Jak nakleję plakat wyborczy na słupie ogłoszeniowym, to agitacja trwa od momentu naklejenia, do momentu zerwania plakatu albo zaklejenia go innym. Praktyka ciszy wyborczej zezwala nakleić plakat przed rozpoczęciem ciszy, ale w jej trakcie może wisieć i wieszający przepisu nie łamie. Byleby się plakat nie ruszał.
No ale ten sam plakat umieszczony na przyczepie poruszającego się samochodu komitetu wyborczego w czasie ciszy już przepisy łamie. A co z plakatem umieszczonym na ruchomej bramie na posesję? Albo na tramwaju? Czy istotny jest ruch plakatu, czy to, kto tym ruchem steruje? Czy plakat na autonomicznym dronie lecącym w trakcie ciszy, ale zaprogramowany i puszczony przed ciszą, łamie przepisy, czy nie?
Jak puszczę klip wyborczy w telewizji przed początkiem ciszy wyborczej, to nie może on trwać w jej trakcie - gdy się zacznie przed ciszą musi być zatrzymany w momencie jej rozpoczęcia. Nie wiem dokładnie jak akurat to regulują przepisy, ale gdyby było inaczej, to stacja popierająca rządzący reżim mogłaby puścić sekundę przed początkiem ciszy klip propagujący ten reżim trwający dwie doby. I to samo zrobiłaby stacja opozycyjna do władzy, tylko na odwrót.
No ale gdy umieszczę te same klipy wyborcze na YouTube, to mogę je wgrać przed ciszą, a potem ktoś sobie to uruchomi w trakcie ciszy i przepisów nie złamie - dokładnie tak jak z plakatem.
Czy moment rozpoczęcia agitacji to chwila wgrania klipu, czy jego uruchomienia? No ale dlaczego akurat moment wgrania ma być istotny, a nie moment, od którego staje się dostępny dla odbiorcy? A co jak stworzę mechanizm pozwalający pewnej grupie odbiorców zobaczyć klip w pewnym momencie, a innym w innym, późniejszym? Liczy się premiera? No ale ile osób musi mieć możliwość obejrzenia, by ustalić datę premiery? Są przecież pokazy przedpremierowe. To który moment liczyć jako pierwszą publikację, od której liczy się rozpoczęcie, tak by nie łamać ciszy wyborczej?
No i co z takimi ruchomymi plakatami wyborczymi, takimi elektronicznymi bilbordami, które są krótkimi filmikami - umieszczam je przed ciszą wyborczą i one się cyklicznie powtarzają na okrągło co kilka minut przez kilka dni - tak jak ruchome gify. Mogą się ruszać w trakcie ciszy, czy muszą zamarznąć? A co za różnica ile taki filmik trwa, czy jest na bilbordzie, w telewizji czy na YouTube? Czy przed ciszą mogę umieszczać tylko statyczne pliki jpg, a ruchomych gif’ów nie?
Mogę napisać agitacyjną notkę blogową i ją opublikować pięć minut przed rozpoczęciem ciszy wyborczej. Pójdę spać i rano jestem wolnym człowiekiem. Ale mogę zrobić dokładnie to samo, ale serwer obsługujący serwis blogowy dostanie opóźnienia, bo jego procesor zajmie się czymś innym i udostępni to pięć minut po rozpoczęciu ciszy wyborczej. Rano wpadnie policja i mnie zgarną, bo grozi mi grzywna milion złotych. Głupie nie?
Jak wejdę do lokalu wyborczego w koszulce z wizerunkiem kandydata, na którego zamierzam głosować, to popełniam wykroczenie, łamię prawo. Ale czy w zatłoczonym lokalu mogę głośno powiedzieć do żony: „tylko pamiętaj, by wyraźnie postawić krzyżyk przy nazwisku - i tu wymienię mojego kandydata”? Mogę się wymigać od mandatu tłumacząc, że krzyczałem, bo jestem żeglarzem? A co gdybym był teatralnym suflerem?
Na fejsbuku mogę agitować w czasie ciszy, bo jest zarejestrowany w USA. Albo nie mogę, bo sam siedzę w Polsce. Albo mogę, bo piszę przez serwer zagraniczny. Albo nie mogę, bo siedzę za granicą, ale jestem obywatelem Polski. Albo mogę, czy nie mogę, bo siedzę w Polsce, ale nie jestem obywatelem Polski. Albo mogę, bo piszę na komputerze w Polsce przed ciszą wyborczą, przesyłam na zagraniczny serwer, a on to publikuje po ciszy. Nie wiadomo kiedy łamię prawo!
Widzicie ile ta głupia cisza wywołuje nierozwiązywalnych dylematów?
Moim zdaniem wszyscy ci, którzy ustanowili te przepisy, akceptują je, uzasadniają ich słuszność czy próbują interpretować, to są idioci, którzy nie rozumieją czym jest czas, czym jest publikowanie, czym jest komunikacja, czym jest informacja, czym są wybory, czym jest agitacja, czym są nowoczesne media. To są wyrzutki cywilizacji. Moim zdaniem wszyscy policjanci, sędziowie i inni urzędnicy zajmujący się naruszeniami ciszy wyborczej powinni być uznani za ludzi niespełna rozumu. A my, którzy to wszystko rozumiemy, jesteśmy jeszcze gorsi, bo się dajemy tym przygłupom rządzić i pomiatać.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane: