słowa kluczowe: Cavanaugh, Tomasz Gabiś, dominacja, hipokryzja, panstwo, prawda, religia, sterowanie, wojny. | |||
Linki, cytaty, nowiny | 2012.12.09 13:19 |
Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | (poleca MatiRani) | ||
Pierwodruk: „Nowe Państwo”, 2005, nr 6 | |||
„Wojny religijne” się skończyły, ale natychmiast pojawiły się nowe wojny, czyli, jak to u ludzi zwykle bywa, wpadliśmy z deszczu pod rynnę. | |||
www.tomaszgabis.pl Tomasz Gabiś Wszyscy wiemy, że w XVI i XVII wieku toczyły się w Europie wojny religijne, które w podręcznikach historii służą jako odstraszający przykład nienawiści, fanatyzmu i przemocy zaprzęgniętej w służbę absolutnych wartości. Te krwawe wojny toczone w imię religii, które każdy, kto wierzy w tolerancję i prawa człowieka, potępia z całego serca, przywoływane są często jako moment założycielski nowoczesnego liberalizmu politycznego. Znani filozofowie polityczni, John Rawls, Judith Shklar, Jeffrey Stout snują „wielką narrację” o szlachetnym liberalizmie, który zrodził się jako reakcja na okrucieństwa religijnych wojen domowych, czego wyrazem była koncepcja świeckiego państwa „czyniącego pokój” pomiędzy rzucającymi się sobie do gardła wyznawcami różnych wyznań. Amerykański teolog William Cavanaugh w swoim artykule „Ogień dość mocny, aby strawić dom” – wojny religijne i wzrost Państwa, po prostu demoluje ten liberalny mit, zgodnie z którym doprowadzone do stanu wrzenia religijne namiętności musiały zostać dla dobra ogółu spacyfikowane przez Państwo. W liberalnej bajce nowoczesne zsekularyzowane Państwo powstało, aby zaprowadzić pokój pomiędzy religijnymi frakcjami toczącymi krwawe wojny. Cavanaugh uważa, że liberalny mit założycielski nowoczesnego Państwa opiera się na odwróceniu zależności przyczynowo-skutkowych, albowiem to nie wojny religijne były tymi wydarzeniami, które z konieczności zrodziły nowoczesne państwo, lecz na odwrót: wojny religijne były bólami porodowymi owego Państwa. Traktowanie ich jako wojen pomiędzy „protestantami” i „katolikami” zaciemnia sytuację, gdyż w rzeczywistości ich stawką było skonsolidowanie i zwiększenie zakresu władzy rodzącego się pośredniowiecznego Państwa; były one wojnami o podział schedy po upadającym średniowiecznym porządku kościelnym. Już ówczesna propaganda przedstawiała konflikty jako wojny religijne, i do niedawna jeszcze Wilhelm Orański uważany był za religijnego zelotę, zaciekłego kalwinistę i bicz na papistów, podczas gdy nowsze badania widzą w nim zręcznego i elastycznego polityka podporządkowującego teologiczne kwestie interesowi władzy. Wojna trzydziestoletnia to nie walka religijnych fanatyzmów, ale wynik akcji cesarza, który chciał swoją nominalną władzę nad książętami zamienić we władzę realną, skonsolidować swoje „patchworkowate” imperium w nowoczesne państwo – habsburskie, katolickie, rządzone przez jednego suwerena. Kwestie religijne miały niewielkie znaczenie w zmieniających się konstelacjach politycznych i koalicjach: katolicki Richelieu subsydiował protestanckich Szwedów przeciw katolickim Habsburgom nie z miłości do sprawy Lutra, ale dlatego, że nie chciał dopuścić do zjednoczenia imperium Habsburgów. Najbardziej krwawe 13 lat wojny trzydziestoletniej to starcie dwóch wielkich katolickich dynastii europejskich – Bourbonów i Habsburgów. Należy zwrócić uwagę na fakt, że to nie „sfanatyzowani” księża, pastorzy, chłopi i mieszczanie, ale królowie, książęta i arystokraci są głównymi promotorami „wojen religijnych” we Francji i w Niemczech, i to ich cele i interesy są najważniejsze. Nie chodzi tu o to, żeby centralną