pisze: nie morduj. Zamordował morderca. Państwo go nie morduje a jedynie karze śmiercią. Różnica w tym, że morderca to nie jest ktoś kto słusznie karze, tzn. zapobiega kolejnym morderstwom (gdyby tak było nie powinien absolutnie zostać skazany na śmierć): on sam świadomie zadaje śmierć albo bez powodu albo z nieadekwatnych do czynu powodów. Biblia daje państwu prawo do zabijania. Zaś prawo ONZ to ustalenie jak każde inne. Można wybrać inne, zwłaszcza, ze wiele krajów ją stosuje, mimo że jest w ONZ (np. USA) vii. dokładnie to samo można powiedzieć o logice przeciwników KŚ: zakazują KŚ a dopuszczają aborcję. O ile jednak o logice zwolenników KŚ/przeciwników aborcji można powiedzieć, że efekt tych działań to więcej żyjących niewinnych ludzi a mniej zdegenerowanych bandytów, o tyle w logice pro-aborcyjnych przeciwników KŚ uderza ich (nieświadome, miejmy nadzieję) dążenie do mnożenia bandytów a ograniczania liczby niewinnych istnień. Podsumowując, w systemach praworządnych, skazujących za popełnione czyny i przy 100% pewności autorstwa zarzucanej zbrodni, KŚ wyczerpuje definicję koniecznej obrony, bo nigdy nie można być pewnym, czy bandyta nie ucieknie, nie załatwi sobie przepustki lub nie wyda wyroku z więzienia. Więc KŚ jest zapobiegnięciem kolejnego morderstwa przez kogoś o kim stwierdzono ponad wszelką wątpliwość rodzaj zaburzeń mogący skutkować kolejnymi morderstwami. W przeciwnym razie KŚ nie powinno się orzekać. Prawodawca powinien mieć orientację jak wygląda sytuacja. Jeśli jednak wprowadza KŚ z pobudek politycznych, by przypodobać się wyborcom i ze świadomością, że może dojść do pomyłek bądź werdyktów pod publiczkę, bierze na siebie odpowiedzialność za zabójstwo niewinnych ludzi i niestety, w tej sytuacji, niesłusznie skazany, przed wykonaniem wyroku, ma prawo nawet do zabójstwa w obronie własnej (np. przy próbie ucieczki). c. z zabójstwem (może i morderstwem) mamy do czynienia na wojnach. Utrzymywanie armii i zbrojenie kraju uzasadniać można następująco: i. chcesz pokoju, szykuj się do wojny: to dysproporcja sił najczęściej prowadzi do konfliktu zbrojnego ii. większość ludzi jeszcze długo będzie rządzić się niskimi pobudkami, a jeśli nawet nie większość społeczeństw, to większość elit rządzących państwami rządzi się raczej niezmiennymi doktrynami wojennymi, w myśl których potencjalnego przeciwnika należy atakować gdy jest najsłabszy. Więc nie można pozwolić sobie na słabość. iii. Wojsko dyscyplinuje rekrutów, daje potrzebne umiejętności techniczne i ich wychowuje iv. wydatki wojenne nakręcają koniunkturę OK, ale... d. można znaleźć i tu drugą stronę medalu: i. do wojen prowadzi także spirala zbrojeń. Nagromadzenie zbrojeń daje pokusę ich wykorzystania bądź odsprzedaży innym zanim będzie na tyle stara że można ją będzie jedynie zezłomować. ii. Niskie pobudki należy eliminować lub ograniczać a w ich miejsce promować wartości wysokie. Może należy dawać przykład, nie zbroić się a o interesy dbać dyplomacją, pieniądzem wspierającym sąsiadów i te elity w nim, które wykazują wyższą kulturę stosunków międzynarodowych. Więcej się zdziała łączeniem narodów we wspólnych działaniach dla wspólnego dobra. iii. Wojsko bywa wylęgarnią przemocy, chorób wenerycznych, kombinatorstwa, uczy cwaniactwa i niezdrowych relacji, a więc nie wychowuje a demoralizuje. iv. Wydatki wojenne biorą się najczęściej z kredytu; nadużywanie kredytu wcześniej czy później prowadzi do zapaści gospodarczej, kryzysów i rabunku mienia przez banki. Słusznie się mówi, że do wojen popychają światowe elity finansowe we własnym interesie, nie naszym. Podsumowując, do wojska powinni iść tylko ochotnicy a armia powinna być zredukowana do niezbędnego minimum, zdolnego odstraszyć potencjalnego agresora: broń powinien mieć każdy nienotowany obywatel po badaniach psychologicznych i powinny istnieć sensowne procedury działania obrony terytorialnej na wypadek zagrożenia. Armia powinna opierać się na wojskach rakietowych w większości o charakterze obronnym, ale i mających minimalny potencjał zaczepny by agresor wiedział o zdolności do adekwatnego odwetu. Broń w domu to także zdolność do obrony na wypadek chaosu i zamieszek wewnętrznych. cd. w komentarzu (wyszło ponad 60kb) |
2138 odsłon | średnio 5 (5 głosów) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
ciąg dalszy, to co się nie zmieściło, bo plik był za duży | |||
Leszek, 2012.01.22 o 18:44 | |||
