słowa kluczowe: społeczeństwo.
Cywilizacja Polska - dyskusje2012.09.10 08:08

Cywilizacja Polska. Elitarność elit

   

Relacje społeczne

 
Jest np. sprawa Wałęsa - Wyszkowski i inne...
 
Co i rusz pojawiają się notki na temat polskich elit; mamy je czy nie? Jakie kryteria należy spełnić aby do elit zostać zaliczonym? Jakie są oczekiwania społeczeństwa w tym względzie? Rozpatrując tę kwestię w duchu Cywilizacji Polskiej (wyjaśnienie tego pojęcia we właśnie wydanej książce pod tym samym tytułem), należy stwierdzić, że w zasadzie jedynym kryterium jest postępowanie – „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Jak w tym kontekście traktować coraz częściej pojawiające się sprawy kierowane do Sądów o zniesławienie? Przede wszystkim – tego rodzaju sytuacje nie powinny być rozważane w trybie Sądów Powszechnych; to sprzeczne z duchem polskości. Jeśli już – powinna powstać instytucja Sądów Honorowych. Orzeczenie takiego Sądu wyłączałoby z grona elitarnego, a nawet z grona osób aspirujących do tej roli. Już sam fakt szukania „sprawiedliwości” w Sądach, w tego typu sprawach dowodzi, że dana osoba nie zasługuje na traktowanie jej jako należącą do elitarnego grona. Sądy są dla dochodzenia racji dla klas niższych. Wśród elity obowiązujący jest obyczaj – w ramach jego przestrzegania – należy wyjaśniać wszystkie kwestie wątpliwej natury. Instytucję Sądów Honorowych trzeba wyłonić i określić obyczajem. To jedno z ważniejszych zadań przy budowie społeczeństwa nowego Porządku. Porządku Zgodności, którego wersją realizacyjną będzie Cywilizacja Polska. 
 

 

5848 odsłon średnio 4,8 (6 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Ab-strach!-owanie   
Piotr Świtecki, 2012.09.10 o 11:20
Imperatorze! Czy Imperator nie wymaga od potencjalnych elit, by były ciut zanadto ponad to?
Ja wiem, że taka np. pani Circ w tym kryterium się nie tylko kwalifikuje, ale zajmuje od razu wszystkie trzy miejsca na podium.
Ale czy te postulaty nie są oderwane od rzeczywistości?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Krzysztof J. Wojtas, 2012.09.10 o 12:14
Muti
Ja tylko wskazuję, że w społeczeństwie elitarnie egalitarnym nie może dochodzić do konfliktów elit, które byłyby rozpatrywane przez sądy powszechne a te, teraz, w III RP, są związane z Porządkiem Niezgodności.

To poniekąd sytuacja, że swoje sprawy dawalibyśmy pod osąd wroga.
Coś podobnego zrobił Tusk odnośnie katastrofy smoleńskiej.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Piotr Świtecki, 2012.09.10 o 12:41
Tak, to jest jasne i zrozumiałe.
A te współczesne "elity" - to one przypadkiem nie pod "swoje", sobie bliskie sądy oddają sprawy? Czyli mamy to, co mamy mieć, tylko że nie my, a oni :)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Krzysztof J. Wojtas, 2012.09.10 o 14:39
No właśnie.
Dziś mam wystąpienie w Klubi IP - o 17.00 w pałacyku Kombatantów Piękna/Al. Ujazdowskie.
To jako p.4 spotkania.
Wcześniej będzie sprawa Sądów Przysięgłych. To to, co proponuje Rebeliantka z Goczyńskim.

W ramach RzbiK'a rozmawiałem o tym z Krystyną Górzyńską (Rebeliantka).
Teraz sprawa wróciła w ramach KIP - tu J. Rossakiewicz też się przykładał.
Ta notka trochę dotyczy też tej sprawy.

PS. Rozważ zamieszczenie pliku PDF Cywilizacji Polskiej.
Jutro, albo po powrocie zamieszczę jeszcze notkę o CP - to, co przygotowałem na dziś. Może być interesujące.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Piotr Świtecki, 2012.09.10 o 15:17
Rozważ zamieszczenie pliku PDF Cywilizacji Polskiej.

Co tu rozważać? Zamieścić, i już.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Hanys, 2012.09.10 o 18:37
A gdzie jest ta Cywilizacja Polska?

Patrzę na mapę Europy, zaglądam do historii XVII wieku - i jej nie widzę!
Wygląda na to, że ta Cywilizacja ukryła się w jakimś pdf-ie albo w czyjejś rozgorączkowanej głowie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
[...]   
A.B.C., 2012.10.13 o 18:57
[komentarz usunięty na żądanie Autora/Autorki]
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Hanys, 2012.09.10 o 21:19
Nawet gdybym był już na emeryturze i miał mnóstwo czasu, to tego "od dechy do dechy" nigdy bym nie przeczytał, mimo najlepszych chęci. Kilka dni temu próbowałem obejrzeć film wideo z pogadanką. Po 10 minutach się poddałem. To nie moja bajka. Tego typu megalomańskie teksty mnie nużą, a poza tym wkurzają, bo są naszpikowane kłamstwami i półprawdami historycznymi. No cóż, papier jest cierpliwy - można pisać wszystko. Kto jest frajerem, niech to se czyta, a kto naiwniakiem, niech da się zakatrupić za Cywilizację łacińską. Na mnie to nie robi wrażenia, może dlatego, że sam mozolnie, krok po kroku, zdobywam wiedzę historyczną i nie ufam podręcznikom.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Christophoros Scholastikos, 2012.09.10 o 22:23
Hanys Bitsey może tak merytorycznie zamiast wyzwiskowo-kpiąco?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Hanys, 2012.09.10 o 22:54
Przykro mi, że mój komentarz był skrótowy i niemerytoryczny, ale musiałem coś napisać, bo za długie niepisanie odjęto mi już 3 pkt.

Chętnie podejmę wątek historyczny w każdej chwili, ale boję się, że to by oznaczało włożenie kija do mrowiska, a kto z nas lubi, gdy go gryzą mrówki?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Piotr Świtecki, 2012.09.10 o 23:06
Ja.

Tylko że się zaraz wiercę...
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
[...]   
A.B.C., 2012.10.13 o 18:57
[komentarz usunięty na żądanie Autora/Autorki]
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Christophoros Scholastikos, 2012.09.11 o 12:41
Notka, teza, wywód, fakty. Wtedy idzie czysta dyskusja bez wrażeń, emocji i ściem.
Pzdr
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Christophoros Scholastikos, 2012.09.11 o 12:48
Ja boję się i nie lubię manipulacji.
Strach przed mrówkami nie chamuje mnie przed ciekawą rozmową. Byle uczciwą.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Hanys, 2012.09.11 o 22:54
Cywilizacja Polska. Droga do Imperium. Część 4/4 pogadanki p. Wojtasa
Historia wielkiej cywilizacji polskiej w ogólnym zarysie, w kilku punktach, wg słów prelegenta, które sobie wynotowałem do 17 minuty nagrania, bo więcej już nie mogłem zdzierżyć:
1) bitwa pod Grunwaldem – Polska a papiestwo
2) Kłuszyn, Smoleńsk – wiktoria polskiej cywilizacji
3) zajęcie Kremla przez Żółkiewskiego, rezygnacja przez Zygmunta III Wazę z aspiracji przyłączenia Rusi jako osobnego filara do RP „trojga narodów”
4) Lisowczycy zagarniają kolejne prowincje wschodnie
5) powstanie Chmielnickiego

Z braku czasu ustosunkuję się dziś tylko do pierwszego i częściowo drugiego punktu:

1) W 1410 roku dwa nagie miecze przekazane przed bitwą pod Grunwaldem były symbolem papiestwa. Wojska polskie zdobyły sztandar papieski z 2 mieczami. A zatem My, Polacy, byliśmy wtedy w stanie przeciwstawić się nawet papiestwu i utworzyć potęgę...

Ad.1) To są wszystko półprawdy i kłamstwa. Bitwa pod Grunwaldem to mit bogoojczyźniany, oparty na łacińskich, anonimowych (bardzo późno wydanych) „kronikach Długosza”, o czym czasami nieśmiało przebąkują nawet polscy historycy. Po jednej stronie stał Zakon Krzyżacki, po drugiej rzekomo wojska polsko-litewskie. Ci, co nas, Polaków, dowodzonych przez wlk. księcia litewskiego Witolda Kiejstutowicza w tej wielkiej bitwie wspomagali, to byli np. dzicy Tatarzy w ogromnej liczbie i chorągwie z Nowogrodu Wielkiego (sic!).

I teraz wylejmy kubeł zimnej wody na rozgorączkowaną głowę p.Wojtasa:
- Tatarzy byli doborową jazdą w ramach regularnych wojsk RUSKICH kozaczych.
- pułki nowogrodzkie (RUSKIE), skoro brały w bitwie udział, to przyszły pod Grunwald trasą ponad 1500 km (!!!) aż znad rzeki Wołgi, bo tam właśnie wg mnie (i nie tylko) znajdował się kiedyś potężny legendarny Nowogród Wlk. (obecny Jarosław, a nie bagniste zadupie nad rzeką Wołchow i jeziorem Ładoga, jak się obecnie powszechnie uważa). Szereg szczegółowych argumentów demaskujących dzisiejszą błędną lokalizację Nowogrodu przedstawiłem swego czasu w samej jaskini lwa, czyli u redaktora St. Bratkowskiego, autora 2 książek o Nowogrodzie Wielkim, na jego blogu studioopinii.pl, ale zdaje się, że moje komentarze zostały skasowane…
- książę Witold (1389-1425), zwycięzca spod Grunwaldu, posługiwał się identyczną pieczęcią jak wielki kniaź ruski Wasyl I Dymitrowicz (1392-1430). Proszę spojrzeć na te daty – to są „rówieśnicy”! Pieczęć przedstawia postać jeźdźca z szablą w dłoni (herb Litwy), a w otoku umieszczono napis w 3 językach.
Pieczęcie są pokazane w monografii o ruskich pieczęciach XIV i XV wieku, Соболева Н. А. „Русские печати”, wyd. Наука, 1991. Książkę można ściągnąć sobie za stąd: +depositfiles.com
Pieczęć Wasyla jest oznaczona nr 19 i 20 (ilustracje między stronami 128 i 129), a pieczęć Witolda jest pokazana na str. 129. Tekst komentarza z lewej strony obok zdjęcia pieczęci brzmi:
„Proste porównanie pieczęci wielkiego księcia Wasyla Dymitrowicza, podwieszonych do drugiej i trzeciej gramoty, a pieczęcią Witolda z ostatnich dziesięcioleci jego panowania, pozwala stwierdzić ich IDENTYCZNOŚĆ..” Koniec cytatu.
- I jeszcze jedna zastanawiająca okoliczność, na którą chcę zwrócić uwagę. W pobliżu historycznego pobojowiska grunwaldzkiego, tam, gdzie teraz co roku są organizowane inscenizacje i zbiorowe picie piwa i wielka wyżerka przez młodych Polaków pospołu z młodymi Niemcami, znajdują się ruiny kaplicy wystawionej zaledwie jeden rok (sic!) po bitwie przez Krzyżaków ku pamięci ich wlk. mistrza Ulricha von Jungingen. Oto fotografia tablicy pamiątkowej z intrygującym tekstem: +img593.imageshack.us

Tak więc spokojnie zapomnijmy, że jedną z walczących stron było wojsko polskie. To nieprawda i przekręt propagandowy. W bitwie trzaskało się dwóch zbójów o coś, czego historycy nam nie chca do końca powiedziec. My Polacy, jeśli już tam byliśmy, to nie pod polskimi, ale pod RUSKIMI sztandarami. No, ale skoro dawną symbolikę rusko-turecką (atamańsko-otomańską), czyli np. półksiężyce z gwiazdą, obecna heraldyka potrafi bez mrugnięcia okiem zaklasyfikować jako typowo polskie szlacheckie herby „Leliwa” tudzież „Sieniawa”, więc jeśli ktoś zechce się upierać ptzy tym, że te sztandary to jednak były polskie i litewskie, ale broń Boże napewno nie ruskie, to sobie nie podyskutujemy, bo i z jednej i z drugiej strony będzie to rozmowa jak z półdupkiem przy pełni księżyca.

Ad.2) Bitwa polskiej husarii pod Kłuszynem i wzięcie Smoleńska to ekspansja(???) Polskiej Cywilizacji na wschód…

- Moim zdaniem jest to nieprawdziwa teza. Oba wydarzenia należy traktować jako część dużo większej układanki z czasów panowania króla Zygmunta III Wazy (np. regencja Zygmunta 1605-1606, uzurpator-regent Szujski, rokowania z bojarami pod Smoleńskiem, Żółkiewski 1610-1612 na Kremlu w imieniu Władysława, „odbicie”(???) Moskwy przez „Minina” i „Pożarskiego” w 1612 roku, walka Zygmunta z Szujskimi w Szwecji i Prusach, traktat w Dywilinie (o „dwuwładzy”), Lisowczycy pod Wołogdą i Kostromą – w pogoni za kim?, numizmatyka: np. ruskie kopiejki Zygmunta, monety Szujskich do 1617 roku, „powstanie” Chmielnickiego, które w ogóle nie było powstaniem, „prawobrzeżna” Ukraina, Kara Mustafa pod Czehryniem i pod Wiedniem, a może nigdzie? itp. itd.). Inaczej prawdziwego sensu tych dwóch szczątkowych wydarzeń nigdy nie pojmiemy i w zamian za to pozostanie nam tylko radosne rozpamiętywanie bajek H.Sienkiewicza.
Po pierwsze (i na dzisiaj ostatnie) chcę z tego miejsca powiedzieć, że POLSKI król Zygmunt III Waza, z którym głównie kojarzymy okres świetności II Rzeczpospolitej (tzw. złoty wiek!), a pan Wojtas aż pieje z zachwytu nad tymi czasami, posługiwał się na co dzień językiem ruskim, a nie polskim, ponieważ, jak wszystkie logiczne przesłanki i poszlaki na to wskazują, był RUSKIM księciem „po krwi” z carskiego rodu, tj. synem Iwana Iwanowicza, rodzonym bratem Fiodora Iwanowicza i dziadkiem Michała Fiodorowicza. Chyba wszystko zrozumiałe, prawda? Mimo tych kilku konkretnych informacji jego prawdziwe nazwisko nadal chyba trudno będzie zgadnąć, bo później, w XVIII wieku, już w czasach „wielkiego reformatora” Piotra I „Romanowa”, wszystko to zostało załgane na maksa! Dla mnie było to swego czasu szokujące odkrycie, nad którym przeszedłem dość szybko do porządku dziennego, lecz obawiam się, że wielu innych, zwłaszcza tych patriotycznie nadętych orędowników Wielkiej Cywilizacji Polskiej, może tę wiedzę przypłacić zawałem serca.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Paweł Tonderski, 2012.09.11 o 23:43
Han tatarski oddawał zagony tatarskie na służbę do możnowładców ruskich i litewskich, a potem polskich, oni tutaj stacjonowali w służbie dla swojego pana Witolda i jego ruskiego rycerstwa. :) Tak sądzę, chociaż mogę się mylić.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Piotr Świtecki, 2012.09.12 o 00:51
Witam.

Nie zachęcam kolejny raz z oślim uportem do uruchomienia własnego bloga, ale korzystając z okazji zwracam uwagę, że komentarze pod cudzymi wpisami także na Polacy.eu.org są narażone na zniknięcie (…na jego blogu studioopinii.pl, ale zdaje się, że moje komentarze zostały skasowane…) - autor notki może komentarze zablokować lub usunąć całą notkę wraz z nimi.

Ale do rzeczy.

Jestem pod ogromnym wrażeniem szerokiej wiedzy, szacunku dla prawdy i zapału w byciu jej heroldem. Oczywiście koszula bliższa ciału, stąd w dyskusjach pojawiają się tematy z historii Polski i (w porywach) Kościoła. Ale mając tak głęboką znajomość rzeczy z tego Polsko-kościelnego obszaru, niejedno siłą rzeczy i z obszarów innych musiało się nawinąć pod rękę, wpaść w oko i rzucić na myśl. Równie, albo i bardziej zaskakującego i podważającego utarte "prawdy". Czy tak jest?

Dalej. Wygląda na to, że jakieś siły niezwykle to pro-polskie obrazowanie historii wspierały (albo i nadal wspierają). Co to za siły? Czy jakieś specjalne? A co z siłami przeciwnymi? A co z "konkurencją", nie zajmującą się Polską, ale np. Niemcami? Czy również taki efekt wybiórczego retuszowania historii występuje? A może to efekt najzupełniej naturalny - ale w takim razie tym bardziej powinien występować na wszelkich polach, czasach i tematach... I na pewno jest sporo do "wyprostowania", co dotyczy nie tylko historii Polski i Kościoła. Czy dobrze myślę?

Wszystko to są rzeczy bardzo ciekawe i być może zasługują na własną przegródkę w obszarze nauk, gdyby potraktować je na wyższym stopniu uogólnienia. A może już ją mają?

Ukłony,
MT
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Hanys, 2012.09.12 o 19:47
Postaram się krótko odpowiedzieć na niektóre Twoje pytania, jak ja to wszystko widzę.
- Podczas przyglądania się „polsko-kościelnemu obszarowi”, jak to nazwałeś, ale także europejskiemu i ogólnoświatowemu, oczywiście nawijają się spostrzeżenia i skojarzenia nieraz szokujące i porażające. Dla mnie jednym z nich jest np. tzw. „inkwizycja” europejska, która ponoć miała miejsce w Hiszpanii i Niemczech. Jedni mówią, że Kościół palił heretyków na potęgę, inni twierdzą, że to przesada, bowiem sądy kościelne obchodziły się z nimi dość oględnie. A ja mam coraz poważniejsze wątpliwości, którą „inkwizycję” mamy na myśli! Uważam, że Kościół katolicki, powtórzę: katolicki, przez prawie całe średniowiecze był bardzo słaby i nie mógł mieć aż tak potężnego wpływu na losy ludzi. Wg mnie inkwizycja rozegrała się przede wszystkim w sercu carskiej Rusi u schyłku XVII wieku. Tutaj ostatnio co nieco o tym przebąkiwałem: +www.prawica.net Można oczywiście z tym się nie zgadzać i uważać, że „raskolnicy” sami ścinali sobie głowy, wieszali za żebra i dobrowolnie, w amoku religijnym, włazili na stosy – patrz np. tutaj: +www.opowiadam.eu tekst pt.: „rok 1695 - rok 7205 od stworzenia świata”. Historycy (=bajkopisarze) kłamią, że masowe „całopalenia” pod koniec XVII wieku na Rusi wiązały się z końcem świata i oczekiwaniem na Antychrysta. Końca świata cała religijna Europa (= jeszcze całkowicie prawosławna! – to następne moje demaskatorskie spostrzeżenie) oczekiwała bowiem w roku 7000, czyli wg dzisiejszego datowania w roku 1492 (7000-5508=1492). Ciekawe, w którym roku „Kolumb” desperacko rzucił się ze swoją flotyllą na głębie oceanu w poszukiwaniu Ziemi obiecanej? A więc namieszajmy ludziom we łbach tak, by się nie mogli połapać, nawet gdyby ktoś kiedyś im bąknął o „Antychryście”. Bo w tym bałamutnym bajdurzeniu o „Antychryście” tkwi także ziarno prawdy. Pod koniec XVII wieku bowiem, gdy Europejczycy zawłaszczyli sobie całą europejską część Rusi i na tron carski siłą i podstępem wpychano pruskiego uzurpatora „Piotra Wielkiego”, wtedy ludzie na Rusi mówili, że to właśnie on (Piotr I Wielki) jest Antychrystem!

