słowa kluczowe: artyści, seks, skandal. | |||
Polska | 2011.05.14 13:05 |
Artyści i skandale - dupa jak magiczna pałeczka | Były bloger | ||
![]() | |||
Mam pewne kłopoty z jednoznacznym zakwalifikowaniem o czym on pisze, doradzam lekturę samodzielną, daję słowo, że warto. W każdym razie w coryllusowych rozważaniach przewija się wątek roli artystów w życiu publicznym, znaczeniu skandalu, jaki od czasu do czasu urządzają, by publika o nich nie zapomniała. I elementów, akcesoriów, które są wykorzystywane dla podbicia rangi tego skandalu. Ostatni tekst Coryllusa zatytułowany był zaciekawiająco: „Włochaty tyłek reżysera Żuławskiego”. Proszę mnie dobrze zrozumieć: w ogóle nie jestem ciekaw pana Żuławskiego, a szczegółów jego anatomii to już całkiem nie. Zwrócił wszakże moją uwagę pewien fakt, który zdaje się nieco umknął coryllusowej uwadze w treści wywodu: otóż zaszczepianie nam na siłę wzorów paryskich, w których starszy facet i młoda (albo młodsza od „mistrza”), wchodząca w obieg panienka jest zjawiskiem znanym od wielu lat, to prawda, że ostatnio znów dość życzliwie odbieranym. A w ogóle wzorzec paryskiego seks-skandalu zawsze był biologicznie dosadny i tym się różnił od innych skandali, czym różnią się filmy instruktażowe dla początkujących ginekologów od filmów erotycznych. Nie wdaję się w szczegóły, tego po prostu niesposób nie zauważyć nawet nie będąc filmowym koneserem. W dziejach literatury i filmu Francuzi osiągnęli tu prawdziwy szczyt idiotyzmu – do dzisiaj pamiętam książkę jakiegoś paryskiego frustrata, który długo i namiętnie opisywał swój problem towarzyski. Otóż ilekroć coś go zainteresowało w wieloosobowej rozmowie natychmiast odczuwał potrzebę podrapania się w swą rurę wydechową. Dzieło ponoć szokowało współczesnych pisarzynie. Mnie brzydziło. No ale ja nie jestem paryskim literatem i chyba już nigdy nie będę…
Pisze tedy Coryllus tak: „…wokół Paryża, kawiarni, hoteli i łóżka ze zmiętą pościelą krążą myśli pisarki Gretkowskiej, której wynurzenia przeczytałem w kolejce do dentysty. „Wynurzała” się ona na okoliczność wydania kolejnej książki pod tytułem „Trans”, która opowiada o romansie autorki z reżyserem Żuławskim. Od razu powiem, że Żuławski to jest ten gorszy z dwóch peerelowskich skandalistów robiących filmy. Borowczyk nie pieprzył takich okropnych truizmów i w ogóle miał tę zaletę, że mówił mało. Niestety Pan Bóg postanowił zabrać ich do siebie w odwrotnej kolejności. Żuławski miał w PRL pozwolenie na skandalizowanie, a jego filmy miały tę samą funkcję co dziś programy Wojewódzkiego, były też tak samo gówniane. Chopin rzygający krwią na białą klawiaturę fortepianu, i temu podobne utensylia. Miało to przekonać widza, że ma do czynienia ze sztuką. I przekonywało. Synowie prokuratorów i dyplomatów czynnych w ZSRR mogli w takie rzeczy uwierzyć. Mogli nawet uwierzyć w to, że Chopin był w Tatrach, bo tak to się reżyserowi kiedyś w filmie „Błękitna nuta” chlapnęło. Nie jest to jednak, prawda, towarzysze, szczegół ważny. Ważna bowiem i istotna jest sztuka i ekspresja…”
Za PRL-u Żuławski nakręcił film „Trzecia część nocy”. Jedna ze scen przedstawia tam poród kobiety, jak twierdzili wtajemniczeni rodziła ówczesna żona reżysera Małgorzata Braunek i robiła to ponoć naprawdę, nie jak ryży aktor Olbrychski, który grając u Hoffmana Azję Tuhaj-Bejowicza nabijany był na pal pod narkozą (sam tak twierdził, podobno ironicznie i w odpowiedzi na dociekliwe pytania wiernych wielbicielek). Skandalizująca para nie miała zbyt wielkiego pola do popisu, proszę pamiętać, że w latach 60- i 70-tych nie było TVN-u. A jednak zadziwiać się dało. Wtedy w podwarszawskiej wsi letniskowej Urle, gdzie skandaliści spędzali część urlopu. Pamiętam to dobrze, miałem jadać obiady w prywaciarskiej stołówce, a nie bardzo mogłem, bo właścicielka uważała, że Artysta nie zniesie podczas wtranżalania schabowego obecności młodocianych idiotów. Żarli więc na osobności, a zgromadzona pod płotem gawiedź nie miała innego wyjścia: ZAZDRASZCZAŁA z piszczącymi z głodu brzuchami. Wiem, to trudna czynność, ale wszyscy ją wtedy dzięki artyście Żuławskiemu posiedliśmy w stopniu mistrzowskim.
