słowa kluczowe: co ludzi spala, jakość pisania, problemy z tematami. | |||
Polska | 2011.10.26 19:49 |
Czym jest? | Były bloger | ||
Czego dotyczy to pytanie? | |||
Na przykład tego czym jest prowadzenie wydawnictwa – bo nazwa blog pasuje mi z każdym dniem mniej i mniej. Jest to działanie motywowane wewnętrzną powinnością opisywania rzeczy i zdarzeń, na które autor z jakichś powodów zwrócił szczególną uwagę. I chce głośno powiedzieć coś o tym i o tym. A nie o tamtym i nie tak, jak obowiązująca „przyzwoitość” nakazuje. Pisanie felietonów i komentowanie to jest toczenie bitwy - tak widział swoją powinność jeden z najlepszych felietonistów Maciej Rybiński. Gdzie mi tam do niego – ale też przecież widzę, że co chwilę w przestrzeni publicznej pojawiają się te same rzeczy, patologie, świństwa, od lat nie zmieniające się ani na jotę. Nie pracuję tu za pieniądze, nie mam żadnego szefa, który coś mi każe, nie muszę pisać na przykład o Kadafim, czy protestach wyborczych. Skupiam się zatem na rzeczach i sprawach drażniących. Piszę tylko o tym, co zwróciło moją uwagę…
A jeśli tak jest: to czy mają znaczenie pretensje, że mało komentarzy, albo że mało opinii pochwalnych czy ganiących? Bo to niby czyni zdania z mojej klawiatury płynące mniej prawdziwymi? Mam w nosie takie opinie. Formułowanie myśli jest sztuką dostatecznie trudną, by niektórzy mogli jej nie pojąć, czy do całości nie dorosnąć. Na cóż mi więc ich żale? Na co mi te przestrogi „Uważaj, czyta cię administracja”? I trzech sąsiadów, co to zawsze mają marsowe miny konstytuujące ich rzekomą powagę. Niech czytają. Piszę w domenie publicznej. Odpowiadam za słowo, można mnie pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Oczywiście postępujący zamordyzm połączony z kompletnie małą kulturą prawną może skończyć się dla mnie pewnego dnia niedobrze. Przyroda i okoliczności polityczne znają już takie przypadki. Na razie tak jednak nie jest. Na razie uważam, iż jeśli ktoś chce ze mną polemizować to może. Najlepiej jak w nagłówku zbioru felietonów – na piśmie.
Felieton wymaga pewnej dozy odwagi, to pewne. Mam na przykład ochotę napisać w tym miejscu, że poziom zbioru felietonów podnosić można, a nawet trzeba. Pamiętam jednak niektóre płomienne komentarze dotyczące tej sprawy – i pisząc coś podobnego oczywiście narażę się śmiertelnie. Do i tak pokaźnej kolekcji wrogów dołożę kilku następnych. Każdy z nich ma jakiś argument. A to że nie wolno cenzurować, a to że nie ma takiej rury, której nie można by odetkać i że „śpiewać każdy może – trochę lepiej lub trochę gorzej”… No wszystko to prawda, niestety taka teoretyczna, taka pozorna. Prawdka, prawdziatko jeszcze nie opierzone... Bo zapewne ci sami ludzie nie mieli by nic przeciw piętnowaniu osobników przyodzianych w dresy i siedzących na widowni teatru operowego. Od razu im odpowiem, że jak ktoś był niegrzeczny i już tam pójść musiał na kolejnego gniota – to nie dziwne, że wbił się w strój wygodny i sprzyjający przetrwaniu spektaklu.
W radio,
stacja dowolna, trwa propaganda rodem z epoki późnego Gomułki i wczesnego
Gierka. Jakiś idiota zadecydował o totalnej destrukcji układu komunikacyjnego
Warszawy. Natychmiast zwołano dyżurnych „specjalistów” i na tajnej wewnętrznej
naradzie ustalono: społeczeństwo trzeba wychować do jazdy autobusami i metrem.
Społeczeństwo musi zrozumieć – a jeśli nie zrozumie to hajda na wieś, tam
jeszcze w miarę pusto. Właściwie odkąd mam jaką taką dorosłą świadomość
bezustannie słyszę, że a to partia, a to rząd, a to władze pomniejszego szczebla
są dobre – niedobre jest to cholerne społeczeństwo. Głupie, uparte, bez pojęcia kupujące
samochody osobowe i tak dalej… Najlepiej zmienić taką bandę – ale jeśli już się
nie da, to przynajmniej przyuczyć, wychować, przygiąć. Pan profesor chrzani do
mikrofonu bez chwili zastanowienia, bez żadnych wątpliwości. On był w Londynie,
on widział, on wie, on popiera. A szlag z tobą, matole! Zapewne zaraz po
audycji zejdziesz na dół, wsiądziesz do jakiegoś merola (bez gwiazdy nie ma
jazdy) i pognasz w siną dal. Co się zaś zmian tyczy: możesz, owszem, ale co
najwyżej zmienić sobie pampersa. I obyś się przy tym usmarkał po pachy!
