słowa kluczowe: Szwejk, informacja, media, poznanie.
Idee2013.04.26 15:34 04.27 08:51

Informacyjna niedokrwistość

   

Porządki na grządkach, czyli filozofując w okopach

 
Ewa i Adam (panie przodem!) wbrew zakazowi skosztowali owocu drzewa poznania. Teraz i nam, przez spuściznę grzechu pierworodnego, przychodzi jeść tę małż.

A przynajmniej próbować…
 
Christophoros Scholastikos na tle jednej z mielonych w głównonurtowych mediach spraw zadał pytanie właśnie o ów profesjonalny, mainstreamowy obieg informacji:
czy zamiast być zarządzany, obsadzany przez tajne siły, zdominowany przez nieuchwytne lobby złych i strasznych — nie jest przypadkiem zwykłym lustrem, w którym możemy się przejrzeć? Wieszają to, co ludzie czytają.
Kwestia podniesiona przez Christo zapewne łopotała już między niejedną parą uszu. Postawienie jej w końcu przed blogerskim konsylium budzi ulgę. Bo coś się rzeczywiście nie do końca zgadza w, popularnym w kręgach alternatywnej maglosfery, obrazie mediów i polityki. Gdzie jak gdzie, ale na Polakach(.eu.org) nie wypada na taki dysonans przymykać oczu.

Można niestety ugrzęznąć w tego typu dociekaniach, a przynajmniej nieźle się ubłocić. Spróbujmy jednak w jakim-takim porządku chociaż wypunktować kilka narzucających się spostrzeżeń. Lista pozostaje otwarta, szczególnie że zestawiana jest ad hoc i przez amatora.

Błędy poznawcze niezależnej blogosfery


  1. Odnośnie poznającego podmiotu


    1. Błędne jest założenie, że świat jest pęknięty na „dobrych” i „złych”, że grupy wpływu są bezwzględnie rozdzielone, interesy rozłączne, a każde działanie lub zaniechanie musi mieć oczywisty i dyskretny (zerojedynkowy) stygmat dobra albo zła. Iluzoryczne jest przyjmowanie jednoznacznego i wiecznotrwałego podziału na „naszych” i „onych”, i nic poza.

      (Uprzedzając zarzuty zwracam uwagę, że punkt ten znajduje się w grupie wad poznającego podmiotu. Nie chodzi w nim o absolutne wartościowanie i ostateczne oceny, ale o subiektywność, jakiej podlega nasze postrzeganie.)

    2. Informacyjne niezaspokojenie. Potrzeba uporządkowania informacji jest naturalna (świat jest inteligibilny, w racjonalności człowiek jest „na obraz i podobieństwo” Boga). Problem zaczyna się, gdy owo info-pożądanie zaspokajane jest info-nierządem (np. uproszczeniami, światopoglądowymi skostnieniami, pucowaniem raz wypracowanej wizji zamiast jej nieustannej weryfikacji, traceniem z oczu własnej ograniczoności).

    3. Informacyjne uzależnienie. Niedostateczna higiena przy dość niebezpiecznym hobby, jakim jest przesuwanie poznawczych granic, może prowadzić do specyficznych patologii. Na przykład zaburzeń proporcji postrzegania, jednostronnego zafiksowania się, monotematyzmu. W realnym życiu - do niewłaściwego gospodarowania czasem i energią.

      Paradoksalnie, im węższy założony zakres zainteresowań, tym zdrowsze i bardziej owocne będą dociekania.

      Jakimś remedium na aberracje (poza porzuceniem nałogu;) jest społeczność, wspólne działanie. Niewielkie nawet różnice w punktach widzenia pozwalają nabrać dystansu, jednocześnie przydają głębi obrazowi. Osoba uzależniona będzie się oczywiście bronić przed „odbieraniem zabawek”, ale przynajmniej widowni/czytelnikom uświadomiony zostanie błąd paralaksy.

      Inna sprawa, że odcinanie co przeraźliwszych idiotyzmów, subtelniejąc, może przejść w korekty zbyt niezależnego myślokursu, a nawet wykrystalizować w obowiązującą lokalnie polityczną poprawność.

    4. Dyskryminacja informacji (niewygodnej, zbyt złożonej, nie pasującej do aktualnej wizji itd.) Nieobiektywność, ocenianie a priori. Informacja niepełna to fałsz. Należy najpierw zebrać całość danych, potem przetwarzać.

      Nie każdemu się uśmiecha chodzenie na lewackie pogadanki, lektura „Wyborczej” i „Nie”, a potem szukanie odtrutki i zmagania z niestrawnością.
      Ale jeśli się zachciało być sierżantem w informacyjnej wojnie…

  2. Odnośnie przedmiotu poznania


    1. Nec plus ultra! Nie poznamy w pełni, ze względu na złożoność, szybkość i bogactwo zachodzących procesów, sprawczość innych ludzi. Z drugiej jednak strony, pojmować lepiej, niż jeszcze chwilę temu, możemy. Stąd cały ambaras: jak przesunąć granice, skrócić front informacyjnej wojny.

    2. Synteza, identyfikacja kierunku głównego nurtu wydarzeń, dostrzeganie i nazywanie stosowanych (technik) manipulacji, identyfikowanie najmocniejszych czynników sprawczych - jak najbardziej. Ale synteza graniczy z uproszczeniem.

      Jak odróżnić syntezę od uproszczenia? Pewnie dałoby się na tę okoliczność do tablicy wywołać co najmniej Arystotelesa. Póki co, w ocenie przydatne mogą być dwa hasła-klucze: diagnostyczność i narzędność. Diagnostyczność jako zdolność do dobrego opisania rzeczywistości, a narzędność jako uzyskanie (w rezultacie poznania) środków, pozwalających na tę rzeczywistość w sposób intencjonalny wpływać.

    3. Kwestia skali: zachodzi wielość wpływów, przyczyn i celów, krzyżowanie się sił, na dodatek wzajemne sprzężenia oraz czynnik przypadku. Wszystko to doświadczane w formie ogłuszającej, informacyjnej zamieci. Najogólniejszy obraz wymyka się jednostkowemu postrzeganiu, za kierunek głównego nurtu można brać małe przybrzeżne wiry.

    4. Kwestia perfekcji: nie można ani wykluczać, ani zakładać, że kształtujące rzeczywistość (a tym bardziej jej fragment, jakim jest obieg informacji, w tym media) czynniki same są wolne od błędów poznawczych, wpływu entropii, od przekłamań komunikacyjnych, tarć między współdziałającymi podmiotami, od głupoty i przypadku.
      Mogą zajść sytuacje, że błysną perfidną perfekcją i geniuszem, ale ktokolwiek robił cokolwiek w realnym świecie, szczególnie w grupie, z innymi, wie ile znajdujących się poza racjonalną kontrolą i planowaniem czynników zawsze wchodzi w grę.

      Co jest uwiarygodnianiem się, co szczerością, co manipulacją, co głupotą, co potknięciem? Niestety, poza nierychliwym kryterium poznacie po owocach nie widać dobrych metod i, zależnie od sytuacji, trzeba będzie przyjąć jako hipotezę jedno lub drugie, albo taktycznie poprzestać na wiem, że nie wiem.

    5. Filtr pojęciowy: postrzegamy, przeżywamy i wyrażamy w obrębie własnej „siatki pojęciowej”. Tymczasem może ona być różna dla różnych ludzi, instytucji, kultur, cywilizacji. Zatem zarówno indentyfikacja i nazywanie demiurgów, jak i określanie przyczyn, środków i celów ich działań jest zniekształcone perspektywą, z której nawet nie zdajemy sobie sprawy (pozostaje kwestią otwartą, czy w ogóle możemy się od tej perspektywy uwolnić - i po co, skoro właśnie ona stanowi o naszej tożsamości).

Przy wszystkich powyższych zastrzeżeniach, należy zachować nadzieję i otwartość. Gotowość na najdziwniejsze niespodzianki i nieprzewidziane obroty rzeczy. Co do nadziei, każdy zna historię o dwóch żabkach w garnku z mlekiem. Zaś otwartość ma drugie imię: pokora.

Może okazać się, że mimo wysiłków nie tylko nie poznamy obiektu naszego zainteresowania w zadowalającym stopniu (czy jest tu jakakolwiek granica satysfakcji?), ale że w wyniku fragmentarycznego poznania popełnimy więcej błędów i oddalimy się od rzeczywistości bardziej, niż gdybyśmy nie zadawali pytań i nie szukali odpowiedzi w ogóle. Niestety, taka to już własność świata. Równie dobrze można by mieć pretensje do wody, że zmniejsza objętość ze spadkiem temperatury tylko do 4℃, a później znowu się rozszerza.

Osoby wierzące z tym egzystencjalnym, poznawczym ograniczeniem poradzą sobie nieźle, bo nie od siebie oczekują bycia miarą wszechrzeczy.

Reszcie wypada po prostu nie zwariować.

Czego sobie i Cierpliwym Czytelnikom, ściskając kurczowo wiaderko i łopatkę, życzę.
 
 
Za zwrócenie uwagi na słowa-klucze dziękuję pp. Józefowi Kosseckiemu („diagnostyczność”) i Arkadiuszowi Robaczewskiemu („narzędność”). Jeśli korzystam z nich jak z wytrychów, to niechcący. 

2150 odsłon średnio 5 (3 głosy)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować    blog autora
Re: Informacyjna niedokrwistość   
Christophoros Scholastikos, 2013.04.27 o 19:50
Smakowite ale trzeba przeczytać dwa razy :-).
Z jednym się nie zgadzam, nie jesteś sierżantem w informacyjnej wojnie. Moim subiektywizmem obdarzając uważam, "rze" kapitanem na pewno, a może nawet już majorem :-).

Wypadało skomentować skoro moje literki wywołały notkę z podświadomości autora do internetu.

Tylko czy to moje najmojsze spostrzeżenie? Nie sądzę.

Z jednej strony trudno nam przyznać, że w swej masie społecznej jesteśmy lekko zezwierzęceni. Z drugiej znacznie łatwiej oszukać swoją naturę zwalając winę na "innych". Nie zawsze wiemy jak jest. Drogą na skróty bywa uproszczenie. Synteza oszukańca, która koryguje kurs wg. jakiegoś paradygmatu. To nie musi być złe ale powinno być przynajmniej świadome.

Zgadzam się z Majorem w Turbanie, że pokora to bardzo dobra technika do rozpoznawania rzeczywistości taką jaka one jest. Okulary uproszczeń, zbyt szybkich przyporządkowań czy upartej bezpodstawnej pewności siebie mogą pewnego dnia wpakować człeka na mieliznę. Lepiej bez okularów. Cierpliwie i pokornie. Wcale nie idzie tu teraz o zgłębianie chrześcijańskich cnót. Idzie o narzędzie do walki "o Polskę", które w zasięgu ręki ma każdy kto czyta teraz te słowa.

Trwa bowiem trzecia wojna światowa, w której idzie o to, kto komu i czym wypierze mózg. Na pierwszy rzut oka łatwiej mają Ci co są nachalni i używają przymusu. Jednak wolność i możliwość wyboru pozostaną moim zdaniem na piedestale pożądanych rzeczy.

Mam nadzieję, że powyższym komentarzem nie odjechałem w kosmos bardziej niż autor ;-).
PZdr

ps. I jeszcze jedno na koniec. Na prawdę nie musimy wszystkiego wiedzieć, żeby postępować słusznie.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Informacyjna niedokrwistość   
Piotr Świtecki, 2013.04.29 o 17:08
Naprawdę nie musimy wszystkiego wiedzieć, żeby postępować słusznie.

Nie wiem, czy dobrze rozumiem? Chętnie bym na ten temat coś więcej, jeśli można prosić.

Ale o ile dobrze, to to jest pogranicze, na którym łatwo pobłądzić. Między "nie wiem" a "nie chcę wiedzieć". Między bezsilnością a wymówkami.

No i na koniec, czy zawsze wiemy, że nie wiemy, czy czasem nie wiemy, że?

Z przytupem,
MT
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Informacyjna niedokrwistość   
Christophoros Scholastikos, 2013.04.29 o 18:15
Znasz skutki działań jakie podejmujesz? Umiesz je przewidzieć? Nie wiesz tak do końca co wywołasz swoją akcją, jaką reakcję. Rzeczywistość jest splotem nieskończenie skomplikowanych zależności. Czy powiedzieć przyjacielowi trudną prawdę? Co będzie jeśli popełni przez to samobójstwo?

Uznanie swojej ograniczoności jest właściwą postawą pokory. Wszystko wie tylko Bóg, my poruszamy się w granicach (staramy się) określonych przykazaniami, bo wierzymy, że On w swym nieskończonym majestacie wie lepiej. Czy to wiemy? Czy jesteśmy pewni? Nie.

Gdzieś jest koniec sensu zdobywania wiedzy. Do nirwany nie dążymy :-).

Granica między nie wiem i nie chcę wiedzieć jest w woli, inteligencji i talentach. Dwie ostatnie naturalnie sytuują potencjał osoby, pierwsze pozwala być odstępcą lub nie :).

Pozdrawiam delikatnie
K
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2024   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