słowa kluczowe: media, rzeczywistość, wybory.
Polska2010.06.14 23:14

Karuzela w Kołomyi

 
 
Wydarzenia, przynajmniej te medialne, pędzą na łeb na szyję niczym kolejka górska. Niewiele widać bo wieje w oczy, za to umykające do tyłu plamy są bardzo kolorowe.
 
Palikot pali głupa, Kaczyński otwiera się na lewicę (na postkomunistów nie wypada), Urban podlizuje się Komorowskiemu, Moczulski mówi, że jest dobrze, a Tusk - że będzie jeszcze lepiej. Choć to przecież niemożliwe, bo już wczoraj było tak dobrze, jak nie wiem co! Gdyby nie ten krwiożerczy kato-kaczor przebrany za lisa, na dodatek farbowanego (kolejny dowód jego obłudy!) to byśmy tu wszyscy z tej rozkoszy jak jeden mąż wzięli i nie wytrzymali...
Jednym słowem zabawa na całego, gra muzyka, fajerwerki i słupki poparcia strzelają pod niebo, listy otwarte sypią się jak confetti, a człowiek tylko kręci głową na wszystkie strony żeby niczego nie przegapić i mu z wrażenia w gardle zasycha.

W takich warunkach nawet najlepszy noktowizor można sobie wsadzić w pokrowiec.

W takich warunkach należy dla ochłonięcia zwilżyć turban, beret, bandanę czy co tam kto nosi, odpalić odziedziczony po dziadkach czołg i zerkając od czasu do czasu na kompas, jechać "na azymut".

Chłodna cisza świątyń nie jest daleko.

Wszelkie idee, teorie, prądy społeczne i pragmatyka polityczna gdzieś-tam ostatecznie sięgają korzeniami do kwestii fundamentalnych. Fundamentalnych, to znaczy rzeczywistych, nie podlegających relatywizowaniu ani "zamawianiu" Pi-aRowskimi zaklęciami.

Owszem, na chwilę da się je pokryć błyszczącą farbką. Zacisnąć oczy, zatkać nos... Albo wręcz przeciwnie: zakrzyczeć, choćby bogoojczyźnianym klangorem, przesłonić Matką Boską w klapie. Może do następnych wyborów, może na następne 15 lat, może aż dzieci będą dorosłe...
Ale te kwestie upomną się o siebie. Dlatego właśnie, że to nie są kolejne marketingowe twory, telewizyjne złudzenia, wakacyjne sny - tylko kwestie fundamentalne.

Owszem, bywa z nimi w naszych czasach jak z tym lasem, co to go nie widać, bo drzewa zasłaniają. Albo jak z panem Jourdain, który nie wie, że mówi prozą.
Niejeden ojczyznę dostrzegł wyraźnie dopiero zza oceanu. Niejednego, który uwierzył w swoją europejskość, tej jakże krępującej, nie chcianej polskości boleśnie uczyły zaułki Londynu czy Brisbane.

Zatem niech nas nie zmyli cukrowa wata, baloniki i brzękliwe melodyjki.

Gra idzie na ostro. 
 
Tekst opublikowany pierwotnie 23 czerwca 2010 r. na portalu Niepoprawni.pl http://niepoprawni.pl/blog/1554/karuzela-w-kolomyi 

2617 odsłon średnio 5 (2 głosy)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