rolę przypisywać czynnikom politycznym i ekonomicznym, redukując motywacje religijne do czysto ziemskich interesów, idzie raczej o to, że nazywanie tych konfliktów „wojnami religijnymi” jest anachronizmem, gdyż to dopiero nowoczesne Państwo „stworzyło religię” jako zespół prywatnie wyznawanych przekonań nie mających bezpośredniego politycznego znaczenia. Ta „kreacja religii” była potrzebna nowoczesnemu Państwu, aby zagwarantować sobie absolutną suwerenność nad swoimi poddanymi. Cała „soteriologia” Państwa stworzona przez liberalnych filozofów pomija fakt, że koncepcja Państwa jako formy władzy publicznej oddzielonej od konkretnej władzy i jej poddanych, stanowiącej najwyższą suwerenność, posiadającej wyłączność jurysdykcji i monopol stosowania przemocy na danym terytorium powstała wcześniej. Dominacja władzy świeckiej nad kościelną zaczyna się przed wojnami religijnymi, zaś liberalny mit Państwa jako czyniącego pokój rozjemcy jest w rzeczywistości legitymizacją nowego ułożenia stosunków pomiędzy władzą świecką i kościelną; takiego ułożenia, w którym dusza poddanych jest dla Kościoła, ale ich ciała są dla Państwa – w tym względzie władcy katoliccy i protestanccy byli zgodni. Podporządkowanie sfery publicznej Państwu było przygotowane przez dominację władców w XVI stuleciu. To, co przedstawiane jest w ramach współczesnej pedagogiki ideologicznej jako kompromis mający zapobiec przelewaniu krwi przez ludzi różnych wyznań, było w rzeczywistości utwierdzeniem dominacji władzy świeckiej nad duchowną. Istnieje bezpośrednia zależność, twierdzi Cavanaugh, pomiędzy sukcesem, jakim kończą się wysiłki w ograniczeniu ponadnarodowej władzy Kościoła a niepowodzeniem Reformacji. Tam, gdzie konkordaty pomiędzy Stolicą Apostolską i władcami ograniczyły jurysdykcję Kościoła w ramach narodowych granic, tam władcy nie widzieli żadnego powodu, aby „zrzucać jarzmo katolicyzmu” właśnie dlatego, że już je „zrzucili”, redukując katolicyzm do ciała podporządkowanego władzy świeckiej. Dlatego Francja i Hiszpania pozostały katolickie, zaś w Anglii, Niemczech, Skandynawii, gdzie trwał, wcześniejszy niż Luter, konflikt pomiędzy Kościołem a władzą świecką, zwyciężyła Reformacja. We Francji hugenoci nie protestowali przeciwko „jarzmu Rzymu” i przeciwko porządkowi kościelnemu, ale przeciw dążeniu korony do stworzenia silnej, scentralizowanej, absolutnej, suwerennej władzy królewskiej. Doktrynalne lojalności były w najlepszym razie drugorzędne w starciu o tworzenie absolutnego Państwa lub o zatrzymanie tego procesu. We Francji Katarzyna Medycejska próbowała podporządkować koronie obie frakcje, hugenocką i katolicką, kiedy jednak nie udało się stworzyć kościoła państwowego na wzór angielski, pozbawiona teologicznych skrupułów Katarzyna po latach wygrywania obu frakcji przeciw sobie, uznała, że polityka państwowa jest ważniejsza niż teologia, a przekonana, iż frakcja hugenocka jest groźniejsza, zorganizowała noc św. Bartłomieja. Religijne wojny domowe we Francji są, podobnie jak gdzie indziej, uznawane za impuls dla rozwoju absolutystycznej koncepcji suwerennej władzy nie mającej żadnych rywali, koncepcji, która w pełni zostaje zrealizowana w XVII wieku. Tutaj również przyjmuje się, że silna, scentralizowana władza była konieczna, aby uratować kraj przed anarchią i rozlewem krwi spowodowanymi religijną gorączką, podczas gdy w rzeczywistości proces tworzenia i wzrostu scentralizowanego, biurokratycznego Państwa poprzedzał te wojny. „Katolicy” kontra „protestanci”, transsubstancjacja przeciw duchowej obecności Chrystusa – to były sprawy