I pisze dalej Coryllus: „…Jak tylko komuna się skończyła zaczął się Żuławski produkować w telewizji i robił tam mniej więcej to samo co Wajda – opowiadał o wyższości kultury i sztuki rosyjskiej nad polską. Potem zaś wrócił do swoich ulubionych tematów, czyli do – jak to malowniczo nazywa młodzież – dymania. I o tym właśnie napisała książkę Gretkowska. O tym, że będąc młodą i niewinną poznała starego satyra, który ją uwiódł w paryskiej kawiarni opowiadając o sztuce i współistnieniu duchowym bytów wyższych, do których oboje się zaliczali, a utwierdziła ich w tej wyższości władza ludowa wydając im paszporty…”
Tu niestety różnimy się z autorem, jako realista uważam mianowicie, że Gretkowska otrzymując w tamtych latach paszport z całą pewnością nie była już taką niewinną, jaką dzisiaj chciała by się przedstawiać – decydenci paszportowi też lubili młode artystki trochę polansować, zanim przekazywali je w szpony krwiożerczego, paryskiego kapitalizmu. I starzejących się, choć najwidoczniej nieźle jeszcze zachowanych satyrów, przesiadującym w paryskich kawiarniach i z tego żyjących. Nad Wisłą zawsze zostawały panie, które z kolei uwielbiały młodych artystów. To było bodaj trudniejsze, proszę pamiętać, że czasy były takie, iż nikomu nie śniło się o wynalezieniu Viagry. I jak to powiadał pewien aspirujący do wyższej pensji młody kamerzysta na Woronicza: miał z tego powodu nieustający problem hydrauliczny. Ilekroć bowiem spojrzał na swą potencjalną protektorkę – to siadało mu ciśnienie w układzie. Skąd wiem to wszystko? Stąd, że byłem w tamtych czasach studentem, ale też na pół etatu pracownikiem zajmującym się wywózką śmieci i taśm kursów językowych dla jakichś tajnych szkół pod Warszawą. W gmachach TVP właśnie. Przez co brać robotnicza zakwalifikowała mnie jako swojego, piękne hostessy prezesa Szczepańskiego uznały, że nie muszą przed „ziomalem” gryźć się w język – i było wspaniale. No, nie idealnie, dzięki hostessom kariery nie dało się zrobić… Za to nie było najmniejszej potrzeby, by opowiadać im o „bytach wyższych” czy jakichś tam współistnieniach duchowych. Kobitki były bowiem bardzo cielesne.
M.Z.
|
1219 odsłon | średnio 4,5 (2 głosy) ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować |
Goryllus o d.... Manueli | |||
Piotr Świtecki, 2011.05.14 o 13:57 | |||
Goryllus dziwnie pisuje. O młodej Kaczyńskiej wypisywał niedawno idiotyzmy na poziomie rzezania serc kozikiem w korze. Na zlecenie? Szczerze? Natomiast ten komentowany powyżej tekst i owszem, wydał mi się całkiem do rzeczy i przyjemnie zrobiony ![]() | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Goryllus o d.... Manueli | |||
Były bloger, 2011.05.14 o 15:19 | |||
Jest tak: wielu blogerów znam osobiście, jeszcze większej grupy w ogóle na oczy nie widziałem. Doceniam oryginalność tekstów Toyaha, ale nie daj Boże byśmy się spotkali, gdyby kiedykolwiek odpowiedział mi tak, jak odpowiada innym. Spieram się z Coryllusem, ostatnio mogę jedynie pośrednio - stąd określenie "dobry mój znajomy". Chcę przez to powiedzieć, że nie wartościuję w ten sposób ludzi, nie wystawiam im laurek.Przywoływany tekst stał się początkiem serii skojarzeń, które przedstawiłem. Jak widać są między mną, a pierwotnym autorem spore różnice i trochę podobieństw. Natomiast sprawa zdała mi się godna poruszenia w tej właśnie, mojej, formie. Pozdrawiam! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Artyści i skandale - dupa jak magiczna pałeczka | |||
w.red, 2011.05.14 o 15:07 | |||
Najwidoczniej "trynd" przenika już do wszystkich środowisk. A epatowanie się "newsami" na poziomie "Faktu" staje się wszędzie "na czasie". Nie jestem aż takim kołtunem by odżegnywać się od wielu radości z tą częścią ciała związanych. Ale też nie sądzę by był to najistotniejszy problem ludzkiej egzystencji. A i w "sztuce" jest to raczej marginalna część choć na pewno intrygująca i potrafiąca uskrzydlić duchowo" czytającego ( w końcu literatura w swym dorobku posiada obfite zasoby erotyków). Tak się jednak składa że podobnie jak wiele innych dziedzin, tak i sztuka zdaje się sięgać głębiej niż dno. I wcale nie dlatego że nie ma prawdziwych artystów. Czy też dlatego że cierpią oni na uwiąd twórczy. To tylko skutek powszechnego lansu usiłujące sprowadzić naszą egzystencję do " pojeść,popić, pospać i po..." Siłą