7. życie społeczne: wybory, sądy, prawo Życia zbiorowe powinno rządzić się tymi samymi zasadami, co relacje ludzi między sobą (szacunek dla życia i efektów czyjejś pracy, odpowiedzialność) z poszanowaniem etyki w wymiarze historycznym. By zagwarantować ich przestrzeganie, instytucje organizujące współżycie społeczne mają za zadanie dopilnować, by życie społeczne było optymalnie zorganizowane, tak aby pomóc rozwinąć potencjał jednostek i zbiorowosci, oraz by zasady, którymi powinno żyć społeczenstwo były egzekwowane. Efekty zależą głównie od respektowania zasad przez ludzi w następstwie wychowania, kultury i zinternalizowania norm. Jednak jeśli to zawiedzie, rolą dysponentów aparatu przymusu jest występowanie w imieniu tych po stronie których stoi słuszność. Rolą elit jest wprowadzenie i utrzymanie systemu rządów i wymiar sprawiedliwości. Są za to odpowiedzialni jako ci, którzy mają możliwości i odpowiedni poziom świadomości. Różne są religie, wspólnoty i systemy przekonań więc powinno być przykładowo jakieś minimalne prawo, któremu każdy powinien podlegać; kraj może przecież być podzielony na religijne i etniczne samorządne getta a rząd centralny powinien prowadzić arbitraż między nimi, zajmować się sądzeniem w przypadkach spornych i wykonywać wspólne zadania na rzecz większej liczby wspólnot, np. koordynować wspólną obronę bądź prowadzić wspólne działania dyplomatyczne wobec partnerów zagranicznych. Tak czy inaczej, nie ma jednego niezastąpionego systemu społecznego, więc w wolnym świecie człowiek powinien mieć możliwość wyboru sposobu życia zgodnego z przekonaniami by jak najlepiej wykorzystać swój potencjał. Warto więc by istniała różnorodność systemów prawno-ustrojowych. W związku z tym: i. niezbyt dobrym pomysłem jest globalizacja idąca w kierunku ujednolicania modelu ustrojowego i narzucaniu coraz większej kontroli, ii. demokracja nie powinna być jedynym możliwym systemem, choćby dlatego, że nie wszystkie społeczności umieją czy nawet chcą brać odpowiedzialność za życie publiczne; tak naprawdę demokracja nie zawsze jest możliwa i często jest tylko atrapą. Tam gdzie jest atrapą tam jest listkiem figowym zasłaniającym haniebne praktyki korupcyjno-niewolnicze, więc głosowanie służy jedynie jako alibi dla zorganizowanej przestępczości, dające jej mandat do dalszych aktów rabunku i wykorzystywania populacji. iii. Zasady życia społecznego bywają krzywdzące, brutalne i zorientowane na cele materialne. Nie wszyscy dobrze się w nich odnajdują, więc należy zachęcać do dywersyfikacji modelów ustrojowych i emigracji między nimi. iv. Należy przywrócić idee dawnych samorządnych gett, posiadających własne sądy, gdzie ludzie rządziliby się swoimi prawami z możliwością swobodnego opuszczenia tych miejsc v. państwo powinno mieć charakter subsydiarny wobec rozmaitych wspólnot w nim funkcjonujących i rozmaicie powiązanych z innymi. vi. Państwo powinno wykonywać usługi minimum, wg uzgodnień pomiędzy różnymi wspólnotami lokalnymi. Zdzierstwo podatkowe ogranicza wolność ekonomiczną człowieka, a rozbudowana biurokracja, skłonna do korupcji, tylko tą patologię pogłębia. Podatki są najlepiej wykorzystywane na najniższym szczeblu; tylko nieznaczny ich procent powinien iść na najwyższy szczebel. vii. Sprawiedliwe sądy są podstawą jakiegokolwiek ładu. Jeśli sądy nie działają, wspierają jakąś klikę bądź są skorumpowane, niesprawiedliwe wyroki sądu powodują bezkarne wykorzystywanie jednych (którzy np. są pozbawiani środków/wpływów) przez innych, np. ludzi układu władzy (których sądy nie tkną). Prostą drogą prowadzi to do samosądów i chaosu – nikt nie chce przecież być krzywdzonym niewolnikiem, okradanym z owoców pracy przez jednych a zmuszonym do przepłacania przez innych. Jeśli taka sytuacja (a mówimy o istniejących faktach) doprowadzić miałaby krzywdzonych do aktów desperacji, to ci jak najbardziej mają prawo się bronić, np. przed śmiercią z głodu, bądź karami za niezawinione długi (bo ludzie jakiegoś państwowo-biznesowego układu im nie płacą za pracę). Broniąc się przed śmiercią i w imię zasad wyższego rzędu, etyczne są rozmaite środki. W końcu, etyczną jest taka sytuacja, gdzie życie zbiorowości dąży do urzeczywistniania obiektywnie dobrych wartości, omówionych w poprzednich rozdziałach. Podsumowanie To jedynie niektóre przykłady zastosowań koncepcji etycznej kierującej się przekonaniem (wyprowadzonym z analizy rzeczywistości) o tym, że liczy się coś więcej niż fizjologiczna potrzeba