słowa kluczowe: EU, Europa, Niemcy, Unia Europejska, demografia, dzieci, dzietność, gender, lewactwo, poprawność polityczna, płeć, rodzina, równość, społeczeństwo, zapaść demograficzna, zastępowalność pokoleń, żender, żęder. | |||
Świat | 2013.02.07 20:00 02.09 08:35 |
O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | Piotr Świtecki | ||
Subiektywny donos z międzynarodowej konferencji demograficznej, która miała miejsce we wtorek w Warszawie. | |||
Przyznaję się do zabarwionej perwersyjnie skłonności: pociąga mnie zanurzenie się od czasu do czasu w zlewiczałej atmosferze umysłowej. Oprócz zaspokajania głodu poznawczego jest w tym doza masochizmu i niekoniecznie zdrowej fascynacji. W XIX wieku jeździłbym zapewne po jarmarkach oglądać obwoźne kobiety z brodą. W XXI korzystam z oferty środowisk skupionych wokół Krytyki Politycznej. Temat zapaści demograficznej coraz trudniej zamieść pod politycznie poprawny dywan. Coraz mocniej przebija do powszechnej świadomości. Okazja poznania go w lewackim, jak się można było spodziewać, ujęciu oraz niemiecko brzmiąca nazwa organizatora składały się na koktajl, któremu mimo osaczenia przez codzienne czasopożeracze nie sposób się było oprzeć. Niniejsza notatka to jedynie kilka wybiórczych impresji i wyniesionych z konferencji rys na rozumie. Absolutnie nie aspiruje do przedstawienia całości tematyki poruszonej w ciągu kilku, bynajmniej nie wypełnionych pustosłowiem, godzin. * * * Dzietność poniżej progu zastępowalności pokoleń jest uznanym faktem1). Dobre i to. Natomiast nie zostało jasno wyartykułowane, dlaczego to źle i wymaga przeciwdziałania. Jedynie półgębkiem wspominano zmiany struktury społeczeństw, polegające na wzrastającym odsetku osób wymagających opieki, zmniejszanie się „bazy podatkowej” i niezrealizowanie pragnień posiadania potomstwa.2) Mimo tej powściągliwości zaznaczono z przytupem, że kwestie demograficzne należą do (o ile mogę polegać na notatkach, przytaczając to kreatywne sformułowanie) „strategicznych obszarów uwagi Unii Europejskiej”. Demografia okazuje się kwestią bardzo złożoną i bogatą we współzależności. Mimo wielu wysiłków badawczych wciąż wymyka się prostemu i jednoznacznemu uchwyceniu, a tym bardziej - sterowaniu. Zapaść demograficzna dotyka różnych krajów Unii, ale w każdym z nich ma silnie zindywidualizowany charakter. Dzietność okazuje się w praktyce wielowymiarowa w reakcjach i oporna na wpływy polityki rodzinnej. Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule konferencji powtarzała się jak mantra w kolejnych referatach: większa równość płci (a raczej genderów) przekłada się na większą dzietność. Powrót do modelu paternalistycznego, zamiast lansowania modelu równościowego, nie jest receptą (nauka nie znajduje uzasadnień dla stanowiska, by ten pierwszy, tradycyjny model, miał dodatni wpływ na dzietność). Stymulowanie równości polega np. na obowiązkowym urlopie „tacierzyńskim” (to się potem przekłada na większą szansę na kolejne dziecko). W skali państw w latach 60 i 70 uczestnictwo kobiet w rynku pracy wpływało na ich dzietność ujemnie, ale współcześnie prawidłowość jest dodatnia: więcej dzieci mają kobiety lepiej wykształcone i aktywniejsze zawodowo. Istnieje również generalna dodatnia korelacja między „równością” i wykształceniem, a przyspieszeniem rozwoju ekonomicznego. „Stara” korelacja negatywna nadal bywa gdzieniegdzie widoczna, np. na Litwie i w dotkniętych segregacją społecznościach węgierskich Romów (zwiększona liczba urodzeń, gdy dzieci są jedynym sposobem autorealizacji; również bieda zwiększa dzietność). Konflikt praca - rodzina (czasem nazywany „rodzina - wypoczynek - praca”): wpływ czynników politycznych i ekonomicznych okazuje się albo niejednoznaczny, albo słaby. Niemniej jednak do zidentyfikowanych