słowa kluczowe: IPN, Jerzy Robert Nowak, NDz, Nasz Dziennik, antypolonizm, historia, hucpa, hutzpach, szkalowanie, Żydzi, żydokomuna.
Linki, cytaty, nowiny2013.04.25 19:29

Przemilczane zbrodnie na Polakach

(poleca )

Prof. Jerzy Robert Nowak, Nasz Dziennik, 2002-11-04

 
"Polacy mają, moim zdaniem, znacznie większe prawo mówić o pogromie Polaków przez Żydów, niż Żydzi o pogromach polskich."
 
(c.d. z poprzedniej strony)
 

Rzeź w Nalibokach

Dwulicowość i hipokryzję IPN najlepiej ilustruje następująca sprawa. Z jednej strony mieliśmy ogromną ilość, dosłownie setki wystąpień członków kierownictwa IPN na czele z samym L. Kieresem, "demaskujących" rozmiary "polskiej zbrodni" w Jedwabnem. Z drugiej strony ci sami ludzie nabrali wody w usta w odniesieniu do rozlicznych zbrodni popełnionych na Polakach przez zbolszewizowanych Żydów, milczą jak grób na ten temat w swych publicznych wystąpieniach. A przecież powinni publicznie zabrać głos chociażby na temat postępów śledztwa w sprawach wymordowania przez sowieckich partyzantów żydowskich mieszkańców polskiego miasteczka Naliboki (w 1943 roku) i wsi Koniuchy (w 1944 roku). Czy polskie tragedie, czy polska krew się dla nich nie liczą? Na próżno Kongres Polonii Kanadyjskiej wielokrotnie słał do IPN ponaglenia w tej sprawie. Kierownictwo IPN unikało nagłośnienia zbrodni popełnionych na Polakach i ograniczało się jak dotąd do trafiających do o wiele mniejszego kręgu komunikatów jednego z oddziałów IPN (por. internetowy komunikat oddziałowej Komisji IPN w Łodzi z 5 września 2002 roku). Dlaczego o sprawach tych zbrodni nie wypowiadał się publicznie sam prezes IPN Leon Kieres, dlaczego w czasie swych uniżonych przeproszeń wobec Żydów w USA nie zdobył się np. na polecenie im zapoznania się z wydanymi w USA książkami żydowskich autorów, dokumentujących zbrodnie zbolszewizowanych Żydów w Koniuchach na Polakach? Dlaczego? Odpowiedź na to jest aż nadto prosta - p. Kieres wyraźnie nie przejmuje się takimi "drobiazgami" jak zbrodnie na Polakach, on - z jakichś tylko jemu wiadomych względów - nabiera niezwykłej energii i pasji potępieńczej, gdy ma publicznie osądzać różne domniemane "polskie zbrodnie".

A oto, jak wyglądała pierwsza z tych przemilczanych przez L. Kieresa zbrodni - rzeź na Polakach w miasteczku Naliboki w powiecie Stołpce, województwo nowogrodzkie. Dnia 8 maja 1943 roku o świcie 128 polskich mieszkańców tego miasteczka zostało wymordowanych przez partyzantów dowodzonych przez dwóch żydowskich dowódców: Tuwię Bielskiego i Szolema Zorina. Wacław Nowicki, uratowany świadek tych wydarzeń, tak opisywał w książce "Żywe echa" (Warszawa, 1993) rzeź na Polakach, gdy o świcie przybyli partyzanci-mordercy: "Godzina 5 rano, 8 maja 1943 roku. Długa seria z kaemu rozpruła poniżej okien frontową ścianę naszego domu, stojącą pod nią kanapę - przeleciała przez pokój i ugrzęzła w przeciwległej ścianie zaledwie kilka centymetrów nad naszymi głowami (...). Mama dopadła okna. - 'Wieś płonie!' - krzyczy (...) o godzinie 7.00 (...) jęki ucichły. Zewsząd wiało grozą śmierci i zniszczenia. Ocaleni z pogromu mogli teraz zobaczyć tragedię swego miasteczka i dokonanego w nim ludobójstwa. W niespełna 2 godziny zginęło 128 niewinnych ludzi. Większość z nich, jak stwierdzili potem naoczni świadkowie, z rąk siepaczy Bielskiego i 'Pobiedy'.