drugorzędne, królowa-matka sprawiła krwawą łaźnię hugenotom nie dlatego, że była religijną fanatyczką, ale dlatego, że była bezwzględnym politykiem, który chciał wyeliminować zagrożenie, jakie dla królewskich roszczeń do władzy absolutnej stanowiła hugenocka arystokracja. Walka toczy się o lub przeciw scentralizowanemu hegemonicznemu państwu. Chrześcijanie mogli oczywiście napadać na siebie z powodu dogmatów, które były drogie ich sercom, ale istotą sprawy było to, jak dominacja Państwa nad Kościołem w XVI i XVII wieku pozwoliła władcom manipulować doktrynalnymi kontrowersjami i sporami oraz kierować je ku celom bardziej doczesnym. Cavanaugh podkreśla, że nie idzie o podważanie szczerości przekonań religijnych ówczesnych ludzi, ale o zrozumienie faktu, iż były to wojny religijne w tym sensie, że, jak powiedziane było wcześniej, rodzący się nowy porządek władzy wymagał „stworzenia religii”, czyli zespołu wierzeń definiowanych jako osobiste przekonania, które mogą istnieć oddzielnie od publicznej lojalności poddanego wobec Państwa. Tak pojmowana, zinterioryzowana, funkcjonująca poza szczególnym kościelnym kontekstem religia nie istniała, zdaniem Cavanaugha, wcześniej. Jej stworzenie oraz prywatyzacja i udomowienie Kościoła są zjawiskami paralelnymi do umocnienia się i spotęgowania władzy Państwa. Tak wynoszona pod niebiosa wolność sumienia w kwestiach religijnych jest de facto częścią planu absolutystycznego Państwa, ustanawiającego swoją suwerenną władzą, jedną i niepodzielną, eliminującą wszystkich rywali. Po ustanowieniu dominacji lub absorpcji Kościoła przez Państwo, suwerenna władza może albo narzucić jedność religijną, albo tolerować religijną różnorodność. Wybór zależy od decyzji suwerena, dlatego nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy Hobbesem i Bodinem a Lockiem, przeciwnie zachodzi tu logiczne i historyczne następstwo: lockeański liberalizm może sobie pozwolić na łaskawość wobec „religijnego pluralizmu” właśnie dlatego, że „religia” jest sprawą wewnętrzną, własną „kreacją” Państwa, które nie musi gwałcić religijnego sumienia poddanych ze względu na niegroźną, bo pojedynczą, wewnętrzną, „samotniczą” naturę religijnych sądów. |
3861 odsłon | średnio 4,8 (5 głosów) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
MatiRani, 2012.12.09 o 13:28 | |||
Obecny u Cavanaugha wątek tolerancji jako narzędzia, za pomocą którego Państwo dzieli i podbija Kościół, rozwija prof. A. J. Conyers wykładający na Baylor University (Teksas), największym uniwersytecie baptystycznym na świecie, w swojej książce The Long Truce: How Toleration Made the World Safe for Power and Profit. Książka ta, która wywołała wiele komentarzy i polemik, może stanowić dobre uzupełnienie znanej pracy najlepszego w Polsce znawcy problemu prof. Ryszarda Legutki Tolerancja. Rzecz o surowym państwie, prawie natury, miłości i sumieniu. Legutko ma wspaniala ksiezke o "Duszy Polskiej" - warto sie z nia zapoznac | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
janekk, 2012.12.09 o 14:03 | |||
MatiRani, czyli prawda stara jak świat, wszystko sprowadza się do manipulacji, sprytniejszy wygrywa. Przejrzenie zamiarów manipulatorów to klucz w obronie przed manipulatorami. Czy na kolejnych stronach jest jeszcze coś nowego?, bo jak mi się wydaje że wiem o co chodzi to już nie chce mi się dalej czytać :) pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
Piotr Świtecki, 2012.12.09 o 14:32 | |||
Na ostatniej jest cytowany całkiem sprawny wierszyk :) Pozdrawiam. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
janekk, 2012.12.09 o 15:17 | |||