prawidłowości wpływających na dzietność dodatnio należą: stabilność/przewidywalność warunków (jakie by nie były) oraz dostępność instytucji zapewniających dzieciom opiekę.3) Badania nie wykazują przewag wychowania rodzicielskiego w pierwszych latach życia (za wyjątkiem rodziców o wysokim statusie materialnym i wykształceniu), natomiast dla rozwoju dzieci „poszkodowanych” warstw społecznych wysokiej jakości opieka instytucjonalna jest szczególnie ważna. Urlopy macierzyńskie dłuższe niż dwa lata negatywnie wpływają na aktywność zawodową kobiet. „Kara za bycie matką”, ale także „kara za bycie córką”: opieki, i to coraz większej w związku z rosnącymi oczekiwaniami wobec życia, wymagają także ludzie starsi. Rodziny „wertykalne”: mają wiele pokoleń, ale coraz mniej osób w każdym pokoleniu. Trendy rysują społeczeństwo A.D. 2050 jako społeczeństwo starych kobiet. W przerwie po lunchu (każda dobrze zorganizowana konferencja ma mocne punkty, na przykład drobne kluseczki w majonezowym sosie) udało mi się przydybać na osobności jedną z zaproszonych osób. Zastrzegając ignorancję, zadałem nurtujące mnie od dłuższego czasu pytanie: czy spadek dzietności, i to poniżej progu zastępowalności pokoleń, nie świadczy o ciężkiej chorobie europejskich społeczeństw? Przecież pragnienie przekazania życia dorównuje instynktowi samozachowawczemu! Polska to jeszcze społeczeństwo młode, ale błyskawicznie starzejące się. Do tego dochodzi emigracja. Pierwsze dziecko rodzone jest tu b. wcześnie (w skali Unii), a przecież odroczone posiadanie potomstwa wcale nie oznacza mniejszej dzietności.Dzięki barierze językowej wystąpił cykl przybliżeń, tj. precyzowanie pytania i kolejne odpowiedzi. Ułożyły się one w bardzo charakterystyczny wzór: 1. Być może Europa wymiera, ale nie dotyczy to ludzkości en masse. 2. Rozpatrywanie demografii w kategoriach narodowych jest niekoniecznie najwłaściwsze. 3. Ludzkość jest zbyt liczna i głoduje, zatem ograniczenie liczebności populacji może być pożądane. 4. Wg sięgających XVII wieku danych współczynnik dzietności w kraju pochodzenia pytanej osoby nigdy nie przekraczał 3. Zatem jego obecnie odnotowywany spadek (do ok. 1,5) nie jest drastyczny. 5. Samo posiadanie potomstwa nie jest bezwzględną determinantą. Istotny jest również związek, rodzina (twierdzenie to indagowana osoba poparła przykładem ze swego najbliższego otoczenia). Wciąż jest za słaby wymiar polityczny i dyskursywny żęderu, także w ekonomice (I. Kotowska). „Równość dżenderowa jest zarówno moralnym, jak i ekonomicznym imperatywem”4) (O. Thévenon). Na przeszkodzie zmianom/rozwojowi, szczególnie w krajach Europy Centralnej i Wschodniej, stoi komponent kulturowy (roli płci, ale także relacji między pokoleniami). To się zmienia wraz ze zmianą pokoleń. Wysiłki powinny być adresowane nie tylko, jak dotąd, do matek i kobiet, ale objąć również mężczyzn. „Jesteśmy w połowie zmian; kobiety się zmieniły, mężczyźni mniej” (P. Baizán). Hasło podnoszenia świadomości genderowej. Wezwano do zdecydowanych działań „partnerów społecznych” (?) i rządy (I. Kotowska). Delikatnie, ale kilkakrotnie wyrażono sugestię, że naukowcy mają coś do zaoferowania i chcą być słuchani, doceniani i mieć wpływ na decyzje polityków, które jak dotąd są często motywowane jedynie doraźnymi oczekiwaniami społeczeństwa i stereotypami. * * * Krótkiego, ale jednak osobnego potraktowania wymagają dwa ostatnie referaty: niemieckiej badaczki Diany Auth i węgierskiej - Dorottyi Szikry. Niemieckie wystąpienie było stosunkowo mało dynamiczne (odczytywanie do mikrofonu tekstu wyświetlanej równolegle na ekranie prezentacji). Opis rozwiązań implementowanych u naszego zachodniego sąsiada i ich rezultatów sprawiał wrażenie, jakby podejmowane działania szły jeśli nie pod prąd, to jednak niezbyt ochoczo w