W latach, kiedy są, różnica polega na tym, że płacimy dużo więcej. Za co?
Aby sprawa była jasna, co nas kosztuje prawie 50 milionów złotych rocznie - w latach, gdy nie ma wyborów, a blisko 300 milionów, gdy są - trzeba wyjaśnić, co to jest Krajowe Biuro Wyborcze. To jest armia urzędników, którzy wybory organizują na polecenie Państwowej Komisji Wyborczej.
Bo PKW to tylko dziewięciu sędziów sprawujących nadzór nad tym, aby przebiegły one sprawnie i zgodnie z prawem. Czyli nadzorują oni Krajowe Biuro Wyborcze, aby to dobrze wybory przeprowadziło, uczciwie głosy policzyło i żeby sędziowie mogli podać do wiadomości ich wyniki.
KBW (wspomniane Krajowe Biuro Wyborcze) musi mieć urzędników, oddziały terenowe, aby aktualizować listy wyborcze, organizować lokale wyborcze, zatrudniać komisje wyborcze. Z mocy prawa muszą im w tym pomagać gminy.
Ciąg dalszy: www.money.pl |