Mordercy obojga płci wpadali do mieszkań i seriami z automatów unicestwiali we śnie całe rodziny, a obrabowane w pośpiechu (nawet z zegarków) domostwa palili i pijani od krwi z okrzykiem 'hura' szli dalej mordować. Wielu zbudzonych nagłą strzelaniną i jękiem sąsiadów wylatywało na podwórko. Tych rozstrzeliwano z dziećmi pod ścianami chat. Jedni i drudzy wraz z domostwem obracali się w popiół. Daleko słychać było ryk bydła i rżenie zagrabionych koni. Podczas dantejskiego pogrzebu trudno było zidentyfikować pozostałe czasem tylko kończyny dzieci, rodziców, dziadków z rodów Karniewiczów, Łojków, Chmarów i wielu innych".

Dodajmy, że wśród ludzi tak okrutnie mordujących polskich mieszkańców miasteczka Naliboki znaleźli się również ich żydowscy "sąsiedzi" (by użyć ulubionego określenia J.T. Grossa). Jednoznacznie stwierdza się to w internetowym komunikacie łódzkiej komisji IPN-u: "Część świadków wskazuje na nazwiska atakujących, zeznając, że wśród nich znajdowali się również byli mieszkańcy narodowości żydowskiej".

Warto tu dodać, że żydowski dowódca partyzancki Tuwia Bielski był wymieniany jednocześnie jako sprawca okrutnej rzezi w Nalibokach między innymi w publikowanym w "Magazynie Gazety Wyborczej" z 15 listopada 1996 r. tekście Jacka Hugona Badera "A rewolucja to miała być przyjemność". Bader pisał m.in. cytując relacje partyzanckie z tamtych lat: "Zaczęły się masowe rabunki wsi. I to nie było raz czy dwa, ale jedni wychodzili, drudzy wchodzili. Miejscowi zaczęli więc walczyć o chleb, organizowali polsko-białoruską samoobronę. My ją wspieraliśmy. Sowieci likwidowali. Wykańczali wioski. Derewno, Rubieszewice, Starynki, Michałowo. W Nalibokach wyrżnęli 127 ludzi z samoobrony. Wszyscy mówili, że Naliboki zrobił Bielski". Wcześniej J. Hugo Bader pisał, że Tuwia Bielski był partyzantem żydowskim. Inny rozmówca Badera - Boradyn tak mówił o żydowskich partyzantach z oddziałów Tuwii Bielskiego i Szolema Zorina: "Grupy rabusiów i tyle, którzy brali od kogo popadnie. Jedzenie, dziecięce ubranie, pościel, łyżki, widelce, kosztowności...". Obraz uzupełnia w tekście Badera relacja byłego żydowskiego partyzanta, dziś emeryta - Jakowa Rumowicza. Wspominał on: "U nas prawie połowa to Żydzi byli, ale co to za partyzanci? Grabili tylko i gwałcili".

W internetowym komunikacie IPN z 5 września 2002 roku m.in. czytamy na temat rzezi w Nalibokach: "Miasteczko Naliboki, powiat Stołpce, woj. nowogródzkie do września 1939 r. zamieszkane było głównie przez ludność polską i żydowską. Począwszy od 1942 r. na Naliboki zaczęły napadać bandy rabunkowe, rekrutujące się z rozbitych przez Niemców zdemoralizowanych oddziałów sowieckich, ukrywających się w okolicznych lasach. Działalność tych band miała charakter wyłącznie rabunkowy. W celu ochrony ludności polskiej w Nalibokach powstał składający się z Polaków oddział 'samoobrony', którego dowódcą został Eugeniusz Klimowicz. Początkowo Polacy współpracowali ze stacjonującymi w bazach położonych w Puszczy Nalibockiej partyzantami sowieckimi, dowodzonymi przez mjr Rafała Wasilewicza. Wspólnie zwalczali oni grasujące na tych terenach bandy rabunkowe, jak i Niemców. Wiosną 1943 r. doszło do dwóch spotkań Eugeniusza Klimowicza i Rafała Wasilewicza. Dowódcy sowieccy pragnęli podporządkować sobie 'samoobronę' z Nalibok. Polacy nie wyrazili na to zgody. Zawarto jednak porozumienie, na mocy którego partyzanci sowieccy i członkowie polskiej 'samoobrony' mieli zaniechać wzajemnych napadów. Miasteczko Naliboki i pobliskie osady miały stanowić domenę Polaków z 'samoobrony'. Pomimo tego w nocy z 8 na 9 maja 1943 r. partyzanci sowieccy zaatakowali Naliboki. Zatrzymywali oni głównie mężczyzn i po wyprowadzeniu ich z domów rozstrzeliwali. Spalili również szereg zabudowań oraz miejscowy kościół. Łącznie zginęło ok. 120-128 mężczyzn oraz 3 kobiety" [podkr. J.R.N.]. Zdumiewa fakt, że zarówno w cytowanym przeze mnie fragmencie komunikatu łódzkiej komisji IPN, jak i w pozostałej części nie zdobyto się na wymienienie 2 nazwisk żydowskich dowódców band rabunkowych, które dokonały rzezi Polaków: Tuwii Bielskiego i Szolema Zorina. Zapomniano również zaznaczyć, że w wielkiej części wspomniane mordercze bandy składały się z Żydów. Czyżby autorzy komunikatu łódzkiej komisji IPN-u obawiali się, że gdyby podali tak ważne i niezbędne informacje o roli zbrodniczych żydowskich partyzantów sowieckich, to srodze pogniewa się na nich sam prezes L. Kieres. Jak ocenić jednak tego typu zatajenia?

Masakra Polaków we wsi Koniuchy

Kolejną wciąż dziwnie przemilczaną w publicznych wystąpieniach Kieresa i innych IPN-owskich prominentów sprawą jest historia okrutnej rzezi popełnionej na mieszkańcach we wsi Koniuchy 29 stycznia 1944 r. Publiczne milczenie w tej sprawie, poza skierowanym do dużo węższych kręgów internetowym komunikatem łódzkiej Komisji IPN z 5 września, prawdziwie szokuje. Przecież w sprawie masakry w Koniuchach, o której jak najszybsze zbadanie po tylekroć upominał się Kongres Polonii Kanadyjskiej, nie trzeba przeprowadzać nawet żadnej ekshumacji jak w przypadku Jedwabnego, ze względu na fakt, że paru zbrodniczych żydowskich partyzantów otwarcie chlubiło się swymi "wyczynami" w książkach opublikowanych w Stanach Zjednoczonych. Na przykład Chaim Lazar opisywał w książce "Destruction and Resistance" (New York, Schengold Publisher, 1985, s. 174-175): "Pewnego wieczoru stu dwudziestu partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń, wyruszyło w kierunku wsi. Było wśród nich około 50 Żydów, przewodzonych przez Jacoba Prennera. O północy przybyli oni na koniec wsi i zajęli odpowiednie pozycje. Rozkaz nakazywał, aby nie darować nikomu życia. Nawet zwierzęta domowe miały być wybite, a cała własność zniszczona... Sygnał dano tuż przed świtem. W ciągu niewielu minut okrążono wieś z trzech stron. Z czwartej była rzeka i jedyny most, który znajdował się w rękach partyzantów. Partyzanci, z zawczasu przygotowanymi pochodniami palili domy, stajnie i spichlerze, gęsto ostrzeliwując siedliska ludzkie... Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali szukać drogi ratunku. Ale zewsząd czekały na nich śmiertelne pociski. Wielu wskakiwało do rzeki i płynęło nią ku drugiemu brzegowi, ale i ich również spotkał taki sam los. Zadanie wykonano w krótkim czasie. Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt".