zgodzie z zarysowanymi we wcześniejszych wystąpieniach tendencjami. Udało się rozwinąć opiekę domową (jest wszak coraz więcej „osób zależnych”, wymagających opieki, w starszym wieku) i wypromować świadomość żenderową. Nie udało się natomiast podnieść wskaźnika dzietności. Stosowane w Niemczech instrumenty polegają na „łagodzeniu konfliktów”, a nie urawniłowce. Niewiele się robi dla najbiedniejszych. Wystąpienie prelegentki z Węgier wyróżniło się komunikatywnością oraz dużą rozpiętością potencjalnie nacechowanych ideologicznie odniesień do sytuacji w tym kraju. Pojawiły się zarówno pozostawiane bez komentarza ostre cytaty z Viktora Orbána („Europa nie może opierać swojej przyszłości na imigracji”) jak i politycznie poprawne deklaracje w rodzaju „maternalizm i nacjonalizm współwystępują”. W efekcie nie sposób określić, po której stronie bije serce pani doktor. Ani czy w ogóle.5) Na Węgrzech od Traktatu Wersalskiego pokutuje w powszechnej świadomości „obawa przed zniknięciem narodu”. System polityki prorodzinnej ma tam długą tradycję, niezachwianą przez przemiany; obecnie jedne z najwyższych w Unii wydatków publicznych na te cele (obejmują świadczenia pieniężne, dostępność usług/infrastruktury i ulgi podatkowe). Mimo to od lat 60 utrzymuje się niska stopa dzietności. Maternalistyczne podejście to m. in. długie urlopy macierzyńskie z intencją zatrzymania kobiet w domu (ale to też drenaż kobiet z rynku pracy i ukryte bezrobocie; środowiska feministyczne określają takie podejście mianem „wymuszonego altruizmu”). Zaznaczyło się kilka prób odejścia od tej ścieżki (neoliberalna w 1996; oparte na argumencie ubóstwa dzieci i na argumencie równości płci w połowie pierwszej dekady XXI w.; od 2010 konserwatyści usiłują stymuować boom dzietności klasy średniej, przy czym wciąż centralną kategorią pozostaje rodzina; podczas prezydencji Węgier w Radzie Unii Europejskiej udało się Orbánowi przekształcić „Tydzień Genderu” w „Tydzień Rodziny”). Babcie mogą przejść na wczesną emeryturę, przy czym zaliczany jest czas wychowywania dzieci. Paternalistyczna polityka (tylko 8% kobiet w parlamencie, decydenci to mężczyźni w średnim wieku) indukuje polityczną reakcję kobiet i ludzi młodych. Sentymenty antyromskie6) pobudzają i konsolidują prawicowych ekstremistów. Konferencję zakończyła runda pytań z sali. Zdaniem prelegentki z Węgier dzielenie Węgrów na Węgrów i Romów jest sztuczne, a Romowie, jeśli już mieliby być „bombą z opóźnionym zapłonem”, to nie demograficzną, a polityczną. Dr Auth uściśliła z kolei, że w Niemczech istnieje wiele uregulowań prawnych związanych ze statusem małżeńskim (ale ilość dzieci pozamałżeńskich też rośnie). Oczywiste pytanie o imigrantów tureckich skwitowane zostało deklaracją, że Niemcy zapraszają wszystkich młodych ludzi zainteresowanych przyjazdem i pracą. Pojawiły się też pytania dotyczące świadomości społecznej i stosunku zwykłych ludzi do omawianej tematyki. Zdaniem badaczy nie należy przeceniać deklaracji ankietowanych (odpowiedzi zależą od pytań), a poza tym młodsze pokolenia nie są już tak konserwatywne. Audytorium (ponad sto osób) składało się głównie z ludzi w kwiecie wieku, a osoby mające z wyglądu ponad 50 lat można było policzyć na palcach jednej ręki. I właśnie jedna z nich zastrzegając, że to właściwie nie pytanie, a uzupełnienie stwierdziła, że dzietność kobiet poza związkami małżeńskimi kształtuje się inaczej, niż w nich. Rzeczywiście, mimo prezentowania wielu przekrojowych danych, ten aspekt nie został wyróżniony, choć sam temat rosnącej akceptacji związków nieformalnych w kilku wystąpieniach sygnalizowany był. Np. na Litwie pochodzące z nich dzieci stanowią około 30% (z kolei w Korei i Japonii takich urodzin prawie nie ma). Niestety, żaden z prelegentów się do tego głosu nie odniósł.
