słowa kluczowe: Bolek, Lech Wałęsa, Solidarność, WZWW, Wałęsa, Wolne Związki Zawodowe. | |||
Linki, cytaty, nowiny | 2010.12.14 15:34 2011.01.02 17:35 |
Zdrada | (poleca Piotr Świtecki) | ||
(Lech Zborowski) Życiorys Wałęsy [...] pełen jest kłamstw i wytworów chorej fantazji. | |||
(c.d. z poprzedniej strony) W międzyczasie na sali pojawił się Aleksander Hall i poinformował Wałęsę o rozpoczynającej się na ulicach Gdańska wojnie. Wódz doskonale o tym wiedział. Przyjął informację z całym spokojem i zatrzymując ją dla siebie, dalej odgrywał swój teatr zdrady. Pozwalał na zabawę w obrady wiedząc doskonale, że w całym kraju więzienia zaczynały zapełniać się ludźmi, którzy mu zaufali. Około godziny pierwszej w nocy Lech Wałęsa wracał do domu wieziony służbowym samochodem przez swojego esbeckiego kierowcę. Przez całe lata zastanawiałem się jak ta jego podróż ulicami Gdańska mogła wyglądać. Tak się złożyło, że w tym samym czasie wraz z przyjaciółmi ja również przemierzałem ulice tego miasta, próbując ratować związkowych przyjaciół od aresztowania. Zrządzeniem losu stałem się świadkiem napaści oddziałów ZOMO na siedzibę Gdańskiej Solidarności. Tej samej, w której jeszcze kilka godzin wcześniej siedział za wielkim biurkiem „bohaterski” Lech. Oglądałem będąca już w pełnym rozpędzie nie wypowiedzianą wojnę. Wielu rodaków siedziało już zdezorientowanych w zimnych celach więzień. Wiele rodzin zdążyło już doświadczyć wizyty bezpieki. Na drogach całego kraju esbeckie samochody wiozły skutych kajdanami niewinnych ludzi. Na gdańskim dworcu i w gdańskich hotelach aresztowano właśnie przywódców Solidarności. Brakowało tylko tego, który zdradził. Tymczasem on sam najspokojniej w świecie wracał swym samochodem do domu na Zaspie. Którędy jechał, że nie widział rozbitej siedziby własnego związku? Jak to się stało, że nie widział zomowskich kolumn wypełniających ulice miasta? Jak mógł nie dostrzec tego wszystkiego co widzieliśmy my? Oczywiście są to pytania czysto retoryczne gdyż on nie tylko doskonale wiedział co się dzieje, ale też dawno już podjął decyzję po której stronie barykady stanie tej nocy. Kiedy dotarł do domu w jego mieszkaniu pojawili się działacze RMP. Zaniepokojeni zdawali relację o wszystkim co działo się w tym czasie w trójmieście. Wałęsa wysłuchał ich z całym spokojem, po czym najspokojniej w świecie położył się spać.(!) Przyznał się do tego w późniejszych wspomnieniach. Nie trzeba przypominać, że w czasie kiedy wódz spał w najlepsze z całą świadomością tego co działo się na zewnątrz, bezpieka kontynuowała wyrywanie z łóżek tysiące zdradzonych przez niego Polaków. Dopiero około godziny drugiej naszemu „dzielnemu” przywódcy przerwano „zasłużony odpoczynek”. Nie była to jednak brutalna akcja ZOMO czy bezpieki. Nie wyłamano drzwi i nie wywleczono naszego „symbolu oporu” w kajdanach na trzaskający mróz. W mieszkaniu Wałęsy pojawili się wojewoda Gdańska Jerzy Kołodziejski i pierwszy sekretarz komitetu wojewódzkiego Tadeusz Fiszbach. Gospodarz został zaproszony na rozmowy do Warszawy w charakterze gościa tych, którzy właśnie rozprawiali się z Polską i Polakami. Wałęsa nie odmówił aby w konsekwencji zostać ewentualnie internowanym jak wszyscy inni przywódcy związku. Został za to przewieziony luksusowym samolotem. Dopiero po kilku dniach zamieniono mu status gościa na internowanego. Ta decyzja wcale nie była od początku taka oczywista. Paweł Zyzak w swej książce pisze o tym: „Postanowił lub został przekonany, gdyż wahał się, że powinien zostać internowany razem z innymi działaczami. Oczywiście w przypadku Wałęsy „razem z innymi działaczami” oznaczało gościnę w należącym do partii luksusowym ośrodku wczasowym w Arłamowie. „Okropne” warunki w jakich się znalazł zapewniały wygodny pokój. Pozwalały na nieograniczone wizyty rodziny i znajomych. Zapewniały wyszukane wyżywienie i stałe dostawy alkoholu. Nie mówiąc już o rozrywkach wszelkiego typu. Spotkałem się kiedyś z argumentem, że miejsce jego odosobnienia nie zależało od niego. Oczywiście nie jest to prawda, bo gdyby Wałęsa nie zdradził i nie stanął po stronie komunistycznych oprawców to takie traktowanie nie stało by się jego udziałem. Znalazł by się wówczas tam gdzie być powinien – pośród innych związkowych działaczy, a gdyby nie był tchórzem jakim był to znalazł by się w podziemiu, organizując właściwy społeczny opór, do czego był zobowiązany. Rzecz w tym, że Wałęsa ani razu nie zażądał aby umieszczono go tam gdzie siedzieli inni członkowie związku, któremu miał przewodzić. Nigdy nie zamierzał dzielić ich losu. Nie zainteresował się ich bezpieczeństwem. Nie odmówił dawanych mu luksusów. No, ale w końcu jeśli świadomie i z premedytacją skazał swych związkowych przyjaciół na taki los, to troska o nich byłaby raczej działaniem dziwnym. Można założyć, ze planował za kilka lat „walczyć” o jakiś pomnik upamiętniający tych ludzi, których sprzedał. W końcu zrobił to w stosunku do swoich stoczniowych kolegów, których wydał w ręce bezpieki po grudniu 1970. Nawet przy największych chęciach trudno znaleźć wytłumaczenie, które mogłoby złagodzić obrzydzenie postawą Wałęsy. Nawet gdyby założyć, że bodźcem jego działania był zawsze u niego obecny strach , którego świadkiem byłem jeszcze w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża, to nie może to być wytłumaczeniem dla tak ohydnej zdrady. Zwyczajnie dlatego, że jeżeli nawet wódz postanowił czekać na decyzję o swoim własnym losie, chowając się pod pierzyną, to miał on obowiązek zadbać o to, aby inni mogli bronić siebie i związku. Nie tylko nie zrobił tego, ale wręcz postarał się o to aby uniemożliwić innym takie działanie. Co było potem również nie jest tajemnicą. Najpierw złożył komunistycznym władzom obietnicę lojalności, a następnie rozgościł się w najlepsze w ośrodku wczasowym swych dzisiejszych sojuszników. Kiedy już stamtąd wychodził, w rozmowie z bezpieką, której wcale nie musiał prowadzić, przypominał z wielkim zadowoleniem o swoich zasługach w wyrzucaniu z Solidarności wszystkich tych, którzy się bezpiece nie podobali m. in B. Borusewicza i A. Walentynowicz. Zanim przewieziono go z powrotem do jego ukochanego domowego łóżka złożył bezpiece kolejną obietnicę, że nie tylko sam nie podejmie żadnej działalności przeciwko komunistycznej władzy, ale też że zrobi wszystko by powstrzymać działalność innych. I chociaż zapomniał o obietnicy złożonej związkowcom kiedy zaufali mu powierzając funkcję szefa Solidarności , to jednak obietnicy złożonej komunistom dotrzymał. Niedawno trafiłem na artykuł, w którym zawarta jest następująca informacja z roku 2010: Wyobraziłem sobie te wszystkie traumatyczne przeżycia, które musiały stać się udziałem naszego wodza w czasach jego „internowania”. Pomyślałem natychmiast o tysiącach internowanych w stanie wojennym, którzy po latach idąc wzorem Wałęsy, zabierają rodzinę i wyjeżdżają na wczasy w więzieniu, w którym spędzili niegdyś tak niezapomniany czas i kiedy oni sami rozbijają namiot na więziennym spacerniku, dzieci beztrosko hulają po celi. Pytam więc: Lech Zborowski | |||
Źródło: http://wzzw.wordpress.com/ (niestety w chwili dodawania artykuł ten jest dostępny jedynie na głównej stronie WZZW, nie ma własnego adresu). Ilustracja: www.aferyprawa.eu. |
4708 odsłon | średnio 5 (4 głosy) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |