słowa kluczowe: Kaczyński, Lech Kaczyński, PiS, Smoleńsk, Tu154M, katastrofa smoleńska, krzyż smoleński, rocznica.
Polska2012.04.10 00:00 2013.01.23 09:32

Wesoły autobus

 
 
Ćwierć wieku temu podczas debaty telewizyjnej z Wałęsą Alfred Miodowicz obiecał, że dosiądziemy się do samochodów, którymi gna naprzód świat. No i co Państwo powiecie? Jedziemy!
 
Dla każdego Polaka, niezależnie od politycznych czy medialnych sympatii i antypatii, katastrofa smoleńska była wstrząsem. Oczywiście jedni szybko doszli do siebie i pozwalali nadal się podziwiać w szklanym okienku. Dla innych mottem stało się wyznanie „obudziłam się 10 kwietnia”, a sposobem życia uczestniczenie w alternatywnym obiegu informacji i ulicznych demonstracjach.

Ale czy na pewno tamten kwietniowy poranek nas przebudził? Czy dzięki obnażeniu wulgarności elit i bijącej po oczach analogii między rozpadającym się polskim państwem a szturchanym przez sołdata wrakiem Tu-154M cokolwiek się zmieniło? Czy Polska nie jest już „na kursie i ścieżce”?

Wydaje się, że naprawdę przebudzili się nieliczni. Bo większość, zresztą w najlepszej wierze, poddała się owczemu pędowi. Jedna połowa demonstrowała swą asertywną, wyzwoloną z okowów refleksji europejskość, najchętniej zresztą demonstrowała wobec spokojnych, starszych osób modlących się pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Druga połowa, równie zahipnotyzowana, podczas seansów nienawiści „tupała na Palikota” i z entuzjazmem skandowała „Ja-ro-sław! Ja-ro-sław!”.

Owszem, nastąpiło blogowe ożywienie, pojawiło się lub złapało wiatr w żagle parę stowarzyszeń i ruchów, powstały nowe, bardzo prawicowe i niezmiernie patriotyczne media (jakież one słodko niezależne, uroczo niszowe, najprawdziwiej obiektywne…) Przy okazji na sztandary łamów i inne ekrany wypłynęło kilka mniej lub bardziej świeżych nazwisk.
Ale po odsunięciu z oczu emocjonalnej mgiełki trudno nie dostrzec, że to wszystko jest mieszaniem gorzkiej herbaty.

Jakieś nadzieje można żywić względem młodego pokolenia, dla którego „komuna” i „Solidarność” to abstrakcje, co najwyżej stylowe, czarno-białe zdjęcia (Wałęsy albo zapyziałego mlecznego baru - wszystko jedno). To pokolenie nie jest okaleczone ubiegłowieczną historią, dla niego świat polegający na tworzeniu i przepływie informacji jest naturalnym środowiskiem.
Ono pozostaje nadal niewiadomą.

Nowa siła nie została jednak zaniedbana, pozostawiona samej sobie. Co więcej, młodzi doskonale wpisują się w globalizm, zatem ułatwiają centralne zarządzanie. A jeśli ktoś nadal wierzy, że Anonymous czy inni Oburzeni to autentyczne, oddolne ruchawki, czyli - jak mawia St. Michalkiewicz - pełen spontan i odlot, jesli ktoś uważa, że ich zaistnienie nie wymagało precyzyjnego wysiłku marketingowego i sporych pieniędzy - niech sam spróbuje zrobić coś podobnego.
Tak, oczywiście, młodzi skrzyknęli się na internetowych forach i wyszli na ulice („kto nie skacze, ten za krzyżem, za Tuskiem, za ACTA, hop! hop! hop!”). Tylko że nie po to tak skutecznie wypromowano markę Anonymous, żeby ją byle anonim zawłaszczał. A i Facebook nie z samych reklam żyje.

Świat zrobił się mały, inżynieria społeczna od czasów batiuszki Stalina poszła do przodu. Nie znaczy to jednak, że zamordyzm jest już tylko pieśnią przeszłości. Znaczy to jedynie tyle, że można mieć nadzieję na subtelniejsze (i skuteczniejsze) środki kształtowania zachowań.

Ćwierć wieku temu podczas debaty telewizyjnej z Wałęsą Alfred Miodowicz obiecał, że dosiądziemy się do samochodów, którymi gna naprzód świat. No i co Państwo powiecie? Jedziemy! Wprawdzie raczej brudnym, zdezelowanym autobusem niż limuzyną, ale zawsze! I chociaż coś jest nie tak z silnikiem, z układem kierowniczym, z hamulcami, tocząc się z górki żwawo przeskakujemy kolejne wyboje: ostatnio podniesienie wieku emerytalnego i dyskryminację TV Trwam. Na pokładzie w sumie spokój. Panie na lewo, panowie na prawo, nie ma nieprzewidywalnych terrorystów w rodzaju Leppera, a etatowe oszołomy znają swoje miejsce i zrobiły się jakby bardziej do rzeczy.
O kierowcach nie wspominam, bo co oni mają do powiedzenia? Pewnie coś ładnego, okrągłego. Jak zwykle.

Wiosna idzie, za oknami przesuwają się coraz szybciej coraz piękniejsze widoki. Gdyby tylko można było wysiąść. Albo chociaż zapiąć pasy. 

3476 odsłon średnio 5 (5 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Wesoły autobus 
Zenon Jaszczuk, 2012.04.09 o 23:51
Ja bym wolał nie gnać swiata. A tym bardziej w takim stylu. Człowiek goniący, ucieka od życia, śpieszy mu się do śmierci. Chyba my już mamy agonię, śmierć blisko. Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
MatiRani, 2012.04.10 o 02:40
zaraz smierc.. naprzod Gulag liberlany pod czujnym okiem apps w Ipodzie i skasowywanie elektronicznych zasobow w razie nieposlusznosci... juz blisko, juz blisko...
( pisze zasobów bom cwany, u wiekszoaci to bedzie raczej powiekszanie dlugu !)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
Zenon Jaszczuk, 2012.04.10 o 10:20
MatiRani.
Gułag to my mamy obecnie w fazie realizacji. A koniec w gułagu wiadomo jaki. Bo czy tylu bezrobotnych, bo czy tylu pracujących za 1000zł to nie jest miska zupy w gułagu. Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
Krzysztof J. Wojtas, 2012.04.11 o 21:10
Mniej więcej; ale w gułagu jest lepiej, bo jest ekipa, która gotuje.
A tu to jeszcze musisz sam gotować?

PS. A u ciebie kto gotuje?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
Zenon Jaszczuk, 2012.04.12 o 14:57
Krzysztof.
Od miesiaca jestem zmuszony przez życie uczyć się gotować. Gotować to pewnie za wiele powiedziane. Lubię pierogi a że są gotowe, tylko podgrzać więc chyba czeka mnie przesycenie pierogami. ;-))) Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
Leszek, 2012.04.10 o 12:49
Do obecnej sytuacji znakomicie pasuje diagnoza schorzeń Polski po 1863 pióra Bohdana Urbaknowskiego, z artykułu "Zorganizować żywioł – twórczość społeczna Józefa Piłsudskiego". Żeby łatwiej odnieść to do współczesności pozwolę sobie nieco skócić cytaty
Polska (..) była chora, jej schorzenie można opisać w kategoriach schorzeń nerwowych - tyle że odniesionych do zbiorowości. Następstwem szoku, jakim była klęska (...) stała się a p a t i a większej części społeczeństwa, na co nałożyło się jeszcze o b n i ż e n i e p r o g u l ę k u.(...) Strach przed działaniem nielegalnym, poczucie wszechmocy wroga, obsesja wszechobecności szpicli - to przecież w wymiarze powszechnym odpowiedniki tego, co w przypadkach indywidualnych nazywa się p s y c h o z ą l ę k o w ą . Stąd obawa przed każdym działaniem i stąd podziw dla gestów i namiastek, dla programów tak w gruncie rzeczy żałosnych, jak „praca u podstaw” (...).
Dusza zbiorowa narodu była rozbita, zdezintegrowana, nie miała planów, bała się nawet marzyć. Objawem tej dezintegracji była p o d a t n o ś ć n a n a s t r o j e (...) Energia polska, jeśli jakaś była, wyczerpywała się w uroczystych nabożeństwach ku czci klęsk. w pogrzebach i w rocznicach śmierci narodowych bohaterów, w ekstatycznych przemówieniach i w płaczu, który był na nie odpowiedzią. Społeczeństwo polskie nigdy tyle nie płakało, co wtedy, płacz na mszy i płacz w knajpie stały się formami patriotyzmu.
Najlepsi synowie narodu, ci, którzy wcześniej walczyli bądź mogli jeszcze zerwać się do walki - dali sobie narzucić p o c z u c i e w i n y , (...). Komponentem zbiorowej apatii stała się utrata wiary elit w sens działania, ba, nawet w sens istnienia. Stąd liczne (...) emigracje, stąd potępienie wszelkich, nieśmiałych nawet, prób politycznego ożywienia kraju. Doszło do tego, że społeczność (...) potępiła (...) jako bandytów (...)
Cierpienie psychiczne zbiorowości wywoływało nawet działania o charakterze a u t o a g r e s j i.
Bardziej łagodnymi, choć na dłuższą metę też samobójczymi działaniami, były ucieczki w życie rodzinne - więc rezygnacja ze struktur, które mogły ochraniać polskość, dobrowolna atomizacja, m i m i k r a , a dodatkowo często ucieczka w alkoholizm - ucieczka od świadomości przynoszącej tyle problemów.
Tak więc świadomość polska tamtych lat, o ile nie została zdegenerowana, była - użyjmy terminu najwybitniejszego z naszych powojennych psychologów, prof. Kazimierza Dąbrowskiego - ś w i a d o m o ś c i ą z d e z i n t e g r o w a n a. Ze stanu dezintegracji jednostka ma tylko dwa wyjścia: integrację wsteczną, przystosowawczą i integrację pozytywną, to znaczy na wyższym poziomie. Warunkiem powodzenia tej drugiej jest wzmocnienie w działalności jednostek tzw. czynnika III, autonomicznego (czynnik I = cechy wrodzone, czynnik II = determinizm otoczenia). Przerzucając koncepcję Dąbrowskiego na zbiorowość, trzeba powiedzieć, że zarówno masy, jak i elity wybrały po rozbiciu 1863 roku drogę integracji wstecznej.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
Piotr Świtecki, 2012.04.10 o 17:45
Leszek, dziękuję za ten cytat. Niesamowicie się to czyta. Szczególnie kiedy w telewizorze leci transmisja z drugiej rocznicy.

Może coś tam też masz pod ręką kontynuującego temat? Jakie były propozycje przezwyciężenia tej "społecznej psychozy"? Albo pamiętasz, co zadziałało, jak to widać z naszej współczesnej perspektywy?

Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
Paweł Tonderski, 2012.04.10 o 14:48
Kolejny doskonały tekst Muftiego, który na nE został zupełnie nietknięty przez tamtejszych komentatorów. :)))
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Wesoły autobus 
Leszek, 2012.04.10 o 15:48
dziś mnie natchnęło żeby tam coś skomentować ale generalnie tam już nie pisuję, bo sami przekonani fanatycy.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