Przypisy: 1) …uznanym faktem. W przeciwieństwie do faktów prasowych oraz faktów nieuznawanych przez obowiązującą narrację. A pomyśleć, że kiedyś istniały po prostu fakty… [wróć] 2) Taka wstrzemięźliwość w uzasadnianiu, dlaczego właściwie wymieranie Europy miałoby być czymś nienajlepszym, nie dziwi. Jeszcze by się, po nitce do kłębka, doszło do bliblijnego „rozmnażajcie się i czyńcie sobie Ziemię poddaną” i dopiero byłby wstyd! [wróć] 3) Czy nie jest to kolejny, po „równości”, charakterystyczny dla lewicowych ideologii postulat? Kolektywizm, państwo zawłaszczające kolejne funkcje rodziny. [wróć] 4) Aż się człowiekowi, po takiej deklaracji, zaczynają zwidywać równe rzędy wyprężonych żęderów. [wróć] 5) W przypadku przybyłej z Litwy dr Giedrė Purvaneckienė, naukowca i polityka, było to znacznie prostsze. Swoje wystąpienie zaczęła konstatacją, że „zarówno Litwa, jak i Polska mają silny agresywny Kościół, wszelkie uregulowania muszą najpierw uzyskać jego akceptację, dopiero potem trafiają do parlamentu”. [wróć] 6. O antysemityzmie ani słowa. [wróć] | |||
Międzynarodowa konferencja „Równość (zna)czy dzietność? Demograficzne wyzwania Europy” („Equality (f)or Fertility?: Answering to Demographic Challenges in Europe”) rownosc.ngo.pl 5 lutego 2013 r., Centrum Prasowe Foksal, Warszawa. Organizatorzy: Fundacja im. Friedricha Eberta, Fundacja ICRA. |
4894 odsłony | średnio 5 (5 głosów) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować | blog autora |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Marek Stefan Szmidt, 2013.02.07 o 20:23 | |||
Szanowny Panie, odpowiem oszczędnie w słowach (trwa mecz Długonogich z jeszcze bardziej Długonogimi}: tak zwana "dzietność", utrzymująca stan "populacji" wynosi 2,1 Dziecka/Niewiastę. Obecnie w Polsce pojałtańskiej 1,4 - co oznacza wymieranie Polaków. Natomiast wskaźnik ten u Polek zamieszkujących Wyspy Brytyjskie, 2,5! Wniosek: krótko i na temat: wynocha z "demokratycznym państwem prawa"! pozdrawiam serdecznie MStS PS. wszystko jasne? | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Piotr Świtecki, 2013.02.07 o 20:27 | |||
A bo oni tam na tych wyspach większy żender mają! I równiejszy! Nie?.. ;-) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Paweł Tonderski, 2013.02.07 o 20:50 | |||
Nie, tam na Wyspach Brytyjskich nie ma wcale większej żądzy występującej u Polaków mieszkających tam na stele lub pracujących, jest natomiast realna pomoc rządu dla ludzi, którzy chcą mieć dzieci, jest socjal i realna pomoc rządowa lub regionalnych samorządów. Tam po prostu opłaca się mieć dzieci, jest to dla nich korzystne. Natomiast nam w Polsce wmawiają tzw. polskie elity polityczne i te rządzące i te pretendujące do rządzenia m. in. liberałowie - korwiniści, że tam nie ma żadnego socjalu i jest prawdziwy liberalizm, że tam rząd w nic nie ingeruje, a u nas w Polsce jest socjalizm i wielki socjal, na którym pasożytują nieroby, a to jest po prostu ohydne kłamstwo. To są idioci i zwykli kłamcy, mam na myśli tzw. polskich wolnościowców od Korwina, których trzeba zwalczać i wypalać ich rozgrzanym do białości prętem. :))) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Marek Stefan Szmidt, 2013.02.07 o 21:27 | |||
Szanowny Pani Pawle, najlepszą "pomocą rządu" jest całkowita rezygnacja z utrzymywania się z podatków - dziś to około 80% zarobków. (Myśl konserwatywna posiada alternatywę..., ale nudną...) Do tego Myśl konserwatywna dąży do "restrukturyzacji rynku pracy" tak, aby Mężczyzna mógł utrzymać Rodzinę. Przykład: Mój pra-Dziadek Lucjan Sadowski był Pierwszym Majstrem w Cukrowni Ciechanów i - ze swojej pensji - utrzymywał Rodzinę, składającą się z 4 córek, syna i niepracującej żony i teściów. Oczywiście przed II WŚ, a nie za komuny. Z Jego piękną i wykształconą córką ożenił się Peter Szmidt z pobliskiego majątku Pęchcin… Myśl konserwatywna zdaje sobie sprawę, że "bezrobocie", a raczej brak wynagrodzenia za pracę, jest utrzymywane sztucznie. Stąd, wszystkie "elity" polityczne, z liberałami na czele, żerujące na grabieży podatkowej: paszoł won (Wielki Turban sugerował jaśniejsze sformułowania, więc teraz Ma za Swoje :-) Jeżeli więc odciążymy - zapraszam Panów i Czytelników do tego zrzeszenia, stąd to zdefiniowane "My" - Rodziny i uwolnimy "rynek pracy", przy jednoczesnym pogonieniu (co za słownictwo!, ale Wielki T... sugerował...) lichwy i jej popleczników, to wszelkie socyalizmy i "pomoc" dla Rodzin okażą się zbędne. Postulat Konserwatyzmu etycznego o rewizji "kredytu" hipotecznego do jego realnej wartości (10%?) pomoże Rodzinom "stanąć na Swoim". Myśl konserwatywna nie zamierza w żaden sposób utrzymywać rzesz nierobów, "rozdzielających pomoc", ani innych pasożytów (Urzędy Skarbowe, Organizacje Pozarządowe etc...) Jest to jedyny sposób na powstrzymanie procesu redukcji Polaków do - przewidywanej przez wybitnego przywódcę socjalistycznego, Adolfa H. - liczby 18, "góra" 19 milionów "siły roboczej dla gospodarki Rzeszy". Podobne zamiary i cyfry wynikają z dokumentów Klubu Rzymskiego... Także, Panowie Młodsze Pokolenie, weźcie się za odsuwanie "demokratycznego państwa prawa" z Ziem zagrabionych Rzeczypospolitej. pozdrawiam Pana serdecznie MStS PS. definicję "odsuwania" proszę Sobie dopowiedzieć w ciszy i samotności, gdyż Konserwatysta nie wyraża zamiaru wyręczania niezawisłej prokuratury w spisywaniu aktu oskarżenia na własną Osobę. PS 2. Mam też nadzieję, że jasnym jest Kto "stoi" za eufemizmem "demokratyczne państwo prawa" - jakie "kręgi" i "elity", jakie "ośrodki", „partie”, „redakcje”, „telewizornie”, „służby”, itepeitede. PS 3. Bardziej Długonogie "dowaliły" Długonogim, co ukontentowało dziadka Konserwatystę, udającego się już spać, licząc na Długonogie sny sprawiedliwego :-) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Marek Stefan Szmidt, 2013.02.07 o 20:50 | |||
Szanowny Panie, na co mają chętki "rasowi" Angliczanie, jest kwestią dość znaną.... :-) pozdrawiam serdecznie MStS | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Hanys, 2013.02.07 o 21:03 | |||
Ciekaw jestem, czy którykolwiek z dyskutantów lub prelegentów pisnął choć jedno słowo o wpływie wszechobecnej chemii (estrogeny) na dzietność kobiet www.szansaspotkania.net | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Piotr Świtecki, 2013.02.07 o 21:10 | |||
