Choć "polski" wątek pojawia się dopiero w drugiej połowie drugiego odcinka, to propagandę czuć już od pierwszych minut filmu. Przyjaźń niemiecko-żydowska, a nawet stosunki seksualne Żyda z Niemką traktowane jako coś normalnego przez Niemców w 1941 roku..... Rzecz jasna są jacyś naziści, ale oni stanowią margines, wzbudzają przerażenie i pogardę wśród zwykłych Niemców, no i poza jednym są w zasadzie anonimowi. Warto tu zwrócić uwagę na miejsce akcji- Berlin. Otóż mniejszość żydowska w przedwojennej Polsce byłą liczna i zróżnicowana pod względem społeczno- majątkowym. W Niemczech była mniej liczna, ale w większości znacznie lepiej sytuowana materialnie niż zwykli Niemcy. Do tego w Berlinie, jakikolwiek kontrowersyjnie w kontekście późniejszych hitlerowskich zbrodni to nie zabrzmi, spora część społeczności żydowskiej zaangażowana była w systematyczne upadlanie zwykłych ludzi, niszczenie kultury, tradycji, moralności i rodziny. Z licznych teatrów tylko dwa nie należały przed dojściem Hitlera do władzy do Żydów. Teatry te, oraz inne instytucje rozrywkowe należące do Żydów, promowały zboczenia, profanacje i zezwierzęcenie moralne w takim stopniu, że nawet dziś spora część repertuaru wywołałaby by oburzenie. W przemyśle tym szmaciło się wiele kobiet przymuszonych głodem, wywołanym w dużej mierze przez spekulantów żydowskiego pochodzenia. Tutaj Viktor Goldstein jest skromnym synem krawca, który uważa się jednocześnie za Żyda i Niemca; przyjaźni się z Niemcami. To rzecz jasna możliwe, ale ze statystycznego punktu widzenia zupełnie niewiarygodne.
Zabieg jest celowy. Uważam, że chodzi tu o pokazanie, że wszelkie przejawy niechęci między różnymi narodami są z założenia irracjonalne, a więc w konsekwencji nie ma między nimi różnicy i nie podlegają one normalnemu badaniu naukowemu. Antysemityzm niemiecki w tym ujęciu nie różni się w zasadzie niczym od "antysemityzmu" polskiego, przy czym po niemieckiej stronie antysemityzm wyznaje garstka fanatyków, a wśród Polaków zdaje się on być powszechny. Uczciwiej rzecz jasna byłoby pokazać, że napięcia miedzy różnymi narodami są naturalne, przyczyny napięć są różne, podobnie, jak sposoby ich rozładowania. Polacy i Żydzi podejmowali oddolne akcje "kupowania u swoich", czasem dochodziło do przepychanek ulicznych. Natomiast Niemcy postanowili swoje napięcia rozładować w dużo drastyczniejszy sposób i tu leży problem.
Wracając do filmu. Ubarwianie w postaci rzekomej przyjaźni zwykłych Niemców i Żydów mieści się w konwencji kina fabularnego i choć należy takie rzeczy wyłapywać, to nie ma potrzeby się oburzać. O co należy się zaś oburzać, to o sposób pokazania Polaków w filmie.
Viktor razem z Polką Aliną ucieka z transportu do obozu zagłady. Gdy kradną ubrania strzela do nich gospodarz. Pierwszy lepszy chłop dysponuje długą bronią palną, dość nowoczesną jak na owe czasy. I strzela z niej w biały dzień na około. Chyba zapomniano, co groziło za posiadanie broni pod niemiecką okupacją. Tak, czy inaczej chłop oferuje jedzenie, ale później idzie donieść Niemcom, jego syn ostrzega uciekinierów, dzięki czemu ci wpadają w szpony polskich bandytów z AK. Karły reakcji pytają, czy nie jest Żydem, gdy Polka zaświadcza, że nie, dają mu szansę na przeżycie. Ale wcześniej poddają barbarzyńskiej próbie- robiąc z niego przynętę (pobitego przywiązują do drzewa z tabliczką, że to kara za kolaborację z Niemcami). Gdy przyjeżdżają Niemcy leśni bandyci ich zabijają, nie bez kłopotu z zacinającą się bronią, a następnie zabierają pieniądze, broń, pierścionki i sprawdzają czy Niemcy nie mieli czasem jakiś ... złotych zębów. Partyzanci kupują od gospodarza jedzenie. Interesująca jest już sama ilość jedzenia, którą ten mały oddział kupuje i jego różnorodność. Dziś ciężko by było przeciętnie zarabiającemu Polakowi się tak nażreć. Do tego gospodarz pyta, czy nie mają czasem żadnych Żydów, bo z Żydami nie przenocuje ich. Na to szef partyzantów, że nie ma żadnych Żydów, bo poznałby ich po smrodzie, a drugi, że potopią Żydów jak koty. Rzecz jasna mordy partyzantów wyjątkowo tępe i odpychające. Mamy za to "dobrą Polkę" Alinę, która go broni. Jest to część szerszej i ohydnej kampanii skłócania Polek z Polakami, co jest kontynuacją Planu Himmlera. "Jesteście lepsze, my was wyzwolimy, tylko macie się słuchać swoich wyzwolicieli...".
Scena ataku na pociąg jest ohydniejsza niżby wynikało to z fragmentów pokazywanych później w wiadomościach i dyskusjach na ZDF. Partyzanci atakują pociąg tylko w celu zdobycia amunicji. Używają Victora Goldsteina jako przynęty/żywej tarczy, aby móc zlokalizować i zlikwidować niemieckiego żołnierza, który nie zginął podczas ataku z zaskoczenia. Gdy przywódca "leśnej bandy" akowskiej otwiera jeden z wagonów i znajduje w nim więźniów, to natychmiast zatrzaskuje wagon z powrotem. Gdy Victor okazuje zdziwienie, to jeden z członków oddziału mówi, że "Większość z nich to Żydzi. A Żydzi są tak samo parszywi jak komuniści czy Ruskie". I w tym momencie ucinano fragment pokazywany w wiadomościach na ZDF. Tyle, że partyzant mówił dalej "Lepiej martwi niż żywi". Pomijam kwestię fatalnej wymowy i akcentu. Na pytanie Victora "Mają tak zdechnąć?" odpowiada z wyraźnym zadowoleniem "Tak". Żaden z członków oddziału nie protestuje przeciw temu, a nawet "dobra Polka" daje mu sygnał wzrokiem, że lepiej odpuścić, bo może pożałować swojego sprzeciwu. Tak więc partyzanci są w tej propagandówce w stanie skazać na zagładę nie tylko Żydów, ale także i Polaków, byle tylko przy okazji zginęło sporo Żydów ("większość z nich", a nie wszyscy). Następnie przywódca "reakcyjnej bandy" dobija rannego Niemca oraz rozdysponowuje broń i inne zdobycze. Gdy wracają Victor otwiera mimo wszystko wagony, aby wypuścić więźniów, co spotyka się z wyraźnym niezadowoleniem pozostałych partyzantów. Już na kwaterze jeden z nich mówi do dowódcy "Słuchaj przecież to jest Żyd. Co z tym Żydem?". Na co dowódca odpowiada: "Ja się tym zajmę. Zrozumiałeś?!" Tak, więc mamy sugestię, że gdyby nie było tego ostrzegawczego "Zrozumiałeś?!", to mogłoby dojść do samosądu. Później dowódca wyprowadza Victora, na egzekucję. Nie do chodzi do niej, gdyż stwierdza (dla odmiany po niemiecku), że co prawda Victor jest Niemcem i Żydem, ale okazał się też dobrym towarzyszem. Zostawia pistolet z kilkoma nabojami i "znika". Chwilę później Victor spostrzega komando pacyfikacyjne z chłopem przewodnikiem. Sporo się nie namyślając Victor biegnie na pomoc partyzantom- swoim niedoszłym oprawcom. Na drodze staje mu członek komanda i nowy pupilek jego dowódcy, a jednocześnie jego dawny przyjaciel z Berlina (jedn z "piątki przyjaciół"- głównych bohaterów filmu). Ten postanawia darować mu życie, ale w tym momencie pojawia się dowódca i każe mu zabić Żyda licząc do trzech. Pada strzał, ale to dowódca i "dobroczyńca", a nie dawny żydowski kolega, pada jego ofiarą.
Inna z "piątki przyjaciół"- Charlotte, pracująca jako pielęgniarka w szpitalu polowym, nie załapuje się pod koniec wojny na jego ewakuację, gdyż próbuje odnaleźć swoją koleżankę- Rosjankę pracującą dla Niemców. Wkraczają sowieckie sołdaty. Mordują rannych żołnierzy (z wyjątkiem jednego, który ich w tym uprzedza), których nie zdążono ewakuować i zabierają się za dwie pozostałe kobiety- Charlotte i jej rosyjską koleżankę. W tym momencie wkracza jednak kobieta w mundurze oficerskim i ich powstrzymuje przed kontynuowaniem gwałtu. Co ciekawe jest to znana z wcześniejszej części miniserialu żydowska lekarka, która pracowała w niemieckim szpitalu, jako rosyjska pielęgniarka. Charlotte najpierw zauważyła, że posiada ona umiejętności wykraczające poza standardowe kompetencje pielęgniarki. Następnie podejrzewając ją o żydowskie pochodzenie, grzebie w jej rzeczach i odkrywa rodzinną fotografię z menorą w tle, którą żydowska lekarka "przezornie" zabrała ze sobą, zgłaszając się na ochotnika do pracy w niemieckim szpitalu polowym. Mimo, że Żydówka jej wcześniej pomogła i w zasadzie się polubiły, to Charlotte postanowiła spełnić swój obowiązek i ją podkablowała. I teraz ta cudownie ocalona Żydówka ratuje kobietę, która ja wydała. Jest to scena całkowicie niewiarygodna z bardzo wielu względów. Pomijając bzdurność rozwiązania fabularnego (nie jedyną w tym miniserialu), to należy również pamiętać, że to w dużej mierze kobiety służące w formacjach sowieckich (szczególnie Żydówki, choć nie tylko) podburzały żołnierzy do jeszcze okrutniejszych zachowań. Zresztą jest to do pewnego stopnia zrozumiale, jeżeli uwzględnimy czego ich rodziny, a często i one same, doświadczyły wcześniej ze strony Niemców.
Tak czy inaczej Niemcy przedstawiają na ekranie nową hierarchię bytów. Już nie ośmielają się, przynajmniej oficjalnie, stawić siebie na jej szczycie. Na szczycie są Żydzi- przedstawieni w osobach Victora Goldsteina i żydowskiej lekarki jako "święci". Następnie mamy Niemców- w zasadzie porządnych ludzi, bardzo współczesnych i "fajnych". Rzecz jasna zdarzają się wśród nich jakieś nazistowskie osobniki, ale to odosobnione wyjątki. Zdarza się też "zwykłym Niemcom" popełnić jakieś niegodziwości, ale to pod przymusem lub przez głupotę. Mają po tym wyrzuty sumienia. Dużo niżej stoją "słowiańscy podludzie". W zasadzie trudno powiedzieć, czy to "Ruskie", czy "Polaczki" są gorsze. Sowieci poza walką zajmują się jedynie gwałceniem, zabijaniem rannych w szpitalach i piciem. Z drugiej strony widz nie poznaje ich bliżej, ich zbrodnie są odpersonalizowane. Polacy pokazani są w całej "swej" ohydzie i niegodziwości z bardzo bliska i jeden wyjątek "dobrej Polki" tego nie zmienia. Co ciekawe schwytany przez Niemców w 1941 komisarz radziecki ma wyraźnie słowiańskie rysy. |