Przekleiłem w "polecankach" krótki tekst z Wyborczej, który wydał mi się modelowym, jaskrawym przykładem charakterystycznych dla niej manipulacji. Dzięki komentarzom pod nim okazało się, że być może ani moja intencja, ani odbiór cytowanego tekstu nie są takie oczywiste, jak sądziłem! Zatem poniżej krótka próba przedstawienia, co wg mojego turbana jest napisane, a co się czyta. Uzupełnienia mile widziane.
Napisano: | | Czyta się: |
- Co tu tak pozłaziło? Ja tu kwiaty sprzedaję. Kto się teraz do mnie po kwiatka przeciśnie? - denerwowała się kwiaciarka z placu Zbawiciela. | |
Ach te paryskie, znaczy warszawskie, kwiaciarki! Autentyczny głos ulicy, głos ludu, głos rozsądku, głos twardo stąpającej po ziemi, ale zanurzonej w kwiatach, klasy pracującej.
A tu - pozłaziło jakieś, i chleb matce naszej kwiaciarce odbiera! A innym pięknym ludziom kwiatka odbiera, i drugi Paryż nad wisłą uniemożliwia! Co za wredne, złośliwe, no po prostu narodowe typy!
|
- Polska ważniejsza niż kwiaty - odpowiedział ten w kapturze.
| |
Oto Polska - brunatna, narodowa - która depcze kwiaty, którą drażni piękno, która za delikatność zabija. A jak już zdepcze i zabije, to jeszcze TEN W KAPTURZE! Tajny jakiś, ukrywa się, pewnikiem by siedział gdyby się nie ukrywał, twarzy przecież nie widać spod kaptura, łobuz jeden, jak nic antysemita, może nawet zakapturzony mnich?!
|
Gęste tłumy - głównie chłopców i mężczyzn, licealistów, gimnazjalistów, kibiców Legii w klubowych czapkach i szalikach - zebrały się w mekce warszawskich hipsterów we wtorek o 17. Skusiło je facebookowe ogłoszenie organizowanego przez ONR i Młodzież Wszechpolską Marszu Niepodległości: "Jeszcze czas, by ulice, witryny sklepowe i tablice informacyjne pokryte zostały plakatami i wlepkami. Wystarczy pojawić się na placu Zbawiciela".
| |
Stado baranów, skuszone byle ogłoszonkiem na pejsbóku... Ale gęste tłumy?! No no, to się panu redaktoru wypsnęło... Tylko że zaraz się wyjaśnia, że owszem, ale to jakichś przedziwnych indywiduuów tłumy: ni to chłopcy ni mężczyźni, ni to kibole ni gimnazjaliści, pewnie zamiast chodzić na lekcje chodzili na mecze i teraz, choć wiek męski, to oni w gimnazjach...
Plac Zbawiciela jakoś się z niczym innym panu redaktorowi nie kojarzy, tylko z mekką warszawskich hipsterów. Ale cóż, to kontrast - nowocześni, kolorowi, światowi, otwarci hipsterzy i te... gęste, chciałoby się rzec SKOŁTUNIONE tłumy. A że mekka jakaś przenośna, zawsze tam, gdzie redaktor Wyborczej? Że przez całe lato była, sądząc po serii artykułów, w PKP Powiśle? Kto by tam zwracał uwagę!
|
Na plakaty i wlepki z husarzem i aniołem, który ma symbolizować zwycięską Polskę, czekali w deszczu. - Ze cztery na szkołę, na osiedle ze dwa - liczyli.
| |
Ach, ci mężczyźni z gimnazjów, proszę proszę! Zawezmą się, umęczą - ale do dwóch zliczą!
No i jakie uspokajające jest, że na szkołę cztery, a na osiedle tylko dwa. Widać tubylcy nie tylko Marszem, ale nawet plakatami zainteresowani nie są. Plakaty rozejdą się co najwyżej po jakichś szkolnych subkulturach...
|
- Uwaga - rozglądał się chłopak z długimi włosami. - Tu może być antifa. Zabiorą plakaty i gdzieś wypieprzą - ostrzegał.
| |
No przecież, że tylko wypieprzą, nawet nie wpieprzą, albowiem zieją tolerancją kadry Antify.
Chłopak z długimi włosami - czyż nie dostrzegamy u niego pierwszych symptomów Spiskowej Teorii Dziejów? Jeszcze trochę, i zacznie wszędzie widzieć Żydów!
(Antifa jak Antifa, ale przecież Pan Redaktor zrobił potem co należy? Panie Redaktorze?..)
|
- Dziękuję! Dziękuję wszystkim naszym sympatykom - mówił Witold Tumanowicz z Młodzieży Wszechpolskiej, prezes Stowarzyszenia "Marsz Niepodległości". - Mam nadzieję, że od jutra plakaty okleją całą Warszawę i Polskę.
| |
Całą Warszawę i Polskę? Na amen zakleją? I "nie będzie niczego"? No tak, śmieszna i przerażająca megalomania tych skądinąd groźnych (tfu tfu!) hajlujących na łyso faszystów w butach z czarnymi podniebieniami...
|
"Sympatycy" plakaty rozebrali w kilkanaście minut. Ktoś jeszcze radził, jak zrobić domowej produkcji klej ze skrobi ziemniaczanej. - Lepszy niż chińskie badziewie, narodowy - tłumaczył.
| |
No i czyż nie groteskowe są takie pojęcia, jak "narodowy", "patriotyzm", "ojczyzna"? No przecież, że tak! Do czego się nadają, poza tym, że do niczego? Ano, nadają się do określania krochmalu z pyr! I licytowania z chińską tandetą.
|
Michał z pierwszej klasy liceum (nie chciał powiedzieć którego) plakatów wziął dziesięć. - Porozdaję kolegom. Oni się polityką nie interesują, ale lubią gry, to ten plakat z husarzem może im się spodoba, przekonają się i na marsz przyjdą. Ja też idę pierwszy raz. W zeszłym roku byłem chory i potem żałowałem.
| |
Jest jeszcze nadzieja! Oto Michał (z) pierwszej klasy. Nareszcie ktoś niegłupi, jeszcze nie zainfekowany brzydką polskością. Ktoś, z kim można bez oplucia dwa słowa zamienić. Kto ma stosunek właściwy do polityki, życie wypełnia grami komputerowymi, a jego koledzy nawet bardziej, niż on.
Patriotyzm? Anachronizm! Rodzaj kreskówki dla dzieci. Kolorowe plakaty, bajkowe postaci. Od czasu do czasu jakaś impreza uliczna...
|
W ogóle gdy byłem mały, to żałowałem, że nie urodziłem się wcześniej i nie mogę walczyć o Polskę. A teraz się okazało, że mogę - tłumaczył, wycierając ociekający deszczem plakat z aniołem.
| |
Ale - zaraz! On, ten Michał, miał od dziecka ochotę powalczyć o Polskę?! Giewałt! Ratujmy Michała! Niech powalczy! Faszyzm nie przejdzie!
|
|