Dobre pytanie. Nie wspomniał. Ani też pytana przeze mnie w antrakcie osoba, chociaż w pierwszej chwili zrozumiała moje pytanie jako pytanie właśnie o biologicznie pojmowane zdrowie osób w wieku prokreacyjnym, niczego w tym guście nie powiedziała. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Hanys, 2013.02.07 o 21:17 | |||
Gratuluję. Wynika z tego, że tylko Ty coś o tym pisnąłeś :) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Piotr Świtecki, 2013.02.07 o 21:38 | |||
A i to niechcący ;-/ | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
teli, 2013.02.07 o 22:39 | |||
Hanys zlinkował ciekawy artykuł, a ja od razu poleciałem skonsultować to z kolegą naukowcem, niestety potwierdza przypuszczenia, on znalazł rozwiązanie je tylko to co upoluje i sam wyhoduje | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Marek Stefan Szmidt, 2013.02.07 o 21:22 | |||
Szanowny Panie, a czy przebywanie w takim "towarzystwie" (rozumiem ten dreszczyk emocji...ale...) nie naraża na zarażenie się...? :-) pozdrawiam serdecznie MStS | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Piotr Świtecki, 2013.02.07 o 21:43 | |||
Cóż. Już w szatni, odbierając płaszcz, dyskretnie obmacywałem się tu i tam w poszukiwaniu kiełkującego genderu... Niestety. Tego się chyba nie nabywa drogą kropelkową, ani przez zapatrzenie. A tak bym sobie chętnie ten gender wziął, i wyrównał! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Marek Stefan Szmidt, 2013.02.07 o 21:18 | |||
Szanowny Panie, o skutkach nadmiernego spożycia soi, pisałem już w Necie. Może warto poszukać... :-) pozdrawiam zdecydowanie mięso- a nawet ludożerczo MStS | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Były bloger, 2013.02.07 o 22:54 | |||
Mufti, jeśli można, bo popełniłem juz tekst o tym problemie. Jest tutaj: mcastillon.blogspot.com Pzdr. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: O więcej postępu w postępie, czyli żęder ekłaliti | |||
Piotr Świtecki, 2013.02.07 o 23:23 | |||
Dziękuję za link. Tak, to wszystko są lewackie popłuczyny, fermentujący ściek rewolty '68. Niestety, praktykowanie idealizmu miewa jak najbardziej realne skutki. O ofiarach nie wspominając. Ale, ale... Czyż nie żyjemy w ciekawych czasach? ;-) Dobrej nocy! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Dzietność kobiet w małżeństwach i poza | |||
Piotr Świtecki, 2013.02.08 o 15:48 | |||
Ponieważ "głos z sali" tylko coś zasugerował, ale nie podał konkretnych danych, spieszę donieść, że rzeczywiście "dzietność kobiet pozostających w 'wolnych związkach' i kobiet samotnych jest znacznie niższa, niż mężatek": biurose.sejm.gov.pl Przynajmniej tak było 10 lat temu. Jeśli ktoś trafi na aktualniejsze dane, proszę o link. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Kibuce jako eksperyment społeczny | |||
Piotr Świtecki, 2013.02.16 o 17:12 | |||
