Czy dane z podlinkowanego sondażu nie powinny być zastanawiające? Wynika z nich, że "otwarte granice" są przez Polaków przypisywane Unii Europejskiej. Podobnie dostęp do pieniędzy. Oraz rozwój gospodarczy.
A przecież to oczywiste nieprawdy… które dla większości Polaków wcale nie są oczywiste.
Zauroczenie Unią wynika z zaszłości historycznych: utraty państwowości (zabory), przegranej II wojny światowej, półwiecza PRL. To traumy, które mają socjologiczne skutki. Wyszliśmy z nich z kompleksami i niedostatkiem wspólnotowych nawyków i umiejętności, ale przede wszystkim z niewiarą w siebie, podsycaną umiejętnie przez "pedagogikę wstydu". Dźwigaliśmy bagaż wyidealizowanego obrazu Zachodu i utrwalonych obaw przed Wschodem.
Tymczasem jesteśmy krajem (i rynkiem) niemałym, do tego świetnie położonym, z wykształconymi i przedsiębiorczymi ludźmi, odnoszącymi sukcesy na konkurencyjnych zagranicznych rynkach. Rynkach, które muszą się bronić - casus branży logistycznej - biurokratycznymi barierami, bo nie są w stanie dorównać Polakom w czystej biznesowej grze.
Otwarte granice nie są niczym szczególnym w XXI wieku. Pieniądz też nie jest atrybutem wyłącznie unijnym, szczególnie że i sama Unia oprócz budżetu składkowego zaczyna już tworzyć pieniądz z wewnętrznych pożyczek i podatków. A na tym świecie nic - szczególnie pieniądze - nie jest za darmo. Choć oczywiście można wierzyć w Świętego Mikołaja i "dobrego wujka z Ameryki"…
Poniżej link do artykułu o wspomnianym na wstępie sondażu.
www.rmf24.pl |