Albo inny wątek: skąd bierze się taka masa młodych i głupich? To proste – szkoli się ich. Także na różnych wyższych uczelniach gotowania na gazie. Na podstawie takich wybitnych dzieł, jak podręcznik etyki niejakiego Hartmana. Bloger Mac Gregor na Nowym Ekranie opisuje to „dzieło” tak:
„… Prof. Hartman utrzymuje, iż chodzi mu tylko o świeckie państwo”, żeby usunąć z przestrzeni publicznej znak, który od dwóch mileniów jest “zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan”. Podobnie redaktor Michnik – chodzi mu tylko o wykorzenienie trzech fundamentalizmów: religijnego, moralnego i narodowego ( czyli Boga, Honoru i Ojczyzny ) – i juz będzie dobrze, i juz pójdzie łatwo, po równi pochyłej ku świeckiemu państwu ludzi ..”
Fajne,
prawda? Co by Państwo jednak nie powiedzieli – mnie denerwuje to. A nie inne
rozważania. Dla mnie to jest tematem felietonu o ogólniejszym charakterze.
Szczegółowe problemy stanu, w jakim tkwimy opisał najpełniej Zenon Jaszczuk. Przykro
mi to mówić – ale komentatorzy w części zwekslowali rzecz w kierunku, o którym
rzeczywiście nie ma co gadać. A my jesteśmy pod okupacją, chcemy tego czy nie chcemy - i niedługo wskazówki Zenona staną się tak oczywiste, że reszta pięknoduchów będzie się po prostu wstydzić... |
1734 odsłony | średnio 4,8 (9 głosów) |
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować |
Re: Czym jest? | |||
w.red, 2011.10.26 o 20:45 | |||
"..i niedługo wskazówki Zenona staną się tak oczywiste.." A konkretnie ? ^^ | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Były bloger, 2011.10.26 o 21:49 | |||
To był tekst zaczynający się od stwierdzenia, iż żyjemy pod okupacją i jeśli chcemy przeżyć to musimy zastosować pewne stare i sprawdzone sposoby. I ja w swoim felietonie o tym, o podobnych rzeczach pisałem. Później weszła inna nieco tematyka. Jakby zdominowała na czas pewien myślenie zbiorowe. W pewnym gremium które miałem okazję poznać osobiście zacząłem też od tego, że jako stary pragmatyk sugeruję zajęcie się również działaniami praktycznymi: w czym kto komu pomóc może, dlaczego to takie ważne i że jak się wyraziłem wzajemności nie jest w stanie zdewaluować żaden Rockefeller. Niestety nie przyjęto do rozważań tego wątku. Więc robię swoje. Ale tez powoli narasta we mnie pewien rodzaj buntu. Bo jako felietonista tak samo nie muszę być finansistą, jak satyryk nie ma obowiązku tworzenia alternatywnego rządu. Nie jestem zbyt dobrym religioznawcą. Powiem nawet, że do tej pory starannie unikałem gremiów, które tym wyłącznie się zajmowały. I jak dzisiaj widzę to było słuszne. Pardon, W.redzie: ale dla mnie moja wiara jest czymś równie intymnym jak seks, oczywiście pojmuję różnicę płaszczyzn między dwoma tymi zagadnieniami. Pzdr. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Zenon Jaszczuk, 2011.10.26 o 22:18 | |||
Marek Zarębski. Coś mi się widzi, że ludzie widzą a nie wierzą w to co widzą. Zobaczą i uwierzą zbyt póżno. To już jest piętnaście po 12 stej. Tutaj podaję jeszcze jeden film - polacy.eu.org Jeśli Marek chodzi o Twoją propozycję to ja myślę, że tylko brak czasu nie pozwolił się zająć propozycją. Bo ja jestem jak najbardziej za. Pisałem nawet o tym kilka razy na początku powstania portalu. Pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Były bloger, 2011.10.26 o 22:27 | |||
No wiem, że pisałeś, ja też - na razie nic. Efekt tego jest taki, że jeśli czegoś nie można znaleźć w jednym miejscu to znajduje się w innym. Zacząłem teraz w związku z nowym zajęciem trochę jeździć po kraju, zwracają tylko za podróż, na razie nie sprzedałem czynnie ani jednego tekstu (choć powstały) - więc zajmuję się rozmowami z ludźmi. I im dalej od Warszawy - tym te rozmowy są prostsze. Jakbym w moim mieście mówił po duńsku, ale dwieście kilometrów dalej to już czysta polszczyzna. No i fajnie - skoro tak ma być to niechaj będzie. Pozdrawiam! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Zenon Jaszczuk, 2011.10.26 o 22:36 | |||
Marek Zarębski. Jedż na tzw ścianę wschodnią. Pogadaj ze starymi rolnikami, oni jeszcze znaja prawdę. Jeszcze takie niedbitki jak ja wiedzą, że ta ściana wschodnia to do niedawna była centralna Polska. Tylko kogo to obchodzi. Dla tych durni 150 kilometrów od Warszawy to jużź zadupie, koniec świata. I to nic, że to te głęby do tego doprowadziły. Ach ....Pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Były bloger, 2011.10.26 o 22:53 | |||