- Pytasz, jakie to „siły nieczyste” stoją za zakłamywaniem historii europejskiej, w tym także polskiej. Moim zdaniem obecnie jest to łańcuszek ludzi przyzwoitych, o dobrych intencjach, wierzących w to, co piszą, mimo iż pisząc i badając historię różnych dziedzin i krajów bezrefleksyjnie opierają się na pracach swoich poprzedników z XVIII i XIX wieku (ci jednak dobrych intencji nie mieli, gdyż zafałszowali kluczowe momenty historii światowej z pełną premedytacją i niekiedy na maksa!).
Oczywiście ktoś, kto zdobył się na odwagę „wyprostowania” publikowanych półprawd i kłamstw, zawsze będzie wyszydzany i kopany i nie ma praktycznie żadnych szans na przeforsowanie nawet najprawdziwszych tez historycznych i dotarcie ze swoją wiedzą do szerszego kręgu odbiorców informacji, ponieważ cała zgraja święcie oburzonych piesków (świeckich i kościelnych) jest gotowa go w każdej chwili zagryźć, i oni wcale nie żartują. Takich ludzi znam, bo ich książki nieraz czytam.

- „przegródka” z niekonwencjonalną wiedzą o wyższym stopniu uogólnienia oczywiście już istnieje. To są setki opracowań i książek z nurtu tzw. „nowej chronologii”, czy inaczej mówiąc „krytyki chronologii”.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Piotr Świtecki, 2012.09.12 o 21:01
No tak, ale nadal: tak potężna ingerencja w zachowaną wersję historii Polski świadczy o jej sile.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Krzysztof J. Wojtas, 2012.09.12 o 06:50
Tak się zastanawiam -z kim się nasz Hanys zamienił głowami; to chyba nie był trany wybór.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Hanys, 2012.09.15 o 15:11
Cywilizacja Polska. Droga do Imperium.
Kontynuuję moją krytykę megalomańskiej wizji historii Polski, prezentowanej przez co poniektórych mocno nawiedzonych osobników.
Powtórzę wynotowane przeze mnie punkty dotyczące tej historii:

1) bitwa pod Grunwaldem – Polska a papiestwo
2) Kłuszyn, Smoleńsk – wiktoria polskiej cywilizacji
3) zajęcie Kremla przez Żółkiewskiego, rezygnacja przez Zygmunta III Wazę z aspiracji przyłączenia Rusi jako osobnego filara do RP „trojga narodów”
4) Lisowczycy zagarniają kolejne prowincje wschodnie
5) powstanie Chmielnickiego

1) Na zakończenie pkt.1), do którego już się odnosiłem, chcę dodać, iż moim zdaniem rzymskie papiestwo w średniowieczu było jeszcze bardzo słabą instytucją. Doktryny religijne, jakiekolwiek by one nie były, zawsze potrzebują wsparcia i symbiozy z silną administracją państwową. Bez niej nie mogą w ogóle istnieć, bo pierwszy lepszy inteligentny żartowniś mógłby je obśmiać i skutecznie podważyć. Do bajek o chrześcijaństwie w „starożytnym Rzymie” i „starożytnej Grecji” nie chcę się odnosić, ponieważ są to bajki, co udowodnili ponad wszelką wątpliwość rosyjscy matematycy (Fomenko, Nosowski and Company) trzydzieści lat temu. Mocna religia chrześcijańska była wszechobecna we wczesnym średniowieczu w tzw. Bizancjum (termin „Bizancjum” wymyślono dopiero w XIX wieku), tj. nad cieśniną Bosfor, na terenach wokół Morza Czarnego i Kaspijskiego. W roku 1453 stolica „Bizancjum” Konstantynopol/Cargrad padła pod uderzeniami wojsk atamańsko-otomańskich, czyli mówiąc wprost: turecko-ruskich(!).
Proszę uważnie przyjrzeć się starym rycinom, np.: +www.orda2000.narod.ru Wyraźnie widać sobór/meczet św. Zofii w stylu gotyckim(sic), ale nie to jest ważne. Na sztandarach zwycięskich wojsk widać smoka kazańskiego, lwy suzdalsko-włodzimierskie i (św.)Jerzego-zwycięzcę. To jest symbolika typowo ruska i kozacka. Po upadku Konstantynopola centrum poprzedniego wielkiego imperium otomańsko-atamańskiego przeniosło się na północ, w dorzecze Wołgi, Oki i Donu (Ruś włodzimiersko-suzdalska), natomiast przed upadkiem Konstantynopola prawdopodobnie sporej części „bizantyjskiej” arystokracji i duchowieństwa udało się szczęśliwie ewakuować statkami - zabierając kasę i księgozbiory - na włoskie odludzie nad rzeką Tybr, gdzie okopano się w potężnej warowni wybudowanej na ruinach dawnego amfiteatru, znanej dziś pod nazwą zamku św. Anioła w obecnym Rzymie. I to chyba jest prawdziwa kolebka obecnego Watykanu. Pan Wojtas już w roku 1410 chętnie chce widzieć zdobyczne sztandary z sumbolami/insygniami papieskimi w rękach zwycięskiego Witolda, a obecny Watykan (Batyj-chan?) nawet po wielu latach od Grunwaldu wypiera się swej starej symboliki jak diabeł święconej wody, o czym świadczą choćby specjalnie porozbijane herby nad wejściem do zamku św. Anioła (+www.holidaycheck.pl Ciekawe, jakie symbole w przeszłości Watykanu było aż tak wstydliwe, że trzeba je było bezwzględnie zniszczyć? A jakie ostały się do dzisiaj symbole po zagadkowych „Krzyżakach” spod Grunwaldu, oprócz ich dwóch nagich mieczy przed bitwą? Czyżby tylko krzyż z orłem jednogłowym? (+www.google.pl Nie, Panie Wojtas. Ja znalazłem w średniowiecznych kronikach „niemieckich” symbol ich krzyża z orłem DWUGŁOWYM! Teraz to chyba byłaby bardzo niepopularna wiedza do rozpowszechniania w szkołach. I teraz podsumujmy. A więc po jednej stronie barykady mamy Rusów z Nowogrodu Wielkiego (symbol ruskich carów to orzeł dwugłowy(!), a symbol kolejnych stolic imperium ruskiego to lew stojący na tylnych łapach), a po drugiej stronie mamy „niemieckich Krzyżaków”, też z symboliką orła dwugłowego! Co to wszystko znaczy? Moim skromnym zdaniem pod Grunwaldem biło się dwóch ruskich zbójów i była to walka bratobójcza, której uczestnicy nie mieli jeszcze zielonego pojęcia ani o Polakach czy Niemcach, ani o Matejce czy Sienkiewiczu, który nie zdążył jeszcze się urodzić, by napisać „poczet królów polskich”, ani tym bardziej o Cywilizacji Polskiej autorstwa pana Wojtasa. A po bitwie jednego z ruskich zbójów prawdopodobnie pochowano z honorami i pomodlono nad jego grobem, bo przelano bratnią krew – takie to były wtedy po prostu czasy.

