słowa kluczowe: David Hume, Gabriel Narutowicz, Gnoza, John Locke, Manicheizm, Marek Stefan Szmidt, Rada Regencyjna, Schaftesbury, solidarność obywatelska, świety Augustyn.
Polska2014.12.18 13:00 12.20 13:23

Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)

   

"Kret" w Ruchu Narodowym?

 

Katedra Etyki Cywilizacji Łacińskiej zaprasza na część drugą analizy przyczyn rozbicia społeczeństwa polskiego, będącą skutkiem panującego i podsycanego przez rządzących zjawiska gnozy politycznej. Tematem szkicu jest także obecność "Kreta" w Ruchu Narodowym.


 
(c.d. z poprzedniej strony)
 

     Lata PRL to kolejny proces rozwarstwienia zrzeszeń zamieszkujących ziemie zrabowane Rzeczypospolitej: pierwszym z nich są „nowe” granice państwowe, obmyślone już za caratu, aby odizolować ziemie Korony od ziem Rusinów i skłócić do reszty Polaków z Niemcami, z którymi od czasów Obrony Głogowa w roku 1109 do powstania agresywnego Królestwa Prus w roku 1701, Korona Polska nie miała poważniejszych zatargów politycznych (sześćset lat!). Krzyżacy to odrębna kategoria.

     Bolszewicy, którzy przejęli władzę nad pojałtańskim kadłubkiem Rzeczypospolitej w roku 1945, doskonale rozumieją sens podziałów My-Oni. Na samym początku swoich rządów w PRL, całą „wierchówkę” państwa, a zwłaszcza aparatu przemocy, obsadzają nie rdzennymi Rosjanami, lecz znającymi język Polski komunistami, bezbożnikami i bezpaństwowcami, dla których jedyną ojczyzną jest związek sowiecki. Tworzą tym pierwszy podział w „nowej rzeczywistości”: My-Polacy – Oni-Żydokomuna, sami pozostając na uboczu tego konfliktu, aż do roku 1968, gdy „wyjdą z cienia”, jako Prawdziwi Polacy, aby – na kolejne lata „dobrego fartu” – opanować „niepokoje społeczne”…

     Określenie „Żydokomuna” pokutuje po dziś dzień w terminologii politycznej i Nikt, z tylu obecnych w przestrzeni publicznej Autorytetów moralnych, czy choćby tylko językowych, nie ośmielił się dotychczas nawet pisnąć, iż termin ten zawiera w sobie sprzeczność nie do pogodzenia, a wiec nie może oddawać rzeczywistości.

     Albowiem, określenie (nazwa własna) Żyd, jest w języku polskim zaprzeczeniem słowa komunizm.

     Le Juif – to francuskie słowo określające potomka plemienia Judy, a więc zaledwie jednego z dwunastu plemion Izraela; w polszczyźnie - wyznawcę Religii mojżeszowej, bez różnicowania jakiego nurtu współczesnego.

     Połączenie dość restrykcyjnej religijności, zawierającej 613 Przykazań i przywiązania do Kraju pochodzenia: Izraela, - gdzie już dwa razy wzniesiono Świątynię, - z bezbożnictwem, kosmopolityzmem i uwielbieniem do związku sowieckiego, jako „ojczyzny ideologicznej”, cechującymi komunizm – jest zabiegiem socjotechnicznym, mającym wywołać skojarzenie, poprzez neologizm: Żydokomuna, „wartości” politycznych komunizmu z określonym Narodem.

     Celem tej operacji socjotechnicznej, jest wytworzenie kolejnego podziału, według schematu Dualizmu Maniego: na My Dobrzy - Polacy – Oni Źli - Żydzi, celem antagonizowania grup etnicznych w zrzeszeniu poczuwającym się do bycia Polakami i Obywatelami. Powodem tych działań jest zaś odwrócenie uwagi od sowieckich, a więc „braterskich” mocodawców i inspiratorów represji jakie dotknęły Elity Niepodległościowe w latach czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

     Przez cały czas trwania PRL, władze „kopały okopy” pomiędzy grupami zawodowymi oraz tak zwanymi „klasami społecznymi”, oddzielając dualistycznym murem My-Oni, robotników od inteligencji oraz chłopów od całej reszty, aby nie dopuścić do wytworzenia więzi wspólnotowych, czego najlepszym przykładem było rozpędzanie demonstracji studenckich, w roku 1968, przy pomocy uzbrojonych w pałki i „zaktywizowanych” w tym celu (wódka, prochy, pieniądze) robotników.

     Podział ten – anty-cywilizacyjny i anty-narodowy - pogłębia się nadal, w zrzeszeniach „etnicznie polskich”, a jego współczesna odmiana przybiera tragiczną dla Państwowości Polskiej formę My albo Oni, co zapowiada krwawy finał, znany z Powstań Narodowych XIX i XX wieku a zwłaszcza już,  że Młodzież - prawem Młodości, czyli „bez głowy” - prze do konfrontacji ulicznej z władzą, przygotowaną, wyposażoną i zdeterminowaną, aby protesty uliczne „wdeptać w asfalt”, a później – w ramach „uspokojenia nastrojów społecznych” – obwieścić reformę ustrojową, w postaci tragifarsy pod tytułem Magdalenka_Bis, gdzie „odda” władzę umiarkowanej prawicy narodowej, składającej się z pieczołowicie – na tę okazję – „hodowanej” opozycji liberalno-narodowej, głoszącej totalitarne hasła socjalistyczne, ale „z Matką Boską w klapie”.

     Myśl konserwatywna nie po raz pierwszy przestrzega przed takimi scenariuszami i apeluje aby nie wychodzić na ulice, gdyż nie przyjmuje się walki na warunkach wroga, a Osoby propagujące takie „warianty taktyczne” a chowające się później za plecami Manifestujących, są – zdaniem Konserwatyzmu – co najmniej nieszczere… Na marginesie tego akapitu muszę dodać, iż analiza opowiadań naocznych świadków oraz sfilmowanych fragmentów ostatniego Marszu Niepodległości, wykazuje obecność „Kreta”, lub „Kretów” wśród organizatorów Marszu, a może nawet w samym  kierownictwie RN, gdyż Straż Marszu – dowodnie – wpuszczała do kolumny marszowej zadymiarzy w kominiarkach, co stanowi rażącą sprzeczność wobec późniejszych deklaracji przywódców RN, odcinających się od wszelkich działań chuligańskich, bądź agresywnych!

     Konfrontacja zaś z anty-cywilizacyjnym systemem przywiślańskim, czyli pojałtańskim układem geo-politycznym, nastąpić może dopiero wtedy i dopiero być skuteczną, gdy przezwyciężone zostaną podziały wewnątrz zrzeszeń, dokonane metodą gnozy politycznej, czyli Dualizmem Maniego.

     Co oznacza w praktyce przezwyciężenie Dualizmu i „zasypanie okopów” dzielących już nie tylko zrzeszenia etniczne, ale nawet przyjaciół i Rodziny?

     Tylko praca nad Sobą samym, aby w Drugiej Osobie, która „żyje obok”, a jest częstokroć „inna politycznie”, czy nawet narodowościowo, lub kulturowo, zobaczyć Bliźniego, którego Katolicka Nauka Społeczna, będąca podstawą etyki Cywilizacji Łacińskiej, nakazuje – słowami Jezusa Chrystusa, przekazanymi przez Ewangelie – Kochać jak Siebie Samego; a jeżeli „kochanie to” przychodzi z trudem, co po dziesięcioleciach edukacji i indoktrynacji bolszewickiej jest zjawiskiem zrozumiałym, to przynajmniej nie uważać za śmiertelnego wroga, na zasadzie Ja - DobryOn - Zły.

     Podstawą etyki Cywilizacji Łacińskiej, obejmującej także Osoby niewierzące, lub innych Wyznań niechrześcijańskich, jest uznanie zasady, iż w kontaktach z drugą Osobą należy kierować się Wiarą, Nadzieją, Ufnością i Miłością, nie zapominając pod żadnym pretekstem, że jest Ona godna takiego podejścia: Szacunku dla Jej przekonań (politycznych, religijnych), odmienności etnicznej, politycznej, etc. i nawzajem – jako Osoba ludzka posiadam przyrodzone, poprzez Akt Stworzenia, prawo do takiego samego traktowania przez Osoby inne, niezależnie od liczebności i wielkości zrzeszenia (Rodzina, Plemię, Naród, Państwo, Cywilizacja), w jakie się skupiły.

     Jest to stanowisko całkowicie i nieprzypadkowo zgodne z Katechizmem Kościoła Katolickiego, który – zgodnie z nauczaniem Chrystusa - drugą Osobę ludzką definiuje  jako Bliźniego:

              „2196 Na pytanie, jakie jest pierwsze przykazanie, Jezus odpowiada: "Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych" (Mk 12, 29-31).

         Święty Paweł Apostoł przypomina o tym: "Kto... miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne - streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego! Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa" (Rz 13, 8-10) ”.

     Z uwagi na fakt, iż nie wszystkie Osoby, stanowiące zrzeszenie Polaków i Obywateli Rzeczypospolitej, wyznają Religię rzymsko-katolicką, co nie jest wyłącznym wyznacznikiem przynależności do kręgu Cywilizacji Łacińskiej, należy zaznaczyć, iż wypracowała ona mechanizmy kulturowe, pozwalające na akceptację powyższych zasad przez Osoby innych Wyznań i Obrządków.