Byłem aż pod Suwałkami. I na dole: Świdnik i okolice. Masz rację. Pzdr. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
MZ | |||
w.red, 2011.10.27 o 07:46 | |||
Ależ ja nikomu buciorami w życie (a tym bardziej w jego sfery intymne)staram się nie wchodzić. Najogólniej mówiąc staram się przestrzegać zasad, których niegdyś mnie nauczono. To że wiele razy temat ten jest trącany w wielu naszych wątkach wynika w prostej mierze z tego. Że Polska z racji uwarunkowań historycznych jest niejako z chrześcijaństwem i Kościołem związana. Ba, jej losy i dzieje zdają się być z wiarą splecione. Nikomu nie mówiłem i nie mówię w co i jak ma wierzyć. Tak jak i nie twierdzę, że moja wiara jest "jedynie słuszna". Raz, przez szacunek dla prawa do odmienności innego człowieka. A dwa, że nie sądzę bym miał kompetencje i prawo do jej nauczania. Z resztą tak jak ze wszystkim w życiu człowieka i jego oglądami czy poglądami. Ilu ludzi, tyle punktów widzenia. I ja będę widział szklankę do połowy pełną, a kto inny będzie ją postrzegał jako w połowie pustą. A wszak mówimy o tym samym "obiekcie". W każdym razie w życiu tak jak wiedza czy umiejętności niezbędne są zasady je regulujące. Stąd też i wiele z nich zdaje się wynikać z zaszczepionej nam wiary. A że życie w społecznościach tak naprawdę regulują one dlatego ich ustalenie jest tak istotne ;) Sprawa pomocy wzajemnej. Tu rzecz zależy w dużym stopniu od woli, nie zaś od umiejętności czy wiedzy. W sieci i że tak powiem "na rynku" spotkałem się z próbami zorganizowania podobnej działalności. Już to na poziomie świadczenia sobie usług na zasadzie wzajemności, czy też na zasadzie odpłatnego ich świadczenia. Nie zgłębiałem tematu dostatecznie, jednak też nie spostrzegłem by on uległ rozwojowi czy ewolucji. Dodatkowo sprawę skomplikowały "struktury państwa" domagając się "wziątki" od stron. Myślę że z tych powodów to się nie rozwinęło (mniej więcej). Pozostało więc jak było. W kręgu bliższej czy dalszej rodziny, oraz znajomych. A w sprawach poważniejszych korzystanie z fachowca o którym info zdobywa się z różnych źródeł (w tym najbardziej miarodajny - z tzw "polecenia"). Dlaczego napisałem, że mniej istotne są wiedza czy umiejętności. Owóż dlatego, że człowiek jest maszyną uniwersalną i po wielokroć sam siebie jest w stanie zadziwić. Bo potrafi wykonać wiele prac o których ma niewielkie lub żadne pojęcie. Gdybym zechciał zliczyć profesje które zdarzyło mi się praktykować i prace które wykonywałem zajęłoby to tu sporo miejsca ;) To zaś że na chwilę obecną jestem "pasożytem-rencistą" nie przeszkadza mi na przykład w pomocy szwagrowi przy naprawie maszyny, przewiezieniu czegoś lub kogoś, czy w wywierceniu otworów ( i na odwrót, jemu też nie). Czyli widzisz, że niejednokrotnie trudno zdefiniować zakres pomocy której mógłbym udzielić. A kwestia czasu jest jeszcze bardziej skomplikowana. Dlatego też całe zagadnienie przez to też nie jest proste. Wcale to nie znaczy, że nie jest to nie do uregulowania i uporządkowania. Trzeba tylko wypracować właściwą koncepcję :D | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: MZ | |||
Były bloger, 2011.10.27 o 08:33 | |||
Ojej, wyszło prawie na to, że oto jakiś tam M.Z. atakuje W.reda za jego dywagacje na tematy ogólnej natury. To nie tak! Polska oczywiście JEST związana z katolicyzmem. Rola KK w życiu narodu możliwa jest do opisania, godna jest tego, pewnie sporo autorów już się na to porwało, oczywiście z różnym skutkiem. Sam swojego czasu zajmowałem się jak najdokładniejszą analizą Konecznego, jego rozróżnienie modeli cywilizacyjnych przy pierwszej lekturze było dla mnie czymś nieskończenie fascynującym i intensywnie nasyconym prawdą. Ale do licha... Tym nie można zajmować się bez końca i "nawciąż", zwłaszcza w sytuacjach, w których tempo deprecjacji narodu jako takiego i odpowiadającej mu struktury państwowej jest już nie szybkie, ale potwornie szybkie. Zatem dzisiaj bardziej interesują mnie na przykład rozważania o agenturalnej strefie wpływu na polskie losy, metodach diagnozy i wskazania leczenia. Posłużę się tutaj przykładem: wspominałem na piśmie nie tak dawno o ruchach odśrodkowych na Śląsku i ostatnio na Mazurach. Na tych ostatnich raczkująca irredenta jest jeszcze dzisiaj do pokonania w sposób niemalże administracyjny. I animatorzy całości doskonale o tym wiedzą. W związku z czym najęli do akcji niejakiego Pałkiewicza, klienta, który najpewniej w życiu nie był we własnej piwnicy, ale zna doskonale parę krain mocno zagranicznych i odległych typu Malediwy. No i Pałkiewicz drze mordę na wszystkie strony by głosować na "Mazury - cud natury". DOKŁADNIE W TYM SAMYM CZASIE, W KTÓRYM DWÓCH ZDRAJCÓW Z MRĄGOWA CHCE WEJŚĆ POD OPIEKUŃCZE SKRZYDEŁKA NIEMCÓW!! Tymczasem pragmatyka postępowania i rozumienia całości jest taka, ze przegłosowawszy ów "cud natury" spowodujemy taki wzrost wakacyjnych (ale tez i całorocznych) cen, który spowoduje, ze jedynymi odwiedzającymi Mazury okażą się Niemcy właśnie. Polacy będą "cuda" lizać przez szybę. Po dwóch latach przyzwyczajenie spowoduje, ze machniemy na to ręką, pojawi się pewnie jakiś dyżurny twierdzący, że co tam Mazury, Kielecczyzna to jest coś, nie tylko piękna, ale też na polską kieszeń. I zamiast stawiania kilku pancernych dywizji, stu rakiet i dwustu helikopterów wystarczy na zawłaszczenie krainy paru idiotów, kilku zdrajców i niewydarzony podróżnik na progu starości, któremu zdaje się, że głosowanie na mądrość Pana Boga zapewni mu automatyczną przepustkę do raju. A mądrości Pana Boga, listy cudów natury i takich tam rzeczy głosować NIE WOLNO, bo za to jedzie się na wieczną wycieczkę do księcia ciemności... No i to są dla mnie tematy na dzisiaj. Z pozdrowieniami! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
MZ, w.red | |||
Krzysztof J. Wojtas, 2011.10.27 o 10:28 | |||
Kwestia katolicyzmu w Polsce. Moje ujęcie dotyczy pewnej manipulacji. Lansuje się stwierdzenie utożsamiające polskość z katolicyzmem. Nastepnym krokiem jest ewolucja katolicyzmu (proszę dostrzec moją ostatnią notkę - polemikę z Eine). No w imię wiary - nie należy walczyc z Kościolem itd. A jednocześnie podkreśla się negatywne cechy polskości. Bardzo perfidna gra. I temu się przeciwstawiam. Można to robić poprzez wytworzenie obrazu "idealnego Polaka" - czyli zebrać wszystkie pozytywne cechy razem - i potraktować jako wzór do którego należy dążyć dopasowując do tego struktury społeczne - też państwa. Bez tego - ruchy odśrodkowe (Śląsk, Mazury) będą wzrastać, bo brak im idei wspólnotowej. Nie jestem przeciwny akcjom antyodśrodkowym - ale trzeba im dać głębszą podstawę. Wydaje się, że bez rozdzielenia polskości od katolicyzmu - tego zrobić się nie da. Ale to nie znaczy, że jest to walka z Kościołem - to jedynie artykułowanie polskiego stanowiska umotywowane polską specyfiką wyrosłą z nauki Chrystusa, ale odrębną w realizacji. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: MZ, w.red | |||
Były bloger, 2011.10.27 o 12:00 | |||
Nie bardzo wiem jak to skwitować. Nie podzielam? Nie, to nieprawda. Podzielam w całości? Też nic z tego. Uważam tematykę za wiodącą tu i teraz? Nie uważam. Chcę milczenia na ten temat? Ależ skądże! Irredenta mazurska nie jest wynikiem braku lepiszcza narodowego, polskiego. Jest zdradą w czystej formie. Dokonuje jej zgraja paru parobasów sowicie opłacanych z zagranicy. Wraca stara teoria kleszczy z południa, zachodu i północy. Ba, nawet lepiej - ze wschodu też. Totalne otoczenie. Praca sabotażowa wobec Polaków została już w znacznej części wykonana. Więc to nie jest czas na akademickie dysputy, ale na konkretne postulaty: panowie z Mrągowa przekroczyli zaczarowaną linię konstytucyjnej zdrady, do pierdla z nimi! Zdrada winna być karana ostro, łącznie z konfiskatą majątków. A my ciągle wysoko, w obłokach... Jak to się dzieje, że jakiś matoł wojewódzki zamierza otworzyć granice z ruskimi? Od połowy lat osiemdziesiątych w kółko jedno i to samo: to dla nas międzynarodowa szansa, to dla nas napływ pieniędzy. Z mafijnej prostytucji, z przemytu materiałów rozszczepialnych, z nowej generacji narkotyków? Bo chyba nikt nie przypuszcza, że przyjadą wyłącznie spokojni staruszkowie chcący podziwiać mazurskie bociany, prawda? Jak to możliwe, by teoretycznie suwerenne państwo, niestety nie mogące poradzić sobie z przestępcami miejscowymi, także tymi w białych kołnierzykach, zamierza wpuścić na swoje terytorium zbójów obcej, wrogiej nacji? Dlaczego nikt nie widzi, że ostatnie mazurskie, prywatne inwestycje nie dadzą się wytłumaczyć ani pieniędzmi unijnymi, ani urobkiem z turystów? Są wielokrotnie większe. Więc kto i po co podsypuje tym ściągniętym z całej Polski renegatom kasę? Kto zarządza, by remontować, a najczęściej odbudowywać tylko to, co dawniej stanowiło własność niemiecką? Zrazu nieśmiało, bo rzecz tyczy budynków gospodarczych. Później pewnie już na pełen gwizdek. Fundamenty pałaców już zabezpieczone. Plany pewnie przygotowane, zwieziono je z Berlina albo okolic. Polecam również i ten tekst: argo.nowyekran.pl.nowyekran.pl Dla mnie coś w tym jest. Dla mnie to jest ważniejszy na dzisiaj temat. Bo bardziej bieżący - a skutki mogą okazać się znacznie bardziej brzemienne, niż ustalenie relacji między polskością i katolicyzmem. Tak to widzę - nie twierdząc, że mam nadludzkie prawo do narzucania innym własnej racji. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: MZ | |||
w.red, 2011.10.27 o 12:54 | |||
Widzę że chyba obaj czytamy to samo ^^ :) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: MZ | |||
w.red, 2011.10.27 o 12:47 | |||
Wcale notki nie wziąłem do siebie w takim stopniu jak MZ przypuszcza ;) I nie odpisywałem po to by odeprzeć "atak na pozycje", bo żadnych akcji zaczepnych zwiad mi nie meldował ;) Tu jesteśmy u siebie i na swoim wśród swojaków to i trudno byłoby się napaści spodziewać. Nie w tym jednak rzecz. Nie polemizuję z treścią notki bo i sam odczuwam to samo. I jak widzę nie tylko ja bo rzeczywistość aż skrzeczy. Dlatego muszę przebrnąć przez ciekawą publikację bo zapowiada się ciekawie a autor stawia właściwe pytania. Twierdząc to samo co ja, że by się bronić trzeba najpierw poznać wroga. Trzeba wiedzieć z czym (kim) się walczy. Od tego zależy jej skuteczność. argo.nowyekran.pl.nowyekran.pl nieco inaczej widzi to autor spodlasu.nowyekran.pl W pewnym stopniu z oboma koresponduje publikacja drnowopolskiblog.nowyekran.pl Całość zaś zdaje się zarysowywać coraz wyraźniejszy obraz z czym mamy do czynienia. I jeśli ten obraz jest prawdziwy (a wszystko na to zdaje się wskazywać) to jest to (jak trafnie ujął pierwszy autor) "wojna totalna" z naszym państwem prowadzona przez triumwirat naszych sąsiadów z pewną znaną nam nacją. Rzeczywistość jest złożona i wielowymiarowa zatem trudno czasem dostrzec i powiązać jej składniki. Tak jak nie jest proste opracowanie antidotum na zadaną nam truciznę. Wydaje się, że my tutaj słusznie stawiamy na zjednoczenie narodu wokół wartości i zasad będącymi składnikami naszej społeczności. Ze słusznym celem odtworzenia rodziny jako podstawowej jednostki społeczeństwa i więzi oraz relacji międzyludzkich. Jakkolwiek to zabrzmi. Pierwszym krokiem na tej drodze, pierwszym celem zdaje się być przywrócenie moralności i właśnie zasad. Bo tylko to jest w stanie zatrzymać degenerację społeczeństwa. Zaś na ludzi o których napisałeś we wcześniejszym komentarzu nie warto się oglądać. Jest ich sporo i zapewne będzie więcej (choćby prof. Przystawą ze swoimi JOWami, które będą takim samym siedliskiem co partie tyle że w stopniu bardziej ograniczonym). Wpierw trzeba odzyskać zatrute umysły, dopiero później budować struktury. PS A przy okazji. Wczoraj dowiedziałem się czytając jakiś archiwalny numer Angory, że kreator i właściciel RMF-u (tudzież innych "biznesów") o pięknym czysto polskim nazwisku (bodajże Tęczyński o ile zapamiętałem) najwyraźniej jest przedstawicielem wiadomej nam nacji. Bo do fotografii pozował na rowerze w pięknej jarmułce z ormiańskim haftem i równie pięknymi choć nieco zakamuflowanymi pejsami. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: MZ | |||
Krzysztof J. Wojtas, 2011.10.27 o 16:01 | |||
Mamy zdecydowanych wrogów- Rosję, Niemcy i Żydów - to przedstawiciele trzech wrogich nam cywilizacji - turańskiej, bizantyńskiej i żydowskiej. To da sie łatwo zauważyć, wyartykułować i - może nawet przeciwstawiać się. Natomiast zwracam uwagę, że jest jeszcze czwarty przeciwnik - zjudaizowany katolicyzm podszywający się pod polskość. PS1. Gramy na różnych instrumentach, ale tę samą melodię. PS2. Tych z Mrągowa - zdrajców - bez wahania na szubienicę. PS3. Kilka dni temu spadłem z dachu; ten mój Anioł Stróż to lekko nie ma. Małe straty, ale troche wolno piszę. | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
janekk, 2011.10.26 o 21:26 | |||
"Jam nie z soli ani z roli, jeno z tego co mnie boli..." Przydał by się wódz jak Stefan Czarniecki aby zwalczyć tą obcą kulturowo nawałę Ciekawy felieton, jedynie nie mogę zgadnąć którzy komentatorzy mają takie zdecydowanie inne zdanie na temat naszej polskiej rzeczywistości Pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
w.red, 2011.10.26 o 21:33 | |||
Śmiem twierdzić, że nawet Czarniecki i Sobieski do kupy nie sprostaliby zadaniu. Społeczeństwo już nie to samo, niestety. Może Bolek Chrobry dałby radę. Bo byłby w stanie przedstawić im "propozycję nie do odrzucenia", bo obcyndalać się nie miał w zwyczaju ;) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Krzysztof J. Wojtas, 2011.10.26 o 23:47 | |||
Zastanawiam się, jak "ugryźć" tę notkę. No - jest portal. Jak proponowałem, jest niszowy i jako taki jego siła oddziaływania jest kiepska. Ale jeśli zajmiemy się jedną tematyką - to grając na różnych instrumentach - możemy zagrać piękną melodię - o dużej nośności. Rozważamy aspekty polskości - po to, aby samemu sobie przedstawić, czym ta polskość jest, była; co było w niej tak atrakcyjne, że przetrwała zabory i wiek XX. Wskazany kierunek - też jest ważny - po to, aby tworzyć zręby podstawowych relacji społecznych. Aby wiedzieć co i kto może cvoś zrobić. I w jaki sposób. To nie jest przeciwne idei głównej - wszak nasze kontakty zaczęły się rok temu - zaprosiłem do siebie na "Cepowisko" - aby zobaczyć jak można młócić cepem zboże. Bo wielu ludzi już tego nie rozumie - że tak można. I, ze są to podstawowe możliwości zdobycia jedzenia. Więc chyba warto - w szerokim spektrum, ale na temat - "polacy". | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Christophoros Scholastikos, 2011.10.27 o 13:13 | |||
Wyszło długo, a myślałem, że jedno zdanie będzie :). Cóż widać notka do długich komentarzy zachęcająca :). Jam nam naiwne przekonanie starzejącego się młodzieńca, że wszyscy tu mamy obrany właściwy wektor. Jesteśmy jednak inni. Z różnych miast, każdy ze swoją historią życia, doświadczeniami osobistymi. Wreszcie wiedzą, wykształceniem i poziomem zawodowym. Każdy powinien pchać nasz wspólny wózek w jednym kierunku. Jest nim portal, jest nim po części idea CP. Łączy nas nie wyartykułowana miłość do Polski. Większość piszących to samce, o uczuciach wstyd mówić. Wszyscy KOCHAMY POLSKĘ. Nie wydaje mi się, że każdy musi być tak oczytany, i wybiegający w przyszłość nawet abstrakcyjnie, jak KJW, mieć tak doskonale opanowany język (choć ciągnąć w górę warto) jak MZ. Wreszcie nie każdy musi wywalać pomiędzy oczy od razu jak Zenek. Nie każdy musi być powściągliwy jak Mufti, czy dystyngowany jak Malawanda. Nie każdy musi pisać tak długie komentarze jak Paweł czy Wred :). Każdy ma zalety. Kilka wad też. Jeżeli nasze zalety sprzęgniemy w jednym kierunku, nawet jeśli ktoś dąży do dalszego celu, a ktoś tylko pisze się na pierwszy etap, będzie to dowodem, że jesteśmy wspólnota. Wspólnotą ducha, myśli. Może nawet strażnikami tej myśli. Polskości. Może nawet jej ambasadorami.. Kto wie, na bezrybiu i rak ryba. Nie mówcie mi tylko, że to nieosiągalne ideały. Osiągalne i to nie ideały tylko standard jaki musimy spełniać by przetrwać. Ćwiczę temat jedności od lat. Zwróćcie uwagę na bogactwo jakie mamy. 1. portal nie powstał z inicjatywy jakichś pieprzonych służb! Powstał nie jako komercyjny projekt zarobkowy. Powstał z wzięcia w obronę kopanego. To jest właśnie polskość! Korzeń jest więc zupełnie zdrowy co dzisiaj jest w blogosferze fenomenem (poprawcie mnie jeśli się mylę). nie przejmą nad nami kontroli, muszą nas zniszczyć, więc się odsłonić. 2. mamy niesamowite zasoby kadrowe. Trochę się poznaliśmy. Potencjał jaki tu drzemie jest całkiem pokaźny. Doświadczenie i mądrość jest niesamowita. Ja jestem zachwycony tym, ile mogę się tu dobrej strawy intelektualnej najeść i się podciągnąć. 3.mamy wiernych czytelników! Oni będą wchodzili w komentowanie i blogowanie. Niech się rodzą tutaj dla blogosfery. Stwórzmy warunki, zachęćmy ich. Nie dramatyzujmy, że portal jest niszowy. owszem teraz jest, ale gdybyśmy mieli jedną osobę na etacie to przestałby taki być w miesiąc lub dwa. trzeba wiedzieć gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Po za tym każdy dobry pomysł jest dobry. Specjalizacja w polskości spowoduje przyrost czytelników. Do wspólnoty ludzie chętnie dołączą. My już nią jesteśmy, tylko jeszcze o tym nie wiemy. Jest ich więcej, ale główne wymieniłem, a komentarz rozrósł się co nie miara. Marku przepraszam za odskoczenie od tematu. Poniosło mnie. Pozdrowienia | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Były bloger, 2011.10.27 o 14:11 | |||
E tam, wcale nigdzie nie odskakiwałeś, autor może się tylko niesamowicie cieszyć, jeśli po jego tekście płyną treści i słowa zupełnie nieskrępowane. To że ciągnę tematy w jakimś tam kierunku oznacza tyle, że on właśnie najmocniej pasjonuje mnie w danej chwili, czy w danym czasie. To nie jest wrogość wobec innych treści - ale jako się rzekło prędzej za mną się dogadasz na temat mechaniki zasilania silnika diesel typ common rail, niż świętości Edyty Stein. Naprawdę uważam, iż problem niektórych dysydentów jeszcze dzisiaj jest do rozwiązania jednym gestem i że Polska winna taki gest czym prędzej wykonać. Od kilku dni zastanawiam się też jak opisać wzorcową opozycję, co jej lider powinien mówić, jak się prezentować, jak pozycjonować. Tak, najpierw winien w ogóle ruszyć doopę z wygodnego stołka, wiem... Ale potem co? Ostro i z górki jak angielski Nigel Farage? Według jakiego paradygmatu? Więc w tym znaczeniu rozważania K. Wojtasa są wręcz bezcenne - problem polega dla mnie na tym, że nie we wszystkich zakrętach mogę Mu towarzyszyć, inna miniona praktyka działania i opisywania świata, inna wiedza i doświadczenie. Po przeczytaniu tekstu o Wehrwolfie, dawałem w poprzednim komentarzu link do niego, W.red podawał tez inne linki, mnóstwo refleksji, ale jedna główna: czemu tak bardzo nas się boją, czemu tak ostro tępią, zwalczają? Z powodu niedowładu intelektualnego zastąpionego piekielną skutecznością organizacyjną? Chyba tak. Naprawdę uważam, że ci ludzie, nasi sąsiedzi, są może i znakomitymi wynalazcami praktycznych przedmiotów powszechnego użytku (oj, IG Farben też na początku zajmowało się barwnikami, nie truciznami), ale już dzisiaj nie przodują kulturalnej Europie, są tylko naśladowcami, epigonami. A i praktyka idzie im coraz gorzej, Volkswagena jakości wysyłanej do Polski to już nawet Chińczycy nie chcą kupować. Pracowałem kiedyś dla Niemców. Słuchajcie - z tego można by napisać sto tekstów ostro kabaretowych, ale ani jednego poradnika skutecznego działania. Miałem do czynienia z pustakami o pięknej barwie dźwięku świeżo wyprodukowanej metalowej beczki. I mój naczelny pustak był w sobie tak histerycznie zakochany, że można go było podejść w chwili uniesienia, zdzielić w łeb, a ten orgazmując nawet nie zauważył. Więc i nie dziwota, że w Polsce jeżeli kogoś poszukują do przekupienia to pazernych na forsę parobasów i pospolitych drani, ludzi z delatorską przeszłością, mniejszości narodowych, może być i złodziej i najemna panienka, byle wszystko karne i posłuszne. I tak głupie, by wielbić pana sponsora - i bać się go, dzisiaj dał wysoki stołek, jutro może zabrać, a baran znajdzie robotę już tylko w żwirowni albo na wysypisku... Prawda jest też i taka, że starzeję się, nie dla mnie już rozważania na trzy pokolenia naprzód, za długo już słucham, że może jutro, że może za kolejnym zakrętem, no dobra, pojutrze... Na jaką cholerę potrzebne mi sportowe auto po osiemdziesiątce? Bym straciwszy refleks zabił się na pierwszym zakręcie? Jeżeli już - to dzisiaj, może jeszcze się uda z tego zakrętu wyjść cało. Jutro (a i dzisiaj!) spokój i przekonanie, że jestem u siebie, a nie u jakiejś pieprzonej pani administratorki, biura polityki lokalowej czy podobnego dziadostwa chcącego mnie wygryźć stąd, gdzie ich zdaniem znalazłem się przypadkiem. No i to są moje populistyczne problemy. Z pozdrowieniami! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
w.red, 2011.10.27 o 15:50 | |||
"..jak opisać wzorcową opozycję, co jej lider powinien mówić, jak się prezentować,." Fakt, to zgryz. Może zacznę od końca. Jak się prezentować ? Po prostu godnie. Co powinien mówić ? Prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. Jak powinna się opozycja przedstawiać ? Tu na pierwszym miejscu stawiałbym program z przewidywanymi działaniami i sposobem realizacji. Dzięki czemu nie będzie musiała się wyborcom szczególnie "przedstawiać". Na pewno nie będzie to jednorodność, ale właśnie dlatego że nie będzie jednolita będzie musiała stanowić jedność. Wręcz monolit. I rzecz podstawowa. Trzeba podkreślić, że po raz pierwszy w historii od długich lat to Naród jest suwerenem. Bo naród stanowi państwo i o państwie. Stąd potrzeba upodmiotowienia obywateli i współdecydowania z nim o żywotnych sprawach dla niego.I państwa które on tworzy. Bo pojęcia Naród, państwo Polskie są ze sobą nierozerwalnie związane. Ich istnienie jest wzajemnie uwarunkowane. Czy jak N. Farage ? A czemu by nie. Krótko i precyzyjnie na temat zachowując wyprostowany kręgosłup. "..czemu tak bardzo nas się boją, czemu tak ostro tępią, zwalczają?.." Bo żyjemy w tym miejscu w jakim żyjemy, oraz mamy siłę tradycji, kultury oraz (niestety tylko częściowo) wartości którym jesteśmy wierni. Przez co stanowimy zagrożenie. Rozumują typowo jak zwierzęta. Dlatego chce się nas wykluczyć z gry. Odnośnie śmierci w samochodzie na zakręcie. A czemuż by nie ? Jeśli tylko skutecznie. Choć ja bym wolał osobiście na motorze (nawet w wieku +80). Wiesz, taniej, skuteczniej. No i ten szum powietrza oraz wiatr we włosach i ta moc którą się fizycznie odczuwa. Dlatego, czemu nie ;) | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
