słowa kluczowe: Fundacja Batorego, Islandia, MHŻP, Michalkiewicz, Muzeum Historii Żydów Polskich, Stanisław Michalkiewicz, mowa nienawiści, poprawność polityczna, tolerancja.
Linki, cytaty, nowiny2013.09.20 15:17

W Muzeum Żydów będą tresować

(poleca )

Stanisław Michalkiewicz

 
"by człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem"
 

Słuchajcie, słuchajcie młodzi! Jest szmal do podziału – całe 150 milionów złotych – ale oczywiście nie za darmo, co to, to nie! To zresztą nic nowego; już Bryś z mickiewiczowskiej ballady „Pies i wilk” miał wprawdzie pod dostatkiem „okruchów, kostek, poliwek” – ale też nie za darmo, tylko w zamian za grzeczności: „panów powitać ukłonem, sługom wachlować ogonem” i proste czynności burgrabiowskie: „na dziada warknąć, Żyda potarmosić”. Dzisiaj o żadnym „tarmoszeniu Żyda” oczywiście mowy być nie może; w każdym razie – nie w tym programie, o którym zaraz powiem. Bo te 150 milionów złotych jest przeznaczonych do podziału w ciągu najbliższych trzech lat między „organizacje pozarządowe”, które wezmą udział w programie „Obywatele dla Demokracji”, obejmującym podobnież aż 600 projektów.

Przeciwnie – w ramach tego programu, który w dniach 18-19 września zainauguruje konferencja w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie, uczestnicy nie tyle, że będą nosić Żydów na rękach, bo w pewnych warszawskich środowiskach nosi się ich niezmiennie od lat za darmo i bez żadnych konferencji, ile radzić o tresurze tubylców do „tolerancji” to znaczy – do schlebiania zarówno Żydom, jak i sodomitom, gomorytom oraz innym, korzystającym z radosnego przywileju „wykluczenia”, z którego w dzisiejszych czasach można żyć aż do śmierci, bez troski o to, za co wypić i zakąsić. Zresztą nie tylko o tresurze, chociaż oczywiście o tresurze też, ale również o tym, jak przeciwdziałać „mowie nienawiści” w internecie i w ogóle. Służyć mają temu specjalne „warsztaty” w ramach których pierwszorzędni fachowcy mają szkolić adeptów zarówno w tropieniu „mowy nienawiści”, jak i późniejszym „przeciwdziałaniu”. Bo wiadomo, że przeciwdziałać nienawiści można rozmaicie.

Dawno, dawno temu, w felietonie „Nienawiść znienawidzona” informowałem o nowatorskim sposobie walki z nienawistnikami, jaki w Republice Południowej Afryki zastosowała pani Mandelina, małżonka Nelsona Mandeli. Jak tylko wykryła jakiegoś nienawistnika, to zaraz płomienni bojownicy przeciwko nienawiści zakładali mu na szyję płonącą oponę samochodową. W następstwie takiego eksperymentu nienawiść ustawała jednocześnie z życiem nienawistnika – i bardzo dobrze, bo przecież nienawiść nigdy nie występuje samoistnie, ale zawsze – w osobach jej nosicieli, więc jeśli ktoś pragnie wyplenić ją z naszego życia zbiorowego, to niestety bez ofiar się nie obejdzie. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą – ale jak wiadomo, „dzieło zniszczenia w dobrej sprawie jest święte, ja dzieło tworzenia”, więc wszystko zależy od tego kto kogo likwiduje i z jakich pozycji.

Dlatego nieboszczyk Marek Edelman wprawdzie wzywał kiedyś do chwytania za noże, ale wzywał w słusznej sprawie, więc niezależna prokuratura nie tylko nie ośmieliła się dopatrywać w tym żadnego „nawoływania”, ani – niech Bóg zabroni! – „nienawiści” – ale i sam wzywający nie utracił reputacji zatwierdzonego bohatera. Nienawistnicy to co innego. Jako nosicieli nienawiści, trzeba ich wykrywać, tropić i tępić bez miłosierdzia, właśnie po to, by potem, kiedy już się ich wytępi, wszyscy ludzie byli braćmi. Przewidział to Janusz Szpotański, wspominając, że „by człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem”. I słuszna jego racja – chociaż oczywiście gwoli pełnej jasności trzeba dodać, że ćwiczyć batem trzeba nienawistników, zaś chłostać ich powinni odpowiednio wytresowani w tolerancji i zwalczaniu nienawiści płomienni bojownicy.

Ale takich płomiennych bojowników trzeba najsampierw wyszkolić, to znaczy – wytresować w tropieniu nienawistników tak, jak wieprzki tresuje się do wyszukiwania trufli. Wieprzki nie muszą wiedzieć, do czego trufle służą, ani wiele kosztują; wystarczy, że za każdą wyrytą truflę dostaną jakiegoś ochłapka i od razu chrząkają z ukontentowania jak się należy. Dlatego też Europejski Obszar Gospodarczy a konkretnie – Królestwo Norwegii i Islandia sypnęły groszem – zaś pani Ingrid Schulerut z norweskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pani Wanda Nowicka, wicemarszalica tubylczego Sejmu, pan Jacek Michałowski z Kancelarii Prezydenta, pan Michał Boni od „cyfryzacji” (proszę, proszę – wreszcie wiemy, na czym właściwie polega ta cała „cyfryzacja”!) i pan Jacek Męcina z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, pod nadzorem pana Aleksandra Smolara z Fundacji Batorego będą, jak się domyślam, pilnowali, czy forsa jest rozdzielana prawidłowo. Zaś gościny udzieli Muzeum Żydów Polskich, co oznacza, że naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu przygotowuje ono nie tylko nową, uzupełnioną i poprawioną historię, ale również nie mniej atrakcyjną teraźniejszość, a nawet – świetlaną przyszłość. Czasy są ciężkie, zwłaszcza „dla oszwiate”, więc kiedy do podziału jest aż 150 milionów, to nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania”), że postępowa młodzież będzie waliła na konferencję drzwiami i oknami – a jak już się wyszkoli w tropieniu nienawiści, to kto wie, czy nie przelicytuje ubowców, w swoim czasie przez „lewicę laicką” wytresowanych do tropienia i tępienia „kontrrewolucji”. Ale przecież po to właśnie pan prezydent Lech Kaczyński położył pod ten budynek kamień węgielny, a za pośrednictwem pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, zwanej przez złośliwców „Bufetową”, wszyscyśmy się złożyli na pokrycie kosztów utworzenia tej instytucji. Więc dobrze nam tak!

 
 
Źródło: michalkiewicz.pl 

2031 odsłon średnio 5 (5 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