rzeczy więc jeśli nie ma "zapotrzebowania" to i oferta jest żałośnie uboga. Ktoś powie że jeśli ktoś naprawdę chce to i znajdzie. Fakt. Ale nie każdemu się chce ruszyć (powiedzmy z miejsca) skoro o "klik" pilotem ma serwowany nieskomplikowany lekkostrawny i pogrążający w samozadowoleniu "powszechny uszczęśliwiacz". Niby żaden problem bo dokonywanie wyborów jwst rzeczą indywidualną. Problem pojawia się wtedy gdy takie "zombies" dysponując wagą swego głosu bierze udział w wyborach mających realny wpływ na rzeczywistość dotyczącą nasz wszystkich. Bo dokonuje ich zgodnie ze swoją wiedzą i zapotrzebowaniem. A wiedza ta jest mu nieustannie serwowana w przekaziorach przez wykreowane w castingach "ałtorytety" ( i tu znów - nie to że wszyscy z nich są idiotami, ale robią z siebie idiotów dla kasy) To zaś dalej nakręca spiralę i w efekcie "pacjent" budzi się w środku transportu z biletem w jedną stronę jadąc "za chlebem" (bez nadziei że uda mu się zarobić na bilet powrotny). Wtedy też najczęściej pojawia się pierwsza myśl co dalej z życiem, bliskimi itd, itd. Wtedy też okazuje się że ta "akcja" rozgrywa się w realnej rzeczywistości i są to rzeczywiste problemy. Przy których bledną kłopoty filmowych "bohaterów". I o ile u nich najczęściej ląduje się na "czterech łapach" dzięki staraniom scenarzysty. to już w przypadku wzminakowanych pacjentów jest to raczej wyjątek od reguły. A "artyści" i "ałtorytety". Cóż, dalej będą grać swoją rolę dopóki jeszcze ktoś im będzie za to płacił. Taka jest "magia pieniądza". pozdrawiam "brzęcząco" | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Artyści i skandale - dupa jak magiczna pałeczka | |||
Zenon Jaszczuk, 2011.05.15 o 09:35 | |||
![]() | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Artyści i skandale - dupa jak magiczna pałeczka | |||
Były bloger, 2011.05.15 o 10:34 | |||
Cóż powiedzieć: chyba to tylko, że był słuszny czas, w którym kuglarzy, balwierzy i linoskoków, protoplastów dzisiejszych artystów, wpuszczano do miast tylko wtedy, gdy miejscowi rajcy mieli na to ochotę. Po zapadnięciu zmroku wywalano poza bramy, tam było ich miejsce. I nikt nie słyszał, by mieli jakikolwiek wpływ na gusta, opinie czy wybory ludzi. Dzisiaj artystyczna dupa jest klasycznym tematem zastępczym. Nie politykować, nie spiskować, nie protestować w sprawie drożejącego życia, zajmować się tyłkami tej czy tego... Bezguścia i beztalencia opanowały świat, w muzyce i sztuce nie ma pasji, jest schlebianie aktualnie obowiązującym "tryndom", a nawet zdolne linoskoki uważają, że coś im się więcej od życia należy, niż dajmy na to piekarzom-artystom. Gówno im się należy! Magiczna pałeczka zestarzała się, zwiędła i obwisła, nie ma już dziwów i cudów nią powodowanych, nie budzi emocji. Ale to tylko jedna strona tego ciemnego księżyca. Drugą są animatorzy, manipulanci, decydenci - kogo pokazać, komu pozwolić, kogo włożyć do telewizyjnej ramówki. Bezguście i beztalencie Wojewódzki decyduje o rozwoju młodych kadr szansonistów. Wtóruje mu to stare pudło Zapendowska. Kora... Nie będę opisywał, musiał bym użyć wyłącznie wyrazów uważanych za obraźliwe - a i chciałbym je wzmocnić jeszcze... Skurwili Mozila (Czesław Śpiewa). Reszta udaje, że coś tam gra, głównie w reklamówkach bankowych, widać muszą mieć drobne na złote waciki, inaczej nie potrafią. Cóż, Miły Panie - kurewski czas przyszedł. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Artyści i skandale - dupa jak magiczna pałeczka | |||
Zenon Jaszczuk, 2011.05.15 o 11:38 | |||
Marek Zarębski. Masz rację że w dawnych czasach siedzieli w krzakach pod miastem. Nie pamiętam dzisiaj gdzie czytałem, ale możliwe, że w "Protokałach mędrców Syjonu", albo "Międzynarodowy żyd" Forda. Tam było opisane zniszczenie artystów na rzecz pseudoartystów przez "holijud" Pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Prośba o język | |||
Piotr Świtecki, 2011.05.15 o 11:12 | |||
Przy całym szacunku do piór Autora i komentatorów, ośmielę się poprosić o zwracanie uwagi na język - niech się Polacy.eu.org różnią od reszty internetu (jak dotąd się udaje). A jeśli już bez grubego słowa się absolutnie nie potrafimy obejść, to proszę - wykropkowujmy. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
© Polacy.eu.org 2010-2025 | Subskrypcje: | ![]() | ![]() | ↑ do góry ↑ |