     Z owej wspólnoty kulturowej nie wyłączone są w żaden sposób Osoby wątpiące, czy niewierzące, gdyż problem „cnotliwego ateizmu” został już gruntownie przedyskutowany począwszy od Lorda Schaftesbury, którego preceptorem był John Locke, a także w traktacie Davida Hume, pod tytułem „A Treatise of Human Nature: Being an Attempt to Introduce the Experimental Method of Reasoning into Moral Subjects” (1739–40) - kończąc na pracy Paula Russela „Traktat Hume’a i problem cnotliwego ateizmu”.

     Powyższy pogląd – o nadrzędnej kulturowo i cywilizacyjnie roli Miłości Bliźniego w procesie odzyskania Rzeczypospolitej - nie dotyczy jedynie relacji Osoba-Osoba, ale rozwijany jest w Cywilizacji Łacińskiej, obejmującej zrzeszenia bytujące w Państwie Polskim – a będącej źródłem i inspiracją Myśli konserwatywnej – dalej, w zasadę obowiązującą małe i coraz większe związki Osób: począwszy od Rodziny, dalej przez Plemię, Naród, Państwo, aż po najwyższą formę zrzeszenia, jaką jest Cywilizacja.

     Do dodatkowych, lecz niezbędnych czynników, umożliwiających i przybliżających transformację ustrojową z dzisiejszego, post-komunistycznego, demokratycznego państwa prawa, owej skorumpowanej i opresyjnej wobec Obywateli łże-demokracji w państwo cywilizacyjnej  Normalności, jest także edukowanie: nie tylko w kwestii czym właściwie jest państwo, lecz także jakie są obowiązki rządów państw cywilizowanych. (O obowiązkach rządów państw totalnych, typu związek sowiecki, szkoda czasu pisać).

     Państwo, które jest tworem umowy społecznej – zagadnienia, którym zajmowali się już Starożytni – jest wynikiem zgody Osób ludzkich, tworzących wpierw społeczeństwo, przekształconych w ten sposób w Obywateli, którzy zrzekli się części swojej wolności, na rzecz przedstawicielstwa działającego w ich interesie, jak obrona i pokój wewnętrzny.

               „Chociaż genezą społeczeństw nie są formalne układy między jednostkami powodowanymi potrzebami i strachem, to jednak właśnie poczucie własnej słabości i niedoskonałości trzyma ludzi w społeczeństwie, wykazuje im konieczność tego związku i stanowi tym samym trwałą i naturalną podstawę oraz cement społeczeństwa obywatelskiego. I to właśnie rozumiemy przez pierwotną umowę społeczną." W.  Blackstone,  „Commentaries on the  Laws of  England”,  1765—1769.

      Jak słusznie zauważył sir William Blackstone, zgoda na oddanie części własnej wolności, poprzez utworzenie państwa (zgoda taka rozumiana jest także poprzez brak protestu) wynika jedynie z poczucia braku bezpieczeństwa i jego zapewnienie jest głównym zadaniem tego organizmu. W Jego epoce zastanawiano się poważnie nad idealną formą państwowości, za którą uznano:

               „…najlepszą republiką jest ta, która niezmiennością praw i jednorodnością rządu najbardziej przypomina dobrą monarchię; najlepszą monarchią jest ta, w której władza nie jest bardziej samowolna niż w republice. Agaton Wielanda poczyniwszy szereg doświadczeń w różnych narodach, z których składała się Grecja, nie opowiada się ani za demokracją, zamaskowaną formą tyranii, ani za arystokracją, znajdującą trwałe oparcie jedynie w ucisku ludu, ani za konstytucją mieszaną, swoistą chemią polityczną, która ze sprzecznych elementów pragnie utworzyć doskonałe ciało złożone. Koniec końców, woli monarchię, gdyż nieprzerwany ciąg złych królów jest mało prawdopodobny, a jeden dobry wystarczy, aby naprawić zło wyrządzone przez poprzedników. Taki był ogólny pogląd: składano niski pokłon republice, dodając, że jej naturalnym klimatem była starożytność i że jest ona stosownie j sza raczej dla małych państw, po czym skłaniano się ku monarchii, gdyż serca nadal pozostawały jej wierne”. Paul Hazard „Myśl europejska w XVIII wieku. Od Monteskiusza do Lessinga” 1935, wydanie polskie PIW 1972, str. 171.

 


5823 odsłony średnio 5 (2 głosy)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Piotr Świtecki, 2014.12.23 o 07:10
Szanowny Konserwatysto! Przeczytałem z przyjemnością, choć nie bez wysiłku (czy ze zrozumieniem - to jeszcze inna kwestia). Dziękuję zatem za kolejny bogaty, solidnie opatrzony odnośnikami, wymagający tekst. I za bardziej osobisty "rodzynek" w postaci napomknięcia "Zawsze w takich rubrykach pisałem: arystokratyczne, ale chyba Mi nie dowierzano…" :)

Niemniej, wśród rozlicznych zalet jedna postulowana w tekście myśl mnie razi. Tak, ta dotycząca "kwestii żydowskiej".

Otóż nie zgadzam się na to, by przykrawać rzeczywistość do posiadanych pojęć. "Żydokomuna" w sensie statystycznej nadreprezentacji osób pochodzenia żydowskiego jest faktem, co przyznają zarówno historycy, jak i (obecnie) środowiska żydowskie. Spierać się można co najwyżej o tej nadreprezentacji przyczyny (np. czy wynikały z istoty żydostwa, czy były tylko wynikiem położenia socjalnego mas żydowskich i tendencji emancypacyjnych). Jeśli Konserwatysta nie chce (skądinąd słusznie!) wichrować pojęć "żyd" (wyznawca religii żydowskiej) lub "Żyd" (etniczny, kulturowy), pozostaje mi tylko przyklasnąć. Ale oczekuję, że pojawi się pojęcie nowe, pozwalające uchwycić rzeczywistość "żydokomuny". Być może ujęcie cywilizacyjne będzie tu przydatne?

I druga kwestia: nawoływanie do bezwzględnej miłości bliźniego. Mam wrażenie, że zbyt płytkie i jednostronne. Przypominam, że przykazanie brzmi jak siebie samego, więc w imię miłości bliźniego nie mamy prawa mieć w pogardzie i zaniedbaniu innych dzieci Bożych, w tym siebie. To ma być miłość dojrzała, więc świadoma różnic kulturowych, religijnych, etycznych i cywilizacyjnych. A także świadoma własnej tożsamości (polskość i cywilizacja łacińska) i ją, zadaną przez Wielkiego Architekta, realizująca.

Oczywiście są to sprawy dla przeciętnego zjadacza chleba "transcendentne". Wraca jak bumerang kwestia elit - zarazem polskich i "łacińskich" - które by sobie w tej złożonej sytuacji radziły, będąc jednocześnie oparciem dla słabszych...

Kłaniam się!
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Marek Stefan Szmidt, 2014.12.23 o 09:29
Szanowny Panie Piotrze,
Dzięki za miłe słowa. Pytania przemyślę bo wychodzę dopiero jutro.
Wesołych Świąt
Tradycyjnie MStS
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Piotr Świtecki, 2014.12.23 o 09:50
Dziękuję, wzajemnie, a dodatkowo życzę zdrowia i humoru!
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Marek Stefan Szmidt, 2014.12.23 o 11:50
Szanowny Panie, humor.poprawi się przy 100kb, o co proszę w wolnej chwili ;-)
Pozdrawiam serdecznie MStS
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Marek Stefan Szmidt, 2014.12.28 o 11:28
Szanowny Panie Piotrze,
zadał Pan tak ciekawe pytania, iż jestem zmuszony napisać dwa szkice, w poruszonych przez Pana tematach
:-)
pozdrawiam poświątecznie
MStS
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Piotr Świtecki, 2014.12.28 o 11:35
Szanowny Panie Marku, lektura Pana artykułów jest przywilejem.
Moje tak uprzejmie przez Pana traktowane pytania to wynik zagubienia i słabości. Jeśli mimo to jest Pan skłonny się do nich odnieść, jestem w dwójnasób zobowiązany. Wyglądam zatem Pana kolejnej wypowiedzi.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Marek Stefan Szmidt, 2014.12.28 o 19:22
Szanowny Panie Piotrze,
z medycznego punktu widzenia: nie jest dobrze wzruszać Staruszka, chorego na serce...
:-)
dziękuje za miłe, lecz niezasłużone słowa
MStS
Pro Publico Bono
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Piotr Świtecki, 2014.12.28 o 23:09
Szanowny Panie Marku, nie wiem skąd Pan wytrzasnął w okolicach Świąt jakowegoś Staruszka, ale proszę niezwołocznie zaprzestać znęcania się nad nim! :-)

Swoją drogą, Święta bywają okazją do usłyszenia z ust Rodziny zadziwiających rzeczy. Mnie się np. przytrafił w tym roku szczery i pełen zachwytu komentarz na temat łysienia mej Osoby... O ile dobrze zrozumiałem, owo łysienie wychodzi mi jakoś majestatycznie, spektakularnie, imponująco i w ogóle - nadludzko ;-) Cóż.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Przekleństwo Manicheizmu: gnoza, jako narzędzie polityki antypolskiej (2)   
Marek Stefan Szmidt, 2014.12.29 o 12:02
Szanowny Panie Piotrze,
Staruszek to nieuchronność bytowania...
pozdrawiam Pana serdecznie
MStS
PS> Grunt do dobre samopoczucie Osoby dotkniętej Czasem...
:-)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