Potwierdzenie opisów okrutnej rzezi dokonanej na Polakach znajdujemy również w paru innych książkach autorów żydowskich, wydanych w USA. Między innymi Isaac Kowalski pisał: "Nasz oddział otrzymał rozkaz, aby zniszczyć wszystko, co się rusza i zamienić wieś w popioły. Dokładnie o ustalonej godzinie i minucie wszyscy partyzanci z czterech stron wsi otworzyli ogień z karabinów ręcznych i maszynowych, strzelając kulami zapalającymi w zabudowania wioski. Tym sposobem dachy gospodarstw zaczęły się palić (...) Gdy później przemaszerowaliśmy przez Koniuchy (...) był to jak gdyby przemarsz przez cmentarz" (por. I. Kowalski "A Secret Press in Nazi Europe. The Story of a Jewish United Partisan Organization", New York, Central Guide Publication, 1969, s. 333-334. Zob. także I. Kowalski, wybór i redakcja "Anthology on Armed Jewish Resistance, 1939-1945" t. IV, New York 1991, Jewish Combatants Publishers House, s. 390-391). O rzezi polskich mieszkańców w Koniuchach pisze z dumą również inny autor żydowski Rich Cohen w książce pod wymownym tytułem "Mściciele" ("The Avengers"): "Koniuchy były wioską o zakurzonych drogach i osiadłych w ziemi, nie pomalowanych domach. (...) Partyzanci (...) zaatakowali Koniuchy od strony pól, a słońce świeciło im w plecy. (...) Partyzanci wrzucili granaty na dachy, a w domach wystrzeliły płomienie. Chłopi wybiegali drzwiami i biegli drogą. Partyzanci ich gonili strzelając do mężczyzn, kobiet i dzieci. (...) Setki chłopów zginęły w ogniu krzyżowym" (R. Cohen "The Avengers", New York, Alfred A. Knopf, 2000, s. 145). Ogromnie zasłużona w działaniach na rzecz obrony dobrego imienia Polaków Hanna Sokolska z Komisji Informacyjnej przy Zarządzie Głównym Kongresu Polonii Kanadyjskiej w liście do szefów IPN-u 17 lutego 2001 r., podając bogato udokumentowane dowody zbrodni żydowskich partyzantów sowieckich w Koniuchach, powołała się również na potwierdzenie rzezi w Koniuchach, zawarte w dzienniku partyzantów żydowskich pt. "Operations Diary of a Jewish Partisan Unit in Rudniki Forest". Według Sokolskiej, dziennik ten jest dostępny w internecie: www.yadvashem.org. W dzienniku tym podano, że w napadzie na wieś uczestniczyli partyzanci z oddziałów J. Prennera ("Śmierć faszystom") i Shmuela Kaplinskiego ("Ku zwycięstwu"). Ponadto swój udział w akcesji likwidacji wsi Koniuchy potwierdził - wg Sokolskiej - Zalman Wyłożny, który służył w oddziale "Śmierć faszystom". Stwierdził on, że "cała wieś została puszczona z dymem, a mieszkańcy wymordowani" (zob. J. Gołota "Losy Żydów ostrołęckich w czasie II wojny światowej"; "Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego", nr 187 /1998/, s. 32). Autor powoływał się na zeznania Z. Wyłożnego (Yad Vashem 1503-80-1). Sokolska pisała w liście do szefów IPN-u z 17 lutego 2001 r. również o tym, że obecnie znane są już nazwiska niektórych żydowskich sprawców rzezi: Jacoba Prennera, Shmuela Kaplinskiego, Shlomo Branda, Isaaca Kowalskiego, Chaima Lazara, Israela Weissa i Zalmana Wyłożnego. Byli oni - wg Sokolskiej - "przeważnie obywatelami RP".

Znamienne, że sprawcy rzezi Polaków we wsi Koniuchy uzasadniali tę masakrę całej wioski tym, że była to wieś "reakcyjna". Przypomnijmy więc, że wśród wymordowanych "reakcjonistów" była m.in. 1,5-roczna N. Molisówna. Można domniemywać, że swą "reakcyjność" wyssała z mlekiem matki, podobnie jak inna zamordowana - 4-letnia Marysia Tubisówna. W wydawanej w Wilnie "Naszej Gazecie" z 29 marca 2001 r. czytamy wyliczenie niektórych nazwisk polskich ofiar zamordowanych przez żydowskich partyzantów sowieckich w Koniuchach. Były wśród nich m.in. obok wspomnianych już 1,5-rocznej Molisówny i 4-letniej Tubisówny całe rodziny, np. Zygmunt Bandalewicz (8 lat), Mieczysław Bandalewicz (9 lat), Stanisław Bandalewicz (45 lat), Józef Bandalewicz (54 lata), Stefania Bandalewiczowa (48 lat). Jak pisano w "Naszej Gazecie": "Półtoraroczna córeczka Molisowej zginęła wraz matką, gdy ta uciekała pośród kul, trzymając ją na ręku". Andrzej Kumor cytował w artykule publikowanym na łamach polonijnej "Gazety" w Toronto z 4-6 maja 2001 r. rozmowę z naocznym świadkiem tamtych okrutnych wydarzeń Edwardem Tubinem (miał wówczas 13 lat). Tubin opisywał: "Nie było różnicy, kogo złapali, to wszystkich bili. Nawet kobietę jedną, uciekała tam w las ku cmentarzu, to nie strzelali, ale kamieniem zabili, kamieniem w głowę. Jak mamę zabili, to może z 8 kul po piersiach puścili (...). Wojtkiewicza żona była w ciąży i chłopak był, nie miał nawet 2 latka. Zabili ją, a chłopak został żywy. Przynieśli słomę, na nią rzucili, zapalili. Temu chłopaczkowi nogi poopalało - paluszki jemu odpadły. Przeżył pod tą matką. Jak zapalili, to tylko nogi mu się spaliły. Było strasznie, było strasznie, nie przepuścili nikomu".

