słowa kluczowe: metody wychowawcze, wakacje.
Polska2011.05.10 16:10

Lutowanie

   

...czyli jak zapobiegać nudzie

 
Pisałem ostatnio, że w pocie czoła planuję spędzenie urlopu.

 

 I że nie umiem się z tym problemem uporać, przyczyny różne odsyłam do poprzedniego tekstu. Teraz by było tradycyjnie powiem tak: kiedyś to było prościej! Nie było żadnych urlopów, ale prawie trzymiesięczne wakacje. Skąd kasa? Przed laty, za tak zwanych studenckich czasów te wakacje spędzałem jako wychowawca kolonijny. Pieniądze – i pobyt w jakimś atrakcyjnym miejscu.

Niby potrzebny był do tego odpowiedni świstek mówiący o predyspozycjach i krótkim szkoleniu – ale tak naprawdę potencjalni pracodawcy największą uwagę zwracali na referencje, jakie dostawało się po każdym turnusie. Świstek posiadałem, referencje niezłe, więc i z pracą kłopotów żadnych. Zwiedzałem zatem góry, morze, Mazury i co kto tam jeszcze chce.

Grupy od lat ośmiu do osiemnastu, te pierwsze najtrudniejsze, drugie związane z największym ryzykiem wypadku, zagubienia itd. Jak to: zagubienia? Ano tak. Koledze-wychowawcy pewnego dnia zniknęły nad morzem trzy dziewczyny. Były – a rano nie ma, bagaży również brak. Znaleziono komplet w pobliskim obozie studentów ASP, specjalność rzeźba. Kolega nie poszedł siedzieć tylko dlatego, że wszystkie „zaginione” były pełnoletnie i żadna do rzeźbiarzy z powodu rzeźbienia nie wnosiła pretensji. Chciałoby się nawet rzec – przeciwnie… Ale to już inna historia.

Ważniejsze to, że do naszego obozu zjechał „mądry starszy pan” z jakiegoś kuratorium, który wszystkim wychowawcom postanowił zafundować prelekcję, jak to z młodzieżą postępować należy, a nawet niekiedy trzeba. Zaparkował swego szarego Trabanta z fasonem przed stołówką, napił się z dyrekcją – i otworzył salę wykładową.

Zaczął od wyjaśnienia, że on praktykę ma przebogatą, ponieważ obsługiwał już grupy wojskowe, więzienne, harcerskie i szkolne. By jednak nie gmatwać sprawy – referował – należy za podstawową zasadę przyjąć tę, że od wolnego czasu dzieciom lub wychowankom ZAWSZE przewraca się w głowie. Ale jeśli bystry instruktor, dowódca czy wychowawca taki stan zauważy odpowiednio wcześnie, to pozostaje mu już tylko jedno: „przylutować”. Jeśli spostrzeżenie nastąpi nieco później: dwa razy „przylutować”. „I to by było, proszę zgromadzonych, na tyle…”

Ktoś tam z boku chciał podjąć spór, że niby to wakacje, czas wolny, a i dzieci mają swoje prawa, ale spotkał się tylko z pytaniem „A pani też przylutować?”. I wykład w naturalny sposób dobiegł końca.

Pan z kuratorium przejął opiekę nad grupą męską na następne dwanaście godzin. Co z chłopakami wyprawiał nie wiadomo, wrócili mocno zmordowani i wściekli nad ranem, podobno był jakiś marszobieg. Po śniadaniu kuratoryjny geniusz ze zdumieniem stwierdził, że na miejscu jego Trabanta w kolorze szarej ściery puszy się elegancka, czarna limuzyna, też zresztą marki Trabant. Ktoś tam napomykał półgębkiem, że nawet nie miał pojęcia jak mocno czarna pasta do butów wgryza się w duroplast, to było tworzywo, z którego w NRD produkowano samochody. "I co ja mam teraz zrobić?". Wyglansować skurczymisia! - chór był spontaniczny i radosny. A potem "przylutować"...

No tak, dawno to było, bo za socjalizmu w pełnej krasie – ale było. Śmiem nawet twierdzić, że dzisiaj niewiele przyszło zmian. Jeśli jako grupa kolonijna, obozowa czy lokatorska zbiesimy się za bardzo, czegoś tam odmówimy, jakiegoś pisma nie przyjmiemy – to się nas „lutuje” i już. Pewnie że nie ręcznie. Raczej jakimś maleńkim zakazem dyscyplinującym, jakimś przepisikiem wyciągniętym z przepastnego worka przepisików upierdliwych i na każdą okazję, jakimś pogrożeniem. I jest nam fajniej, niż było przedtem, prawda? Żadne tam kiełbie we łbie – tylko czysta, socjalistyczna dyscyplina.


 

670 odsłon średnio 5 (1 głos)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować   
Re: Lutowanie   
Mik, 2011.05.11 o 09:46
"I jest nam fajniej, niż było przedtem, prawda? Żadne tam kiełbie we łbie – tylko czysta, socjalistyczna dyscyplina"

Chociaz dzisiaj urlopy moge spedzac wg.norm,kryteriow
przyjetych przez wspolczesna,demokratyczna "normalnosc"
uciekam do natury.Moze nie tak juz jak dawniej,bardziej konfortowo,ale z natura.Odnoszac sie do cytatu,ktory stwarza bardzo duzo kontrowersji uzaleznionych od kazdego czlowieka,opisze jeszcze inaczej te wakacje,ktore spedzalem z dziecmi,rodzina.Czasami bylo smiesznie,czasami ciezko,ale zawsze z przygoda.
Czeste wypady na dziko nad wode powodowaly to,ze czlowiek czul sie wolnym.Bylo slychac tu i tam dzwiek gitar,spiewy mlodziezy i bylo klawo.Gdy slotka sielanke przeywala burza,trzeba bylo szybko i umiejetnie sklecic domek z galezi,najlatwiej szlo z olszyny,bo dobrze lamalo sie.Z tego wszystkiego co pozostalo,to ze dzieci
byly sprawne,zdrowe co im do dzisiaj pozostalo.O przepraszam,ten moj ostatni skarb,chowany juz na "demokratycznym" chlebku,jakos mizerniej wyglada od pozostalych,pomimo ze stwarzalem mu podobne warunki.Moze ten chlebek nie byl juz tak zdrowy?
Mozna polemizowac,czy bylo,czy jest fajniej.Jedno nie ulega watpliwosciom,jak kiedys,tak i teraz jest fajnie,tylko trzeba umiec odnajdywac te przyjemnosci.
Swoje prywatne przyjemnosci,a nie wzorowac sie na tym,ze on tam byl,to i ja musze byc.
Kiedys lubilem Knook i morze.Ostatni raz tam bylem z 8 lat temu.Zajezdzam,a tam brak miejsca,zeby usiasc.Gdy morze sie cofnelo,miejsce sie znalazlo,ale pozniej,trzeba bylo spieprzac.To ma byc przyjemnosc? Pies ja gonil.Nad morze jezdze,ale juz tylko zima i na ryby.Zapomnialem jeszcze wspomniec o wariackich wczasach nad Jeziorakiem,gdzie wolnosc powodowala to,ze kazdy korzystal z czego chcial.Tak sie dzieje,gdy czlowiek nie liczy sie z kosztami.Bylo fajnie,ale meczaco.Tylko ja lub jakis drugi wariat mogl se pozwolic na cos takiego.Wracajac do wolnosci,to nie wiem
ktora byla lepsza.PRLowska,czy ta demokratyczna,gdzie
praktycznie wszystko jest zakazane.To sie nazywa oczywiscie inaczej,to jest prywatne.Zeby zbierac grzyby,prawnie,mosisz wziac pozwolenie i uwazac,zebys nie przekroczyl granicy lasu prywatnego,bo cie ustrzela,co juz sie zdarzylo.
Wspominajac tamte czasy,gdyby nie ten dzielnicowy,ktory przypi.... sie,demonstrujac swa "wadze"mozna by stwierdzic,ze kiedys czulem sie bardziej wolnym,a polityk jak kradl,tak kradnie,tylko ze dzisiaj w to cale gowno i mnie probuje wciagnac.Jak ja jestem wolny?
A moze ja durak?
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Lutowanie   
Były bloger, 2011.05.11 o 10:38
Generalnie zgadzam się - z jednym wszakże zastrzeżeniem. Otóż bardzo wystrzegam się, by nie pomylić miłych wspomnień z młodości czy wczesnego życia dorosłego z chwalbą systemu politycznego, jaki naonczas panował. System był ABSOLUTNIE DO DUPY! Ale...
Ale tamte czasy miały też dobre strony. Opisywałem to już częściowo w tekście dotyczącym wakacji nad Liwcem. Tak, chowaliśmy się zdrowsi, spompowane deszczem dzieciaki nie chorowały jak dzisiaj, ludzie bawili się i cieszyli z rzeczy, które dzisiaj wydają się nam śmieszne. W zgodzie z systemem? Po stokroć nie - wbrew systemowi, czy obok niego! Tekst natomiast po części tyczy się osób, które w partyjno-prostaki sposób brały się za wychowywanie, stosując metody obozu wojskowego czy oddziału karnego więzienia w Rawiczu (albo gdzieś tam). Mój czas tamtych uniesień minął. Nie pojadę już pod namiot, bo raz że jestem zbyt wygodny, dwa nie interesuje mnie siedzenie przez szmaciana buda i pilnowanie, czy mi ktoś czegoś nie ukradnie, lubię już wieczorem łazienkę czy prysznic. A o politykach można by długo i namiętnie. Kradli i kradną dalej. Coś z tym trzeba zrobić, bo niedługo rzeczy i sprawy do zrabowania skończą się nieodwołalnie. Z niektórych rozmów, na przykład tych w Nowym Ekranie wycofałem się, ponieważ najbardziej na świecie nienawidzę ortodoksów, maniaków religijnych i osób absolutnie przekonanych o własnej nadwartości. Powiem krótko: to w moim przekonaniu mniej czy bardziej ukryci agenci ciemnej strony mocy