Do pkt. 2, 3 i 4, jak mi czas pozwoli, odniosę się następnym razem, zbiorczo i po kolei, bo inaczej nie można. Będę wtedy próbował wytłumaczyć, że
- po pierwsze walki polskiego wojska pod Kłuszynem, Smoleńskiem, Moskwą, Kostromą itp. absolutnie nie miały kontekstu ekspansji i wojen zaborczych, bowiem walczono wtedy głównie o władzę, a nie o jakieś grodziska czy skrawki ziem, ponieważ CAŁA Europa już dawno była pod kozacko-tureckim butem,
- a po drugie, że II Rzeczpospolita przestała definitywnie istnieć po ekspedycji karnej Chmielnickiego, którego wojska kozacze poza zaprowadzeniem porządku w zbuntowanych prowincjach carstwa ruskiego, tj. w dawnej „Polsce” i „Ukrainie”, najprawdopodobniej doszły w swym marszu aż za Odrę, do „niemieckiej” Brandenburgii.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
mój protest song: Zygmunt III Waza był ruskim księciem Dymitrem Iwanowiczem   
Hanys, 2012.09.21 o 21:59
Cywilizacja Polska. Droga do „Imperium”.
Kontynuuję krytykę megalomańskiej (oficjalnie obowiązującej) wersji historii Polski początków XVII wieku.

Pkt. 2, 3 i 4:
Kluczem do zrozumienia epoki króla Zygmunta III Wazy jest przede wszystkim kontrowersyjny życiorys ruskiego cara i despoty „Iwana Groźnego” (1533-1584). Z nim kojarzymy okres tzw. „wielkiej smuty” w Rosji, a szczególnie krwawego terroru, nazwanego „opryczniną” (1565-1572), gdy zmasakrowano m.in. słynny Nowogród Wielki.
Wg konwencjonalnej historii „Iwan Groźny” był koronowany na cara DWUKROTNIE (1547 i 1572), a bojarowie składali mu przysiegę KILKAKROTNIE. I dokładnie w tym momencie napotykamy kłamstwa propagandzistów epoki XVIII wieku - zachodnich uzurpatorów, którzy zawłaszyli władzę na Rusi (poczynając od rządów tzw. Piotra I „Wielkiego”) i za wszelką cenę musieli uwiarygodnić swoją obecność na kartach historii, dorabiając do niej własne wymyślone korzenie genealogiczne i fałszując genealogię dotychczasowego, legalnego rodu carskiego „Rurykowiczów”. Dlatego Iwan Groźny musi być na papierze KILKAKROTNIE koronowany (papier jest cierpliwy i wszystko zniesie!), musi WIELOKROTNIE odbierać przysięgę na wierność od bojarów całujących krzyż, musi mieć aż OSIEM żon, a ponadto muszą pojawić się ni stąd ni z owąd na przykład takie nazwiska „bojarskie” jak GODUNOW, a zamiast prawdziwych wywrotowców Jurijewów i Zacharinów: ROMANOW, a także późniejsze pokolenia muszą przyjąć do wiadomości, że władztwo ostatnich carów zamiast przechodzić dziedzicznie z ojca na syna lub wnuka, było rzekomo uchwalane przez jakichś tam bojarów albo na jakichś zebraniach, a nawet przez zwykłe pospólstwo, co oczywiście jest kłamstwem. Pamięć międzypokoleniowa jest krótka i po 100-150 latach wszystko to, co było bezczelnym kłamstwem, staje się prawdą i „oczywistą oczywistością”.
Kim naprawdę był car „Iwan Groźny”? Zdaniem matematyka A.Fomenki jest to personifikacja aż czterech postaci historycznych, a mianowicie:
- Iwana IV Wasilewicza (żył 1531-1553, rządził 1547–1553)
- Dymitra Iwanowicza (rządził 1553–1563)
- Iwana Iwanowicza (żył 1550-1575, „rządził” jako małolat 1563-1572)
- Simeona Bekbułatowicza (rządził 1572-1584)
(patrz: +depositfiles.com
Mi się wydaje, że były to nie cztery, a trzy postacie scalone przez fałszerzy historii w jedną postać cara „Iwana Groźnego”, a mianowicie z wyłączeniem Dymitra Iwanowicza, który wszedł do konwencjonalnej historii pod przezwiskiem „Łżedymitra I” i „Łżedymitra II” (tzw. Dymitriady).
Jak łatwo zauważyć car Iwan Iwanowicz, zaczął „rządzić” dokładnie w okresie „opryczniny”, mając zaledwie 13 lat, czyli jako niepełnoletni carewicz, nad którym opiekę musiała sprawować rada opiekuńcza, złożona z przedstawicieli bojarskich rodzin Zacharinów i Jurijewów, faktycznych sprawców krwawych represji wobec „ziemszczyny”, tj. prawowitych rodzin bojarskich. Kres „opryczninie” położył w 1572 roku ponad 70-letni staruszek Simeon Bekbułatowicz. To on odsunął małoletniego cara Iwana Iwanowicza od władzy i kazał go uśmiercić w 1575 roku, przelewając świętą carską krew. S.Bekbułatowicz był regentem kolejnego następcy tronu, carewicza Fiodora Iwanowicza aż do czasu osiągnięcia przez niego pełnoletniości (16 lat) i wstąpienia na tron.

Dla lepszego zrozumienia koligacji rodzinnych i rozwoju sytuacji w tym burzliwym okresie historii podaję niżej życiorysy kilku kolejnych carów ruskich:
- car Fiodor Iwanowicz, pierwszy syn Iwana Iwanowicza (żył 1568-1598, rządził 1584-1598)
- car Borys Fiodorowicz („Godunow”), pierwszy syn cara Fiodora Iwanowicza (rządził 1598-13.04.1605), otruty
- car Fiodor Borysowicz, syn Borysa Fiodorowicza (rządził 13.04.1605-01.06.1606), otruty.
Od tego momentu zaczyna się niezrozumiałe zamieszanie (Szujski, Dymitriady, Żółkiewski, Lisowczycy…)
- następcą Fiodora Borysowicza na tronie carskim zostanie w roku 1613 Michał Fiodorowicz, drugi syn Fiodora Iwanowicza i młoszy brat Borysa Fiodorowicza (żył 12.07.1596-1645, rządził 11.06.1613-1645). Po śmierci brata Michał Fiodorowicz jako niepełnoletni carewicz przebywał pod opieką bojarskiej rady opiekuńczej, tzw. siemibojarszczyny (a później pod bezpośrednią ochroną prawosławnego patriarchy Filareta, w mieście Kostroma). Od 12.07.1612, tj. od uzyskania pełnoletności staje się prawowitym następcą tronu carskiego i dokładnie wtedy z wojskami kozaczymi wyrusza w trumfalnym pochodzie do Moskwy, by zasiąść na tronie. Nota bene przez b.krótki okres zaledwie jednego roku (20.06.1605-27.05.06) regentem/opiekunem niepełnoletniego jeszcze Michała Fiodorowicza był jego dziadek Dymitr Iwanowicz (=Zygmunt III Waza).

Odsunięty od władzy, a później zabity, Iwan Iwanowicz pozostawił po sobie dwóch synów: Fiodora Iwanowicza i Dymitra Iwanowicza. Dymitr Iwanowicz (=„Łżedymitr”) przysparza historykom do tej pory wielu problemów interpretacyjnych, bowiem postać ta pojawia się i znika w wielu kluczowych sytuacjach, a to w Krakowie, a to pod Kłuszynem, w Moskwie i innych miejscach, ale zawsze jak cień towarzyszy mu Zygmunt III Waza, król polski, który tak na zdrowy rozum nie jest nikim innym jak właśnie owym zagadkowym „Łżedymitrem”, tj. po prostu Dymitrem Iwanowiczem!
I tak przykładowo:
- w 1604 roku „Łżedymitr I” (Dymitr Samozwaniec) nie wiadomo skąd pojawił się w Krakowie. Został przyjęty przez Zygmunta III Wazę. Przedstawił mu plan wyprawy na Moskwę, w celu zdobycia tronu carskiego. Król nie zajął jednoznacznego stanowiska.
I co my tutaj mamy? Król Zygmunt osobiście rozmawia ze swoim sobowtórem!
- „Łżedymitr I” żeni się z Maryną Mniszech w Krakowie (27 listopada 1605 roku). Zamiast niego w roli pana młodego występuje „posłaniec” (ale lipa!), a gościem - na tych lipnych i mocno podejrzanych uroczystościach ślubnych - jest kto? Król Zygmunt III Waza we własnej osobie! Kto chce, niech wierzy w te kretynizmy. Ja w nie nie wierzę. Nota bene Zygmunt III też ożenił się w Krakowie w 1605 roku z Konstancją Habsburżanką (to był jego drugi ożenek, z siostrą poprzedniej żony). Ciekawe czy u niego gościem weselnym też był sobowtór Dymitr? A jakiż my tu mamy zbieg okoliczności w datach ślubu u obu żonkisiów! A skoro Zygmunt chajta się raz po raz z rodzonymi siostrami, to dlaczego Maryna nie mogłaby potem chajtnąć się z sobowtórem sobowtóra? Na papierze wszystko jest możliwe. I tak też się stanie, gdy łżehistorycy pogrzebią „Łżedymitra I” w maju 1606 roku, a na jego miejsce na następne 6 lat wyczarują sobowtóra zastępczego - Łżedymitra II.
- Łżedymitr był przez krótki czas nawet carem Wszechrusi! Okres jego panowania od 20.06.1605 do 27.05.1606 (+pl.wikipedia.org dokładnie pokrywa się z okresem, gdy Dymitr Iwanowicz (=Zygmunt III) był regentem/opiekunem małoletniego (przyszłego) cara, a swego wnuka, Michała Fiodorowicza (20.06.1605-27.05.06).
- „Łżedymitr II” w czerwcu 1608 r. podszedł pod Moskwę i rozbił obóz w Tuszynie. W obozie rządzili Polacy, a magnat Jan Sapieha reprezentował króla Zygmunta. Jak widać, znowu oba sobowtóry (Dymitr i Zygmunt) nieomalże ocierają się o siebie (patrz np. +m.e-dp.pl Nota bene prof. Andrzej Andrusiewicz ma rację dowodząc, że Dymitr Iwanowicz „Samozwaniec” był synem „Iwana Groźnego”, a precyzyjnie mówiąc: Iwana Iwanowicza!).
- połączone wojska moskiewskie i szwedzkie pobiły wojska Dymitra Samozwańca pod Moskwą, a on sam uszedł do Kaługi. Król Zygmunt przeraził się, że Moskwa i Szwecja sprzymierzą się przeciwko Polsce… Co to znaczy? Zygmuntowi (=Łżedymitrowi”) tym razem nie udało się zdobyć Moskwy i chwilowo musiał ustąpić pola Szujskiemu.
- we wrześniu 1609 roku Zygmunt III Waza staje na czele wojsk polskich oblegających Smoleńsk. W tym czasie jego sobowtór Łżedymitr skrył się do kąta i nie daje o sobie znać.
- 4 lipca 1610 r. po bitwie pod Kłuszynem, stoczonej przez wojska hetmana Żółkiewskiego, Łżedymitr znowu rzuca się w wir wydarzeń i już 26 lipca oblega Moskwę. Kiedy król Zygmunt wzywa Polaków od Dymitra, by dołączyli do wojsk koronnych, (jaki bezsens - król upomina się o swoich żołnierzy, których wypożyczył jakiemuś przybłędzie?) Łżedymitr zbiega do Kaługi, gdzie za jakiś czas zostaje zabity (przez historyków, na papierze). Od tej pory pod Moskwą i w samej Moskwie pogodę będzie robił już sam Zygmunt III ze swym synem Władysławem, bez pomocy zmyślonych sobowtórów (samozwańców) w wersji I i wersji II.

Spróbujmy jeszcze potwierdzić tezę, iż nasz bohater Dymitr Iwanowicz był rodzonym bratem Fiodora Iwanowicza. Otóż zachowały się dzienniki angielskiego posła i podróżnika Geroma Gorseya (+sundukis.narod.ru Oczywiście i one zostały poddane przez poprawiaczy historii starannej obróbce w XVIII/XIX wieku, ale sporo można z nich jeszcze wywnioskować. W opisie uroczystości koronacyjnych cara Fiodora Iwanowicza figuruje taki oto intrygujący zapis:
… Царица из набожности шла всю дорогу пешком, сопровождаемая большой свитой княгинь и знатных дам. Ее охрана состояла из 20 тысяч стрельцов, ее главным советником, или сопровождающим слугой, был знатный человек ЦАРСКОЙ КРОВИ, ее дядя, пользующийся большим авторитетом, по имени ДМИТРИЙ ИВАНОВИЧ Годунов …Вскоре после этого 1200 польских дворян, храбрых солдат и достойных людей, пришли на службу к царю и были приняты…
Kim był ów Dymitr Iwanowicz (z przydawką „dziadek Godunow”, dołożoną przez zapobiegliwych fałszerzy, bo i któż tam potem połapie się w tych wszystkich Iwanowiczach i Godunowach? No, ale i sami historycy mają problem z „Dymitrem Godunowem”, bo o takim w ogóle nic nie wiadomo, a poza tym bojarowie z rodu Godunow nie mogli być i nigdy nie byli „księciami carskiej krwi”), KSIĄŻĘ KRWI (человек царской крови!), przyjaciel i powiernik, człowiek wielkiego autorytetu na dworze u cara, przy którym służyła ogromna liczba 1200 polskich dworzan(!). Tym człowiekiem mógł być tylko rodzony brat cara Fiodora Iwanowicza!

Jeśli Zygmunt III Waza był Dymitrem Iwanowiczem alias Łżedymitrem alias Samozwańcem, to zobaczmy, czy jego „przodkowie” mieli jakikolwiek związek z imperatorami ruskimi. Okazuje się, że mieli:
1) Zygmunt I Stary, rządził 1506 – 1548
Wasyl III, rządził 1506 – 1533, ale jego małoletni syn Iwan formalnie zaczął władać dopiero w 1548 roku.
2) Zygmunt II August, rządził 1548 - 1586
Iwan Wasylewicz „Groźny”, rządził 1548 – 1586
3) Królowie elekcyjni polscy: okres rządów 1573 – 1586
Regent Simeon Bekbulatowicz: rządził 1573 – 1584
Zbieżność dat jest idealna lub prawie idealna!

Czy coś konkretnego z tego wynika? Jeszcze nie. W takim razie spróbuję wyjaśnić, jak moim zdaniem prawdopodobnie wyglądały kulisy tych wydarzeń i o co szła walka.

W Moskwie, zanim na cara (regenta carskiego?) wybrano uzurpatora Michała Iwanowicza Szujskiego, ponoć wojewody z pogranicznego Smoleńsku, o nieznanym pochodzeniu (ani to bojar ani książę krwi), po śmierci cara Borysa Fiodorowicza (rządził 1598-1605), prawdopodobnie otrutego, rządy objął jego syn Fiodor Iwanowicz (1605-1606), też wkrótce otruty. Gdy uważniej przejrzymy się życiorysowi Szujskiego, od razu rzucają się w oczy jego związki z Dymitrem Iwanowiczem. Najpierw widać między nimi komitywę, a potem (od 1606 roku) stają się wrogami. Szujski wielokrotnie organizuje spiski, jest skazywany na śmierć lub wygnanie, lecz zaraz jest mu to wybaczane, jakby nic się nie stało. Tak w życiu nigdy nie bywa! Po piewszej zdradzie lub spisku Szujski powinien być wbity na pal lub położyć głowę na pieńku. Reguły władzy były wtedy bardzo surowe. Jaki stąd wypływa wniosek?
Szujski był zaufanym człowiekiem „Łżedymitra” (=Zygmunta III) i skutecznie torował mu drogę do szczytów władzy. Prawdopodobnie skrytobójczo zabił prawowitych sukcesorów tronu carskiego (Borysa i Fiodora), więc dobrze wykonał powierzone mu przez zleceniodawcę zadanie. W roku 1605 Dymitr trumfalnie wkracza do Moskwy, gdyż jest prawowitym sukcesorem tronu, a szlachta bojarska zna go osobiście i nie ma nic przeciwko temu. Szybko zostaje koronowany (na regenta carskiego?). Ale Szujski posmakował już we władzy, intrygach i spiskach i pragnie za wszelką cenę usunąć z drogi swego konkurenta i zleceniodawcę. Po przewrocie pałacowym w 1606 roku Dymitr musi uciekać do prowincji polskiej, gdzie tworzy Rzeczpospolitą z równoległą do moskiewskiej linią dynastyczną. Nie bez powodu on i jego syn Władysław będą nosić aż do samej śmierci tytuł „księcia Wschechrosji”. Jest to okres nazwany później przez historyków „smutą”, „dymitriadami” itp. Spod wpływów ruskiego carstwa wyzwalają się znaczące prowincje polska i szwedzka. Władza Szujskiego w Moskwie jest nieprawna i nielegalna, więc wasalna Europa przestaje płacić daninę Moskwie, bo zlatynizowana Rzeczpospolita, przez którą przechodził strumień pieniędzy („hanzeatycki” Gdańsk = dań) wybiła się na niezależność od centrum mocarstwa. Uzurpatora Szujskiego, który opanował Moskwę i wraz z nią Sobór Uspieński (miejsce koronacji carów), poparł prawosławny patriarcha moskiewski Hermogenes, gdyż go namaścił i pobłogosławił. W związku z tym Dymitr może spodziewać się od patriarchy tylko klątwy/anatemy i musi uwolnić się spod jego wpływu, gdyby kiedykolwiek później chciał ostro upomnieć się o swe prawa do tronu moskiewskiego. Dlatego Dymitr z prawosławia przechodzi na katolicyzm (stąd jego przezwisko „rastriga” wśród prostych ludzi) i od tej chwili Hermogenes może mu nadmuchać!

W świetle powyższego bitwa pod Kłuszynem jest wyłącznie osobistą rozprawą między Zygmuntem III i Szujskim. Gdy Zygmunt III oblega Smoleńsk, przybywają do niego „tuszyńscy” bojarowie z misja pokojową i proponują, by jego syn Władysław IV został carem. Ale jego ojciec ponoć nie chce się na to zgodzić, bo Władysław nie może zmienić wiary z katolickiej na prawosławną(?). Większych głupot nie czytałem. Jak to w ogóle jest do pomyślenia, aby jacyś posłowie-poddani cara Szujskiego, gdy ten nadal jest jeszcze u władzy, pertraktowali sobie, ot tak bez jego wiedzy, z królem polskim? Toż to jakaś piramidalna bzdura. A poza tym numizmatycy mogą w każdej chwili zaświadczyć, że w mennicach pskowskiej i moskiewskiej były bite ruskie monety (kopiejki) z imieniem Władysława! A więc Władysław IV przez jakiś czas musiał być albo carem albo regentem (patrz +www.twocoins.ru Bezkrwawe zajęcie Moskwy w roku 1610 przez polsko-zagraniczne wojska hetmana Żółkiewskiego jest jednym z bardziej znaczących epizodów walki Dymitra Iwanowicza o koronę carską. Ostatnią przeszkodą na tej drodze jest małoletni sukcesor, książe krwi, Michał Fiodorowicz, któremu wystarczy tylko dożyć do 16 lat, by automatycznie i nieodwołalnie zostać carem Wszechrusi. Dlatego doborowe oddziały Zygmunta III, które przeszły do historii Polski pod nazwą Lisowczyków, robią wszystko, by małoletniego Michała bez rozgłosu i jak najszybciej ukatrupić. Lisowczycy tropią go aż na Powołżu, w okolicach miast Wołogdy i Kostromy, gdzie przebywa pod zbrojną ochroną (wg pseudohistoryków ponoć znajdującego się wtedy w niewoli polskiej?) patriarchy Filareta. Proszę przeczytać ten krótki artykuł o rosyjskim bohaterze Iwanie Susaninie, który wyprowadził Lisowczyków w pole: +www.ivan-susanin.org
Jest w nim kilka smakowitych cytatów:
…И вот приходят ненавистные иноземцы и спрашивают о том, где Михаил…
…до избрания Михаила царём всея Руси оставалось ещё несколько месяцев…
…Конечно, мы можем только предполагать, под каким предлогом повел Сусанин поляков до Исупова через огромное болото…
…подвиг Ивана Сусанина состоял не в прямом спасении Михаила, а, скорее всего, в попытке спасти Михаила – находящегося в дали от своей вотчины - от опасности, грозившей ему от "польских и литовских людей"…
I co my tutaj mamy? Historycy twierdzą, że wynik wyborów Michała Fiodorowicza na cara w 1613 roku był bardzo trudny do przewidzenia, a tutaj prostym tekstem napisano, że jasnowidzący(!) Lisowczycy (bo przecież nikt chyba jeszcze nie mógł wiedział, kto zostanie wkrótce carem), koniecznie chcieli zabić nikogo innego, jak właśnie Michała.
Rosjanie cieszą się, że mają chłopskiego bohatera (Susanina), a nasz rodak, pan Wojtas jest dumny jak paw z tego, że Lisowczycy poszerzali terytorium państwa polskiego i polskiej cywilizacji o nowe ziemie na wschodzie. Czy to nie jest durnota ze strony rosyjskiej i ze strony polskiej? Mało tego, rosyjscy historycy przy tej okazji wykreowali kolejnych „bohaterów”, a mianowicie Minina i Pożarskiego, których w roku 1612 postawili na czele ogólnonarodowego „powstania” Rosjan przeciwko polskim zaborcom, okupujących Moskwę. To jest następny przekręt historyczny, gdyż akurat w roku 1612 Michał Fiodorowicz stał się pełnoletni (16 lat) i wraz z patriarchą Filaretem i ponad 100-tysięcznym wojskiem kozackim, entuzjastycznie witany wszędzie po drodze przez prawosławną ludność, wyruszył w trumfalnym pochodzie do Moskwy, by koronować się na cara w Soborze Uspieńskim! Żadnego zrywu i powstania nie było! Wojska Żółkiewskiego na Kremlu i w spalonym Kitaj-gorodzie żadnych szans nie miały i musiały ustąpić, bo ten potężny toczący się walec zrównałby z ziemią wszystko, co by mu tylko na drodze stanęło.

Zapomnijmy więc o rosyjskich bohaterach narodowych Mininie i Pożarskim, których życiorysy są ze sobą tak przedziwnie splecione, iż powstaje wrażenie, iż to była jedna i ta sama osoba. Niech się tym martwią Ruscy. To nie nasz problem. Natomiast nasz problem jest taki, że chcemy widzieć polską historię tak wielką jak kiedyś była wielka II Rzeczpospolita, rozciagająca się ponoć od morza do morza! Niestety jest to półprawda, a własciwie kłamstwo, gdyż II RP od początku do końca była wprawdzie bardzo liczącą się na wschodzie Europy i w centrum mocarstwa ruskiego prowincją, ale niestety jedną z wielu, która padła pod uderzeniem wojsk kozackich Chmielnickiego i praktycznie nigdy już w dawnym kształcie się nie odrodziła. Potem oczywiście istniała (i nadal istnieje!), ale wyłącznie metafizycznie, w rozpalonych głowach patriotycznie usposobionych nacjonalistów i wizjonerów. No ale żeby z cwanego i bezwzględnego w działaniu prowincjonalnego władcy, ruskiego księcia i namiestnika Dymitra Iwanowicza wyczarować króla polskiego Zygmunta III, to trzeba mieć naprawdę bardzo dużo tupetu. Sądzę, że zrobili to głównie Niemcy, fałszując historię średniowiecznej Europy, Rosji, Niemiec, Polski, i nie tylko. Wspomagał ich katolicki, papieski Rzym swym makiawelizmem, najlepiej jak tylko potrafił.

Czy na takiej właśnie zafałszowanej do imentu historii naszych przodków można budować doktrynę ideologiczną "Wielkiej Cywilizacji Polskiej" i stawiać ją za wzór dla innych? Moim zdaniem nie, bo na kłamstwie migdy nic trwałego nie da się zbudować.
Ale to tylko moje prywatne zdanie i nikt się z nim nie musi liczyć.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Christophoros Scholastikos, 2012.09.12 o 08:11
Należałoby wyeksponować tą dyskusję. Czy naprawdę nie może Pan powiesić tego w formie notki? Nauczę, pokażę jeśli to jest kłopot.
To jest po prostu w dobrym guście nie dyskutować innych wątków lub zbyt odległych od tematu notki. Dostrzega Pan to?

Dziękuję za spokojny wpis i wyłożone treści. Niestety jak się Pan pewnie domyśla i to jest za szybko dla mnie, spodziewam się, że nie tylko.

Otóż zakładając, że jest Pan jedynym oświeconym historycznie człowiekiem, który światło tej wiedzy niesie w ciemną masę, mam prośbę. Otóż jesteśmy ukształtowani tym co przeczytamy, bo nie pamiętamy owych faktów. Dodatkowo możemy wnioskować z historycznych dowodów ale to wszystko.

Wobec tego prośba jest taka, by wskazał Pan jakieś źródła na których opiera swoje przekonania w które święcie wierzy.

Niestety obszarowo to jest zbyt duże tempo więc należało by zacząć chociażby od pkt. 1. Skąd Pan to wie? Czy są jakieś opracowania? Publikacje? Czy jacyś historycy zawodowi prowadzą tego typu spekulacje? Wreszcie rzecz trudniejsza, dlaczego niby wg Pana i Pana źródeł takie "zafałszowania" miały miejsce?
Dać wiarę lub odmówić logiczności i oparcia można po zapoznaniu się z materiałem.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Krzysztof J. Wojtas, 2012.09.12 o 08:53
Jeszcze jedno:
z tekstu wynika, że Wielki Kniaź Ruski Wasyl Dymytrowicz ukradł pieczęć Witoldowi.
Kiedy, gdzie i jak do tego doszło?

Cóż. Ci na wschodzie tak mają.
I to im do tych pór zostało...
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Hanys, 2012.09.12 o 18:16
Nic Pan nie zrozumiał albo nie chce zrozumieć.

Ani Witold nie ukradł pieczęci Wasylowi (nota bene "Wasyl" i "Iwan" to były obligatoryjne imiona nadawane carom/chanom/kaganom podczas koronacji w Rusi średniowiecznej, prawie do XVI wieku), ani Wasyl nic nie ukradł Witoldowi.
Historycy rozmnożyli/rozklonowali na papierze jedną rzeczywistą postać na dwie różne postaci historyczne (to u nich powszechna praktyka!). Przynajmniej jedna z tych postaci musi być więc fikcyjna, jak się łatwo domyślić. A wie Pan, która? - ta "polska". No ale cóż, ci na wschodzie tak mają.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
[...]   
A.B.C., 2012.10.13 o 18:57
[komentarz usunięty na żądanie Autora/Autorki]
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Paweł Tonderski, 2012.09.11 o 07:59
Widzę, że wam na waszym sumieniu leży pan Jaszczuk? :)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Christophoros Scholastikos, 2012.09.11 o 12:42
Siły szybkiego reagowania dziękują za docenienie. Chociaż na takie siły to trzeba mieć wygląd i pieniądze. A i wyobraźnię.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Krzysztof J. Wojtas, 2012.09.10 o 21:02
Jak to zrobić? - to 1,4 Mb.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Ab-strach!-owanie   
Piotr Świtecki, 2012.09.12 o 18:18
Hokus-pokus - zrobione! :)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