przetrwania, że wegetacja wypełniona nieistotnymi ekscytacjami i zakończona śmiercią nie ma obiektywnego sensu. Koncepcja ta zakłada, że aby normy etyczne miały obiektywną sankcję muszą opierać się na przesłankach do powszechnego zaakceptowania. Takimi przesłankami nie mogą być indywidualne przekonania czy dogmaty religijne. Mogą nimi być jedynie obiektywne argumenty dyskursu logicznego, wyprowadzone z najoczywistszych przesłanek. Nie powinny być oczywiście sprzeczne z powszechną intuicją sumienia. Opracowanie to nie ma na celu poniżania wartości wiary czy religijności. Jest wiele obszarów życia gdzie mają one wielką wartość, natomiast w wymiarze obiektywnego dobra i zasad, czyli tam gdzie należy zastosować system wartości niekoniecznie zbieżny z wiarą i ideologiami trafiającymi do emocji, trzeba się trzymać zasad raczej niezmiennych, do których należy logiczna argumentacja. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: ciąg dalszy, to co się nie zmieściło, bo plik był za duży | |||
janekk, 2012.01.22 o 21:42 | |||
Państwo powinno wykonywać usługi minimum, wg uzgodnień pomiędzy różnymi wspólnotami lokalnymi. Zdzierstwo podatkowe ogranicza wolność ekonomiczną człowieka, a rozbudowana biurokracja, skłonna do korupcji, tylko tą patologię pogłębia. powyższe jest jasne jak slońce chociaż wyjaśnienia wymagałaby rola tychże wspólnot lokalnych w ustalaniu podatków. Podatki są najlepiej wykorzystywane na najniższym szczeblu; tylko nieznaczny ich procent powinien iść na najwyższy szczebel. ale co do drugiej części tego zdania miałbym duże wątpliwości. Wadług mnie interes państwa jako całości jest nadrzędny tyle że obciążenia podatkowe obywatela powinny być na rozsądnym poziomie i aby to obywatel był głównym dysponentem wypracowanych pieniędzy a nie państwo albo jakieś wspólnoty lokalne bo to zatrąca mi komuną. Pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: ciąg dalszy, to co się nie zmieściło, bo plik był za duży | |||
Leszek, 2012.01.22 o 22:03 | |||
:-) nieznaczny procent to znaczy taki, który zapewnia obronność i to czego nie da się zrobić tam gdzie wiedzą co i jak. Państwo to organizacja która wyda wszystko co dostanie a nawet więcej i nikt na ręce nie patrzy, a na niższych poziomach patrzą. Państwa jest za dużo, i ono nic nie daje, za to robi się coraz potężniejsze by zabrać i kontrolować. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Etyka transcendentna 2/2 | |||
janekk, 2012.01.22 o 21:27 | |||
Panie Leszku dla przeciętnego obywatela dowolnego państwa poniższy fragment jest raczej oczywisty a postawa określana słowem patriotyzm pojawia się spontanicznie jako rozumienie tego że dobro jednostki jest nierozerwalnie związane z dobrem państwa. i. chcesz pokoju, szykuj się do wojny: to dysproporcja sił najczęściej prowadzi do konfliktu zbrojnego ii. większość ludzi jeszcze długo będzie rządzić się niskimi pobudkami, a jeśli nawet nie większość społeczeństw, to większość elit rządzących państwami rządzi się raczej niezmiennymi doktrynami wojennymi, w myśl których potencjalnego przeciwnika należy atakować gdy jest najsłabszy. Więc nie można pozwolić sobie na słabość. iii. Wojsko dyscyplinuje rekrutów, daje potrzebne umiejętności techniczne i ich wychowuje iv. wydatki wojenne nakręcają koniunkturę Jednak gra interesów różnych państw i narodów działa jak zarazki choroby atakujące osłabione organizmy które jeżeli nie znajdą dość siły aby pokonać chorobę to muszą paść stając się łupem agrasorów. Osłabianie państwa a więc de facto wojna już trwa a Polska w tym co świadczy o sile państwa a więc gospodarce i wojsku jest tylko atrapą państwa. Wydaje mi się też że nawet zwykły człowiek w chwili dokonywania konkretnego wyboru stosowałby się do większości opisanych zaleceń etycznych ale to nie dotyczy ludzi dla których wyznacznikiem postępowania jest pieniądz i to nawet w sytuacji gdy to postępowanie doprowadzi do ich własnej zguby. W każdym razie ja nigdy nie wchodziłbym w układ z takimi ludźmi a pewnie gdybym był z tego samego gatunku to odstrzeliłbym ich jako grożnych konkurentów. Zdaje mi się że historia zna już takie przypadki gdy pomocnicy gangsterów byli potem likwidowani. Pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Etyka transcendentna 2/2 | |||
Leszek, 2012.01.22 o 22:04 | |||
zgadzam się z Panem, że trwa niewypowiedziana wojna... coś tam w tekście sugerowałem. :-] | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |