W niedzielne popołudnie odwiedziła nas  znajoma krawcowa.
 Sąsiadko, powiada, potrzebuję jaskółczego ziela z waszego ogródka, mojemu chłopu sypnęły się kurzajki, nie przeszkadzam?
 Ależ skąd, od groma zielska narosło - prosimy rwać, zapraszamy..
 Widzę, że krawcowa przejęta, zapraszam usiąść - skosztuje pani kwasu chlebowego?( kupuję w sklepiku za rogiem). Posmakował... to jakiś gazowany napój? pyta  krawcowa, choć objaśnienia prawie nie słyszy.
Ma zmartwienie, o szwagra.
 Bo  sąsiadko ( żali się krawcowa), mój szwagier, ten szewc spod jedenastki, no, ten pijanica z garbkiem, w sobotę do mojego chłopa ( brat szewca) z flaszką przyszedł. Że musiał - bo szewc, choć  wstręt  ma do procentów. Bratowa, napijesz się ze mną?  Rosół ( na niedzielę) jeszcze gorący , kluseczki swojej roboty.. szwagier  polewa sobie do literatki, no, bratowa, śmiało - pierwszy wołem, drugi kołem, a trzeci sokołem....
Po trzecim szwagier, antychryst jeden, okna do ulicy roztworzył, wykrzykiwał: ludziee, opamiętajta się, żydy to nasza najgorsza zaraza, na pohybel zdrajcom, wynocha zaprzańcy..i jeszcze inne bluźnierstwa, co sąsiadce nie powtórzę, nie spamiętałam. Wrzeszczał dalej, ażem  za serce się złapała,
O Matko Boska!!!  A szwagier  w te słowa: bratowa nie wie, że  żydy naśmiewają się z Najświętszej Panienki?! ( juści, że wiem, ale co inne wiedzieć  co inne na policji sie tłomaczyć) Szwagier ryp pięścią w stół : Od dwóch tysięcy te parchy lat opluwają naszą wiarę?!  I na nich nie ma żadnej kary!!!   Francuzy w Bartłomieja, w nocy, (słoneczku zadry oszczędzając) wytłukli wszystkich heretyków. 
 A my? Dalej Najświętszej Panience dłużni..
O Matko Boska, co ten antychryst więcej gadał - sąsiadko, potępienie wieczne..
Ze w Egipcie tyż mieli swoją matkę boską - Izę, nie.. chyba wołali ją , cóś jak  Izyda,  że jej syn Horusek był jakoby nasz Jezus... Bluźnierstwo przecież. Gadał, że prawdziwe Egipcjany modlą się do naszej  Maryi Dziewicy.
 Kopcowie...przycisza głos krawcowa -  tak powiedział... ( szwagier)...
o piramidach wiem, ale żeby  kopce ? .. przeżegnała się..
  
 Krawcowa zaraz się wyspowiada, jej duszy ubędzie grzechów..   Zamartwia  się o szwagra, któremu niechybnie piekło przeznaczone.
Na wychodnem krawcowa wyszeptała: szwagrowi nie uwierzą, bo pijanica.. nie daj Bóg, jakby tak samo gadał chtóś ludzkim zaufaniem obdarzony.

Jaskółczego ziela nie narwała...