W internetowym komunikacie Oddziałowej Komisji IPN w Łodzi z 5 września 2002 r. m.in. czytamy na temat rzezi w Koniuchach: "Jeden ze świadków był w Koniuchach w dniu 2 lutego 1944 r., a więc w kilka dni po napadzie. Zeznał, iż widział popalone domy, rozpaczających, ludzi, pozostawione dzieci. Z relacji osoby, która zdołała się ukryć w czasie napadu, słyszał, iż wieś podpalono z obu stron, a potem strzelano do uciekających ludzi. (...) Z zeznań wynika, iż część ofiar, zwłaszcza osoby stare i schorowane, zginęła, spalona we własnych domach. Natomiast do części mieszkańców, którzy starali się uciekać, strzelano. W taki sposób zginęły osoby z rodziny P. Zwłoki małżonków Stanisława i Katarzyny P. odnaleziono zwęglone w domu. Ciało ich córki Genowefy P. ze śladami kul i przypalonymi stopami leżało na podwórku".

Dlaczego dokonano tego mordu na Polakach w Koniuchach? Bo chciano "odpowiednio" odstraszająco ukarać mieszkańców wsi, która chciała się bronić przed ciągłymi niszczącymi ją do cna rabunkami. Polscy chłopi zorganizowali jednostkę "samoobrony", aby ochronić wieś przed ciągłym rekwirowaniem żywności. Wieś w tym czasie nie miała już dosłownie środków do życia. Wileńska "Nasza Gazeta" z 29 marca 2001 r. przytoczyła relację naocznego świadka Liliany Narkowicz opisującą, że partyzanci "dokonywali wciąż grabieżczych napadów, niczym bandyci. Nasi mężczyźni zbuntowali się. Nie mieliśmy czym karmić własnych dzieci. U niektórych bieda aż piszczała".

Dlaczego L. Kieres i inni szefowie IPN-u nie nagłaśniają publicznie przebiegu zbrodniczej rzezi na Polakach w Koniuchach? Czy dlatego, że w Koniuchach zginęli "tylko" Polacy, a w zbrodni aktywnie uczestniczyło 50 żydowskich partyzantów sowieckich, poza Rosjanami i Litwinami?

 
 
Źródło: naszawitryna.pl 

« poprzednia strona   str. 3 z 3 (ostatnia)
4226 odsłon średnio 5 (3 głosy)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Przemilczane zbrodnie na Polakach 
Paweł Tonderski, 2013.04.25 o 20:47
W większości z treścią książki autorstwa pana Nowaka zgadzam się. Mam tylko jedną uwagę, jeżeli piszemy na ten temat książki, wydajemy je, publikujemy na portalach, czytamy, to moim zdaniem te zbrodnie nie są już w tym momencie przemilczane, tylko z rozmysłem przez polskojęzyczne media, takoż elity oraz tzw. historyków pomijane, albo zakłamywane, z rozmysłem źle interpretowane, wskazywane, że winą za te zbrodnie w jakimś procencie większym lub mniejszym są obciążeni sami Polacy... Jednak tutaj w tym dziele miał swój udział i PiS oraz nieżyjący Lech Kaczyński.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