Z niezależnych od Marszu powodów miałem koło południa być w okolicach Muzeum Wojska Polskiego. Okazało się, że część ulic jest już zamknięta, trasy autobusów zmienione. Wylądowałem w końcu przy Rondzie Dmowskiego i przemieściłem się w okolice Powiśla (około półtora kilometra) piechotą.
Przedpołudnie w Alejach
Spostrzeżenia z przejścia podziemnego pod Rondem Dmowskiego:
- grupka młodzieży płci męskiej (jedna dziewczyna) z flagą, używa donośnie narzecza składającego się wyłącznie z bluzgów;
- na dole schodów około 10 młodych mężczyzn luźno skupionych wokół dwóch starszych, bez symboli narodowych.
(Mają być fakty bez emocji, ale trudno nie dodać, że część z tych panów ma jakoś charakterystycznie znajome rysy twarzy, a może to tylko mimika, grymas? Staram się nie patrzeć, bo przejście obok nich budzi obcy, zimny dreszcz.)
...i z drogi wzdłuż Alej Jerozolimskich:
- stojące na chodnikach, w pełnym oporządzeniu, kilkuosobowe grupy "żółwików" z oddziałów prewencji;
- przy Nowym Świecie patrol Żandarmerii Wojskowej;
- rozstawiane są w poprzek Alej dwie zapory;
- spacerują grupki z flagami, osób w różnym wieku i płci, niektóre w koszulkach Klubów Gazety Polskiej;
- sporo dwudziesto-trzydziestolatków bez flag, za to pod wpływem alkoholu, grupki i pojedynczo (zataczają się, jeden siedzący na chodniku przy przystanku, inny dopija właśnie i wyrzuca plastikowy kube(łe)k po piwie).
Nie wywołują zainteresowania służb;
- kilka ok. dziesięcioosobowych oddziałów młodych mężczyzn w zarzuconych na cywilne ubrania odblaskowych kamizelkach z napisem "Policja".
Maszerujemy (w miejscu)
Do Śródmieścia wracam kwadrans przed 15, między budynkami stacji PKP roi się jak w ulu, łopocą flagi z falangą i celtyckimi krzyżami. Przechodzę pod Cepelię; po drugiej stronie góruje nad Marszałkowską reklama antypolskiego "Pokłosia". Czekamy w grupce Polaków.eu.org na rozpoczęcie Marszu, który wreszcie powoli (zrywami) rusza; dzięki tym zrywom/falstartom mamy okazję dłużej podziwiać otwierających kolumnę motocyklistów, a potem grupy rekonstrukcyjne. Kiedy mija nas pierwszy wóz z nagłośnieniem, dołączamy.
Przechodzimy raptem ze 30 metrów (ledwo minęliśmy oś Nowogrodzkiej), kiedy marsz zostaje zablokowany przez policję (nb wiadomość z drugiej ręki: TVP Info podało na gorąco dokładnie taką, zgodną z prawdą informację - Marsz został zablokowany przez policję).
- jest tłok;
- policja dodatkowo napiera na Marsz;
- od czoła zamieszek wycofują się osoby, powodując dodatkowy ścisk;
- w drugą stronę przeciskają się pojedyncze osoby w kominiarkach, sądząc po posturze i ruchach młodzi chłopcy, kibice; w każdym razie żadne nabite byczki;
- czujemy gaz pieprzowy, organizatorzy podają informacje o użyciu przez policję broni gładkolufowej; z kolejnych komunikatów wynika, że sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna - tymczasem nie sposób się wycofać. Próbujemy naszą małą grupką zejść w Nowogrodzką - przemieszczenie się o kilka metrów zajmuje kilka minut;
- w tłumie odpalane są race. Z płonących rac lecą dookoła, na ubrania i flagi, iskry i drobiny niedopalonych chemikaliów (dym na szczęście nie jest zbyt uciążliwy).
W tym momencie sytuacja mogła się obrócić w bardzo złą stronę. Tłum był ściśnięty i bez jakiejkolwiek drogi ewakuacji, zablokowany. Gdyby powstało jakiekolwiek ognisko paniki, konsekwencje byłyby tragiczne. Szczęściem do tego nie doszło.
Po kilkudziesięciu minutach sytuacja się rozładowuje i Marsz już do końca przebiega bez przeszkód i w pozytywnej atmosferze. Tyle, że zwarte oddziały "żółwików" korkujące wylot każdej mijanej poprzecznej ulicy budzą grozę. Trzeba też uważać na resztki rac i zmięte plastikowe butelki pod nogami.
Kilka luźnych myśli, co z głowy wypadły
- Esperance kilka dni temu (niestety, nie w formie notki) intuicyjnie zastosowała cybernetyczną analizę sytuacji. Jaki cel mają wydarzenia na (wówczas dopiero mającym się odbyć) Marszu? Wnioskowała, że chodzi o wystraszenie i zniechęcenie ludzi do udziału w takich imprezach.
Trudno po wczorajszych wydarzeniach, kiedy już się rozegrały, nie przyznać racji.
- Organizatorzy i uczestnicy powinni sobie niestety zdać sprawę, że Marsz należy traktować w kategoriach operacji bojowej (takie intuicje już się zresztą pojawiały w blogosferze).
Oznacza to między innymi, że:
- uczestnicy muszą być bezwzględnie zdyscyplinowani (żadnych kominiarek, żadnej pirotechniki póki nie ma miejsca na ewakuację);
- nieodzowna jest znajomość taktyki i opracowanie wariantów rozwoju sytuacji (np. zapewnienie możliwości ewakuacji uczestników);
- organizatorzy muszą pełnić rolę centrum dowodzenia i wraz ze Strażą Marszu egzekwować dyscyplinę (np. osobnik w kominiarce powinien być natychmiast przechwycony; co z nim dalej - do zastanowienia, oddawanie go w ręce policji sensu nie ma).
- To już wcześniej było widać, ale nie było okazji, by uznanie wyrazić: Nowy Ekran póki co sprawdza się jako otwarte medium. Kubły pomyj wylewane na to przedsięwzięcie i fundatora na jego własnych łamach budzą podziw dla cierpliwości. Że portal jest kontrolowany przez służby? Wszystko na to wskazuje, ale być może te akurat służby są ciut bardziej polskie, niż inne? Zobaczymy po owocach.
- Marsz Niepodległości był najbardziej pluralistycznym i autentycznym z wczorajszych marszów. Różniliśmy się pięknie (obok siebie nacjonaliści, PiSowcy, niezrzeszeni, ...), złączeni niezgodą na to, co się dzieje i wspólnym celem, który pozwolę sobie określić jako nasza, polska Polska. (W każdym bądź razie przynajmniej ja chcę być u siebie, pracować dla siebie i być sobą, a nie tępym, homofobicznym antysemickim faszystą, kradnącym po pijaku samochody.)
- Co dalej - już widać w mediach: Marsz wykorzystywany jest jako jeszcze jeden pretekst "dorzucania pod kocioł", zaogniania atmosfery, wiązania silnymi emocjami energii społeczeństwa, wypełniania świadomości widowiskowymi ńjósami, a odwracaniem uwagi od rzeczy naprawdę ważnych, choćby coraz gorszej sytuacji gospodarczej i dysfunkcji struktur państwa.
Tkacze wirtualnej rzeczywistości mają się doskonale... |