Mufti, wierszyk do bani, z repertuaru politpoprawnościwców, to już ciekawsze to co dalej, jak już "demokraci" niezależnie czy socjalistyczni czy kapitalistyczni wykończą zwoleników "ładu naturalnego" i świętego prawa własności to sami się staną tymi drugimi bo przecież demokracja by zagroziła ich tak ciężko zdobytym łupom. Filozofie zawsze można dostosować do swoich potrzeb czyli.: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia i co tu dużo filozofować, państwo się zgodzą? pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
Piotr Świtecki, 2012.12.09 o 15:21 | |||
"Wierszyk do bani, z repertuaru politpoprawnościowców"? Czy my o tym samym wierszyku? :) Pozdrawiam! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
janekk, 2012.12.09 o 15:39 | |||
Mufti, oczywiście że do bani bo propaguje tolerancje czy jak kto woli piętnuje nietolerancję próbując wbić do gĺowy schemat że tolerancja jest cacy a nietolerancja be. Najlepiej ludzi odzwyczaić od myślenia co można tolerować a co nie a wtedy ja się będę pytał np. Muftiego - Mufti powiedz mi jak mam postąpić aby nie wyjść ja nietolerancyjnego gbura, albo być może jeszcze gorzej gdy przy zaniku szarych komórek będę musiał podjąć decyzję sam. pozdr. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
MatiRani, 2012.12.09 o 15:45 | |||
Mnie sie wydaje, ze wierszyk krytykuje i obnaza parawdziwe oblicze "tolerancji" - znaczy sie ze nie toleruje ona braku tolerancji czyli sama jest NIETOLERANCYJNA! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
janekk, 2012.12.09 o 16:40 | |||
MatiRani, ja bym powiedział że jeżeli wierszyk już coś obnaża to poglądy i skłonności autora do moralizowania ale do Ignacego Krasickiego mu baardzo daleko:) Mufti ma rację że to satyra ale też baardzo niskiego lotu:) ale w sumie wierszyk można chyba dość swobodnie interpretować, tak jak z tym palcem w uchu :) pozdr. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
MatiRani, 2012.12.09 o 16:52 | |||
JBNB, wierszyk nie jest najwazniejsza trescia artykulu .... | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
Piotr Świtecki, 2012.12.09 o 15:52 | |||
A to nie jest satyra przypadkiem? Wierszyk ten? Hę? | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
MatiRani, 2012.12.09 o 21:59 | |||
JBNB, wierszyk nie jest najwazniejsza trescia artykulu .... | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
MatiRani, 2012.12.09 o 15:08 | |||
Spotkałam kiedyś przez przypadek Człowieka wzburzonego nader Gniewny, zaczepny szedł ulicą, Postawę przybrał wojowniczą A w jego ręce niczym lanca Tkwił kij z napisem „Tolerancja”. Gdy go spytałam, dokąd zmierza, Patrząc spode łba odpowiedział: „Bronię powszechnych, moja pani, Wolności praw. Nie może za nic Tolerancyjna wskroś osoba Nietolerancji tolerować”. „Łotrów, którzy hołdują” – wieścił „Z radością całkiem innym treściom Kiedy napotkam, wówczas z wstrętem Walę ich moim transparentem O litość długo prosić mogą!” To mówiąc, tłukł fikcyjnych wrogów. Uciekłam w strachu, on zaś jeszcze Pomstując, młócił w krąg powietrze: „Nietolerancji grzechu strzeż się!” (przeł. Wojciech Grzelak) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
Lona, 2012.12.09 o 16:47 | |||
Wierszyk juz trąci myszką. Dzisiaj słowo tolerancja zastąpiono na lewackich (masońskich)sztandarach " mową nienawiści". :) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Falsz tolerancji - tolerancja na sluzbie wladzy nad ludzmi | |||
MatiRani, 2012.12.09 o 16:51 | |||
JBNB, wierszyk nie jest najwazniejsza trescia artykulu .... | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |