słowa kluczowe: historia, oszustwo, pasożydzi, przywileje, zaklamanie, żydzi.
Linki, cytaty, nowiny2013.09.03 00:40

O fałszywce tzw. „przywilejów żydowskich”

(poleca )

Tej fałszywce służą wydania Statutu Kaliskiego

 
„Wygląda to tak – mówi jeden ze współczesnych pisarzy w roku 1618 – jak gdyby jaki rozbójnik pojmany na rozboju, broniąc się, okazywał przywilej królewski lub bullę papieską, w którychby stało, że kto je okaże wolno mu kraść, wydzierać, zabijać i mordować, a dlatego nie ma go o to nikt imać ani karać”.
 
+wolna-polska.pl
Tej fałszywce służą wydania Statutu Kaliskiego, jak na zamieszczonym zdjęciu. Dlaczego to ordynarna fałszywka – wyjaśniają wnioski z badań prawno-historycznych w czasach, gdy polscy naukowcy nie dostawali grantów za poprawność polityczną.

„Wygląda to tak – mówi jeden ze współczesnych pisarzy w roku 1618 – jak gdyby jaki rozbójnik pojmany na rozboju, broniąc się, okazywał przywilej królewski lub bullę papieską, w którychby stało, że kto je okaże wolno mu kraść, wydzierać, zabijać i mordować, a dlatego nie ma go o to nikt imać ani karać”.

Podstawą generalną przywilejów żydów w Polsce jest przywilej rzekomo wydany dla żydów wielkopolskich w 1264 roku przez księcia Bolesława Pobożnego. Utarło się wśród „żydo-świadomych” czytelników różnych publikacji mediów alternatywnych posługiwanie się stereotypem „żydowskich przywilejów z 1264 r.”. W oparciu o ten stereotyp wysuwane są różne hipotezy historyczne, koncepcje „co by było, gdyby”, wskazywanie winnych, zaś żydzi czerpią z istnienia tego stereotypu i na jego podstawie przeróżne korzyści i jawnie współpracują obok swych przeciwników w jego utrwalaniu. Wiele stron internetowych przytacza nawet rzekomo dosłowną treść dokumentu księcia Bolesława pochodzącego jakoby z XIII wieku.

Jest to mit niebezpieczny, nie mówiąc już o tym, że zupełnie fałszywy. W świetle badań historycznych nie odkryto ani dokumentu księcia Bolesława z rzekomymi „przywilejami żydowskimi” ani w związku z tym nikt nie zna treści owych „przywilejów”. Niebezpieczeństwo tego mitu polega na tym głównie, że pozwala talmudystom utrwalać kolejne mity, w szczególności mity domniemanych łask, jakimi jahwe obdarzał ich podczas pobytu w „Polin” oraz nadzwyczajnych dobrodziejstw gwarantowanych im przez polskich władców oraz Sejmy Rzeczypospolitej.

Odwołując się do tej całkowicie fałszywej tradycji, wywodzą oni z tego mitu roszczenie nadzwyczajnych przywilejów w czasach obecnych twierdząc, iż tylko nawiązują do tradycji polskiej państwowości. Mit „przywilejów żydowskich” służy im jako tarcza obronna oraz narzędzie nacisku na model ustawodawczy, kopiujący wzorzec rzekomo powstały niemal u początków Królestwa Polskiego. Jest to mit „przywilejów” nigdy im nie nadanych, mit poddany już analizie przez polską historiografię i zbadany przez historyków prawa.

Rzekome „przywileje żydowskie” stały się przedmiotem badań przy okazji ogromnej pracy naukowej w wieku XIX podjętej przez wielu autorów, pracy skupionej na zagadnieniu zebrania obszernych źródeł prawa polskiego okresu Rzeczypospolitej Królewskiej i opublikowania spuścizny prawnej państwa, jakie zniknęło z mapy świata. Tematyka żydowska była drobnym wycinkiem, częścią odszukania i krytycznego uszeregowania ogromnej tematyki prawnej obejmującej okres ponad 700 lat.

Fragmentarycznie prawdę historyczną w sprawie „przywilejów żydowskich” wyjawiło w trakcie tych prac naukowych wielu polskich uczonych, m.in.: Jan Wincenty Bandtkie-Stężyński, Ludwik Gumplowicz, Ksawery Liske, Ksawery Liske, Michał Hieronim Bobrzyński, Wacław Aleksander Maciejowski i inni. Lecz najbardziej wszechstronnej krytyce poddał to zagadnienie jeden z najwybitniejszych polskich prawników, prof. nauk prawnych i historyk prawa, Romuald Hube. Może właśnie dlatego jest obecnie postacią prawie całkowicie zapomnianą.

Romulad Hube nie otrzymał koczowniczego grantu pseudo-naukowego, aby „na krzywy ryj” za pieniądze podatników napisać politycznie poprawny ściek propagandowych bzdur. Był jedną z wielkiej grupy wybitnych postaci polskiej nauki tworzącej grunt ideologiczny ruchu narodowego, prawnikiem analizującym i poszukującym podstaw przyszłego, odrodzonego państwa polskiego w tradycji prawno-historycznej Polski Królewskiej.

Bazując na poszukiwaniach źródeł i analizie dokumentów źródłowych, jak dekrety królewskie, uchwały sejmowe, statuty koronne, akta sądów grodzkich oraz innych materiałach źródłowych, napisał w 1879 roku rozprawę z zakresu prawa polskiego zatytułowaną „Przywilej żydowski Bolesława i jego potwierdzenia”, jaka nakładem wydawnictwa M. Arcta została opublikowana w Warszawie w 1905 roku.

R. Hube poddał gruntownym badaniom zagadnienie „przywilejów żydowskich” ze szczególnym uwzględnieniem ich genezy w okresie panowania Bolesława Pobożnego. Przy czym nie opublikował swoich odkryć z prezentacją wyłącznie własnych wniosków. Wręcz przeciwnie, w swojej pracy przedstawił poglądy innych autorów, którzy również wnikliwie zbadali to samo zjawisko. Prócz detali o charakterze metodologicznych i głębi poszukiwań, wszyscy ci autorzy doszli do jednobrzmiących wniosków, zaś profesor Hube przedstawił w krótkiej rozprawie kwintesencję tych poglądów oraz dowody naukowe uzasadnione w oparciu o przebadane źródła prawa polskiego, jakie nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości: „przywileje żydowskie z 1264 r.” to absolutnie fałszywy mit.

Przechodząc do analizy odkryć naukowych R. Hube należy zaznaczyć, że wspomnianego „przywileju” Bolesława Pobożnego po prostu nie ma. Nie zachował się on ani w oryginale ani we współczesnym odpisie. Zatem tekstu pierwotnego nie ma. To, co miałoby o jego istnieniu rzekomo zaświadczać, to tzw. „potwierdzenia”, w tym przede wszystkim potwierdzenia z czasów panowania Kazimierza Wielkiego. Tak też próbuje czynić historiografia i próbuje przemycać tzw. zatwierdzenia pierwotnych przywilejów w okresie rządów Kazimierza Wielkiego. Twierdzi się, że „przywilej żydowski” jest znany z późniejszego zatwierdzenia. Problem jednak w tym, że jak wykazały niezbicie badania źródłowe, również tych kazimierzowskich „zatwierdzeń” nie ma ani w oryginale ani we współczesnym odpisie.

Tzw. „zatwierdzenia Kazimierza Wielkiego” pojawiają się dopiero później, a najwcześniejsze z nich pochodzi z 1506 roku i będzie poddane szczegółowemu opisowi w dalszej części. „Przywilejów żydowskich” w późniejszej redakcji pochodzących jakoby z „zatwierdzenia” Kazimierza Wielkiego pojawiło się wiele, ni z tego ni z owego „znalazły się” w polskich dokumentach prawnych, zaś szczegółowej analizie poddanych zostało aż jedenaście (sic!) ich różnych wariantów:

1) w ogóle pierwsza wzmianka o istnieniu przywileju księcia Bolesława i „zatwierdzeniu” go przez Kazimierza Wielkiego w 1334 r. znalazła się w Zbiorze Praw Polskich wydanym przez Łaskiego w 1506 r.,

2) „redakcja pomnożona” pochodząca z końca XV wieku, jaka została wydrukowana w Ius Polonicum J.W. Bandtkiego (1831 r.),

3) redakcja z rękopisu tego samego autora odszukana w archiwum koronnym, wydana w tym samym dziele,

4) „redakcja przerobiona” z akt gminy żydowskiej w Poznaniu,

5) redakcja taka sama odszukana przez J.W. Bandtkiego i znajdująca się w rękopisie tego autora,

6) przeróbka z oryginalnego potwierdzenia Jana III Sobieskiego z 1676 r.,

7) przeróbka z Akt grodzkich poznańskich,

8) z Biblioteki Ordynacji Krasińskich,

9) z Akt grodzkich krakowskich,

10) z Akt miasta Przemyśla,

11) z Akt miasta Lwowa.

„Mając zgromadzony tak obfity materiał, nie byłoby bez korzyści zająć się krytycznem obrobieniem oryginalnego przywileju Bolesława, nietrudno bowiem dostrzedz, że wszystkie dotąd wydania onego są defektowe”.

Z analizy tych „późniejszych zatwierdzeń” profesor Hube postawił jednoznaczny wniosek, że istnieją trzy główne różne warianty tego przywileju i trzy główne różne „potwierdzenia” Kazimierza Wielkiego: z 1334 r., z 1364 r. i z 1367 roku. Tzw. „pierwsze potwierdzenie” z 1334 r., jakie znalazło się w Zbiorze Praw Polskich (1506) nie różni się, jak stwierdził R. Hube, „co do głównej ich osnowy” względem „potwierdzeń” nr 2 i nr 3.

Do „potwierdzenia” z 1334 r. odniósł się w swojej kronice Długosz i pod rokiem 1356 donosząc o stosunkach Kazimierza Wielkiego z żydówką Esterką, pisze że „na prośby Estery żydówki uczynił to król i nadał pojedynczym żydom mieszkającym w Królestwie, nadzwyczajne prerogatywy i wolności, czym oburzył na siebie wielu, którzy już wtedy uważali je za fałszywe, wydane na krzywdę ludzką, i któremi znieważony został i obrażony boski majestat”. (Roczniki, Edycya Krakowska, t. III, str. 263)

Nie ma więc w źródłach jakiejkolwiek mowy o „ogólnych”, „generalnych”, czy też „zbiorowych przywilejach” nadanych żydom, ale o osobistych specjalnych prerogatywach i wolnościach udzielonych pojedynczym żydom, co wzburzyło wówczas wielu Polaków. Prof. Hube zaznacza, że przesłanka braku pierwotnego tekstu zarówno „przywileju Bolesława”, jak też „potwierdzenia Kazimierza”, zmusiła go do dalszych badań naukowych nad istniejącymi 3 różnymi wersjami tzw. „zatwierdzeń KW”.

Po przeanalizowaniu prawdopodobnych okoliczności ich powstania oraz treści i różnic zawartych w tekstach dochodzi on do wniosku, że „zapisane w aktach Kazimierza wyrażenia świadczą, że zostały użyte przez ludzi nieznających ówczesnych stosunków i ówczesnych formuł kancelaryjnych”.

„Jeszcze większe powątpiewanie co do autentyczności przywileju Kazimierza rodzi w nas jego treść, pozostawiająca na boku inne, choć nader ważne, szczegóły: podnosimy jeden z najważniejszych: Jest nim przepis o zaciąganiu pożyczek w żydów”.

Podsumowując wywód analizy historycznej instytucji pożyczek na ziemiach polskich, prof. Hube dochodzi do wniosku, że: „W takim położeniu śmiało utrzymywać można, iż przerobiony przywilej Bolesława nie może być dziełem Kazimierza Wielkiego…Opierając się na tem wszystkiem, stanowczo twierdzimy, że przerobiony przywilej Bolesława jest fabrykatem czasów po Kazimierzu W.”.

Zamykając część dotyczącą „przywileju z 1264 roku” oraz „zatwierdzeń KW” tego dokumentu, wnioski z badań R. Hube są następujące:

1) brak jest oryginału lub odpisu tego przywileju i tych zatwierdzeń,

2) badane dokumenty to fabrykaty (fałszywki) powstałe w czasach późniejszych „na ludzką krzywdę i obrazę boskiego majestatu”,

3) pierwotnej treści nie da się ustalić, gdyż albo w ogóle go nie było albo przepadł w otchłani dziejów,

4) prof. Hube nadmienia, że tzw. „przywilej Bolesława z 1264 r.” mógł powstać i zawierać jakieś regulacje prawne, ale nie mógł być czymś nadzwyczajnym, co dawałoby żydom w Polsce największą miarę różnorodnych uprawnień, jakie nigdzie w Europie nie zostały im przyznane. Prawodawstwo średniowiecznej Europy nadawało żydowskim gminom status autonomii i wyłączało je spod chrześcijańskiej jurysdykcji powszechnie obowiązującego prawa i działo się to najczęściej na wniosek samych żydów. Świadczą o tym „przywileje żydowskie” Fryderyka, arcyksięcia austriackiego z 1244 r. i króla Węgier, Beli z 1251 r., na jakich niewątpliwie wzorowany musiał być dokument Bolesława Pobożnego. Te zaś zbiory regulacji prawnych nie nadawały żydom i ich gminom statusu suwerenności, prowadzącego do tworzenia przez nich państwa w państwie (typu „Polin”). Wskazane okoliczności prowadzą do wniosku, że mit „przywileju Bolesława Pobożnego” to ordynarna fałszywka, jaka musi być wytworem żydowskim, gdyż tylko żydzi zyskiwali na jego podstawie uprawnienia nadzwyczajne i tylko oni byli beneficjentami korzyści zeń płynących.

Koniec części I 
 
no prosze.... a szabes goje fanzola 

2706 odsłon średnio 5 (5 głosów)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: O fałszywce tzw. „przywilejów żydowskich” 
MatiRani, 2015.02.23 o 17:45
- Kiedy państwo polskie zaczęło oddawać żydowskim organizacjom nasze synagogi i cmentarze, żywiłem nadzieję, że będą się nimi opiekowały, a nie sprzedawały. Myliłem się - mówi Jakub Szadaj, założyciel i przewodniczący Niezależnej Gminy Wyznania Mojżeszowego, która nie podlega ZGWŻ.

"Forbes" dotarł do nigdy niepublikowanych restytucyjnych zestawień Związku Gmin, prowadzonych przez tę organizację w latach 1997-2009. Wtedy polskie gminy żydowskie odzyskały w naturze najwięcej mienia komunalnego należącego do nich przed wybuchem II wojny światowej. Według wyceny z zestawień ZGWŻ wartość tych nieruchomości przekracza 205 mln złotych. Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, informuje, że do końca lipca 2013 roku Komisja Regulacyjna przyznała również żydowskim organizacjom wyznaniowym 82 mln zł w ramach rekompensat i odszkodowań za mienie, którego nie udało się oddać w naturze (zabudowane osiedlami cmentarze, zburzone synagogi etc.). Po dodaniu kwot odkrytych przez "Forbesa" i danych MAC można dojść do wniosku, że korzyści polskich gmin żydowskich z restytucji wynoszą 287 mln złotych. Nic bardziej mylnego. Nie można bowiem w żaden sposób ustalić, ile nieruchomości gminy żydowskie odzyskały w latach 2010-2013.
- Komisja Regulacyjna do spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich nie prowadzi takich zastawień - tłumaczy rzecznik MAC.

Przechodzi do porządku dziennego nad faktem, że inne komisje (katolicka, prawosławna czy ewangelicka) takie informacje agregują i upubliczniają. Zaś Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich wykręca się sianem.

- Do Komisji Regulacyjnej gminy oraz Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Polsce złożyły około 5,5 tys. wniosków. Z tego ponad tysiąc dotyczyło cmentarzy żydowskich - oświadcza Piotr Kadlcik, nie odpowiadając na pytanie.

Chociaż religia mojżeszowa zakłada nienaruszalność cmentarzy po wieczne czasy, pod młotek trafiały wydzielone z kirkutów działki, jak na przykład w Toruniu, Gliwicach czy Lublinie. Ceny transakcji są poukrywane w zbiorowych zestawieniach rocznych ZGWŻ. Gminy spieniężały także elementy żydowskiego dziedzictwa. Chociażby świetnie zachowaną synagogę w Lubrańcu (za 500 tys. zł), neoklasycystyczny szpital w Siedlcach (za 610 tys. zł) czy remontowany przed sprzedażą Bejt Midrasz w Sokołowie Podlaskim (za 100 tys. zł). Nie wstydzą się tego liderzy stojący na czele polskich społeczności żydowskich i Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, który z racji pełnionej funkcji wyraża zgodę na sprzedaż obiektów sakralnych.

- To jest bardzo złe, ale czasem się zdarza! Owszem, niektóre żydowskie nieruchomości zostały sprzedane. Jeśli gdzieś był jakiś opuszczony cmentarz, po którym został tylko kawałek ziemi, co możemy z tym zrobić? Sprzedajemy - tłumaczył rabin Schudrich dwa lata temu Nissanowi Tsurowi, reporterowi z Izraela, który wciąż prowadzi w tej sprawie dziennikarskie śledztwo.

- W wielu przypadkach odzyskujemy nieruchomości zaniedbywane przez dziesięciolecia lub nieruchomości zamienne, niemające nic wspólnego z mieniem przedwojennych gmin żydowskich. Jeśli nie są one częścią żydowskiego dziedzictwa lub nie mogą być odbudowane, w niektórych przypadkach mogą być sprzedane - twierdzi Kadlčik.

Z raportu ZGWŻ wynika, że żydowskie gminy wyprzedały do 2009 roku nieruchomości za ponad 40 mln złotych. Bobby Brown, dyrektor Projektu HEART, rządowej agendy Izraela, która zajmuje się restytucją mienia ofiar Holokaustu, wyraża nadzieję, że polskie organizacje wiedzą, co robią, i działają w dobrej wierze. Piotr Kadlčik zapewnia, że restytucyjne pieniądze przeznaczane są na renowację innych obiektów, takich jak na przykład Jesziwa w Lublinie, oraz na utrzymanie cmentarzy i potrzeby gmin.
... niniwa22.cba.pl/restytucja_zydowskiego_mienia_w_polsce.htm
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