Pozdrawiam!
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Lutowanie   
Mik, 2011.05.11 o 11:11
W moim pojeciu system polityczny jest uzalezniony ode mnie,a nie ja od niego.Jezeli umiem znalezc jakies rozwiazanie w danym systemie,dla siebie,bede zadowolony.
Przezylem duzo i te wszystkie zmiany,niby na lepsze.
Materialnie,jest mi lepiej,a zycie psychiczne leglo w gruzach widzac te wszystkie wystapienia przeciw logice,przeciw madrosciom na ktore znajdujemy potwierdzenie w licznych publikacjach a o ktorych zaprzecza nasza codziennosc.To powoduje,ze dolaczam do placzacych na internecie co jest normalnym odruchem czlowieka rozumnego.Szkoda tylko,ze tak malo ludzi jest tego samego zdania,a wybor pozostaje duzy.
Ogromna wina za ten stan rzeczy,obarczam kosciol katolicki.Kosciol ktory pozwala pod swym szyldem awizowac sie diablu,stal sie dla mnie obcy,zlowrogi.To nie my powinnismy upominac sie o swoje wartosci chrzescijanskie,a wlasnie kosciol powinien ich bronic.
Jestem za tym,zeby kandydat na prezydenta,czy pchajacy sie do rzadzenia nie ukazywal swoich uczuc i religijnych tez,gdyz taki osobnik,ktory z Bogiem na ustach pcha sie do elity,wg.wszlkich definicji,jest zwykla kanalia,a Polacy mu wierza.Do obalania komunizmu mielismy kosciol i zydow,ale juz do przeciwstawienia sie bandyctwu,zlodziejstwu,pozostalismy sami i w rozbicu.W tym przypadku,nie bede odwolywal sie do uzasadnionych pretensji do kosciola,ale pozostane czlowiekiem rozumujacym sens swojego istnienia.Do puki sie daje,trzeba tanczyc Panie Marku,nawet przy zlej muzyce.Zapewne zna Pan ruch egzystencjalistow,ktory powstal we Francji.Korzystam z ich uwarunkowania zycie,na ile jest mnie stac.Rownierz pozdrawiam.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: Lutowanie   
Mik, 2011.05.12 o 10:49
A propos tych komunistycznych ananasow,przypomnialo mi sie zdarzenie,o ktorym warto wspomniec,szczegolnie ze dzisiaj takich prelegentow mamy do syta.
Na studniowkach,bylismy z zona zapraszani do gabinetu dyrektora,gdzie oczywiscie musial tez byc sekretarz partii,czynny obserwator socjalizmu w szkole.A ze byl to powiatowy sekretarz,to i duma wieksza,ale trzeba bylo widziec i slyszec go,zeby zrozumiec.Wiadomo czemu sluzyly takie studniuwkowe spotkania w gabinecie dyrektora,ale zeby przy tej okazji wznosic toasty na haslo sekretarza,to przekraczalo wyobraznie czlowieka rozumnego.Ile bylo przy tym zabawy,te nasze usmieszki dyskretne,te chwalby ironiczne,ktorych ten blazen w zaden sposob nie potrafil pojac.No a gdy mi przyszlo juz zatanczyc z zona sekretarza,ktora podala temat,jaka to wile oni stawia,tego sie nie da opowiedziec.W najlepszych komediach polskich tworcow nie zobaczy sie tego.Takie byly czasy,ze posluszny glupiec,czy to sekretarz,czy policjant,ale mial wplyw,nic ze negatywny na polska sprawiedliwosc,czy kulture czy na caloksztalt,ale jak kiedys,tak samo dzisiaj,ma on wplyw.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
podobna tematyka
Christophoros Scholastikos
Tato, oto świadectwo... (Blog)
Były bloger
Druga strona rzeki (Polska)
Były bloger
Letnisko (Polska)
Linki, cytaty, nowiny:
Wakacje ze specnazem
linki, cytaty, nowiny
najwyżej  oceniane
zeszyty tematyczne
najbardziej kontrowersyjne artykuły
najnowsze komentarze

© Polacy.eu.org 2010-2025   Subskrypcje:    Atom   RSS  ↑ do góry ↑