Były bloger, 2011.10.27 o 18:06 | |||
Oj, pierwsze siedem lat mojego związku z motoryzacją to jednoślady. Stare, dzisiaj już zapomniane, kiedyś budzące respekt, obecnie uśmiech politowania. Motorowery, skuter Lambretta i dwie Osy, śmigłe Wusuki (WSK - a jakże!) i potężny Junak. Sezon od 15 marca do 15 listopada. Efekt: chroniczne zapalenia zatok, po trzech latach pierwsze zgrzyty w stawach, później coraz gorzej. Skóry to mieli gliniarze na Jawach i MZ-kach, prywatny właściciel pod ortalionowy kombinezon pchał gazety, folię, znów gazety, kokilka na łeb i jazda! Kiedy po raz pierwszy zasiadłem więc za szybą automobilu marki Zastawa 750 jego wnętrze zdało mi się oazą spokoju, cywilizacji i komfortu. Gdybym tylko nie walił pięścią w prawy przedni błotnik... No odpadł, co miał robić, rdza powietrza się słabo trzyma - więc odpadł. Zrobiłem sobie nowy. Z Epidianu i bandaży elastycznych kupionych okazyjnie od sanitariusza z pobliskiego pogotowia ratunkowego. Problem był tylko z przytwierdzeniem nowego wyrobu do całości, wtedy nie stosowano przykręcanych elementów karoserii, spawano wszystko i już. Trochę pomyślunku, garść blachowkrętów - i udało się. Więc jestem też rzeźbiarzem-modelarzem. Wspaniałym? Nie, raczej słabym. Oczywiście nie na tyle, by nowego produktu polskiej racjonalizacji nie odkupiono z zyskiem dla sprzedawcy na warszawskiej giełdzie samochodowej. O ile pamiętam to było jeszcze Okęcie. Żałowałem później tego autka. Nawalało bez przerwy - ale zjeździłem nim całą Polskę wzdłuż i wszerz. Do dzisiaj łożysko koła tego typu auta wymieniam nie dłużej, jak pięć minut. Dla wtajemniczonych: z wybiciem starej i założeniem nowej bieżni, a nie prostacką wymianą kosza rolek. Pod Wrocławiem przyglądał się temu jakiś Holender, wtedy jechał cudem techniki typu Opel Rekord 1700 ccm. I wiesz co go najbardziej uwiodło w moim zestawie narzędzi remontowych? Młotek. Prosty, polski młotek, który raz był przedmiotem do walenia, raz podkładką pod inne elementy. Coś tam do mnie gadał przymilnie, ale jak wiesz oni mają taki język, że sami siebie nie rozumieją, więc skąd miałbym wiedzieć który temat omawiał... Mówić krótko i precyzyjnie, przede wszystkim wyłącznie prawdę... Tak, to jest ideał. Nie peszyć się tłumem, ćwiczyć w domu w ten sposób, że rzecz najbardziej niemiłe lub kontrowersyjne opowiadać bliźnim kładąc się dla treningu na podłodze, chodzi o niższe ułożenie względem słuchaczy. Kpię? Skądże. To dobry socjotechniczny zabieg szkolący. Gdzie tacy mówcy są? W oficjalnej polityce ich nie ma. Oficjalni politycy mlaszczą jęzorem, odbija im się po właśnie skonsumowanym obiedzie, czegoś się wstydzą, czemuś przymilają - więc jak mogą dopuścić do obiegu lepszych od siebie? Nigela Farage'a duszą codziennie w licznych żłobkach, taki u nas nawet do podstawówki nie dożyje, nie ma prawa. A tłumaczyć dzisiaj jakiemuś urzędnikowi, że on żyje za moje, a nie ja za jego to tylko z odległości trzech metrów. Nie, nie strzeli, boi się o etat. Zapluje z wściekłości. A to psakudne uczucie. Pozdrawiam! | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Czym jest? | |||
w.red, 2011.10.27 o 19:39 | |||
Ujął bym to tak. Samochód to komfort podróży i wygoda. Motocykl to warczący nieraz do bólu środek szybkiej komunikacji. Praktycznie bez wygód. Vide karoca, dorożka na przeciw "kunia". Ale właśnie dlatego obstawiam "kunia" ;) A holender jak nic pewnikiem chciał odkupić cudowne narzędzie jakim jawił mu się tak zręcznie wykorzystywany młotek. Który dopiero w naszych twórczych rękach nabierał magicznych właściwości. U nich to proste narzędzie bez życia i duszy. A tu granicą wykorzystania jest granica wyobraźni i praktycznego zmysłu. A każdy "mechanik" czy "fachowiec" powie ci, że "bez młota to nie robota" ;) Masz rację, niemal od zarodka już zaczyna się indoktrynacja i "strzyżenie z przycinaniem". I właśnie o to chodzi.by nie przybywało "niepokornych" a wzrastała liczba biernot i miernot. Ale znów się rozpędzam. Może by tak na początek rozpędzić to towarzystwo z MEN-u ? Ech.. jakże brakuje Andrzeja K. który by kańczugami po śniegu ich pogonił. Ale skąd wziąźć teraz u nas śnieg :/ Same kłopoty i kłody pod nogi ;) pozdrawiam | |||
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
© Polacy.eu.org 2010-2024 | Subskrypcje: | Atom | RSS | ↑ do góry ↑ |