Całkiem ciekawe, a propos, z pl.wikipedia.org "Zasady życia w kibucach przypominały w pewnym stopniu niektóre postulaty utopijnego komunizmu, choć ich założyciele nie odwoływali się do tej ideologii. Główną zasadą był brak własności prywatnej, wspólnota całego majątku, wspólnota dzieci oraz całkowita równość kobiet i mężczyzn. W tym kontekście kibuce realizowały także częściowo postulaty feminizmu i egalitaryzmu. W kibucach negowano istnienie tradycyjnych ról płciowych. W praktyce odbywało się to przez maskowanie cech płciowych za pomocą luźnego ubrania, wykonywanie tradycyjnie męskich prac przez kobiety oraz unikanie np. stosowania makijażu. Ciąża i poród były traktowane jako jedyna, narzucona przez biologię, aktywność odróżniająca kobietę od mężczyzn. Jednak wychowanie dzieci – ze względu na wspólnotę – nie było postrzegane jako rola kobieca i w założeniu miało być realizowane przez wszystkich bez względu na płeć. Unikano indywidualizacji dzieci przez sformułowanie "mój syn" lub "moja córka". Kobiety były zachęcane do karmienia każdego dziecka w jego okresie niemowlęcym, nie tylko urodzonego przez siebie. Z tego samego względu usiłowano przekierować uczucia indywidualne – takie jak miłość między kobietą a mężczyzną czy miłość macierzyńska – na uczucia wobec wspólnoty. Indywidualizm był traktowany jako defekt moralny. Tolerowane były sformalizowane związki małżeńskie, ale bez całej rytualnej otoczki tradycyjnie im towarzyszącej." "W dłuższym okresie system ten nie został jednak utrzymany. Obserwacje dokonane w kibucu Kiryat Yedidim pokazały, że po pewnym czasie społeczności powróciły do tradycyjnych ról płciowych. O ile w 1920 roku zatrudnienie kobiet wynosiło 50%, o tyle po 30 latach pracowało już jedynie 12% kobiet, reszta zajmowała się wychowaniem dzieci, edukacją i usługami. W kibucu Artzi w 1975 roku pracowało również 12%, z czego 9% na roli zaś 3% w zawodach przemysłowych. Mężczyźni stanowili 87% rolników, 77% pracowników przemysłowych i 99% pracujących na budowach. Kobiety z kolei stanowiły 84% pracowników w edukacji i usługach. Również w administracji kibuców z czasem kobiety przestały zajmować równy procent miejsc – 84% stanowisk zajmowali w niej mężczyźni, którzy stanowili również 71% osób zarządzających kibucem oraz 78% aktywistów politycznych. Badacze przypisywali tę zmianę podejściu młodych pokoleń, urodzonych w kibucach, które nie podzielało ideologicznego zaangażowania ich założycieli w egalitaryzm. O ile w pierwszym pokoleniu 68% kobiet wyrażało przekonanie, że macierzyństwo jest dla nich ważniejsze niż praca, o tyle w drugim pokoleniu było to już 88%. Z czasem nastąpił także stopniowy powrót do indywidualnych relacji rodziców z dziećmi a także w parach małżeńskich." "Zmiana podejścia w stosunku do rodziny jest tym bardziej zdumiewająca, że nie był to bunt pokolenia wychowanego w tradycyjny sposób tylko pokolenia kobiet urodzonych w kibucach i wychowanych w skrajnie feministycznym środowisku, które prowadziło zinstytucjonalizowaną kontrrewolucję wobec kobiecości." "Obserwacje dokonywane w kibucach w roku 1951 nie potwierdzają teorii o czysto kulturowym uwarunkowaniu ról płciowych. Analiza zabaw dzieci wychowywanych w ściśle egalitarnym środowisku pokazała, że chłopcy częściej niż dziewczynki bawili się przedmiotami (41% do 30%), w szczególności dużymi i wymagającymi większej siły fizycznej (17% do 9%). W zabawy związane z ruchem i aktywnością fizyczną angażowało się 33% chłopców i 21% dziewczynek. Dziewczynki z kolei preferowały zabawy werbalne i związane z wyobraźnią (39% do 24%)." | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |